Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ja uważam, że to nie do końca jest wiersz na Zetkę,
ale po pierwsze, sam już nie wiem co to takiego - wiersz na Zetkę,
po drugie, przestała Pani wrzucać co popadnie tutaj, czyli posłuchała rad i podchodzi krytycznie do swoich tekstów (a to rzadkość i budzi we mnie szacunek),
po trzecie, widzę znaczący postęp w stosunku do poprzedników tutaj (poprzednich wierszy),
po czwarte, podoba mi się gra tytułem,
po piąte, i generalnie gra słów i znaczeń,
po szóste (ale się nawyliczam), nawet jeśli nie jest to do końca wiersz na tutaj, to z pewnością nie zasługuje, aby spaść niżej.
I po ostatnie, to naprawdę niezły wiersz, nie podoba mi się tylko ta symfonia codziennych dźwięków, bo zdaje mi się zużyta i banalna,
ale gdybym mógł, to bym dał plusa.
I mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej
Pozdrawiam
Adam.
Opublikowano

Symfonia codziennych dźwięków odrobinę naciągnięta, a właściwie przeciągnięta. Nie moja stylistyka, postrzegam to bardziej jako długą, zwersyfikowaną myśl. Aczkolwiek urokliwie, kobieco, ładnie współgra z tytułem.

P.

Opublikowano

im mniej słów, tym więcej materiału do przemyśleń, wracam ponownie na górę wątku...

na pierwszy rzut ma potencjał na kwiatki i na ich zaszczytny brak, ale wielokrotna interpretacja wszystko wykaże, narazie oka i puenta na miejscu ;)
zdrówko,
Jimmy

Opublikowano

czytałam ten wiersz wiele razy, za każdym coraz bardziej zastanawiając się, co w nim takiego, czego ja nie mogę dostrzec, a inni - owszem ;)
i nie wiem, o co chodzi. może nie przekonuje mnie myśl, ważenie słów, wkładanie ich w codzienność jako swoistą muzykę. nie mam pojęcia. za to puenta - po przemyśleniu - faktycznie dobra.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Rachel dziękuje za czytanie!
Chodzi mi wierszu o te ...codzienne relacje z najbliższymi i nie tylko ...ważmy słowa...bo przecież nie zawsze są tylko miłe i...,nie urażając ....wagi!
Dzięki za putne!
Serdecznie!
Opublikowano

ważę słowa na gamy - tak mi się przeczytało za pierwszym razem; wiem, to
wina słabych ócz, ale pomyślałam sobie, że te gamy też mają sens (wybacz - marudzę teraz)
wiersz ma w sobie myśl, która ma wartość:)) Puenta trafna:)) Pozdrawiam. Ewa

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 dziękuję @Maciek.J dziękuję @Migrena dzięki @Alicja_Wysocka dzięki
    • Karolina rozglądała się po obszernym pomieszczeniu zastawionym ciężkimi, dębowymi regałami pełnymi woluminów. Wszystkie księgi były oprawione w skórę i wyglądały jakby zostały żywcem przeniesione z zamku angielskiego lorda epoki wiktoriańskiej. Niektóre starodruki były zabezpieczone i znajdowały się na kilku regałach za szkłem. Studentka była oszołomiona tym bogatym i cennym księgozbiorem. „Muszę wreszcie zobaczyć moje materiały”, pomyślała. Usiadła przy dębowym stole usytuowanym po środku biblioteki. Leżały na nim przedwojenne egzemplarze czasopisma „Głos Ewangelii”, wydawanego przez Mazurów w języku polskim. Ucieszyła się, bo wiedziała, że jeszcze o tych gazetach nikt w Polsce nie pisał. Brała każdy egzemplarz delikatnie do ręki i sporządzała notatki z ich zawartości. W pewnym momencie do pomieszczenia wszedł pastor Kocki. Był mężczyzną dawno już po pięćdziesiątce, średniego wzrostu, o lśniących, brązowych oczach i łagodnej twarzy. Serdecznie przywitał się i zapytał, czy Karolina czegoś jeszcze nie potrzebuje. Usiadł przy stole. Dziewczyna podziękowała, chciała pochwalić zasoby biblioteczne, ale wówczas jej wzrok padł na portret młodego mężczyzny. Wcześniej obrazu nie zauważyła. Rama była przewiązana czarną wstążką. Spojrzała na gospodarza. Pastor zobaczył jej pytające oczy. - To mój syn, Henryk. Zginął rok temu w wypadku samochodowym, w drodze na obronę swojej pracy doktorskiej - wyjaśnił spokojnie. - O mój Boże, dlaczego?! - wyrwało się Karolinie. - Proszę nie mieszać w to Boga. To nie była jego decyzja. To pewien człowiek, mieszkający zresztą dwie ulice dalej, dokonał złego wyboru. Po alkoholu wsiadł do samochodu - powiedział smutno.
    • @UtratabezStraty Z dużym zainteresowaniem przeczytałam Twoje opowiadanie i pojawiło się mnóstwo pytań. Wizja przyszłości naszego państwa czyli postępujący autarkizm, porzucenie zglobalizowanego kapitalizmu, obraz niemalże apokaliptyczny może nie przeraża, ale niesie pewną refleksję. Natomiast sfera relacji między małżonkami i sfera psychologiczna nie przekonuje mnie. Czy zmieniający się system, warunki życia zmieniają uczucia, relacje? Marek chce wychowywać żonę i zapewnia, że "nie w stylu naszego małżeństwa, żeby dbać o siebie nawzajem". No tak, przecież są małżeństwa, które łączą różne sprawy, tylko nie tzw, miłość. Beztroska obu małżonków, gdy Agnieszka jest w więzieniu, wrażenie, że jej się tam podoba,nie rozpacza też mąż - jakoś do mnie nie trafia. No i drobny wniosek, komfort życia w więzieniu jest o wiele większy niż w klasztorze (obecnie się zgadza), ale w tej wizji już tak nie jest. :)
    • @Annna2Cudny tekst - subtelny i melancholijny, przypomina epitafium, wyzwala ukojenie, zadumę i próbę pogodzenia się z odejściemwspaniałej artystki.  Piekne metafory: "Strąciłaś noc, sięgnęłaś gwiazd" . I jeszcze ta muzyka! Aż brak mi słów. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...