Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Powiedz tak, najlepiej zaraz
To będzie znak, co jak kropelka zespala
Wypuść ze swych ust ten krótki wyraz
Przemienię się wtedy jak larwa w motyla
Z radością Mai zapylającej kwiaty
Zamiast samotnie niczym kapeć podarty

Wiem, że nie z tych jesteś co jak ta lala,
Chcą plastikowym żarem chcą rozpalać
Okazy takowe trzymajcie ode mnie z dala
Ich żałosne wdzięki mają tyle uroku co beret bez antenki
One wszystkie są mniej warte niż hantle
Ty działasz Jak lek na chandrę

Zachodzę w głowę uparcie,
czemuś mnie umieściła na aucie
Wiele bym uczynił dla Cię
i myślę o tobie nawet mówiąc pacierz
Na co mi wyspa w klimacie tropikalnym
Samotność wyniszcza niczym tatry halny
Cóż mi po tuzinie złotych pałacy
Bez Ciebie to życie jak w celibacie

Napawam się tobą w zachwycie
Śmiertelną chorobą jest nasze krótkie życie
A ty moim remedium i słońcem w zenicie
Metafizycznym przeżyciem,
biciem serca w rytmie na dwa
Dusza śpiewa a cała orkiestra ciebie mi gra

Przypominasz trochę Jennifer Lopez...
Lecz w przeciwieństwie do niej,
możesz wzrokiem lód roztopić
Przejrzyste źrenice to duszy okiennice,
w nich łatwo się zatopić
Twe cudowne oczy koloru skórki chleba,
One mogą uchylić nieba,

Jesteś królową i moim kawałkiem lepszego świata
wiecznego szczęścia prolongatą
Niech ten film będzie romantyczną komedią nie dramatem
Postaram się podwoić swoje serce
Przedstawiam Ci ofertę,
która czeka tylko na Twój podpis, a zatem...

Proszę Cię!
Twierdząco odpowiedz na pytanie
Zanim mnie strawi pożądanie
Wiedz o tym, to nie głupie żarty
Bo ja nie należę do podrywaczy.

Mogę Tobie do łóżka robić śniadanie
Nie straszne mi też pranie i gotowanie
Z miłości można podnieść pułap możliwości

Co dzień ułożę inną kołysankę do poduchy
Odpędzę od Ciebie wszelkie wstrętne jędze,
węże, karaluchy i ropuchy
Przez jakiś czas niepotrzebne nam będą pieluchy

Czemu wciąż jesteś tylko koleżanką?
Możesz być tą jedyną wybranką
Z tobą nie będę już na wpół pustą szklanką





[sub]Tekst był edytowany przez Grzegorz Działa dnia 17-07-2004 20:57.[/sub]
[sub]Tekst był edytowany przez Grzegorz Działa dnia 18-07-2004 23:22.[/sub]

Opublikowano

"Z radością Mai zapylającej kwiaty" czy chodziło Panu o Maję?
"Chcą plastikowym żarem chcą rozpalać" niepotrzebnie Pan powtórzył słowo "chcą"
"Okazy takowe" rozumiem, że chodzi o te lale? Troche to jest moim zdaniem grubiańskie sformułowanie
"Przypominasz trochę Jennifer Lopez...
Lecz w przeciwieństwie do niej,
możesz wzrokiem lód roztopić
Przejrzyste źrenice to duszy okiennice,
w nich łatwo się zatopić
Twe cudowne oczy koloru skórki chleba,
One mogą uchylić nieba" - bez urazy, ale brzmi kabotyńsko.

Całość brzmi chaotycznie. Gdy czytałem głośno drażniły mnie rymy.
Pozdrawiam
Deav

Opublikowano

tytuł ma przyciągać uwagę czytelnika, więc wymaga się od niego chociaż poprawności:)
A co do wiersza (?)
"To będzie znak, co jak kropelka zespala "... kropelka? ja w tym widzę trochę z kryptoreklamy
"Z radością Mai zapylającej kwiaty" opanuj się! Maja? zapylanie? może w innym kontekście... spaliłeś się, chłopcze:)
Poza tym-tu przyroda, a zaraz potem od razu do kapci przechodzisz? fuj! No i sama dosłowność, żadnej głębokiej, ciekawej metafory.

