Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Emowiersz z czasów zawodów miłosnych. Och, ach! ;)

"Czuję się jakbym nie miał nóg
obcy mym stopom każdy bruk."

J. Kaczmarski

Obce miasto

Tak obce mi to miasto, obce te ulice.
Obce twarze posągów, kopce, kamienice.
Jakby trochę ciemniejszy cień pod stopy pada
Uwypukla, określa to, co wzrokiem badam.
Jakby trochę jaskrawiej biel olśniewa byty
Nagiej prawdy wskazuje kształt w mroku ukryty.
Kontrast barwy wysącza z pejzaży kalekich
By rozpuścić je w nicość w nurcie martwej rzeki
Wszystko nazbyt prawdziwym, realnym się jawi
Przesycone jestestwem swą esencją krwawi.
W tym półświatku, gdzie życie to obrys i linia
Każde słowo oskarża, skazuje, zabija.
Usłyszałem już wyrok, kat na sygnał czeka
To, co drogim mi było, przez palce przecieka.
Smuci też pusty szafot - upodlona skrucha.
Tylko Prawda - szyderca coś szepcze do ucha.
"Trudno skupić emocje, swe myśli wysilić
Aby odkryć zawczasu wartość każdej chwili.
Oglądana przez pryzmat krwi i uczuć - kłamie!
Jej istotę spostrzeżesz, gdy spojrzysz przez ramię.
Nie jest bardziej realna miasta mozaika.
To ty gubisz przyczyny. To ty z wolna znikasz."
Toteż oczy zamykam i tak niewidome
I milczę - przecież nie mam nic na swą obronę.
Przespałem to, co było chyba pełnią życia
Dziś już nic do stracenia nie mam, ni zdobycia.
Uciekłem za wolnością z atłasowych szponów
Teraz błądzę za sensem pośród snów o domu.
Nie zginę od topora, umrę dziś z zazdrości
O wieczną pewność siebie, o brak wątpliwości.
Gdzieś tam gęstnieją chmury, cień sunie przez miasto,
Resztki myśli o Tobie bezlitośnie gasną
Tak obce temu miastu, obce tym ulicom.
Obce twarzom posągów, kopcom, kamienicom.


23.11.08

Opublikowano

Będę, będę.

A co do rymujących czasowników... nawet wieszczowi się zdarza. ;) W każdym razie postaram się takowych unikać (w sumie i tak to robię).

Ze swojej strony, jak tak zajrzałem w kilka z Twoich utworów, radzę popracować nad rytmem.

Pozdrawiam!

Opublikowano

Patryku...prawdziwie i pięknie napisane ... dramatyzm w tych słowach i ujęcie
niebywale tak opisać emocje :)
jestem pod wrażeniem czytania i rozpoznawania co lubię ...mając jakąś czasem dziwną ... łatwość przenikania lub coś w rodzaju wczuwania :))
a najbardziej tego i tu zacytuję twój wers

"...Oglądana przez pryzmat krwi i uczuć - kłamie!...''
to niesamowite , jak mogła... chyba tylko mogła kłamać!

pozdrawiam ciepło

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Dostałam zaproszenie na live'a: Start 22:00 «Tylko dla Dorosłych». Zdziwiona, a przede wszystkim zaciekawiona, dołączyłam do innych. O 22 z minutami zaczęli logować się ludziofony. O 22:20 naszym oczom ukazał się napis na białej kartce: «Kochani za chwilę pokażę wam coś zaskakującego i nieprawdopodobnego, a będzie to Fiut na chlebie» «Co, kurwa?!» – myślę –  «ludziom naprawdę wali w dekiel, sami odklejeńcy, ja pierniczę», ale spokojnie czekam na rozwój wydarzeń. Obserwatorzy powoli zaczęli się wykruszać i zostało nas kilkadziesiąt osób, a każdy z zapartym tchem wpatrywał się w ekran. Nie zabrakło też kilku śmieszków, którzy nie omieszkali dopingować Autora prześcigując się w komentarzach: «Ile twój fiut ma cm? Golisz jaja? Ale z ciebie perwers misiu (emotka misia). Niegrzeczny jesteś, ale lubię takich.» W końcu Autor pokazał się na wizji z rozkosznym uśmiechem, odsunął twarz od kamerki i pokazał przyjemne odbicie w lustrze. Był tylko w bokserkach. Następnie znów zbliżenie na twarz i szeroki uśmiech: – Mam kromkę ciemnego pieczywa [kilkukrotne wruszenie brwiami], a teraz czas na obiecanego Fiuta... Powolne przesunięcie kamerki w dół ciała. Klatka piersiowa, splot słoneczny, pięknie umięśniony brzuch, pępek, niżej lekko opuszczone bokserki i... – Mam was zboczeńcy!  Hehe. W tym momencie Autor pokazał do kamerki kromkę pieczywa i nóż, którym rozsmarował na chlebie  jakieś mazidło. Ohyda. Jak się okazało, był to obiecany Fiut, bo fiut to słodki, gęsty syrop z buraka, popularny na Kujawach. Przyznam, że byłam lekko rozczarowana, a jeden ze śmieszków wyraźnie zirytowany napisał w komentarzu: – Spierdalaj buraku! Cóż, liczyłam na piękne widoki, a dostałam pastę z buraka. Ech, życie jest niesprawiedliwe...

