Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Chciałbym słowo ujarzmić
I by mnie słuchało...
O wiem, nieskromnie to zabrzmi,
To ciągle za mało...
Czasem to los poety,
Czasem grafomana,
Może na szczęście,
Może i niestety...
Podajcie formułę,
By mnie słowo słuchało,
Bo słowo to zaklęcie;
Tak wiele ich i mało...
Bo wam nie przekaże
Co w mej duszy się dzieje;
To z niej głos pisać mi każe,
I drwi ze mnie
I słyszę jak przewrotnie
się śmieje...
Ale mówi też o człowieku,
Dużo o przeszłości
I o przeznaczeniu
I zatracie w nicości...
Gdzieś szepcze,
Że poezja to sprawa wiary,
Gdzieś szepcze,
Że zwykłe tylko to czary...
Poóżcie proszę...

Opublikowano

w burzy neuronów
trzaski o form wielu
wydobyć znaczenie
trzeba przyjacielu
przesączyć nastroje
recepty przeliczyć
znaleźć swój ogród
przestrzeń
a słowa będą płynąć
w zrozumiałej kodzie
jak łodzie
jak lotos żywe
i dopasowane
u ouo o a ei om
to spojenia dom

Opublikowano

Bazylu...

Przyjmij Drogi
Serdeczne, szczere pozdrowienie
I poświęć czas bezcenny,
Bo w liniach zaklęte rozumienie
Moje świata, czy poezji,
Którą tenże bywa...
Historia zmyślona,
Historia prawdziwa;
Nieważne, która bój
zwycięski stoczy,
Ważnym tylko, by oczy
Podały ją dalej
Gdzieś do serca głębi,
Bo tylko tam i zawsze
Na wieki poezja prawdziwa
Istotą się kłębi...

Opublikowano

wiem co
napiszmy dramat
królewska twierdza błyśnie

osoby król, królowa, dworzanie no i goscie

miejsce: twierdza pod piekłem i broni się przed piekłem
i złotem rozumu emanuje

rycerzem tylko słowo , tak żeby nie bolało

to wyjdzie wręcz szałowo

podręcznik zje nam ciało!

Opublikowano

Racja! Racja!
Piszmy więc czym prędzej
Twórzmy dzieło razem
A wszawicę nędzy
Niech spisuje błazen
Mówisz złoto rozumu
Popadłem w zadumę
Rozum to tylko
Kajdan, pęt przedpiekle
Ściąć króla i dworzan
Podręczniki powiesić
Zwalczać rozum zaciekle...


Miło było Cię poznać. Później jeszcze tu zajrzę. Goście;)))))).

Opublikowano

Jeżeli już cegła
to tylko na łeb pięknoducha
ten, uwierz rozumu nie słucha...
I w ceglanym rozumie
nie znalazł nadziei,
a tylko się błąka
w labiryncie z cegły
i rozumu kniei.
Wybacz Monarcho Rozumu,
mnie tam byc nie dane,
labirynt budowac,
wolę sercu, uczuciom
cześc oddawac w słowach,
a przy labiryncie
mamic oko cieniem
własnej naiwności...
Rozum zostaw w sieni
labiryntu,
nie zubażaj dla próżnej potrzeby
legendy Koryntu...

Opublikowano

jednooki najwyżej
ciśnie kamień w wodę...
na nic więcej go nie stac
Ja Odysa chętniej
chadzałem szlakami...
Tak mnie się zdawało
On umykał swym statkiem
w sławetnej podróży
syrenom potworom,
ja łupiną z orzecha i piórka
kryłem się przed butem
przechodnia w kałuży...
Tam myśl porzuciłem
własnej wybitności...
I Ty bacz uważnie
na iluzje rozumu,
nie Twoje słowa głoszą
kapłani Mądrości...
Los mnie nie oszczędzał,
czasem poniewierał,
ale i obdarzył znakiem
jak wyspę odnaleźc,
trafic na Itakę...

Opublikowano

Panie,
niesłuszne Twe żale
nie Ciebie rugac
było mym zamiarem...
Świat i życie
scenaria inne
całkiem kreśli
niż człowiek na fali
powodzenia mysli.
Odczytaj jeszcze
raz me wersy...
A znak to błysk,
Krótkie lśnienie
o świecie pełnym ludzi...
ten błysk mnie przebudził...
Oni się z Tobą
nie zamienią i ze mną
złuda tu nadaremno...
i noc przestała byc ciemną..

