Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ach Marcinie, Marcinie.
Powiedziałem coś i twoja wpowiedź utwierdziła mnie w moim przekonaniu.

POEZJA
nie jest szablonowymi zdaniami, wypowiedzami.
To nie twarde ramy, których poeci muszą się trzymać.

Zaprzeczasz sam sobie.
Słusznie przecież mówisz, że poezja jest wszystkim, wszystko jest poezją.

Dla mnie już jedno słowo potrafi być niebiańską pieśnią pianą przez Ainurów ku chwale Eru. Jeśli wiesz, co mam na myśli.

Jedno słowo. Wyraża cały żal i cały ból. Prawdziwy poeta za pomocą jednego słowa potrafi napisać dzieło swego życia. Już jedno słowo jest poezją.

ALE nie myśl jak matematyk. Wiersz nie składa się z wersów, wyrazów, rymów. Nie liczy się w nim średniówki. Wiersz to jedna całość.

Nie patrz na ostatnie słowo. Patrz na wiersz. Poczuj go w sobie. Wtedy zrozumiesz, co owo ostatnie słowo oznacza.

Opublikowano

Sfinksie :)
zgodzę się z toba tylko w jednym przypadku.
Niepotrzebne jest "to" tylko w wersie "powinna to wiedzieć"

W kazdym innym przypadku moim zdaniem "to" jest nie zbędnę, a i każde inne zmany zupełnie zmianiają znaczenie, wyraz tego wiersza i... po prostu go niszczą.

Opublikowano

ciekawe, że napisałąm kiedyś podobny wiersz, nie znajdę ...
go niestety i nie odtworzę ... jeden wers ze "Stepów akermańskich " A.Mickiewicza
był również użytym wersem ...
to jest jeden z najpiękniejszych utworów Adama Mickiewicza opisujący pejzażowo tę.sknotę .. nie było w nim takiej przewrotności
jak mówienie o kimś głupi, jedynie może w pewnym sensie o sobie
co to tu oznacza takie powiedzenie o kimś ... i w kilku słowach
hmm wypicie czarnego wina ... jak dla mnie wypite nieraz, choć nie czerwone
jak krew ze zranienia rękoczynem .
Tak dziwne bo my w czasach kiedy wino pije się częściej niż lat temu ileś, nadal nie rozumiemy
kultury picia, jak i używania jego symbolu w wierszach. Banalizowanie tego symbolu
jest naprawdę nieciekawe... w krajach południowych czerwone wino i sama czerwięń
ma do dzisiaj znaczenie takie jakie miało (jest wyrazem cierpienia, z powodu właśnie przelania
krwi) czyli cierpienia cielesnego w dosłownym tego słowa znaczeniu. Co również bierze się z Biblii. U nas z całą poetycką meteforą (nie miałabym żadnych uwag) mogłoby być
to wino jako symbol też przelania krwi za wolną Ojczyznę. Nie, ale my stosujemy to sobie dowolnie, jak nam się podoba...przykre, ale mam takie wrażenie, odnośnie używania tego w wierszach oraz bagatelizowania, nie zastanawiając się co to oznacza. Nawet gdy miłość jest wielkim cierpieniem, nie sądzę by zasługiwała na tak powszechne porównanie
do tego symbolu... chyba, że ktoś uwilbia retrospekcje ze słów w różnych formach osobistego przekazu i stosuje do tego zabawę w fatamorganę ... zapominając o jednym ważnym wciąż mianowicie, że dramat nie tylko miłosny osobisty w spisanym słowie
niesie w sobie ładunek ciężki emocjonalny jedności: akcji, miejsca i czasu ... a człowiek
ma w sobie ten zapis i nisie ze sobą, jak kod DNA, czy można w ten sposób psychicznie
w kimś wywoływać tego typu reakcje odtwarzające tak po prostu na forum dla pewnej rozrywki... pomyślcie i zastanówcie się.. do czego to prowadzi ... przecież uczucie nie składa się z chwil, kto tak mówi? naprawdę jest w błędzie ... nie zdając sobie sprawy jaką formą życia jest człowiek łaczący ziemię,wodę,ogień, niebo i powietrze ...on tego odbicia formą i wymiarem...
pzdr.