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Czekam, w którymś lipcowym popołudniu albo… Czekam na ciebie. Jedyna...   Wiesz, zatracam się w jasnej smudze słońca pełznącej po ścianie. Kiedy jeszcze tu jestem, kiedy jestem tu jeszcze… I w jasnym krysztale zamykam twoją twarz. Zaginam do środka krawędzie.   Czekam. Czekając na ciebie. A nuż coś wyniknie? Nie wiele z tego wynika. Jedynie biel ścian naciera na mnie. I szarość wirujących pyłków. Tych obło0ków wzruszonych gwałtownym spazmem oczekiwania.   Kochasz mnie jeszcze? Bo ja kocham cię. I kocham jeszcze. I tęsknię.   Otwieram drzwi wielkiej szafy. Za drzwiami resztki dawnego życia. Pozostałości. Krawaty po ojcu, umarłym trzydzieści lat temu. I jakieś szmatki. Wytarte. Nie wiem od czego to. Od czego…   Matka wiedziała. To miało być do czegoś. Do zszycia. Do wszycia. Matka wiedziała…   Posłuchaj mnie, bo słuchają mnie tylko cienie. Te cienie skryte po kątach. Albo od drzew, od tych gałęzi, co szurają cieniście po ścianie w jaskrawym zza okna słońcu. Bądź po tych obrazach w ramach drewnianych. W milczeniu.   Po tych obrazach przyniesionych przez matkę przed laty. Od artysty malarza.. Od takiego jednego, co chodził i sprzedawał.   Nastawię płytę, dobrze? Trochę trzeszczy i szumi. Igła wgłębia się w rowki i żłobi te mikroskopijne kaniony…   Nastawię głośniej. Posłuchamy razem. Jak wtedy przy świetle padającym z ukosa. Kiedy zachód stawał się krwisty.   I taki zimny. I martwy… Czy ty mnie trochę…   Powiedz…   W czerwonym słońcu o zachodzie to brzmi jakoś inaczej. W tym pustym domu. W tym martwym...   … w tej pustce wzbierającej przedśmiertna purpurą...   Posłuchamy jeszcze?   Wiem, płyta się trochę zacina. Ale jest mi cieplej przy tobie. Kiedy czuje twoje odbicie dalekie. Mimo że dalekie...   Jesteś tutaj albo cię nie ma. Sam już nie wiem. Kiedy chwytam dłonią, kiedy łapię… - przecinam próżnię. Nic więcej. I nic więcej.   I nie wiem już sam. I nic już nie wiem. Absolutnie… Lecz kiedy zaciskam powieki. Mocno…   Ciii. Coś słyszę… Nie, to tylko brzęczenie pszczoły w takiej gorącej godzinie. W takim skwarze i znoju…   Jaskrawy blask jarzy się na krawędziach wszystkich przedmiotów, rzeczy…   I widzę. Widzę ciebie. Idącą środkiem drogi.   Widzę ciebie taką lekką, płynącą w powietrzu. W tym powietrzu pełnym dmuchawców. Lecących w powiewie tchniętym oddechem.   I widzę ciebie jak idziesz w przyszłość niedosiężną. W zblakłych źrenicach masz jeszcze resztki tamtych światów.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-09-09)    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Świetne! Mógłbym się podpisać.     Pozdrawiam.
    • I nagle słychać  Tupanie i szepty Oddech na szyi W diamenty się splótł    Zalał mnie pot Jak wrzątek ogórka w słoiku    I sztywno  I sztywniej   ...   Spojrzenie we mgle ugrzęzło  Jasność i ciemność  Przemyca do źrenic   Słowa na sznurkach wędrują do uszu   Wyrwać się? Wyjść chcę!   Tonę w bezruchu    Palcami po radiu Pokrętłem w lewo i prawo     Za mała - Za duża - Za brzydka - Za...   Nieinteligentna - Nie strojna - Nie...   Przemądrzała - Prze..   Przy...     Kawę czy kawą?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...