Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

W kraju nad Wisłą...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O jakim prawie mówisz i na co ono pozwala?

Czy to nie jest tak, że przyjęło się wszelkie przypadki niewydolności państwa zwalać na niedoskonałość prawa? Czy to z kolei właśnie nie prowadzi do pogardliwego traktowania przepisów a dalej do ich obchodzenia, łamania? bo skoro prawo jest złe, to dlaczego mam się do niego stosować?

Kryzys... wszystko zależy od firmy, ale też od rynku. Bo to są pewne spore zależności. Ja pracuje w spółce giełdowej, a we wrogich mediach pojawiło się już kilka doniesień o rzekomym bankructwie tej spółki. To oczywiste, że w takich warunkach muszą być wdrożone oszczędności.

Co do wynagrodzenia - jest ono UMOWNE a co za tym idzie, nie może być regulowane prawem, poza oczywiście takimi instytucjami jak płaca minimalna, która jest tak minimalna, że można ją spokojnie pominąć w tych rozważaniach. Jeżeli jesteś zatrudniony na umowę o pracę, to zmiana wynagrodzenia jest pewnym problemem o tyle, że konieczne jest podpisanie aneksu do umowy. Możesz się na niego nie zgodzić. A pracodawca ma prawo ci powiedzieć, że w takim razie nie stać go na ciebie i zawnioskować o rozwiązanie umowy o pracę za porozumieniem stron.

Problem na linii pracodawca i pracownik ma dwa końce. Wszystko zależy od tego, dla kogo sytuacja na rynku pracy jest trudna. I jeden i drugi wykorzystuje sytuację, jeżeli jest dla niego korzystna. U nas jest o tyle drastycznie jeszcze, że rynek pracy jest mało stabilny, a pracodawcy nie nauczyli się do końca prawdy, że firmę tworzą ludzie i o ile można zatrzymać pewne inwestycje, ciąć wydatki i zawsze są to sprawy odwracalne. Ale strata pracownika, który został jakoś przeszkolony, wdrożony, zaangażował się w sprawy firmy, to trudne do oszacowania środki nie do odzyskania.

Słowem: wytrzymasz trudny czas a potem ty się będziesz śmiał z gównozjada...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziwne pan wnioski przedstawił, utopijne jakieś. Proszę mi nie dodawać inteligencji, nigdzie nie powiedziałem,że sam sobie winien, mówiłem jedynie, że zabierając się za prowadzenie interesu, dobrze jest znać chociaż podstawy obowiązujących przepisów, mieć pojęcie o zagrożeniach i uprawnieniach.Nie uważam, żeby bohater reportażu był człowiekiem prostym, fachowiec, to wszystko. Jak pokazał reportaż, ten człowiek bardzo długo trwał w zupełnym bezruchu, jeśli chodzi o konflikt z klientką, która składała wizyty w urzędach i sądach. Pisze pan o cedowaniu pewnych praw, a prawo do myślenia? Może to obowiązek raczej, współczesnego człowieka? Jestem pewny, do Strasburga dotrze już skarga myślącego faceta, sąd zdecyduje o odszkodowaniu dla niego, naprawi błędy polskiego wymiaru sprawiedliwości, za które zapłacą wszyscy podatnicy.
To nie są wnioski utopijne, lecz ZASADNICZE. Kiedyś padłem ofiarą rozboju - raczej nie przyszło mi do głowy myśleć o sobie, że nie pomyślałem, bo przecież mogłem obserwować uważniej ulicę i w odpowiednim momencie przejść na drugą stronę... nie myślałem tak, bo to paranoja. To raz.

Taką paranoją byłoby przyjmowanie takiej optyki, w której patrzylibyśmy na każdego klienta podejrzliwie i zamiast robotą zajmowali się sprawdzaniem dziwnych kruczków prawnych w internecie. Pan chyba nigdy nie pracował, jeżeli z takiego założenia wychodzi.

Fachowiec... wystarczy posłuchać tego fachowca. Nic nie ujmując jego godności, nie sprawia wrażenia człowieka o szerokich horyzontach. Nie zdaje Pan sobie sprawy chyba jak bardzo ludzie potrafią być bezradni wobec machiny urzędniczej. I to nie jest ich wina.

