Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Pomijając najgorsze zwiedziła się z kilka razy
nie wiedząc co się święci i razi,
że z powodu maku zapiszczy w trawie.

Przez ten mak skomplikowany,
obiekt okazał ciekawy i okazały
z przestronnymi oknami i drzwiami,
wreszcie schodami z rozmowami.

W korytarzu maku echa
z przypadku zapytana, zagad-ała.
Zdecydowanie w tych sprawach
wolała mówić niż słuchać gadania.

Znienacka wygadana makówka
wyskoczyła z kilkoma ziarnami maku
do uszka i dnia następnego.

Złapana na maku poduszce poległa zdruzgotana.
Ze słów rozebrana z maku wysyp-ała
i zamilkła.

Potem (...)

Coraz częściej zapomin-ała
co powiedzieć chciała.

Bo to był podstęp panienko makowa!
A niech to ...
Wiedziała, że mi-ała się oprzeć.

Zapatrzona dalej w mak zdecydowała się odmaczyć.
Nie zdoł-ała i z makiem wciąż pisała.

Tymczasem pomieszała trochę czas i ambaras
z ... i do makowania.

:)

Opublikowano

przeczytałam i uśmiechnęłam się...przypomniała mi się dobranocka "makowa panienka", ale oczywiście to żart; tak na poważnie, to domyślam się, że peelka chciała "wyrzucić" z siebie uwierające "ziarenka maku", ale jakoś chyba teraz warto "uładzić" formę wiersza - sporo okroić ze słów, usunąć wielokropki i przemyśleć dzielenie wyrazów (chyba zbyt dużo); radziłabym zostawić samą esencję z niedomówieniami, ale oczywiście do Ciebie należy decyzja, ja tylko życzliwie sugeruję Eliko :)

serdecznie pozdrawiam :-)
Krysia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


pomożesz troszeczkę nie okrajając zbytnio zachowując mak i przedzielenia ...?
co by trochę :) z makiem dla wierszyka więcej rytmu zyskało, ponieważ ten rytm mi
sie gubi :))
dzięki za wdepnięcie
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


pomożesz troszeczkę nie okrajając zbytnio zachowując mak i przedzielenia ...?
co by trochę :) z makiem dla wierszyka więcej rytmu zyskało, ponieważ ten rytm mi
sie gubi :))
dzięki za wdepnięcie
przykro mi, ale w takiej posttaci jak chcesz zachować, naprawdę nie mam pomysłu;)
spróbuj najpierw sama, to może "załapię" w wolnej chwili...jednak dziś to już w ogóle mam szare komórki "zmęczone" :):)
przepraszam

pozdrawiam wieczorowo :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


pomożesz troszeczkę nie okrajając zbytnio zachowując mak i przedzielenia ...?
co by trochę :) z makiem dla wierszyka więcej rytmu zyskało, ponieważ ten rytm mi
sie gubi :))
dzięki za wdepnięcie
przykro mi, ale w takiej posttaci jak chcesz zachować, naprawdę nie mam pomysłu;)
spróbuj najpierw sama, to może "załapię" w wolnej chwili...jednak dziś to już w ogóle mam szare komórki "zmęczone" :):)
przepraszam