Opublikowano

li noc przestała być ciemną?
ei powiedz wszystkim
ja ze zgryzoty nie umiem
lecz znaku nie rozumiem
czy to litani rzewnej śpiew
nie może coś weselszego

/\ /\
/ \/ \ / \
/ \/ \

tu człowiek gór buduje

a może trójkąt i góra dwugłowa
twój pokój ci zwiastuje
może Neptuna trójząb,
może baranka futro,
może ptaka głos
może lwia grzywa
pioruna cios
powiedz ach powiedz coś
ja granic pokonać nie umiem
sam je stworzyłem
w rozumie
tym dobrze pojętym
nie tym cholernie skrzętnym

Opublikowano

Wybaczcie moi bracia
Moi przyjaciele
Że was niepokoję
Lecz słów padło już wiele

Skończyły się te boje
Bitewne przemówienie...
W poezji człek winien znaleźć
Spokój i ukojenie.
Czy z rozumu czy z serca
Słów-potoków mnogość
Lecz rzeka ta wezbrała
Niosąc ze sobą wrogość.

Cieszy mnie ten spokój
Lecz bitwa, choć skończona
To nie zakrzepła jeszcze
Rana ta zakrwawiona...
Wojny niewypowiedziane
Formalnie niezakończone
To spod ciemnych gwiazd szemrane
Typy - zwady spragnione
Oni oręż już znajdą
Świeżą ranę rozdrapią...

Bój Erato-Kalliope
Każda swą prawdę niesie
Serce walczy z umysłem
- Toż to siostry są przecie!
Obie muzy siostrzane
Na szczytach Parnasu królują
Obie poezję niosą
W której się ludzie lubują.
Niby różne te poezje
A może jednak te same.
Zakończcie braterskie boje.
Sforsujcie niesnasek bramę.
Niech forma w jednym szeregu
Z tematem barwnym stanie
I niech w dzień świąteczny nastąpi
Ducha Wieszczów zmartwychwstanie.

Rękę podaj
Dłoń uściśnij
I uściskaj
Mój ty bliźni.
Teraz zgoda
Niech panuje
Niech króluje
Dusz swoboda.



P.S.
Wybaczcie, gdzie rymy są proste
(Krewniacy to z ziem częstochowskich)
Lecz cóż, gdy z ziaren talentu
Ukręcił się bicz dziadowski.
Nie dziś pora na żniwa
Na mych polach poezji...

Opublikowano

Rzemieślnik ze mnie żaden,
Złodziej pokrętny raczej
Co wytrychem swym raczył
Otwierać poezji bagaże.

Lecz gołębie me serce
I skrzydła gołębie mnie niosą
Na tychże białych, w niebiosa
Zanoszę gałązkę pokoju...
Deusa córy z Parnasu
Winny zgodnie iść w parze.
Czas zgody wybić raczył
Na Boskim świata zegarze.
Ciężko mi na sercu
Gdy brat z bratem się bije
- synowie poezji-Jakuba
chwytają się wzajem za szyje.
Gdzieś pośród nich jest i Józef
Który jak Biblia powiada
Przez zawiść przyrodnich braci
Ucierpiał na tychże swadach.

I choć Bóg nad nim czuwał
W Egipcie wzniósł ponad innych
To czy cierpieć było mu warto
Przez braci dziesięciu najwinnych?

Opublikowano

Tak przyjmij za słowa
pokłon uniżony
szacunku dla dobra
z ust co Twoich płynie.

Zwiesz się, kajasz
złodziejem pokrętnym...?
Cóż za kurtuazja!
Znasz, i pieścisz słowo...

Nic mnie Twoja skromnośc,
Niczym Twe wykręty...
Rzec tu muszę: brawo!
Za tembr nienadęty.

Pojedynki rad nierad
Muszę czasem toczyc;
Słowo zdarza sie wdziera
By jak sztylet krwią zbroczyc.

