Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

po gorących zgliszczach ostrożnie stąpamy
ratujemy co dnia
tu i ówdzie zasuszone w pyle barwne słowa
uśmiechy w ramkach wieloletnich upodobań
opuszczone zbieżne cele

a nocą
samotność przesiewa pytania bez dna
mroczne szczeliny wyobraźni porastają strachem
w zaciśniętych ustach nie wypowiedziane

dwanaście w skali kataklizmu

Opublikowano

Dzień dobry Babo:)

"a nocą
samotność przesiewa pytania bez dna
mroczne szczeliny wyobraźni porastają strachem
w zaciśniętych ustach nie wypowiedziane"

Ładny wiersz z refleksją, zadumą
budzącą troszkę niepokoju.

Serdecznie pozdrawiam :)

Opublikowano

Witaj Babo!

mówię dzień dobry
w dzień układają się jakoś
nam słowa uśmiechy grymasy

a nocą tłuką się w mózgu
te upragnione
niewypowiedziane

dlaczego usta spętane
kto narzucił łańcuchy
na wolę i język

odszukać go ukarać
sprać mordę pięściami
niech przestanie kłamać

***Podoba się mnie twój przekaz. Ale ostatni wers, jakby trochę zgrzyta. A gdyby go zmienić na:
"jak echa przyszłego kataklizmu". Ale to twoja sprawa. Mnie nic do tego. Serdecznie
pozdrawiam i dziękuję za udany wiersz. M ***

Opublikowano

"A może!
największe nawet oddalenie,
najdalsza dal,
tęsknota międzybiegunowa,
zaklęta jest w odległości
tej-
-od słowa do słowa
I może z całkiem niedaleka
ukryty tu
między czułymi słowy
wzywa nas,
Nasz
Przylądek Dobrej Rozmowy "

Andrzej Poniedzielski

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nocą, przeważnie puchną problemy do olbrzymich rozmiarów.
Poranek, zwykle przywraca im właściwe proporcje, zdajemy sobie sprawę;
że więcej nas łączy, niż dzieli.
Dziękuję za przeczytanie i komentarz, miło mi,
pozdrawiam - baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


W moim zamyśle, było to, żeby uwypuklić, iż nocą wyolbrzymiamy problem, przeżywamy
strach bardzo mocno, coś, co uznamy za kataklizm, lub słowa mogące wywołać kataklizm,
pozostają zwykle, jednak nie wypowiedziane. Aby do katastrofy nie dopuścić, potrzebna jest komunikacja między ludźmi, rozmowa.
Bardzo mądrze piszesz w wierszu: mówić, nie tylko o tym, co złe, ale i dobre; "te upragnione"!
Cieszy mnie bardzo, że "czujesz" ten problem. Dziękuję za wiersz.
Dziękuję za wgląd i słowa.
Serdecznie pozdrawiam
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Bardzo piękne, mądre słowa wiersza. Bardzo lubię
Andrzeja Poniedzielskiego.
Wiesz, Magdusiu; uważam, że gdyby ludzie (również i ja), umieli rozmawiać ze sobą,
mogliby uniknąć dużej części przykrości i nieszczęść. Większość ich wynika z niedomówień,
błędnego zrozumienia.
Ale jak, do licha, rozmawiać - jak słyszy się nieodmiennie np.:
"i o czym tu rozmawiać", a potem trzaśnięcie drzwiami?
Należy pokonać wiele barier i przyzwyczajeń, by umieć rozmawiać, zwłaszcza
o tym co czujemy; o uczuciach (wstyd, zażenowanie, urażona duma, chęć ukarania
kogoś, niechęć do "odkrywania się", itd., itp.), musi być też - taka wola obydwu stron.
Dzięki za wiersz i obecność, dziękuję,
ściskam - baba
Opublikowano

Pamiętam ten wiersz.
Tak. Problemy w stosunkach międzyludzkich
zaczynają się zwykle od często niezauważanych
niedomówień. Potem to już wali się lawina
cichych godzin, dni, hamowanych słów...
najgorzej jest w nocy, kiedy człowiek
w sposób szczególny odczuwa potrzebę czułości.
Nauczyć się rozmwiać ze sobą otwarcie, to szansa
na udane życie, jednak mało kto lubi się "obnażać"
od środka...a wielka szkoda, bo trudno zrozumieć
drugiego człowieka znając go tylko od zewnątrz.
Dobry wiersz Izo!