Pana wypowiedzi to jakieś żarty...
Żarty się skończyły, kiedy mechanik otrzymał wyrok. Z pewnością odwoła się do Strasburga i wszystko dobrze się skończy. Jestem pewien, że po tym będzie tak właśnie patrzył na każdego klienta i przepisów pozna kilka, dla własnego bezpieczeństwa. Żadna paranoja, życiowa ostrożność. Mechanik nie musi być filozofem, ma naprawiać pojazdy, mechanik będący równocześnie właścicielem warsztatu powinien mieć minimalną wiedzę na temat, przepisów, wypełniania pitów, swoich praw i obowiązków. Pan chyba nigdy nie oddawał auta do warsztatu, filozof go nie naprawi. Ludzie ogólnie są bezradni, nie tylko wobec machiny urzędniczej. Powiem, na koniec, jak wygląda przyjęcie auta do warsztatu - przyjeżdża klient, wychodzi pracownik, obchodzi samochód,ogląda, wpisuje wszelkie usterki, uszkodzenia karoserii, korozję itd, stan licznika, następnie ustala koszty, szacunkowe, wpisuje to wszystko do protokołu, który klient podpisuje. Jeśli koszty naprawy przewyższają ustaloną kwotę, dzwoni do klienta, rozmowa się nagrywa, ten się zgadza bądź nie. Dodatkowo, warsztat może być ubezpieczony.
Kiedy mechanik nie ma pojęcia o takich procedurach, nie stać go na zakup formularzy, telefonu z nagrywarką, to nie powinien prowadzić działalności gospodarczej, bo jest to marsz ślepca pod prąd środkiem autostrady, w tym przypadku z rodziną trzymaną za rękę, ale znaleźć sobie etat zwykłego pracownika, odpowiedzialnego za własną pracę, zarabiającego może mniej, lecz bez obaw o konsekwencje prawne, wynikające z prowadzenia warsztatu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życiowa ostrożność to inna sprawa. Pan myli podstawowe pojęcia i nie rozumie, że Pańska "życiowa ostrożność" to podejście wynikające z cichego przyzwolenia państwa i społeczeństwa na wszechobecne krętactwo, oszustwo i naciągactwo. Niech Pan zobaczy, że Pan nie protestuje przeciw przestępstwu, które zostało niejako poparte i nagrodzone przez niezawisły sąd w demokratycznym państwie prawa, ale przeciw nieprzystosowaniu człowieka, który gdzieś tam w Polsce sobie coś po cichu dłubał i nikomu nie wadził. Człowieka, jakich wielu. Czyli co? Czyli instytucjonalnie załatwmy to tak, żeby w Polsce tylko ci kuci na cztery nogi mogli prowadzić działalność, a reszta tylko na wyrobników przez tamtych wykorzystywanych. Czyli mamy wszyscy się zgodzić na rzeczywistość, w której traktujesz bliźniego, jakby chciał cię zabić...
Sprowadza się to do prawa dżungli. A jeśli tak, to wracamy do pytania, które postawiłem na początku: po co nam państwo i prawo.
Chyba tylko po to, żeby wyglądało, żeśmy tacy ucywilizowani...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Utopią nazwę pańską wizję państwa i prawa. Nie złośliwie, innego słowa znaleźć po prostu nie sposób. Nie zgadzam się, nie popieram przestępstw, ale zdaję sobie sprawę, że były, są i będą, bo taka jest natura człowieka. Państwo i prawo ogranicza ich liczbę, nie wyeliminuje całkowicie, to niemożliwe. Zgadzam się, w tym konkretnym przypadku doszło do potężnej pomyłki, mówiąc delikatnie ze strony instytucji, które mają nas chronić, pomagać, strzec. Moim zdaniem, ciche dłubanie itd, jest inną czynnością, niż prowadzenie działalności gospodarczej. Upierać się będę, gdyby mechanik stosował procedury - protokół odbioru pojazdu, jasne sprecyzowanie zakresu prac na piśmie, ceny za usługę z podpisem klientki, miałby teraz łatwiejszą drogę do zwycięstwa. Nigdy nie zgodzę się na rzeczywistość, w której traktować będziemy bliźniego, jakby miałby mnie zabić, ale życie jakie jest każdy widzi. Przyznaję, uważam,że żyję w dżungli, a państwo i prawo łagodzą efekty zdziczenia, może kiedyś będzie lepiej, wszystko w naszych rękach.Jak na razie, człowiek, to wcale nie brzmi dumnie...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...