Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Po życiu zaśniemy na rękach
Pan będzie nas kołysał do snu

jak bochen chleba zjemy słońce
wino będziemy pić z Jego słów

stopy nam będą myć aniołowie
zanim do Raju wpuszczą nas bram

gwiazdy dywanem padną pod nogi
"idzie nasz człowiek chociaż nie Pan"

śpiewać nam będą Chóry i Trony
dzwonki diamentem będą nam grać

leżeć będziemy w zielonej trawie
i życie garściami brać

Opublikowano

Zadziwiające jak o Panu się dobrze rymuje;P Dla mnie rozmarzająco i dobrze, ale nierówność rytmu i trochę tych "być" w czasie przyszłym raczej do skorygowania:

Po życiu zaśniemy na mocnych rękach
to Pan nas będzie kołysał do snu ------------>(choć tu sama nie wiem...)

jak bochen chleba zjemy słońce
i wino będziemy pić z Jego ust

stopy umyją nam aniołowie
zanim do Raju wstąpimy bram

gwiazdy dywanem padną pod nogi
"idzie nasz człowiek chociaż nie Pan"

odśpiewają nam pieśni chóry i trony
dzwonki diamentem będą nam grać

położymy się w kępkach zielonej trawy
życie garściami będziemy brać

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




na początku się przekręcam, a pod koniec czerpię z życia garściami...hmm.
Życie po życiu i że niby lepsze?


To taka moja wariacja na temat Raju "czerpę z życia garściami" dot. życia właśnie w Raju

Dzięki za ślad

Pozdrawiam ciepło:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





Też ładnie, dzięki za komentarz

Pozdrawiam pa,pa:)


Właśnie miałam go usuwać, bo stwierdziłam, że na to samo wychodzi i tak samo mi coś nie pasuje, tylko nie potrafię ściślej określić co. Ah, zajrzę tu potem, chętnie zerknę na efekt końcowy.
pozdrawiam;)
Opublikowano

Po życiu zaśniemy na rękach
Pan nas będzie kołysał do snu- do snu kołysał tam wyżej miał ktoś sugestie tak lepiej brzmi

jak bochen chleba zjemy słońce
wino będziemy pić z Jego ust

stopy nam będą myć aniołowie
zanim do Raju wpuszczą nas bram

gwiazdy dywanem padną pod nogi
"idzie nasz człowiek chociaż nie Pan"

śpiewać nam będą chóry i trony
dzwonki diamentem będą nam grać

leżeć będziemy w zielonej trawie
i życie garściami brać- tutaj wykreśliłbym ,,i"


Całość jak zawsze fajna i podoba się

pozdrawiam

bestia

Opublikowano

Dzięki za przeczytanie i komentarz ale chyba nic nie zminenię, ponieważ lepiej się czyta tak jak jest "kołysał do snu - z Jego ust", jest bardziej rytmicznie, a na końcu będzie mi brakowało tej samogłoski.

Pozdrawiam gorąco:)))

Opublikowano

Nie jestem zaskoczona, każdy ma prawo do własnego zdania, a ztym winem to taka metafora, a to w poezji jest dozwolone. Zresztą nie wiem czy P. zauważył ale to nie jest poważny wiersz, tylko lekka wariacja.

Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • gnomowładny ~~ Mojsze* racje są racniejsze* - twierdzi pewien prezesina .. Tego nijak nie dowodzi jego wygląd, kwaśna mina .. ~~ ~~ On ci to .. ~~ Przygraniczna, spora łąka - na niej "upierdliwy" owad .. Czy to Bąk(......), czy ruska stonka; zwąca siebie .. narodowa?! ~~
    • @Jacek_Suchowicz, dziękuję :)
    • Wtedy weszła pani Irena z dwiema filiżankami herbaty i ciastkami. W ręku miała foliową torbę wypełnioną słodyczami, mydełkami, kawą. Poczęstowała rozmówców, a torbę ze „skarbami” wręczyła Karolinie jako prezent. Studentka podziękowała, a pastorowa wróciła do swoich zajęć. - Mam dla pani propozycję - powiedział duchowny, popijając herbatę - mój syn napisał doktorat na temat wydawania „Głosu Ewangelii” czyli właściwie na taki sam temat, z którym chce się pani zmierzyć. Pożyczę pani egzemplarz maszynopisu jego pracy i egzemplarze pisma. Będzie pani mogła spokojnie pracować. Oczywiście mam nadzieję, że później je odzyskam. - Oczywiście - zdążyła powiedzieć zaskoczona Karolina. Dalszą rozmowę przerwała pastorowa, gwałtownie otwierając drzwi do biblioteki. Wprowadziła młodą kobietę i dwoje małych dzieci. Cała trójka płakała. - No chcieli je prawie zlinczować! – pastorowa mówiła podniesionym głosem, gestykulując przy tym. - Edwardzie, trzeba coś z tym zrobić, tak nie może być! - dodała - idź i przemów im do rozumu! Po tych słowach pastor podniósł się i wyszedł przed budynek, pani Irena pobiegła za nim. Karolina zaczęła przyglądać się zaniedbanej kobiecie oraz dwóm dziewczynkom w wieku około dwóch i czterech lat. O ile matka już się uspokoiła, to dzieci ciągle chlipały. Dziewczyna zajrzała do torby z prezentami, wyciągnęła cukierki i wręczyła je maluchom. Ujrzała w ich oczach błysk radości, ale najważniejsze było to, że się uspokoiły. - Mnie w Polecku nienawidzą. To mój mąż zabił syna pastora Kockiego - wyszeptała kobieta - mąż jest w więzieniu, ja nie pracuję bo mam małe dzieci. Skończyło się mleko w proszku, chciałam tylko mleko. A oni napadli na mnie, tak jakbym to ja zabiła i wyrzucili z kolejki.
    • @Jacek_SuchowiczBardzo dziękuję! Świetny wiersz napisałeś! :)))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...