Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Niedzielny Spacer


Rekomendowane odpowiedzi



niechciane dzieci para za parą
rączka przylgnięta do rączki
grzecznie, spokojnie i z namaszczeniem
tuptają brzegiem łączki

coś tam gaworzą w swym kocim słowie
paluszki w buzi ślinią
kwiatki i ptaszki uśmiechem słowią
rade przez życie płyną

stoję jak niema z rozpaczą w sercu
łez nie powstrzymam już
czemu samotne, czemu rzucone
za co ten ziemski stos

kiedyś wyrosną z tych dni beztroskich
pojmą, co gorycz niechcenia
czy zapytają wyroków boskich
za co te doświadczenia


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmmm, mam taką starą pocztówkę, na której jest dwójka małych dzieci, taki słodziutki widok, dodam, że stoją i trzymają się za rączki, oczka przestraszone, a serduszka chyba za chwilę pękną z przerażenia (kiedyś fotograf to żadkość),
i ten widok mocno mi się skojarzył z perwszymi dwiema zwrotkami..., dobrze to według mnie napisałaś.
pozostała część zmusza do refleksji,
ten utwór bardzo mi się podoba i na pewno wyróżnia się z pośród innych.

Pozdrawiam,
Kai Fist

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Seweryno, jaki piękny wiersz!
Jaki wzruszający, urzekające opisy no wspaniały, naprawdę.
Jestem przekonana, że na bardzo długo pozostanie mi w pamięci a refleksje będą powracać jeszcze nie raz.

Czytam go kolejny raz i teraz wiem, że doskonale go rozumiem, przyznam, że poruszyłaś we mnie nie jedną strunę duszy. Dziękuję pięknie za ten wiersz.

Serdecznie pozdrawiam
Natalia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • to nie sen  świat rozpada się na kawałki  fruwające ręce nogi  kawałki dzieci  szarpane przez  zgłodniałe psy  choroby zjadają żywcem  z dziurawych ścian  spoglądają smutne oczy  nie przerażają nikogo wywołują uśmiech  takie obrazki są  codziennością  konsumujemy je tlumnie w TV po kolacji na deser    to zabawy w wojnę  panów polityków  w białych koszulach  nie tylko na Ukrainie i Libanie    a my  my... nas jakby nie było  namaszczamy ich    12.2024  andrew
    • A wołanie tłumu, gdy trwogi miały swój ton, Ja-przezroczysta, próżna, jak papierowy tron, co wiatr niesie w dal. Miała, straciła, w płaczu nadziei obłed, Bluźni ciernie, róży płatki obłędne, krwią zraniona w duszy.   Urodziwa, lecząca woda, w jej lustrze odbicie czyste, Głosem spłoszyła, na wierzbie z głową wciąż wpatrzoną. Żywicą krwawi, lecz pnie się ku niebu, kwitnie w ciszy, Choć gwiazd nie dotknie, wciąż wyżej rośnie, ponad czas, ponad świat.   Korzenie nieszczęścia, płytkie, lecz silne jak kłącza tej wierzy, Wśród wierzby rozwiewają smutek, jak jej łzy, jak jej śpiew, na szkle rysa Wciąż się pnie, choć łamie ją wiatr, choć z serca wycieka żywica, Nie dotknie gwiazd, lecz w swym wzroście nie ustanie, płacząca ta wierzba.     A cry of the crowd, when dread took its tone, I-transparent, hollow, like a paper throne, Carried by winds to the faraway vale. She had it, she lost it, in hope’s wailing spell, Cursing the thorns, the rose’s bewitched veil, Bloodied in soul, in her anguish frail.   Graceful, healing water, her mirror’s clear gleam, Her voice once startled, on the willow’s dream. Bleeding with resin, yet climbing the skies, Blooming in silence, though stars she won’t prize, She reaches still higher, beyond worlds, beyond time.   Roots of misfortune, shallow yet strong, Entwined like the willow’s mournful song. Her sorrow’s dispersed, as her tears softly chime, A crack in the glass, a fracture in rhyme. Though broken by winds, her heart leaks resin, Yet the weeping willow will rise, ever driven.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      W każdym razie, w wierszach ty To zawsze podmiot liryczny.pzdr  
    • Jestem taki opiekuńczy i zrozumieć wszystkich mogę cierpliwości mam tak wiele wskażę innym prostą drogę jestem miły i uczynny kocham dzieci i zwierzęta nie brak mi inteligencji kto mnie spotka zapamięta jestem piękny ponad miarę włosy lśnią na mojej głowie zęby białe jak perełki ciała piękna nie wypowiem i tak dziwię się tym ludziom każdy gardzi poniewiera że nie lubią mnie a przecież jestem skromny jak cholera  
    • Dlaczego serce moje Do Ciebie śpiewa Bez wzajemności   Dlaczego szarpie Twej bliskości brak Tak długi już czas   Dlaczego lustrzanie Nie dzieje się nic Na drugim końcu nici   Dlaczego kielich miłości Solą łez smakuje Tęsknoty niespełnionej   Dlaczego nadzieja  Umrzeć nie chce W obliczu codzienności   Co tak naprawdę  Przędzie między nami los Pod osłoną rzeczywistości
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...