Opublikowano

Powstańcie i pomyślcie, że jeżeli sam człowiek z siebie tego nie wytrąca to też coś znaczy..
ponieważ jest to osobiste i łączy dwoje ludzi z całym tego kalibrem... i jedynie między nimi
może to być odtworzone i ułagodzone, ukojeniem ... inaczej rozrywa ponownie...
Bez tego uczucie prawdziwe jest i może być trwałe i wielkie.
Nie potrzebuje eksperymentów.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Mam inną wizję poezji. Każdy tworzy jak chce, na swój sposób. Jedni mają więcej, drudzy mniej do powiedzenia. Poeta nie musi być wrażliwy. Nie nakładaj twardych ram.
Basta. Już mi zbrzydła ta rozmowa, która i tak do niczego nie doprowadzi. To bezsens.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wrażliwość przedstawiłeś tak :'Nie patrz na ostatnie słowo. Patrz na wiersz. Poczuj go w sobie.'
Ja nie patrzę na ostatnie słowo, ale na to, jak puenta ma się do całości. Czy przenosi jaki sens; zaczynając od smakowego, aż po logiczny. Nie mówię o zamyśle odbiorcy, bo do tego jeszcze parę przecznic.
Bełkot; 'Prawdziwy poeta za pomocą jednego słowa potrafi napisać dzieło swego życia. Już jedno słowo jest poezją.'

Koniec. Pozdrawiam, i kreatywności życzę. Nie wciskania tekstów a'la KOT FRITZ.
Opublikowano

Mnie ciekawi, jakie uprawnienia i metody pozwalają komuś na wyciąganie z treści czyichś smsów, i z treści pisania na jakimś portalu właśnie kogoś zapisanych myśli? Jak również
celu zdobywania tych treści... a potem publikowania ich jako swoje i w jakim celu to moze czynić? Do tego mam też inne fakty, o których tutaj już nie trzeba
mówić. Chociaż, gdyby to kogoś zaintresowało to dlaczego nie, moze zastanowię się w celu dodatkowych informacji....

  • 2 miesiące temu...
Opublikowano

Dominiku, pierwszy raz w recenzjach moich wierszy! Miło mi. Wyobraź sobie, że właśnie dyskusja pod tym wierszem na wiele dni wygoniła mnie z tego forum. Czarne wino, to metafora, ale Ty przecież wiesz! Pozdrawiam i dziękuję serdecznie. :) Cieplutko, Para

