Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Teraz wóz albo przewóz, jeśli zostanę, umrę, tu na środku miasta,
na środku ulicy, więc wybrać stronę, ruszyć w stronę, odejść
na stronę, pójść w odstawkę cienia, odkleić kończyny, my kończymy
z podpalaniem twarzy, z karnacją mulata i mulatki, biegiem!
gonią nas jeszcze kurze łapki słońca, dogania otwarte na
oślep skrzydło skwaru z lewej, bo z prawej (no more tears?) pot w oku,
trudno tu trafić do domu przed zmrokiem, krążąc wołamy
"zimno!", więc "daleko!", południowy hejnał spiekoty myli nam się
z fajrantową syreną, letni lunch z Itaką, a trzeba by zacząć
od tego, że był maj,
my

uciekaliśmy w nowiutkich butach ecco, ciężkie pieniądze
od weselnych gości puściwszy przez maszynkę do piękna, stąd miesiąc
miodowy zmienił się w szampański tydzień, Victoria Hotel
(in Wieliczka) + śniadanie, czuliśmy się jak marszandzi albo noworysze,
odtąd

każdy upał jest jak echo, "plaża" jak opis czynności
lub stanu, gdy miasto rusza nad rzekę, traci głowę, ogon,
słoneczna kąpiel - ów najdzikszy idiom pod szklanym niebem,
ów pomysł idioty, rusza za nami w trop, w step by step,
i zaraz puszczą oczka miejskich pończoch, asfalt spruje się, przywrze
do każdego susa, przykleją się do ławek spocone dziewczęta,
koty z żółtawych brzuchów zliżą sól, w tym miesiącu alergie,
lipy czarnobylskiej wszędobylski pyłek, zakwita nowotwór,
biegiem! ujść, kucnąć w cieniu i dać wiarę:
to wszystko,

prócz światła, nas i butów ecco,
które jeszcze ciągną, było/jest nadmiarem.

Opublikowano

Nooo.

świetny tekst. Poniedziałek dobrze się zaczął. Bardzo fajnie maluje pan po kolei obrazki i to językiem ekstra. Ciekawam następnych utworów.

Gratuluję - Mirka

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dziękuję. Nawet nie wiedziałem, jak fajnie jest przetyczać, że coś mojego jest fajne. Spodziewałem się kolejnych głosów za tym, że to znowu proza. Tymczasem czasami trudno opędzić się od obrazów. Zwłaszcza gdy wracają wspomnienia, nijak nie mające się do "teraz". No i zapisuję je po prostu, bo trzeba chyba pamiętać, że kiedyś skwar był nie tylko plagą, że nie baliśmy się nocy ani horyzontu, nie myśleliśmy o jutrze, nie myśleliśmy w ogóle wiele. Bez tego będzie nam chyba gorzej w poniedziałki. Mnie i Pani samopoczucie wyraźnie już zwyżkuje. No i dobrze! Do następnego poniedziałku. Pozdrawiam. MP
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jeśli obraz jest echem, jest i oczekiwaniem. Nostalgia - nadzieją. A ruch w przód - powrotem. Życie składa się z tęsknot, nie z zadatków na przyszłość. Planowanie i ruchy stawów to konieczność, instynkt i odruch. Dopiero pamięć smakuje. Zaszłości są wszędzie. Wystarczy dać wiarę. I szansę - po pierwsze sobie. Pozdrawiam spod sąsiedniego cienia. Niech żyją kucki! MP
Opublikowano

Proszę się nie zrażać zarzutami o "prozowanie". Ja już przywyklam do takich właśćnie uwag.
Polecam robić swoje tak dobrze, jak przeczuwam:)

Mirka
[sub]Tekst był edytowany przez dotyk dnia 26-07-2004 15:57.[/sub]

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




"Ogór" też brzmi ciekawie. Gdyby Ziemia miała kształt ogórka, musiałabym zmienić globus, ale to co:))))) Całkiem interesująco to się rysuje:)

wszystkiego dobrego - Mirka
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




"Ogór" też brzmi ciekawie. Gdyby Ziemia miała kształt ogórka, musiałabym zmienić globus, ale to co:))))) Całkiem interesująco to się rysuje:)

wszystkiego dobrego - Mirka

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Dziękuję wzajemnie.
    • @Rafael Marius mogłam mieć dengę, takie życie z chorobami:), padam o też porze, dobranoc:) miłych, zdrowych snów:)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Ja też ale z powodu zatok, a jak noszę czapkę to i uszy zasłaniem najczęściej, a teraz mam słuchawki od wzmacniacza i one też chronią.     Pamiętam. Wyglądało groźnie ale dobrze się skończyło.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Rozumiem. Też to znam z młodości.   Teraz z konieczności zdrowotnej jestem stabilny. Ale tutaj też znikałem już kilka razy, chyba max na pół roku.
    • W kartonie po butach coś szeleści, popiskuje, Mysz komputerowa gniazdko wije, Zaraz, co jest grane? z biurka dyla dała. A to szelma — lanie ci się zbiera. Niucham, lupą badam — niebywałe, Tu, w szufladzie coś grzebała, Zjadła wiersz o egzystencji i poemat wycackany O Mruczusiu, fuj, też zbezcześciła, wredna jędza.   Do aktówki wlazłaś? moja praca z matmy poszarpana. Będzie celująca pała i nagana, losie mój ty... „Student się wałkoni, w nosie dłubie, koleżanki podszczypuje” Wpis w indeksie murowany czerwonym długopisem.   O, tu na parapecie kaktus łysy jak Kojaka glaca. Coś ty z nim zrobiła, szelmo taka i owaka? Niech cię w sidła złapię, popamiętasz, dam ci bobu! Oj, zapłacisz mi za straty i udręki, ty wywłoko!   Pod sufitem na drabinie cichcem siedzę, Okiem łypię — śladów zbiega zero. Jest i skrytka pod podłogą, w niej „Świerszczyki”. Tu cię znajdę — parkiet odskakuje, łup, łup… pusto.   W drzwi ktoś tłucze — Ewelina? zachodź śmiało. Kawa, wino, filmy, puzzle? — w samą porę. Atrakcja niebywała — mysz tu biega! Łyyyiii! stuk, stuk szpilkami i po randce.   Niech ci ogon się zapętli, biegam wkoło, nasłuchuję, Pod tapczanem ciemność, tylko licho rzuca okiem. Noktowizja ślepa, blado na ekranie ,ty smakoszu sera, No to znajdę cię w łazience, skarpet brudnych nie unikasz.   Może w szafie? skrzyp, skrzyp… Elvis? co wyczyniasz? Królu, zwariowałeś? pokaż, z kim się chowasz? Melpomena? no, dobrana z was jest para. Cudzołóstwo w starym gracie — na amory się zebrało!   W kuchni mrówki tylko, chleb dla konia suchy, Czosnek na wampiry, brudne gary po imprezie, W zlewie oczodoły puste, czaszka! bryyy… okropność! Hamlet, też tu byłeś? błazna sprowadziłeś?   Myszko, ile to już lat mieszkamy razem? Chcesz mnie rzucić? ręce załamuję, wiadro łez przelałem. Krzyżem leżę na dywanie, kurz pięściami wzbijam. Wracaj no! gniew we mnie wzbiera — grrry!   Zawiedziony, załamany łkam, coś mnie w ucho drapie, kąsa. W ekran gapię się, chusteczką oko trę, nagle e-mail błysnął: „Ja tu jestem, twoja zguba! oto wiersz twój utracony. Wciśnij, głupku i niedojdo, w końcu ENTER.”  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...