A pokój? Tak, chętnie,
ale rzeczywisty, bec cienia
zakłamu; wtedy tylko w pięknie
doznam ulgi ukojenia...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Umysł jest jak zegar co działa pokrętnie: Zegarmistrz nastawił go precyzyjnie Nakierowując jego rytm Ale ten potrafi się zatrzymać I cofać o całe kwartały Lub wybiegać wprzód A nawet symultanicznie wskazywać różne czasy Wbrew racjonalnemu porządkowi. Gdy taki zegar się popsuje Obluzuje w nim jedno koło zębate To nastawić go jest zadaniem siermiężnym: Składaniem mozaiki Bez kompletu elementów Komunikacją przy ciągłym zapominaniu Własnego języka. Możemy poznać każdy szczegół konstrukcji Umieć wyrysować i opisać cały mechanizm Mieć precyzyjne narzędzia A i tak nie umieć przywrócić biegu Wskazówek naszego zegara.
    • @Waldemar_Talar_Talar Za... 4+ Tak piszą pół- klasycy !!
    • dla pani doktor D.                     chodzi normalnie                      o Dominikę.       W poczekalni pachnie lękiem, kawą i lekko zwietrzałą rzeczywistością, którą ktoś chyba rozpuścił w kubku z melisą, żeby pacjenci łatwiej zapomnieli, kim są. Powietrze jest tak ciężkie, że gdybym wziął głębszy oddech, pewnie musiałbym prosić o pozwolenie budowlane. Ciężkie tak, że gdybym kichnął, pewnie dostałbym mandat za naruszenie konstrukcji nośnej rzeczywistości. Siadam na krześle, które skrzypi jak sumienie po długiej nocy. Nad głową plakat: “Twoje myśli – nasza pasja.” Brzmi jak motto piekarni, która wypieka sny na twardo. Wreszcie wchodzi ona, cała złożona z elegancji i chemii mózgowej, z taką kobiecą pewnością ruchu, jakby weszła tu tylko po to, żeby ustawić Wszechświat pod odpowiednim kątem światła. Szpilki w kolorze ust. Usta w kolorze milości. Miłość w kolorze błękitu. Psychiatra. Czarny pas z rozmów trudnych, pół-bogini neuronów, pół-urzędniczka  emocji, człowiek, który nawet cień potrafi zdiagnozować. Patrzy na mnie tak uważnie, jakby próbowała wyłowić moje myśli siatką na motyle, ale taką do połowu gigantycznych, świecących mutantów. - Proszę usiąść,  mówi łagodnie, tak łagodnie, że mam ochotę od razu powiedzieć wszystko, łącznie z tym, że w 2004 ukradłem bratu jogurt i do dziś mnie to męczy jak filozof po nieudanym haiku. I spogląda na mnie zmysłowymi oczami, jakby właśnie otwierała książkę, którą kiedyś napisałem w dzieciństwie, ale zapomniałem ją opublikować. - Co pana sprowadza? Ton jak u egzorcystki, który już wie, że w środku siedzi demon, pije kakao i udaje krzesło. Zaczynam mówić. Słowa wysypują się ze mnie jak klocki Lego, które mają osobny dział w piekle dla dorosłych. Psychiatra notuje. Notuje tak szybko, jakby rysowała mapę mojego kosmosu, ale coraz bardziej jej wychodzi plan ewakuacji. - Widzi pan, mówi po chwili, tu jest lęk uogólniony, tu poczucie winy, tu myśli natrętne, a to… - wskazuje na mój opis życia jak badacz na dziwne znalezisko w lesie - …to wygląda jak opuszczony plac zabaw. Nagle jej oczy błyszczą. Tak błyszczą, jak oczy dentysty, który właśnie znalazł kanał do UNESCO. - Proszę pana… to, co pan ma w tym swoim  umyśle, to jest…fenomen! Nachyla się nade mną jak muzealniczka nad wypchanym mamutem. - Gdybyśmy żyli w średniowieczu, pana lęki byłyby świętymi relikwiami. To jest sztuka! Neuronalny barok! Gotyk rozpaczy! Polifonia paniki ! Ja czuję, że zaraz rozpłaczę się śmiechem albo śmiech rozleje się we mnie jak depresja na promocji. -Musimy zrobić porządek, mówi nagle. Ton jak chirurg, który zaraz wytnie z ciebie cały średniowieczny teatr moralitetów. Wyciąga receptę. Kartkę, która wygląda jak bilet wstępu do lepszego świata, ale bez miejsc siedzących. -  Przepiszę panu coś, co przytuli pana od środka. Serotonina w tabletkach, takie czułe aniołki dla mózgu. Pisze, pisze, pisze, jakby przepowiadała mi los. Jakby wróżyła z farmakologicznej kuli. W końcu patrzy na mnie z uśmiechem, który mógłaby uleczyć pół miasta albo wywołać panikę w drugiej połowie. - Proszę przyjść za miesiąc. Zobaczymy, czy pańska dusza wróciła na swoje miejsce, czy nadal próbuje wynająć mieszkanie gdzieś indziej. Moje myśli... Myśli zaczęły mi się plątać tak dziko, jakby w mojej głowie odbywał się maraton chomików po energetykach, każdy z nich z dyplomem z filozofii i kryzysem egzystencjalnym w łapce. Wychodzę. Korytarz faluje jakby rzeczywistość była dmuchanym materacem nadmuchanym przez poetę z astmą. A ja kołyszę się lekko, jakby sam Wszechświat też brał udział w terapii i dopiero próbował zdecydować, kim chce zostać w przyszłym tygodniu. Zamykają się za mną drzwi gabinetu, a ona już wita następnego pacjenta - z tą samą uwagą i czułością, jak kolekcjoner motyli, który wie, że zaraz zobaczy kolejny piękny, drżący, trochę zniszczony, ale absolutnie niepowtarzalny egzemplarz. Idę dalej korytarzem i czuję, że coś we mnie ucichło - nie zniknęło, ale zmieniło kształt, jakby w środku zgasły ekrany zapowiadające mój prywatny Armagedon.            
    • @Berenika97   Droga Bereniko.   już za późno;)   napisałem.   jutro wkleję:)   i już się proszę nie denerwuj:)    
    • Czy to Nelson pod Kopenhagą, lub na Teneryfie? Tak, czy inaczej dobry opis batalii. Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...