Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

instant idea, part 1


ula

Rekomendowane odpowiedzi

Spodziewałam się Bronka trochę później, on natomiast pojawił się w kuchni w czasie, gdy niczym maszyna lepiłam całe zastępy nabrzmiałych serem pierogów. Nie dał mi jednak zbyt wiele czasu na zastanowienie się, co tutaj czyni, na dodatek w wybitnie ufajdanych butach, bo zagrzmiał niedźwiedzim głosem:

- Kobieto, pozbądź się fartucha, nastała nowa era!

Chciałam wręcz uklęknąć, ale słuchałam dalej, prawie na baczność, z otwartymi ustami. On tymczasem, tworząc nową symbolikę, jak jakiś czołg czy ślimak z bagien zbezcześcił niewinną pościel mąki na kafelkach i stanął naprzeciwko mnie. Obie jego ciężkie dłonie spoczęły na moich ramionach.

- Od tej pory nie będziesz musiała spędzać tyle czasu w kuchni, nawet w domu. Czeka Cię przygoda, prawdziwe życie!

Bronek mną wstrząsnął, dosłownie i w przenośni. Gołąb z mąki lekko, ale śpiesznie sfrunął z kuchennego kitla, tak jakby przeczuwał…

- No, i co robisz takie oczy, co tak mrugasz! Ruszaj w świat! Ruszaj, do cholery, szukaj roboty!

Niemożliwe.

- Straciłeś pracę?

Niestety, zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie. Z niepokojem obserwowałam te wszystkie fiolety i szkarłaty na jego twarzy, nie mając odwagi powiedzieć więcej. Nie chciałam pogorszyć sytuacji, w kuchni znajdują się przecież noże, takie tam… Jednak po chwili Bronek zamknął oczy i przypominając jakiś czajnik z gwizdkiem, wypuścił gorące powietrze ustami.

- Tak, straciłem pracę, ale nie straciłem tego, co prawdziwy mężczyzna powinien zachować w każdej sytuacji. Godności.

Po tych słowach odwrócił się i zwyczajnie wyszedł. Jak w filmie. Byłam pod takim wrażeniem, że szok. Ale nie mogłam tak stać i prawie nie myśleć, bo przypomniały mi się buty. Czarne jak święta ziemia! Pogalopowałam do salonu, modląc się o miłosierdzie. Dywan okazał się bez skazy i zmazy, ulga.

Chciałam wznowić wyprawę w celu natrafienia na ścieżkę błotnego śluzu, która niechybnie doprowadziłaby mnie do męża, ale nie. Moją uwagę przykuła kolekcja porcelany. Zbliżyłam się do meblościanki i wtedy do mnie dotarło. Odpowiedzialność.

Poświęciłam chwilę, by wygładzić fartuch i nawet ułożyłam specjalne przemówienie, które miałam zamiar wygłosić w obecności Bronia, a następnie opuściłam salon. Dzięki kobiecej intuicji nabrałam przekonania, że znajdę męża w jego własnym gabinecie. Tak też było.

Kiedy jednak wpełzłam przez uchylone drzwi i zastałam mojego dzielnego mężczyznę skulonego w fotelu, z wbitym gdzieś w podłogę wzrokiem, zupełnie zapomniałam słów przemowy. Na szczęście wciąż pamiętałam o tym, co do niego czuję. Zbliżyłam się do niego, uklękłam przy kolanach. Gwiazda telenoweli własnego życia.

- Kocham cię, w bezrobociu także...

Bronek próbował się jakoś uśmiechnąć. Uznałam to za dobry znak i wystarczającą zachętę, by mówić dalej. Wszystko, albo nic.

- … które to jednak bezrobocie nie może tak sobie trwać wiecznie, o czym dobrze wiemy, prawda mój misiu?

Misiu wzruszył ramionami. Cholera. Lekarza, tracimy go!

- Bronek, załóżmy firmę!

Nie wiem, ze mnie czy może z samych niebios wydobył się ten okrzyk. Dość, że Bronka ożywiło. Zrobił oczy i już chciał się zaśmiać, obśmiać mnie z góry, ale nie. Nie mogłam na to pozwolić.

- Nawet nie wiesz! Będę gotować, ty znasz się na finansach, na pieniądzach. Nic, tylko restauracja!

Wstrzymałam oddech. Broniu tymczasem zmrużył oczy, ścisnął wąskie usta. Powoli podniósł prawą rękę i wnętrzem dłoni zaczął pocierać lekki zarost na brodzie, jak jakąś czarodziejską lampę. To była cała ceremonia. Myślałam już, że bez końca i zdążę umrzeć.