Ściskam serdecznie:)
Krysia

Opublikowano

Babo, życiowy wiersz, bo takich obrazków dużo chyba w betonowych "klatkach",
problem w tym, że czasami sami stawiamy fundamenty.
Wiersz w porządku, ale... zrezygnowałabym z ostatniego wersu, moim zdaniem,
wiersz może "żyć" bez niego.
Pozdrawiam... :)

Opublikowano

o tym, że między dwojgiem jest trudno - przerażająco wręcz czasem, tylko ty potrafisz Babo, opowiedzieć przekonująco, bez taniego sentymentalizmu i krzykliwych uniesień, zawsze prawdziwie.
pointa przyszpiliła mnie do łóżka :)
Pozdrawiam ciepło
Adam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuję Kasiu, staram się przeplatać tematy, choć zwykle oscyluję wokół spraw
damsko - męskich. Może kiedyś, zacznę poważniejsze (jak Ty), ale na razie nie jestem gotowa. Tymczasem, uważam, żeby nie było za słodko.
Uściski - baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuję Krysiu, bardzo trafnie to określiłaś, jest to problem, który chyba wszyscy znamy,
dotyczy, jeśli nie wszystkich, to prawie wszystkich. Mimo pozoru łatwości rozwiązań, są
to sprawy trudne, tak różne, jak my - każdy z nas - jest różny, czego innego oczekuje.
Gdybyśmy tak, na początek; umieli mówić i słuchać o swoich oczekiwaniach, to moim zdaniem byłoby już dużo na drodze do porozumienia.
Dziękuję, serdecznie pozdrawiam
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Natko, pewnie masz rację, że mógłby. Koniecznie chciałam w wierszu podkreślić,
te nocne obawy (tsunami, huragan, coś się wali), wydaje nam się, że to "koniec świata"),
jednak nie pytamy, nie rozmawiamy o tym, strach pozostaje w nas, coś nam nie pozwala,
gramy swoją rolę.
Bez ostatniego wersu, mógłby funkcjonować, nawet by na tym cięciu zyskał. Ale i coś
chyba straci.
Zastanowię się. Bardzo dziękuję, za czytanie i wskazówkę.
Serdeczności
- baba

