Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

życie podziemne kobiet cz.1


Rekomendowane odpowiedzi

Jarek
„Nie zobowiązuję się do niczego. Tylko zabawa, pamiętaj”. Tymi słowami poprzedziła jakże cudowny, długi i głęboki pocałunek. Musiała to powiedzieć, a on, bez większego zastanowienia zgodził się na jej reguły tej zabawy. W końcu są już dużymi dziećmi, które potrafią się dogadać, zanim jeszcze wejdą do jednej piaskownicy.
Zawsze zastanawiała się jak uda jaj się funkcjonować w takim układzie. Dużo się mówi o podobnych związkach, nie- związkach. Trudno nazwać takiego rodzaju „zażyłość”. Miało być tak: nie umawiają się, ale jak już się spotkają, to po prostu robią to na co mają ochotę. Spotykali się więc często, oczywiści bez wcześniejszego uzgadniania miejsca i czasu. Po prostu zbyt dobrze znali „swoje miejsca” i wiedzieli gdzie mogą na siebie trafić. Układało się dobrze. Oboje wiedzieli czego chcą i nie mieli problemów z zakomunikowaniem tego drugiej stronie. Mało o nim wiedziała, on pewnie nie więcej. Żeby budować piękne zamki w piaskownicy nie trzeba przecież wiedzieć o sobie wszystkiego. To tylko zabawa. Zabawa. Niezauważenie jednak owa zabawa z łopatkami i wiaderkami w piaskownicy, zaczęła wciągać. W końcu kopali w ruchomych piaskach.
„Wpadnij po zajęciach. Będę w pracy od 12”. Pierwsze złamanie zasad ustalonych na początku. Żadna ze stron nie odważyła się jednak zastosować sankcji za ich przekroczenie. Co więcej, nie zauważyli nawet, że oto, piasek pod nimi zaczyna się powoli obsuwać, pochłaniając ich po kawałku. Nawet więcej rozmawiali. Nie tak miała układać się ta znajomość. Tylko zbyt trudno zrezygnować z czegoś co już dało się oswoić. Bagatelizuje się więc pierwsze oznaki nadchodzącej katastrofy.
Nie tak miło być. Zabawa. Takie było założenie tej znajomości, tak ona chciała ją postrzegać. Jest jednak coś w kobiecie, co sprawia, że nigdy do końca nie wyłączy uczyć. Właśnie dlatego prostytutka nie całuje nigdy w usta. Nie wiedziała jednak do jakiej kategorii podporządkować owo czucie, które tak przyjemnie w niej rosło. Może przyjaźń, ale czy przyjaciela się całuje? Nie, na pewno nie miłość. Co to, to nie. Tego była pewna, bo ta kategoria uczuć już dawno była u niej szczelnie wypełniona i zatytułowana jednym męskim imieniem. Skoro nie można czegoś nazwać, to lepiej się nad tym nie zastanawiać. Tajemnicze jest może pociągające, ale też nie wiadomo jakie niebezpieczeństwo za sobą ciągnie.
Wygrzebie się z tego piasku i czym prędzej ucieknie z piaskownicy. Bez tłumaczenia, tego przecież nie ma w umowie. W wolności jaką sobie dali jest też miejsce na ucieczkę. Zamierza skorzystać z tego wyjścia awaryjnego, bez czekania na ciąg dalszy tej zabawy. Są w końcu dużymi dziećmi i piaskownica może im się znudzić.
Jej się nie znudziła. Niebezpieczeństwo jakie kryły ruchome piaski było jednak zbyt poważne. Lepiej odejść kiedy jeszcze można bez tłumaczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



volenti non fit iniuria:)
mam za sobą 4 lata intensywnej nauki łaciny.

