Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ciemność
rozjaśniona tylko
ciepłym blaskiem Twoich oczu

jak ostatnia iskierka
która przypadkowym przechodniom
daje nadzieję

Strach
przed nieznanym jutrem
otoczony płaszczem nocy

jak ciche fatum
które wkrada się do środka
mimo że drzwi na klucz
zamknięte

Bezsenność
otulona cichym oddechem wiatru
wkładająca Ci do ust
obce sny sąsiadów

jak niepozorny wróg
który toczy nierówną bitwę

a Twoim jedynym narzędziem
zbrodni
pozwalającym go zgładzić
jest-
modlitwa

Monotonne wołanie do Boga

Opublikowano

Niemy zrobiłeś kawał dobrego wiersz...nie modlitwy , ponieważ wiem że ludzie niewierzący wołają o pomoc ...jak na skraju przepaści się znajdą!
Pozdrawiam Autora pięknego przemyślenia!

Opublikowano

"Bezsenność
otulona cichym oddechem wiatru
wkładająca Ci do ust
obce sny sąsiadów"

Pięknie o bezsenności... i o senności też.
Rytm wiersza bardzo w moim guście.
Pozdrawiam
AnkaJ

Opublikowano

Dariusz- dziękuję za sugestie, polecenie wiersza:)
bazyl- nie zrozumiałam o co Ci chodziło, ale nie wszystko trzeba rozumieć.
Aluna, Aniu- dziękuję za przychylne komentarze, jest mi to potrzebne:) Zachęca do dalszej pracy.
Łysy- bezsenność nie jest taka zła jak mogłoby się wydawać:)

Serdecznie wszystkich pozdrawiam..(;

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...