Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Pankracy


Rekomendowane odpowiedzi

Ach Galilaae gdy jesteśmy sami
W kosmosu klatce zawieszeni w sobie
I w oczach naszych pną się światłem laury
Po-milcz raz jeszcze i daj mi odpowiedź.

Gdy dzień się modli aby nie przejść w noc
A światło dzienne do mroku dojrzewa
Gdy jego szczątki w Słońca rzucasz stos
Odwróć się! – ludzie – skamieniałe drzewa

Jak rewolucja obeszła nas obu
Ciebie ścisnęła i sprężyła w gwiazdy
Mi zgniotła serce by miało kształt grobu
I w nim zamknęła bym prze-mierał czasy.

Bo rewolucja już się dokonała
Choć nie doświadczył ni liść jej ni człowiek
Ziemia tak wielka do ziarnka zmalała
Nikt jej nie znajdzie. Nawet będąc Bogiem.

Choć co dzień drzewa, wędki wyciągnięte
Próbują Boga złowić w nieba lustrze
Lecz wciąż nie mogą speszone człowiekiem,
Nieodbijanym i zamkniętym w pustce.

Tak, marzyliśmy! Lecz jedno marzenie
Jaką ma siłę, nadto by sny składać?
Tyś mnie pokonał, ja zniszczyłem ciebie
Mogliśmy tworzyć, ale nigdy zbawiać.

Bo rewolucja już się dokonała
Za dużo okien chcieliśmy otworzyć
Bez największego: nieba – okna świata
Chcieliśmy zbawiać, nie chcieliśmy tworzyć.

Myśmy zbyt senni. Opleśnieli snem
Naiwnie wierząc, że promień da drogę.
Po którym co dzień schodzi nowy dzień
Który maluje świat wszelkim kolorem.

Lecz przegraliśmy. I teraz płyniemy
Po nic lepszego. tam gdzie wszyscy znikli
Pytam więc cicho, czy mogę być pewny
Słów mych ostatnich:
„Galilae vicisti”?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

obsesja twoja nikła jest widocznie
ziemia skurczyła się ze wstydu
przed cierpieniem wielu
może nie daleko od hell jest do helu
bardzo niedaleko i to zdanie wielu
ból nikogo nie bawi
jest ciągłą obsesją
którą trzeba zwalczać

lecz nie tak żeby ziemia się skurczyła
/\/\/\ i tu nie ma rymu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie zabiłeś :P Tej poezji nie da się zabić, bo to nie jest poezja życia, nie poezja pochwały, bardziej nadchodzącej, spełniającej się katastrofy i wszelkiej bezradności :P

Do wielkiej osoby, Jan Lechoń

O Ty, coś się na chwilę nie rozstawał z chwałą!
Pamiętam maj w Paryżu i wieczór upalny,
Gdy nie chciał nikt uwierzyć w to, co już się stało,
I kiedy szedłem płakać pod Łuk Tryumfalny.

Jam odtąd nigdy Twego nie wzywał nazwiska,
Lecz Jak Cię dziś nie wołać, gdv Wilno się pali
I milion znów bagnetów wśród dróg naszych błyska.
I słychać znów w Warszawie armaty Moskali.

Więc znowu idź przed nami. Ogromna Osobo
I patrzaj w ciemną przyszłość przez swe oczy siwe.
A my znowu w nieszczęściu idziemy za Tobą,
Ażeby znowu czynić rzeczy niemożliwe.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...