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Pod koniec dnia, Zosia jak zwykle nie spieszyła się z powrotem do domu. Przycupnęła rozmarzona na nawłoci, zachwycając się bogatą paletą jesiennych kolorów. Była niezwykle sympatyczną, choć nie zawsze pracowitą pszczółką. W czasie pracy, zdarzało jej się zamyślić, zapatrzeć, pomarzyć... - Och, zapomniałam! Dzisiaj zamykają drzwi przed zimną..- Zerwała się nagle przebudzona tą myślą. Za późno. Kiedy przyfrunęła, wszystkie ule były już zamknięte, do wiosny. - Trudno, może jakoś przetrwam. - Pomyślała naiwnie, podlatując do pożółkłego drzewa jesionu. - Panie jesionie dostojny i jasny, może byś mnie trochę ogrzał. Nie jesteś kuzynem słońca...? - Mruknęła na małej gałązce. Jesion nic nie odpowiedział, a na miejsce ciepła, nadchodzący wieczór owiał ją przejmującym chłodem. Instynktownie sfrunęła z drzewa, szukając schronienia między opadłymi na ziemi liśćmi. Drżąca, schowała się pod tymi, które wydawały się najbardziej suche. - Co ty tutaj robisz maleństwo ? - Na krótko zbudowaną kryjówkę, zburzył swoim nosem jeżyk. - "Cudownie, skończę jako przekąska jeża.." Pomyślała wystraszona, wpatrując się w czarne oczka przybysza. - Czemu nic nie mówisz? Nie będziesz moją kolacją. - Uśmiechnął się jeżyk, jakby jej myśli usłyszał. Bardzo podziwiam i szanuję pszczoły. Bez Twojej pilnej pracy, nie miałbym teraz tylu przepysznych jabłuszek. A muszę ci się przyznać, że jest to mój ulubiony przysmak. - Dodał pogodny, i sądząc po głosie, nieco starszy jeżyk. - Poza tym, lekarz mnie męczy, że powinienem przejść na dietę....Jak wiadomo, ciężkostrawne jest żądło pszczoły...- Próbował żartować, na co w końcu, uśmiechnęła się Zosia. Kiedy opowiedziała mu co się stało, jeżyk wyznał, że wcale jej się nie dziwi, bowiem jesień była jego ulubioną porą roku, więc i on na jej miejscu pewnie by się spóźnił do domu. - Zaraz coś wymyślimy. - Pocieszał ją, widząc jak coraz bardziej drży z zimna. - Tutaj, w naszym ogrodzie, kiedy jest już po słońca zachodzie, mamy małą tajemnicę. Obiecaj, że nikomu jej nie zdradzisz..?- Zaciekawiona Zosia pokiwała znacząco główką. Jeżyk mocniej chrząknął, po czym z suchej trawy i patyczków w ogrodzie wznieciło się małe ognisko. Ożywione liście zaczęły tańczyć wokół niego, zarobiło się gwarnie od śmiechu i cichych rozmów. - Ojej! - Wydobyła z siebie zaskoczona pszczółka. - A te liście się nie spalą? - - Większość z nich trafi do stajni, gdzie staną się nawozem. Niektóre jednak, z ogniem wolą przytulić przestrzeń ostatnim powiewem ciepła. Przyjemnie ogrzana, Zosia z ulgą zatrzepotała skrzydełkami. Zadumana przy ognisku, zadawała sobie pytanie, jak przetrwa następne coraz chłodniejsze dni. . - Zanim zaśniesz, pamiętaj: O świcie polecisz do pasieki. Wtedy, kiedy człowiek koło kur się kręci. - Wyrwał ją z zadumy jeżyk, jakby znowu czytał w jej myślach. - Po co? - - Zaufaj, zobaczysz rano. - Jeżyk okrył ją troskliwie liściem i oddalił się na drugą stronę ogrodu. W pachnącym i wygodnym kokonie, pszczółka zasnęła, zmęczona po całym dniu silnych emocji. Poranny chłód, bez trudu ją obudził. Mimo że w zimnym powietrzu, ciężko jej było rozprostować skrzydła, dzielnie wzbiła się w górę i pofrunęła w stronę pasieki, tak jak radził jej przyjaciel. Z daleka ujrzała przy ulu człowieka. Ul leżał przewrócony. Zosi mocniej zabiło serce. Pofrunęła szybciej, z bliska dostrzegła, że ul był otwarty. Być może to była jej jedyna szansa, aby wlecieć do środka. Gdy już się zbliżała do drzwi, pod ulem zobaczyła rannego jeża. - Co się stało?!- Wzruszona, natychmiast do niego podfrunęła. W tym samym czasie, człowiek podniósł go i włożył do małego koszyka. -Nie martw się o mnie. Ten człowiek ma dobre serce. Na pewno mi pomoże. Szybko uciekaj do domu. Niebawem, na nowo będziesz bardzo potrzebna. - Wyszeptał z uśmiechem jeżyk. Było za mało czasu aby wszystko jej wyjaśnić. Przed świtem, przydreptał tutaj w towarzystwie krecika. Razem przewrócili ul, tak aby drzwi mogły się otworzyć. Niestety w tym samym czasie zakradł się przy kurniku lis. Zaatakował i lekko go zranił. - Do zobaczenia przyjacielu. - Szepnęła Zosia, ufając że właściciel pasieki dobrze się nim zaopiekuje. - Do zobaczenia kruszynko, dziękuję za jabłuszka. Wiosną Ci wszystko opowiem. - Jeżyk zawinął się wygodnie na dnie koszyka w kłębek i zasnął. Wiosną, zazwyczaj rozproszona Zosia, tym razem była niezwykle pilna. - Zwolnij, mamy czas siostrzyczko- Upominała ją rodzina. - Nie wolno zmarnować ani jednego kwiatuszka. Jeże uwielbiają jabłuszka. - Odpowiedziała pszczółka, uśmiechając się na myśl o wieczornym spotkaniu z miłośnikiem jabłek.
    • Ej, do psot! A na Togo kiwi kogo Tanatos podje?
    • @Migrena lepiej bym tego nie ujęła

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Matanie. Ts!, Peli kant. Na kil Epsteina, tam!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...