pozdrawiam wieczorowo :-)
rozumiem tereso witam porannie :)
chce zostawić coś z tej postaci, bo to było śmieszne i z nutą żartobliwą, tak też to starałam sie ująć ...ale rytm wiersza przez to się , gdzieś zagubił i niezbyt dobrze wyszła forma w moim tworku ...( chciałam coś z rytmu... kaczki dziwaczki :))))
może gdy by ci wpadł z esencją jakiś pomysł, to byłoby super :) i łatwiej byłoby poprawić
póki co pomyślę co z tym ...
pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Myszkę powiesiłam, taka urocza jest:) niech sobie wisi:)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Wchodzi on - Polityk- Polityczna Tłusta Świnia Koronkowa, kłamstwem nabłyszczony, wykarmiony na ludzkiej cierpliwości jak monstrum z promocji, które zjadło cały kraj i jeszcze pyta o deser. Skóra mu świeci jak szynka premium namaszczona budżetem, oczy lśnią krzywdą smażoną na głębokim oleju publicznych pieniędzy. Półki szepczą między sobą, drżąc jak przeterminowane sumienia: „Patrzcie! To ten, który otłuścił się na ludziach tak bardzo, że wózek go nienawidzi!” On nie idzie. On płynie - lawina krawatów, biurokracji i tłuszczu władzy. Każdy jego krok  skrzypi jak konstytucja po setce poprawek, wózek jęczy jak urząd pod jego cięzarem. Chipsy padają na kolana - bo wiedzą, że jego spojrzenie ma kalorii więcej niż one same. Jogurty płaczą w kubeczkach: „Nie zabieraj nas, panie, my jesteśmy tylko mlekiem, nie obietnicą!” Ser żółty topnieje, tworząc kałużę chciwości, gęstą jak miód z komisji śledczej. Banany wyginają się w paragrafy i paragrafiki, chcąc wyglądać bardziej praworządnie. Kiełbasy drżą jak wspomnienia budzetów, które „zniknęły przez przypadek” w jego kieszeniach - kieszeniach z czarnych dziur, zdolnych wciągnąć nawet dobre intencje. Kasjerki patrzą na niego jak na zjawę z zamrażarki moralności. Skaner nie śmie go zeskanować. Paragon, dotknięty jego palcem, zwija się w Ewangelię Znikającego Rabatu. A mop klęka i staje się Berłem Posadzki Zniewolonej - narzędziem jego foliowego panowania. Reklamówka otwiera swoje plastikowe usta i błaga: „Panie… nie wsadzaj mnie tam… już tylu przede mną nie wróciło…” Ryby w lodówkach zaczynają śpiewać psalmy o złodziejstwie, bo wiedzą, że dziś on jest ich jedynym świętym i jedynym katem. Puszki kukurydzy stukają jak zegary politycznej degradacji, ogórki w słoikach drżą jak ręce premiera po trudnym oświadczeniu. A on? Śmieje się. Śmiechem tłustym, wypasionym, jakby każda złotówka zamieniała mu się w dodatkowy plaster boczku. I ten śmiech przesuwa regały, gasi neony, sprawia, że butelki oleju ronią łzy kwasu tłuszczowego. Gdy bierze wózek -  ten klęka. Gdy wchodzi na dział z pieczywem -  bułki sypią się jak nadzieje narodu. Gdy przechodzi przy kasie, torty mdleją ze wstydu, a mleko zastyga w bieli czystej żałoby. I wtedy ludzie  - zwykli ludzie, z pustymi koszykami i wypłukaną godnością - patrzą na niego jak na tłuste nadużycie w ludzkim garniturze, na kulę chciwości, która zjadła wszystko, co dobre, i nawet nie beknęła. Patrzą i mówią szeptem, by nie usłyszał: - Chryste Panie… my naprawdę płacimy na tego durnia? A potem wybuchają śmiechem - takim mocnym, tak szczerym i bolesnym, że aż torty zaczynają klaskać, reklamówki mdleją, a chipsy śmieją się same z siebie. Bo groteska jest tak wielka, że aż pęka w szwach, a prawda tak tłusta, że nie da się jej zmieścić w żadnym koszyku.                
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Ślicznie.     Rozumiem. A dla mnie to nostalgiczne wspomnienia z dzieciństwa. Ja też potrafiłem pleść wianki i nie tylko dla moich sympatii.
    • @Marek.zak1Nie wiem, czy dobrze sobie wyobrażam, ale zaczynam już widzieć podwójnie. :) W każdym razie - na pewno mieszka tu duch. :) 
    • ukryte kapcie bose stopy na mrozie
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...