Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

O Duchu Światła zwycięzco ciemności
przyczyno naszej wiary i miłości
w gęstwinie krętych ścieżek internetu
chroń nas przed ciosem ostrego sztyletu

Niech ręka nasza nigdy nie dosięga
gdzie nienawiści korzeni potęga
tam Boga nie ma tam zły szatan czuwa
tysiącem pokus jak jadem zatruwa

Niech nasze cele i poszukiwania
Święty Izydor swym płaszczem ochrania
niech oko nasze tylko to dostrzega
co nam z pożytkiem będzie kromką chleba

chleba co dusze nakarmi pokojem
a w sercu będzie kwitnącym powojem
ludzi spotkanych ramieniem oplecie
rozszerzy miłość w wirtualnym świecie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


"Przyznam, że dawno się tak nie zmartwiłem" - precyzuję, że cudzysłów ma oznaczać odwrotność znaczenia, a nie jakieś drwiny broń Boże. Boga i szatana lepiej traktować faktycznie serio. Nigdy nie wiadomo kiedy Pierwszy, lub co gorsze drugi, porwie w objęcia. Współczuję realistom, nota bene na stronach poetyckich. Słowa Wieszcza: "Sięgaj, gdzie wzrok nie sięga". Szczególnie oczami duszy. No bo poeta bez duszy...
I z głębi mej duszy pozdrawiam!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


"Przyznam, że dawno się tak nie zmartwiłem" - precyzuję, że cudzysłów ma oznaczać odwrotność znaczenia, a nie jakieś drwiny broń Boże. Boga i szatana lepiej traktować faktycznie serio. Nigdy nie wiadomo kiedy Pierwszy, lub co gorsze drugi, porwie w objęcia. Współczuję realistom, nota bene na stronach poetyckich. Słowa Wieszcza: "Sięgaj, gdzie wzrok nie sięga". Szczególnie oczami duszy. No bo poeta bez duszy...
I z głębi mej duszy pozdrawiam!



Dziekuje ci Wojtku z calego serca dodam tylko ze mam stuprecentowe dowody o istnieniu jednego i drugiego przezylam na wlasnej skorze i oby ten diabel nie chapsnal Krzywaka nie zycze mu tego a wpolczoje jego realizmu.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Odeszła, zanim przyszła. Zeszła z mojego istnienia jak światło gasnące za horyzontem, jak oddech, który znika z powietrza. Nie zostawiła blizn - tylko ciszę, której nie można dotknąć. Byliśmy snem, który się nie zaczął, a jednak obudziłem się z jej śladem na policzku. Byliśmy krwią, w której nie zamieszkało żadne serce, a jednak moja nabrała koloru jej subtelności. Całowaliśmy się w języku, którego nikt nie znał. Teraz gryzę litery rozsypane na portalu, kwaśne, jakby alfabet umarł w moich ustach i wziął ze sobą wszystkie możliwe „przepraszam”. Paragon za nadzieję leżał obok - wyglądał jak wspomnienie. Rozstaliśmy się bez słowa. Jakby ktoś przeciął powietrze żyletką i kazał nam iść w przeciwnych kierunkach we wnętrzu tej samej minuty. Milczenie - ostatnie zdanie. Zostały po niej okruchy, z których nie da się złożyć chleba: ciemne pęknięcia w świetle poranka, guziki z koszuli, której nigdy nie miała, zapach, który pachnie jak zbyt późne pytanie - „czy to coś znaczyło?” – wypowiedziane w próżnię. I włos - kasztanowy, zatrzymany w futrynie światła, jakby cień jej nieobecności miał kolor. I niebieski odblask jej oczu w lustrze, który nie był moim spojrzeniem, ale patrzył na mnie z wyrzutem. I cytryna w lodówce - przecięta, sucha, uśmiechnięta krzywo jak stary żart, którego nikt już nie opowiada, ale wszyscy pamiętają śmiech, bo echo bywa głośniejsze niż głos. Kiedyś wydawało mi się, że w jej głosie słyszę „do zobaczenia”, ale echo powtarzało tylko: „nigdy, nigdy, nigdy”. Czuję się jak jezioro, w które wrzucono skałę - a żadna fala nie powstała. Jak skóra, która pamięta dotyk, choć nie było dłoni. Jak Persefona, która nie wróciła na wiosnę - a ziemia zamilkła na zawsze. A ja - z ziarnem granatu rozgniatanym językiem w ustach pełnych żalu. Zegar tyka, ale wskazówki stoją. Czas oddycha – nie rusza się z miejsca. Chwile gonią się nawzajem, a ja - w tym wszystkim – znowu umieram w rozpaczy. Chodzę po pokoju jak niedokończona modlitwa. Moje mysli - jak koty bez właściciela: gryzą, drapią, miauczą w rytmie rozpaczy. Kładę się na podłodze jak porzucona metafora. Ściany są zrobione z jej spojrzenia, a sufity - z tego, czego nie powiedziała. Kochaliśmy się przez skórę duszy, a teraz moja dusza ma wysypkę z małych, czerwonych „gdyby”. I wtedy pękła szklanka. Nie spadła. Po prostu pękła na stole - jakby nie wytrzymała tego wszystkiego za mnie. Zostało mi echo jej oddechu, rozsypane w głowie jak tabletki LSD w kieszeni po końcu świata. A niebo? Cholerne niebo - ciąży nade mną jak zasłona bez gwiazd, zimna, ciężka, nieprzenikniona. Cisza rozdziera czas na strzępy. Migotanie bez światła. I nikt nie odpowiada.
    • @Berenika97 Bereniko. To Twoje komentarze są przepiękne. Dziękuję uśmiechami :):):) @Alicja_Wysocka Al. Oj, potrafisz, potrafisz :) Ty jestes literacką bestią :)  W najlepszym tego słowa znaczeniu !!! Dziękuję za uroczy komentarz :) Polne słoneczniki Ci kładę u stóp :) @Annna2 Aniu. Tak jest. Jak drzewo ! Dziękuję Aniu.
    • @Migrena z tą prostotą to prawda, tak miało być dzięki
    • @Dekaos Dondi

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Czyli inaczej trzykrotki. :) 
    • @Natálie Vašutová  Twój tekst kojarzy mi  z "Raportem z oblężonego miasta" Ta kołdra zdaje się przed czymś uchronić- co poza nią- egzystencjalne pytanie- co poza nią? Ona determinuje spokój?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...