Dziękuję za poprawienie, ja miałem ją tylko przez pół roku dla potrzeb dalszej nauki:)
,,Ius est ars boni et aequi'':)


dla celów prawniczej edukacji też miałam tylko pół toku:)
pacta sunt servanda i te inne pierdoły.
jedziemy w takim razie na tym samym wózku, pozdrawiam i powodzenia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @egzegetaNie ma sprawy Wiktorze. Wiktorze, czy z tego tomiku wierszy zakosztujemy kunsztu pisarskiego Twoich dzieł? 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Rozdział dziewiąty      Minęły wieki. Grunwaldzkim zwycięstwem i przejęciem ziem, wcześniej odebranych Rzeczypospolitej przez Zakon Krzyżacki, Władysław Jagiełło zapewnił sobie negocjacyjną przewagę w rozmowach ze szlachtą, dążącą - co z drugiej strony zrozumiałe - do uzyskania jak największego, najlepiej maksymalnego - wpływu na króla, a tym samym na podejmowane przez niego decyzje. Zapewnił ową przewagę także swoim potomkom, w wyniku czego pod koniec szesnastego stulecia Rzeczpospolita Siedmiorga Narodów: Polaków, Litwinów, Żmudzinów, Czechów, Słowaków, Węgrów oraz Rusinów sięgała tyleż daleko na południe, ileż na wschód, a swoimi wpływami politycznymi jeszcze dalej, aż ku Adriatykowi. Który to stan rzeczy z jej sąsiadów nie odpowiadał jedynie Germanom od zachodu, zmuszanym do posłuszeństwa przez księcia elektora Jaksę III, zasiadającego na tronie w Kopanicy. Południowym Słowianom sytuacja ta odpowiadała również, polscy bowiem królowie zapewniali im i prowadzonemu przez nich handlowi bezpieczeństwo od Turków. Chociaż konflikt z ostatnio wymienionymi był przewidywany, to jednak obecny sułtan, chociaż bardzo wojowniczy, nie zdobył się - jak dotąd - na naruszenie w jakikolwiek sposób władztwa i interesów Rzeczypospolitej. Co prawda, rzeszowi książęta czynili zakulisowe zabiegi, aby osłabić intrygami spoistość słowiańskiego imperium poprzez próbowanie podkreślania różnic kulturowych i budzenie  narodowych skłonności do samostanowienia, ale namiestnicy poszczególnych krain rozległego państwa nie dawali się zwieść. Przez co od czasu do czasu podnosił się krzyk, gdy po należytym przypieczeniu - lub tylko po odpowiednio długotrwałym poście w mało wygodnych lochach jednego z zamków - ten bądź tamten imć intrygant, spiskowiec albo szpieg dawał gardła pod toporem czy mieczem mistrza katowskiego rzemiosła.     Również początek wieku siedemnastego nie przyniósł jakiekolwiek zmiany na gorsze. Wielonarodowa monarchia oświecona, w której rozwój nauk społecznych służył utrzymywaniu obywatelskiej - nie tylko u braci szlacheckiej, ale także u mieszczan i chłopów - świadomości, kolejne już stulecie okazywała się odporna na zaodrzańskie wysiłki podejmowane w celu zmiany istniejącego porządku. W międzyczasie księcia Jaksę III zastąpił na tronie jego syn, Jaksa IV, pod którego rządami Rzeczpospolita przesunęła swoje wpływy dalej na zachód i na północ, ku Danii i ku Szwecji, zaczynając zamykać Bałtyk w politycznych objęciach, co jeszcze bardziej nie w smak było wspomnianym już książętom.     - Niedługo - sarkali - ten kraj będzie ośmiorga narodów, gdy Jaksa ożeni się z jedną z naszych księżniczek lub gdy nakaże mu to ich królik - umniejszali w zawistnych rozmowach majestat władcy, któremu w gruncie rzeczy podlegali. I którego wolę znosić musieli.     Toteż i znosili. Sarkając do czasu, gdy zniecierpliwiony Jaksa IV wziął przykład - rzecz jasna za cichym królewskim przyzwoleniem - przykład z Vlada Palownika, o którego postępowaniu z wrogami wyczytał niedawno z jednej z historycznych ksiąg... Cdn.      Voorhout, 24. Listopada 2024 
    • @Katie , ciekawie jest poczytać o tego typu uczuciach. A czy myślałaś o tym, żeby zrobić krótsze wersy? A może właśnie takie długie wersy spełniają jakąś funkcję w tym wierszu... .
    • Zostały nam sny Zostały nam łzy   Z poprzednich wcieleń   A prawda okazała się kłamstwem Zapisanym w pamiętniku   Tam głęboko gdzieś na strychu
    • Dziewczynie stojącej w szarych spodniach przy telefonie spadł przy rozmowie ze stopy... więzienny drewniak. Stuk było słychać sto kilometrów dalej.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...