Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 61
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Agata skoro sądzisz, że to poezja przez duże P to możesz mi odpowiedzieć,, pod jednym deszczem" , a widziałaś kiedyś dwa deszcze, chyba że cofasz do tyłu, nie widzisz pleonazmu, czy jesteś przemęczona skoro nie potrafisz, wyłapać tak chybionego logicznie wersu

Wracam do warsztatu, gdyż wstyd tu przebywać.

bestia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pod jednym deszczem, to odpowiednik powiedzenia "pod jednym dachem". Przeniesienie z przestrzeni fizycznej w emocjonalną i uczuciową. Rozumiem, że to przerasta Twoją wyobraźnię i możliwości poznawcze, dlatego pomysł powrotu do warsztatu wydaje mi się trafiony... ;)))
Koniecznie zabierz ze sobą pleonazm, zmęczenie, chybioną logikę i wstyd :))
Coś stępione pazurki masz bestyjko :))
Pozdrawiam.
Opublikowano

Dobre to może pod jednym czołgiem, albo domem-- ciekawy odpowiednik do ,, pod jednym dachem" i bardzo trafiona metafora do całości wiersza aż mnie zaskoczyłaś wiedzą. W warsztacie to chociaż takich bzdur nikt nie odważyłby się napisać, gdyż odpowiedniki to możesz sobie roić w głowie, ale nie zmieniaj polszczyzny, bo to już grzech. Pod sufitem, zadaszeniem to może być , lub pod wspólnym deszczem z tym się zgodzę, ale ,, Pod jednym deszczem" ?????????????????????????????????????????????

serdecznie

bestia

Opublikowano

I jeszcze jedno a widziałaś w polszczyźnie odpowiedniki powiedzeń lub aforyzmów, czy złotych myśli. Myślę, że jako pierwsza możesz napisać, gdyż to będzie utopia, ale dla Ciebie mądrość np
1 Raz na wozie, raz pod deszczem

2 Gdyby kózka nie skakała, to by deszczu nie złamała

3 Polak mądry po deszczu

Życzę dalszej weny twórczej i powodzenia

serdecznie

bestia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Kwestionujesz obecność w polszczyźnie zwrotu "pod jednym dachem" ? Dlaczego nie pokusisz się o jego rozbiór logiczny ?:)
"Zmienianie" polszczyzny to prawo poety, środek ekspresji, sedno tworzenia. Nie zmienisz tego "warsztatowy" krasomówco, bez względu na ilość znaków zapytania. Nie zgadasz się z tym ? Twoje prawo, twój problem... i koniecznie wrzuć na luz. Pozdrówki serdeczne.
Opublikowano

Kwestionuję Twoje rozbieranie powiedzeń na części według własnego widzimisię. To nie jest zwrot, czyli idiom nieprzetłumaczalny na język polski, tylko powiedzenie, i nie można ucinać polskich złotych myśli i dostawiać własne zakończenia. I ,,pod jednym deszczem" jest to zdanie nielogiczne i bezsensowne. Bez liczebnika ma sens ,, pod deszczem", a herezję szanowna Pani to wciskaj gdzie indziej

serdecznie

bestia

ps,, pod jednym dachem" to nie zwrot , tylko zdanie jasne jak słońce

lepszy warsztatowy krasomówca, jak osoba co pozjadała wszystkie rozumy i broni zaciekle głupoty i przy niej obstaje. Pod jedną głupotą schowała pychę bebebbebebbebebbebebebe to dokończenie idiomu buhahaha Pod jedną strzechą schowała dwójkę pychy---żart

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Zupełnie się nie zgadzam. Na tym między innymi polega poezja: na rozbijaniu wyrażeń idiomatycznych, żeby stworzyć nową wartość, nowy sposób ekspresji języka.

Jeśli obowiązywałyby w poezji Twoje zasady, flaki z olejem zalałyby świat.