Spójrz na drugi wers drugiej strofy... mała pomyłka... rymy banalne... beret bez antenki jest czymś oryginalnym, nie uważasz?:)Poza tym wiersz powinien być albo rymowany, albo zrezygnuj z rymów.
"...lala
...rozpalać
...z dala
...antenki
...hantle
...chandrę" ojej... co to w ogóle jest??
Raz oddajesz dziewczynie szacunek poprzez pisanie: Ty, Ciebie, Tobą wielką literą, a zaraz potem jej to odbierasz i piszesz wszystko małą literą...
Doszłam do trzeciej zwrotki i właściwie dalej nawet nie mam zamiaru czytać. W międzyczasie jakieś wewnętrzene rymy Ci się wkradają... nie wiem, czy przez nieuwagę, czy specjalnie... i ta Jennifer Lopez... wrrr...
Wiesz, mam radę - nie kasuj tego wiersza tylko dlatego, żebyś za jakiś czas mógł do niego wrócić i spojrzeć, ile błędów narobiłeś i jaki bład zrobiłeś zapisując go tutaj... Popracuj nad poetyką... Czeka Cię dłuuuga droga, jeśli takie wiersze masz zamiar pisać.
Życzę wyrobienia porządnego stylu...
Pozdrawiam - Mea:)
[sub]Tekst był edytowany przez Mea Liberta dnia 18-07-2004 14:45.[/sub]