Na szczęście Broniu odezwał się. Co prawda bardziej w nieokreśloną przestrzeń, niż moją stronę, ale co zrobić. W każdym bądź razie jego natchnione słowa przyrzekłam sobie zapamiętać do końca swoich dni… Powiedział bowiem:

- Coś w tym jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Rozdział dziewiąty      Minęły wieki. Grunwaldzkim zwycięstwem i przejęciem ziem, wcześniej odebranych Rzeczypospolitej przez Zakon Krzyżacki, Władysław Jagiełło zapewnił sobie negocjacyjną przewagę w rozmowach ze szlachtą, dążącą - co z drugiej strony zrozumiałe - do uzyskania jak największego, najlepiej maksymalnego - wpływu na króla, a tym samym na podejmowane przez niego decyzje. Zapewnił ową przewagę także swoim potomkom, w wyniku czego pod koniec szesnastego stulecia Rzeczpospolita Siedmiorga Narodów: Polaków, Litwinów, Żmudzinów, Czechów, Słowaków, Węgrów oraz Rusinów sięgała tyleż daleko na południe, ileż na wschód, a swoimi wpływami politycznymi jeszcze dalej, aż ku Adriatykowi. Który to stan rzeczy z jej sąsiadów nie odpowiadał jedynie Germanom od zachodu, zmuszanym do posłuszeństwa przez księcia elektora Jaksę III, zasiadającego na tronie w Kopanicy. Południowym Słowianom sytuacja ta odpowiadała również, polscy bowiem królowie zapewniali im i prowadzonemu przez nich handlowi bezpieczeństwo od Turków. Chociaż konflikt z ostatnio wymienionymi był przewidywany, to jednak obecny sułtan, chociaż bardzo wojowniczy, nie zdobył się - jak dotąd - na naruszenie w jakikolwiek sposób władztwa i interesów Rzeczypospolitej. Co prawda, rzeszowi książęta czynili zakulisowe zabiegi, aby osłabić intrygami spoistość słowiańskiego imperium poprzez próbowanie podkreślania różnic kulturowych i budzenie  narodowych skłonności do samostanowienia, ale namiestnicy poszczególnych krain rozległego państwa nie dawali się zwieść. Przez co od czasu do czasu podnosił się krzyk, gdy po należytym przypieczeniu - lub tylko po odpowiednio długotrwałym poście w mało wygodnych lochach jednego z zamków - ten bądź tamten imć intrygant, spiskowiec albo szpieg dawał gardła pod toporem czy mieczem mistrza katowskiego rzemiosła.     Również początek wieku siedemnastego nie przyniósł jakiekolwiek zmiany na gorsze. Wielonarodowa monarchia oświecona, w której rozwój nauk społecznych służył utrzymywaniu obywatelskiej - nie tylko u braci szlacheckiej, ale także u mieszczan i chłopów - świadomości, kolejne już stulecie okazywała się odporna na zaodrzańskie wysiłki podejmowane w celu zmiany istniejącego porządku. W międzyczasie księcia Jaksę III zastąpił na tronie jego syn, Jaksa IV, pod którego rządami Rzeczpospolita przesunęła swoje wpływy dalej na zachód i na północ, ku Danii i ku Szwecji, zaczynając zamykać Bałtyk w politycznych objęciach, co jeszcze bardziej nie w smak było wspomnianym już książętom.     - Niedługo - sarkali - ten kraj będzie ośmiorga narodów, gdy Jaksa ożeni się z jedną z naszych księżniczek lub gdy nakaże mu to ich królik - umniejszali w zawistnych rozmowach majestat władcy, któremu w gruncie rzeczy podlegali. I którego wolę znosić musieli.     Toteż i znosili. Sarkając do czasu, gdy zniecierpliwiony Jaksa IV wziął przykład - rzecz jasna za cichym królewskim przyzwoleniem - przykład z Vlada Palownika, o którego postępowaniu z wrogami wyczytał niedawno z jednej z historycznych ksiąg... Cdn.      Voorhout, 24. Listopada 2024 
    • @Katie , ciekawie jest poczytać o tego typu uczuciach. A czy myślałaś o tym, żeby zrobić krótsze wersy? A może właśnie takie długie wersy spełniają jakąś funkcję w tym wierszu... .
    • Zostały nam sny Zostały nam łzy   Z poprzednich wcieleń   A prawda okazała się kłamstwem Zapisanym w pamiętniku   Tam głęboko gdzieś na strychu
    • Dziewczynie stojącej w szarych spodniach przy telefonie spadł przy rozmowie ze stopy... więzienny drewniak. Stuk było słychać sto kilometrów dalej.
    • Jakże prawdziwe. Ot, bardzo lubię grać w tenisa, a jak musiałem kogoś uczyć, trenować kogoś za kasę, to radości zero. Pewnie to nie o tym, ale sprawdza się właściwie wszędzie. Pozdrawiam. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...