Być może nie rozumiesz metafory pod jednym deszczem? Pancolek nie widzi w niej nic bezsensownego ;)
Opublikowano

I tak zakraczecie jednego, a więc idę do warsztatu w czasie opadu jednego deszczu:):):) to tutaj się nauczyłem nowego sposobu ekspresji języka polskiego. Dziekuje za 1 lekcję

serdecznie

Agato i Pancolku


bestia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Herezja? Pycha? Głupota? Bezsens? Już wiem co Cię zżera od środka. Odkrywasz się ;)
Zjadanie wszystkich rozumów nie pomoże na takiego tasiemca..., ale jest na to rada:
Dr House, albo dokarmianie móżdżkiem cielęcym ;) Dobrej zabawy:
składniki
60 dag móżdżku cielęcego
5 dag masła
1 cebula
3 łyżki octu
2 jajka
sól
pieprz
szczypiorek
1/2 bagietki
1/2 litra wywaru warzywnego
Móżdżek cielęcy - sposób przygotowania
Móżdżek zalej osoloną wodą z octem i pozostaw na 2 godziny w temperaturze pokojowej. Potem delikatnie obierz go z błonek i oczyść z resztek krwi. Gotuj około 5 minut w wywarze warzywnym. Wyjmij łyżką cedzakową i osącz. Po ostudzeniu pokrój móżdżek w grubszą kostkę. Posiekaną cebulę przyrumień na maśle. Dodaj móżdżek, zalej roztrzepanymi jajkami, smaż, aż jajka się zetną. Dodaj szczypiorek, przypraw do smaku solą i pieprzem. Przygotuj grzanki: bagietkę pokrój na kromki, zrumień w opiekaczu lub piekarniku. Móżdżek zdejmij z patelni i podawaj na grzankach.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Bardzo malowniczy. Nigdy nie widziałam żeby brzoza i dąb rosły tak blisko siebie ;) a Ty?
Odczytuję podobnie jak Franka i Jacek S.
Poezja przez duże P. :))
Ciepło.

Jak rosną za daleko od siebie, to podchodzą bliżej - w lesie to częste zjawisko... : ))
Dzięki, Agatku.
: )
Opublikowano

Nic nie mam do wiersza , ani do Pana, tylko jak wyżej napisałem nie pasuje mi ,, pod jednym deszczem" w całości przekazu, to wszystko. Nie określam wiersza jako gniot, gdyż jest rzetelnie napisany z 1 wyjątkiem owego liczebnika przy rzeczowniku.

Ps

Jedno mnie jednak zdziwiło, jak Pani Agata zna Pana tak głębokie myśli, to musi być osobą czytającą w ludzkich umysłach skoro wie z całą świadomością, że to jest metafora odnośnie zdania ,,pod jednym dachem", gdyż zwykły czytacz nie siedzi, jak ona w Pana głowie, a może Pani Agata to współczesna Kasandra, bo teraz tak ją będę postrzegał,, czytająca w ludzkich umysłach i przepowiadająca o losie poezji"

Agato mnie w przeciwieństwie do Ciebie to nic nie zżera i to jest niekulturalne i chybione wmawianie komuś choroby, proszę dla osobistej grzeczności zachować ,, pod swoją jedną czaszką" chociaż trochę umiaru i taktu.

serdecznie

bestia be

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Przyjmuję z pokorą, że ci " nie pasuje " liczebnik przy rzeczowniku - kwestia gustu. Natomiast upieranie się, że jest grzechem, herezją, złamaniem logiki, bezsensem, okaleczaniem polszczyzny i coś tam jeszcze...jest zwykłą bzdurą, z którą nie będę polemizował.
Licentia poetica, szanowny kolego... ; )
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Najpierw obrażasz Czytelników bzdetami takimi jak herezja, głupota, bezsens itp., a później wymagasz grzeczności, umiaru i taktu. Zacznij zmieniać świat od siebie..., a tak przy okazji "Twojej czaszki" przypomnij sobie kawał o szczycie bezczelności..
Nieładnie :(
www.duzohumoru.pl/kawaly/kawaly_dowcipy_szczyty.html

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...