Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak, tak to na pewno o mnie :-)
Czasem sobie tak myślę jakiż świat byłby „dziwny” bez wierszy Stachury – na szczęście są!
Dzięki za +
Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Proszę mi wybaczyć ale nie wiem co mam myśleć o tym komentarzu. Oczywiście cenie sobie bardzo twórczość Starego Dobrego Małżeństwa tak samo jak wielu innych zespołów tego gatunku i czasem ich interpretacje są źródłem jakiś inspiracji ale jak w tym wypadku ma się to do mojego wiersza?
Jeśli mógłbym prosić o uchylenie rąbka tajemnicy będę bardzo zobowiązany.
Pozdrawiam
Opublikowano

Żadna tajemnica:), wydaje mi się, iż wrzosowisko, wrzosy jako takie są po prostu bardzo poezjogenne, że się tak wyrażę, aczkolwiek ich walory liryczne i semantyka w ostatnio czytanych przeze mnie wierszach są jakby mniej eksponowane, chyba że sie mylę?:),
Z drugiej strony jako czytelnik czytam czasem wiersze przez pryzmat inspiracji, myślę, że przez to możemy lepiej się poznać jako autorzy, w moim komentarzu z kolei było pozytywne podejście do odczytu Pana wiersza, nic mniej nic więcej :)
ukłony.:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Oczywiście to wszystko co napisałeś zgadza się i podpisuje się pod tym w całości ale czemu cytujesz tekst piosenki i pytasz mnie o inspiracje zespołem skoro ani Krzysztof Myszkowski ani żaden z jego kolegów z SDM nie jest autorem tego tekstu? Może wynika to z niewiedzy ale ten utwór (oczywiście także wykonywany przez SDM) jest autorstwa Edwarda Stachury i to nie oni pierwsi sięgnęli po ten tekst. Dlatego gdybym został zapytany o inspiracje Stachurą odpowiedział bym naturalnie on jest w prawie każdym zapisanym tam słowie to właśnie dlatego druga część tytułu brzmi wielki ukłon. Wybacz ale sformułowane wcześniej przez Ciebie pytanie jest czymś na co zgodzić się nie mogę mianowicie na przysłanianie takiego poety zespołem (skądinąd bardzo zacnym), który jedynie wykonuje jego wiersze do własnej muzyki. Należy pamiętać, że Stachura był i nadal jest wielkim idolem ogromnej masy ludzi bo niewielu mamy poetów o których można by powiedzieć, że byli głosem pewnego pokolenia a on był. Dlatego jeśli chcesz czytać wiersz pod kątem inspiracji to szukaj go u źródła a nie w formach przekazu.
Natomiast jeśli pozytywnie odbierasz ten wiersz to zachęcam do sięgnięcia po Stachurę – tam można znaleźć naprawdę wiele inspiracji.
Pozdrawiam
Opublikowano

Jasne, racja, mi chodziło bardziej o to, ze SDM to taki posłaniec, muzyczny goniec twórczości Steda, taki bez którego/i tu zaryzykuję twierdzenie/ twórczość Mistrza nie byłaby w stanie tak silnie ekspandować na ogromną skalę, niespotykaną /acz przekaz pisany miał i ma też swoją moc/...

Analogię w pewnym stopniu dostrzegałbym, imho, również w przypadku Świetlików i Świetlickiego, który imho wypłynął na fali muzyki aż na sam panteon...BruLion i ziny dały mu odskocznię, a muzyka jak ptak, że tak powiem,wzięła go pod swoje skrzydła i uniosła wysoko, gdzie do dziś szybuje, jako jeden z dwóch, obok Podsiadły, filarów przełomu, pokolenia...


Wracając do Steda/ sory trochę rozkręciłem swój słowotok/, znam go dobrze, innych kaskaderów też zgłębiam, RM. Bruna czy Wojaczka - przynajmniej tak mi się zwiduje, że znam życie, twórczość, a Gałązka Jabłoni, to motyw, do którego często próbowałem "się natychać", z różnym skutkiem, tak czy inaczej dla mnie ważny to poeta...

Ukłony.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Po pierwsze Stachura sam wykonywał swoje utwory w wersji muzycznej po drugie kiedy był głosem pokolenia nie było jeszcze SDMu ani nawet Wolnej Grupy Bukowiny (choć Stachura piosenki swoje wydał dopiero w 1973), której lider Wojciech Belon uważany jest za odkrywcę SDMu. Oczywiście to jest współczesny i wspaniały nośnik poezji Stachury dzięki któremu młodzi ludzie mogą zapoznać się z jego twórczością i może dzięki temu dalej w nią wnikną. Nie wyobrażam sobie też spotkania z przyjaciółmi gdzie nie było by gitary i poezji Steda najczęściej w interpretacji SDMu ale to naprawdę nie ma nic wspólnego z wierszem i moją inspiracją a zdaje się chyba o niej był tu właśnie mowa, może to nieco przesadzone porównanie (a nawet na pewno) ale nie inspirują cię okładka ksiązki i kartki ale słowa na nich zapisane.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


owszem, wiem to, słuchałem.



owszem, ale uważam że dopiero po śmierci ten głos nabrał wlaściwego brzmienia, zaryzykuje twierdzenie iż za życia był nawet niedoceniony


wydawało mi się, wie Pan, że jednak ma coś wspólnego, ale skoro nie ma, ok. Dobrze, nie będę już więcej Pana niepokoił.



daj Boże każdemu poecie takiej "okładki", jak SDM.
Z poważaniem
T.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


i ten kawałek mi całkowicie wystarczy
tylko za ten kawałek +

pozdrawiam Jacek
ja do Jackowego dodam pierwszą zwrotkę
Byłem na wrzosowisku
miałem gitarę – sześciostrunową nadzieję
strojoną w nastroju
wielkiego oczekiwania

która mi wpadła w ucho i praaawie będzie cały wiersz

pozdrowki
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Puenta jest dość subiektywna i emocjonalna a od tego do banału już krok – sprawa dyskusyjna czy postawiony
Dzięki za wizytę
Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...