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @W_ita_M.   O, hecą żrące lecą rżące - ho.  
    • Gdy wieczorna jesienna mgła, Wszystko wkoło z wolna spowiła, Tłumiąc nikły gasnącego dnia blask, Niczym opuszczona na świat zasłona,   W ponurą jesienną słotę, Na starym z czerwonej cegły kominie, Przysiadł szary zziębnięty gołąbek, Między skrzydełka wtulając główkę,   Wtem spomiędzy matowej mgły, Dostrzegł widok ponury, W dole przed jego maleńkimi oczkami, Z wolna się zarysowujący…   Do rozrzuconych szeroko po obiedzie resztek, Na przemarzniętej trawie, Zleciały się licznie kruki posępne, Bezpardonową wszczynając walkę,   Zimna mokra trawa, Pierwszym jesiennym szronem pokryta, Areną się stała zaciekłych walk, Licznego kruczego stada,   Liczne kości z sutego obiadu, Rozrzucone bezładnie na polu, Miały być bitewnym trofeum, Dla najsilniejszych z kruczego stada osobników,   Głośne rozjuszonych kruków krakanie, Niczym wściekłych barbarzyńców okrzyki wojenne, Po spowitym gęstą mgłą krajobrazie, Cichym niosło się echem,   Pomiędzy wielkimi kretowiskami, Podobnymi do okopów na polach bitewnych, Niczym żołnierze w bojach zaprawieni, Zawzięte kruki toczyły swe walki…   Zakrzywionym dziobem swym ostrym, Próbował kruk stary kość przepołowić, Przez drugiego młodego przepędzany, Próbującego wydrzeć mu zdobycz,   Usiłując brzuchy nasycić, By dotkliwy głód zaspokoić, Nie zaprzestając zaciekłej walki, Wciąż wytężały swój spryt,   Wydziobując w skupieniu zaschnięty szpik Z porozrzucanych na około kości, Usilnie wczepiały w nie swe pazury, By dzioby w ich wnętrzach zagłębić,   Połykając łapczywie Każdy znalezionego pożywienia kęs, Wkoło tylko rozglądały się bacznie, Rozeznając możliwe zagrożenie,   A najprzezorniejszy z kruków siedząc na gałęzi, Na łakome kąski spoglądając z góry, Nagły z powietrza szturm przypuścił, Naraz odpędzając kilka innych,   Te szeroko rozpostarły swe skrzydła, Natarcie jego próbując zatrzymać, Lecz daremną była ta próba, Zmuszone były ustąpić mu pola,   Widząc posępne te kruki, Wyrywające sobie wzajemnie zdobycz, Zmrużył oczy gołąbek skulony, Powiewem zimnego wiatru szturchnięty…   Wnet rzęsistego deszczu kurtyna, Spór pomiędzy kruczym stadem rozsądziła, Do rychłego szukania schronienia, Wszystkie bez wyjątku ptaki przymusiła,   Przed ulewnego deszczu strugami, Pierzchnęły wnet wszystkie posępne kruki, Chroniąc się pomiędzy krzewami, Bujnych drzew rozłożystymi gałęziami,   Ukrył się i gołąbek, Przed zimnym rzęsistym deszczem, Pod starego opuszczonego domu dachem, Przycupnąwszy cichutko w kącie.   A każda jesiennego deszczu kropla, Brudna, wstrętna i zimna, Dla maleńkiego suchej trawy źdźbła, Była niczym trzask bicza,   A deszczu kropel setki tysięcy Tworzące zwarte oddziały i zastępy, Wielki frontalny atak przypuściły, Na połacie zmarzniętej ziemi…   Patrząc tak zza szyby, Na pole zaciekłej między krukami bitwy, O jakże cenną dla nich zdobycz, Podłe z obiadu resztki,   Ponurym wieczorem jesiennym, Mgłą i deszczem zasnutym, Krzepiąc się łykiem z miodem herbaty, Próbując zebrać rozproszone swe myśli,   Z niewyspania półprzytomny, Przecierając dłonią klejące się oczy, Patrząc na ten krajobraz ponury, Takiej oto oddałem się refleksji…   Gdy widzę jak różni szemrani biznesmeni,  Zawzięcie walczą między sobą o wpływy, Dostrzegam jak bardzo w uporze swym ślepym, Posępnym tym krukom bywają podobni.   Gdy otyli szemrani biznesmeni, Przesiadując wieczorami w knajpach zadymionych, Paląc cygara i popijając whisky, Rozplanowują kolejne swe finansowe przekręty,   Niczym dla dzikiego ptactwa, Zalegająca w rowie cuchnąca padlina, Tak zwęszona tylko korupcji okazja, Staje się łupem dla mafijno-biznesowego półświatka,   Pobłyskiwanie sztucznych złotych zębów, Fałsz wylewnych uśmiechów, Towarzyszące zawieraniu szemranych umów, Przy ruskiej wódki kieliszku,   Często bywają zarzewiem, Biednienia lokalnych społeczeństw, Gdy szemrani biznesmeni nabijając swą kabzę, Skazują maluczkich na zubożenie…   Huczne wystawne bankiety, Gdzie alkohol leje się strumieniami, Dzwonią pełne wódki kieliszki, A z ochrypłych gardeł padają kolejne toasty,   Gdzie szalona zabawa niepodzielnie króluje I rozsadzają ściany z głośników decybele, Dzwonią szklane butelki w kredensie, A strumieniami leją się drogie alkohole,   Gdzie w ochrypłych gardłach przepastnych Lokalnych biznesmenów szemranych, Kieliszki pełne gorzałki Znikają jeden po drugim   Gdzie niezliczone sprośnie dowcipy, Padają okraszone rubasznymi przyśpiewkami, A pijaków podkrążone oczy i czerwone nosy, Tłumaczy ich bełkot łamliwy,   Często będące zwieńczeniem, Podpisania umowy wielomilionowej, Z lekceważonego prawa nagięciem, Gdzie łapówki główną odgrywają rolę,   Czasem tak bardzo bywają podobne, Posępnych kruków wieczornej uczcie, Gdzie wielki zatęchłego mięsa kęs, Wyrywają tylko osobniki najsilniejsze…   Na płynnych niejasnych pograniczach Biznesowego i mafijnego świata, Utarta między gangsterami hierarchia, Przypomina tę z kruczego stada,   Gdzie kolejny szemrany kontrakt, Niczym podły padliny ochłap, Jest jak w krwawej walce nagroda Dla osobnika o najprymitywniejszych instynktach…   I ten wielki świat nowoczesnością pijany, Do ubogich odwrócony plecami, Gdzie tylko silne osobniki, Wyrywają najlepsze kęsy,   Czasem tak bardzo przypomina, Pomimo upływu tysięcy lat, Wielką ucztę dzikiego ptactwa, Na truchle dzikiego zwierza…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • I nagłówki, a laik; wół gani.    
    • Ukradli konia ino: kil, Darku. Dar koi, no - koniokrady        
    • Wiersz krótki ale naprawdę znakomity... Pozdrawiam Najserdeczniej!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...