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Płacze Pan? Ze śmiechu? Powinien Pan stanąć przed lustrem i nad sobą popłakać. Że też takim potworem chce się Panu kogoś katować... Oczywiście, może Pan napisać, że czytać nie muszę, ale w tym problem, że chcę, bo ten wiersz doskonale ćwiczy moje mięśnie brzucha. Tak zdrowo nie śmiałem się już dawno.
Pozdr.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie umiem powiedzieć, kiedy to się zaczęło. Czy wtedy, gdy usłyszałem w środku nocy zgrzyt furtki, czy gdy znalazłem pod wycieraczką zardzewiały gwóźdź – długi, wygięty na końcach, jakby czekał na dłoń. A może wcześniej – kiedy się wprowadził, a jego córeczka, może z rok młodsza od mojej, biegała po ogrodzie i krzyczała do nikogo, w puste powietrze: – Nie ruszaj mamy! Nie ruszaj mamy! Robert był sąsiadem idealnym. Zawsze punktualny. Zawsze pomocny. W piątki śmieci, w soboty grill, w niedzielę po kościele – dzieci na rowerkach. Uśmiech miał gładki, jak wypolerowane szkło. Ale oczy… gdy patrzyłem w jego oczy, czułem, jak zimno rozlewa się po moim kręgosłupie, jakby w środku zamiast źrenic coś się w nich poruszało. Niektórzy ludzie chowają coś pod skórą. On chował to głębiej – jak larwa drgająca pod celofanem. Czasem, gdy stał na balkonie, jego cień do niego nie pasował. Był o ułamek sekundy spóźniony. Ale była też inna rzecz. Kiedy mówił, jego odbicie w szybie… jakby nie otwierało ust. Pierwsze ciało znaleźli we wrześniu. Drugie w październiku. Trzecie w grudniu, tuż przed Świętami. Kolejne w marcu. Zawsze zatłuczone młotkiem. Zawsze kobiety. Zawsze noc. Ostatnia trzynaście lat. Dziewczynka. Media pisały o „fryzjerze”, bo ofiarom wkładał do dłoni wyrwane z ich głów włosy. Ale ja wiedziałem wcześniej. Bo widziałem go, jak wychodził nocą. Z czarną torbą. Bez pośpiechu. Z tą jego twarzą – spokojną jak po spowiedzi. Zacząłem prowadzić dziennik. Zanotowałem każdy jego krok. Kiedy wychodził. Kiedy wracał. Co niósł. I coś we mnie pękało z każdą nocą. Zacząłem śnić o nim. Ale nie tak, jak człowiek śni o kimś. Śniłem jakby za niego. Widziałem jego oczami. Czułem chłód żelaza. I jego ciężar w dłoni. Puls drugiej osoby. Zanim ucichł. Czasem, przeglądając dziennik, nie wiedziałem, czy czytam swoje notatki, czy dopiero mam je napisać. W grudniu wysłałem anonim do policji. Potem zdjęcia – jego, wychodzącego z torbą. Cisza. A potem dostałem list. Bez treści. Bez znaczka. W środku – zdjęcie mojej córki. Plac zabaw. Zrobione z daleka. Jej buzia zamarznięta w półuśmiechu. Na odwrocie – odcisk buta, błotnisty i ciężki. Tego wieczoru córka długo nie zasypiała. Chodziłem po domu, zapalałem i gasiłem światła, sprawdzałem zamki. Już miałem wychodzić z jej pokoju, gdy powiedziała: – Tato? Zatrzymałem się w drzwiach. Odwróciłem głowę. Siedziała na łóżku, z nogami podciągniętymi pod brodę. Na palcach – czerwone plamy. Mogła to być farba. – Nie śpisz? – spytałem. Skinęła lekko głową. Jej oczy błyszczały. Ale nie jak u dziecka. Jak u kogoś, kto coś przeczuwa. – Coś się stało? Zawahała się. Jakby słowa były za ciężkie. – Po prostu... miałam sen – wyszeptała. – Zły? Nie odpowiedziała. Tylko spojrzała na mnie długo. Uważnie. Jakby próbowała zobaczyć, kim jestem pod skórą. Jakby patrzyła... przez szybę. A potem zapytała: – Tato... czy to coś, co patrzy przez twoje oczy, też śni? Nie pamiętam, jak wyszedłem z jej pokoju. Pamiętam tylko, że drzwi zamknęły się za mną same. I że przez długą chwilę nie miałem odwagi ich dotknąć. Poszedłem do Roberta. Otworzył jak zawsze – w kapciach, z dzieckiem przy nodze. W tle cicho grała kolęda. Czuć było jabłka z goździkami. – Potrzebujesz czegoś? – zapytał. – Nie. Chciałem tylko… porozmawiać. Uśmiechnął się. Nachylił się lekko, jakby mówił z odbicia w lustrze: – Trudno jest być tylko niewinnym, prawda? I zamknął drzwi. Bez pożegnania. Zasuwka zaskoczyła cicho. Zbyt cicho. Od tej nocy nie śpię. Moja żona pyta, czemu znowu palę. Nie potrafię odpowiedzieć. Może dlatego, że zapach dymu zagłusza coś słodkiego, mdłego – jak zepsute jedzenie w ustach. Czasem czuję to coś obcego na dłoniach. W szafie trzymam młotek. Nie pamiętam, żebym go kupował. Obok niego leży dziewczęcy bucik. Różowy, z zerwaną kokardą. Nie od mojej córki. Nie od nikogo, kogo znam. W dzienniku znajduję zapiski, których nie rozpoznaję: „Nie krzyczała.” „Skóra pod paznokciem.” „Kolor włosów: ciemny blond. Zbyt młoda.” Pismo wygląda jak moje. Ale ja nie czuję, że jest moje. Jakby ktoś pisał mną. Wczoraj znalazłem pod poduszką pustą kartkę. Z tyłu przypięty – pukiel włosów, związany dziecięcą gumką w kształcie serca. Nie od mojej córki. Za jasne. Za idealne. Dziś w nocy śniłem, że śpię, a we śnie śniłem, że wstaję. Gdy się obudziłem – stałem w łazience. W ręce miałem nóż do tapet. Nie ciąłem. Tylko patrzyłem. Lustro było zaparowane. Ale ktoś zdążył w nim palcem narysować dziwny symbol. Jakby odwrócona trójka. Za mną... Coś się poruszyło. – Tato? Odwróciłem się. Córka stała w drzwiach. Na jej palcach – wciąż te czerwone plamy. Ale już nie wyglądała na przestraszoną. Jej oczy patrzyły na mnie spokojnie. Jakby już wszystko rozumiała. – Nie wychodź – szepnęła. Rano wyjąłem z kieszeni młotek. Zardzewiały. Ciepły, jakby jeszcze oddychał. Nie pamiętam skąd. Ale trzymałem go w dłoni jakby był mój od zawsze. Na ścianie w korytarzu zawisło nowe lustro. Nie wiem, kto je powiesił. Pewno żona. Ale to odbicie nie moje. Kiedy przechodzę obok… … moje oczy patrzą na mnie, jakby znały coś, czego ja jeszcze nie znam. Moją przyszłość.      
    • @Wiesław J.K. - dzięki - 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witam - dokładnie tak jak w komentarzu - dotykają głęboko to prawda -            - dziękuje za tą refleksje -                                                             Pzdr.serdecznie.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witaj - cieszy mnie twoje lubienie - dziękuje -                                                                                Pzdr.serdecznie. Witaj - dziękuje za miły ciepły komentarz -                                                                            Pzdr. @huzarc - @Wiesław J.K. - uśmiechem wam dziękuje -
    • i w nim także w nich przeglądasz się na co dzień nawet zaistniejesz :)))
    • Piękny, mądry wiersz:) jestem zachwycona:):)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...