Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wszystko się dzieję tak szybko
Czas ocieka tak bystro
Przez palce tracę chwil gro
To napawa mnie niepokojem

Dwadzieścia lat, mówisz szmat czasu
Nie wiesz chyba zbyt wiele
Co się dzieje dzień po dniu
Kalendarz wpędza w wir
Nie trwa w zawieszeniu jak stacja Mir
Jeszcze wczoraj bobas,
Dziś po pas spraw co spać nie daję

By znów zanurzyć się w piaskownicy
I grudami potraktować przeciwników
Fartuszki z tarczą, zgubiłem ją i stres
Wychowawczyni nie stać na miły gest
Zdobywamy góry z gliny, na siniaku siniak

Wspomnień bez liku, przygód stos
Miejsca co są tylko w pamięci
Nie widzę ich już nawet we śnie
Całe dnie na placu zabaw, zdarte kolana
Głowa usłana guzami
Gwóźdź programu : chowany
Jeden dramat: nie być w berka złapanym
W kwadraty pogramy póki spodnie całe
Mama miała całą masę prania
A mi w głowie tylko za piłką ganiać

Dzieciństwo, gdzie nie ma nic za friko
Nie było kolorowo, skądże
Od małego wiedziałem co się święci
Niemal co wieczór koncert
Pyskówki, na kanwie wzajemnych pretensji
Szczegółow tego nie pamiętam i dobrze
Ale tych bijatyk nie usunę z pamięci
Niejeden by się zmroził w grobie
Choć sąsiedzi doznali dziwnej amnezji
Zresztą oni też niewiele byli lepsi
Każdy pod dywanem ma rój tajemnic
To nie moja wina, więc mówię o tym
Może przez to jakiemuś dzieciakowi
Ustaną męki

Wszystkiego nie mogę sobie przypomnieć
Nie przywrócę wszystkich wspomnień
Tak wiele dni, choć tak szybko to płynie
W oka mgnieniu inna woda już we młynie
Tez rozdział już spisany pamięci zgłoskami
Miło jest patrzeć wstecz sentymentalnie
Teraz nowe dni i nowe zadania
Nie ma bitew o honor jest walka o byt
Ale znów chce wywalczyć dla siebie szczyt
Z dziecka wiele we pozostało i świetnie
To klęska tracić spontan przedwcześnie
Jestem dorosły przynajmniej na papierze
A chłopczyk odwiedza mnie we śnie

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Chodź. Wejdźmy tam. W las głęboki, w polany dzikich listowi o korzennym aromacie wieczornych westchnień. Wiesz, słońce jaśnieje w twoich włosach koroną, kiedy je rozczesujesz dłonią, jakby w zadumie.   Idziemy serpentyną wijącą się, zagubioną w przestrzeni gorącego lata, wśród stłoczonych lękliwie czerwonych samosiewów, wiotkich winorośli… W krzaku jaśminu, co lśni kroplami rosy, jawi się pajęczyna drżąca. I w tym drżeniu, w tej przedwieczornej zorzy, my.   Chodź. Weź mnie za rękę. Chcesz, wiem, choć kroczysz w panteonie niedomówień i jakichś takich, jakby pobocznych spojrzeń, które w tobie kiełkują z nasion niepewności.   Idziemy w cichym kołysaniu wierzb, w powiewach wiatru kładących się na pniach, na przydrożnym płocie drewnianym, na sztachetach, między którymi słońce przepuszcza w migotach swoje cienkie nitki jaskrawego blasku, na kładce przerzuconej nad perlistym nurtem strumienia, wśród feerii mżących kryształów.   Na naszych ustach i dłoniach, na skroniach…   Chodź. Wejdźmy w te szepty rozochoconych brzóz. W ramiona kasztanów ze skrzydlatych cieni. Niech nas oplotą, abyśmy mogli wzbić się na nich ku słońcu lekko. Z cichym krzykiem zamarłym na ustach.   Idziesz z tyłu ścieżką, bądź kilka kroków przede mną.   Dokądś wciąż wchodzisz. Skądś wychodzisz. Z jakichś zakamarków pełnych anemonów, z leśnych ostępów i w kwiecistym pióropuszu na głowie. Bogini natchniona śródpolnym wiatrem łagodnym. Uśmiechnięta.   Chodź. Idziesz. Znowu idziemy. Ty, przede mną. To znowu odrobinę za mną. Obok. Przechodzisz. Przemykasz lekko. Zatrzymujesz się, rozmyślając nad czymś.   To znowu zrywasz się truchtem, wybiegając o parę kroków wprzód.   Idę za tobą w ślad.   Kiedy wyprzedzam cię, oglądam się za siebie. Podaję ci rękę.   Nikniesz w cieniu na chwil parę, jakby celowo, naumyślnie. Na moment albo może i na całą wieczność. Nie wiem tego na pewno, ponieważ olśniewa mnie przebłysk spadający z nieba, co się wywija z korony wielkiego dębu.   Wiesz, to wszystko jest takie ciche i ciepłe. miękkie od poduszek z mchu i paproci.   Szepczę, układam słowa, kiedy ty, wyłaniasz się bezszelestnie z cienia (nagle!) i cała w pozłocie.   Od migotów blasku. Od drżeń.   Tuż za mną. Jesteś. I jesteś tak blisko przede mną, jedynie na grubość kartki papieru tego wiersza, który właśnie piszę (dla ciebie) albo źdźbła trawy, którym muskasz niewinnie moje spragnione usta.   Wychodzisz wprost na mnie, przybliżasz się, jakby w przeczuciu nieuniknionego zderzenia Wyjdź jeszcze bardziej. Proszę. A proszę cię tak, że już bardziej się nie da. Wiesz o tym. Więc wyjdź… Wyjdź za mnie.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-07-31)    
    • @Nata_KrukNo, bo jak krótki może być długi ? :) Dziękuję i pozdrawiam:) @Marek.zak1Akceptujesz, zgadzasz się na wszystkie plusy i minusy. Dziękuję i pozdrawiam:) @LeszczymAlbo i nie :) Któż to wie :) Dziękuję i pozdrawiam:)
    • @Alicja_Wysockaten świat jest taki mały Las Palmas jest za rogiem? to ja się oszukałem marzenia mógłbym spełnić w knajpie ? w Gdyni, a nie w Krakowie?   :)) dziękuję i pozdrawiam:)    
    • @Nela Sam wiersz bardzo dobry, niesamowicie trafnie oddaje stan ducha. Dobrze, że piszesz, jest tutaj mnóstwo wrażliwych osób, mamy swoje wzloty i upadki. Jeśli to osobiste odczucia, to warto coś z tym zrobić. Pisanie o tym. to dobry początek. Bardzo pozdrawiam.
    • @Relsom Pięknie! Ciekawe jak brzmi to z muzyką? Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...