Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

gałązkę jabłoni dedykuję
szkoda pisać gdy wszystko dojrzewa
ptaki wypuszcza dla ciebie

przez podróż i po życie
jedno w ten moment płonie głos
uchowaj serce kłuje(....)

na rynku rozmowy że podatki wysoko

czekanie czekaniem
tykanie odpływaniem,
powoli tęskni za jutrem
bliskością już podróż
wyrywa do biegu się
czuciem tysiące moich
kilometrów kruszeje

w uszach dźwięki przeróżne nam
biada temu co mówi obudź do drzewa
przenika to wszystko tak trzeba?

rozpostarta płatków mgiełka


(....)

*taki zapis narazie jaki
się(nie tylko)tworzy*(...)

Opublikowano

Znam z warsztatu...podoba mi się.
Budzi głębokie zamyslenie nad ulotnością i nad sensem życia.
Ta podroż może wiązać się ze stanem chorobowym, który
daje jasne światło, że granica już coraz bliżej, że trzeba
ją będzie przekroczyć, a jednocześnie wahanie (lęk, wątpliwość?)
"czy tak trzeba"?

A tę strofkę bym tak:

czekanie czekaniem
tykanie powolnym odpływem
tęskni za jutrem bliskością
a już podróż wyrywa się
do biegu czuciem
tysiące kilometrów
kruszeje

Judyt, sorry, że pogrzebałam...
ja tylko tak dla siebie, ale gdyby...
to proszę :)))

Ppozdrawiam ciepło

Opublikowano

drażni mnie momentami :P

1) płonie głos
uchowaj serce kłuje

2) biada temu

nie wiem kurcze, nie, to jednak chyba nie dla mnie, lekko archaiczne jak dla mnie, sama nie wiem;

za to ten fragment bardzo:

szkoda pisać gdy wszystko dojrzewa
ptaki wypuszcza dla ciebie

przez podróż i po życie

pozdrawiam cieplutko
Marta

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tereso dziękuję b. za grzebanie(ile chcesz to se znaczy sobie grzeb;), przyjżę się jeszcze bliżejtemu wierchołowi z pewnością może być
nie gotowy
:)ciepłoniaście!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Marto dziękuję serdecznie za depnięcie swoją obecnością i słowo
przyjżę się bliżej jemu jak mówiłam o ile starczy sił,
bo może drażnić może może.. w warsztacie mało co dziabnięty OJJJJJJ
archaiczny pewnie też bo pismowy(to akurat może być dla wierchołka komplementem;)
:)))ciepłoniaście tysz!
Opublikowano

Judysia, dobry tytuł... bardzo dobry początek. Teresa ładnie opisała to, co wiersz chce przekazać, czuć to w słowach, ale... od momentu... przez podróż i po życie... wiersz sprawia wrażenie niedokończonego, tzn nie do końca "ułożonego" w wersach... choć tytułowe granice mogą to poniekąd..." usprawiedliwiać".
Ja w każdym razie nie będę szperać, zrób to sama, bo potrafisz..;)
Zajrzę za jakiś czas. Serdecznie pozdrawiam... :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


HAh Nateczko to też skrobnęła i zawierzyła
dzięki serdelkowate za depnięcie nóżką
niedokończone to.. to bedzie i co poradzić? łoj
chyba wolę już o św. StanisławieKostce oj..blado blado..
czuciem tysiące moich kilometrów jak dziś mm...
postaram się(?) zrobić coś jeszcze z tym skubaństwem
ładnie ładnie, dzięki mmm...i co ja biedna poczknę tu
ACHA dziękuję za wiarę w moje siła
:)ciepłoniachy po pachy
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


:)))Tomaszu jak miło z depnięcia
również uszanowanie
mm impresjach impresjach mm..........
choć nie wiem czy to dobrze/źle?
wiersz wiersza mi się chciało ale
słabo to wyglądało(...)gdyby umiała
nie wierzy- trudno;
dzięki, ciepłoniaście
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



mm no trochę tak, z każdym dniem trochę się zmienia amanito
:)dzięki serdeczne i za sweternie? -sam to uszyłeś?:)(zdolny!)
:)ciepłoniaście
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



mm no trochę tak, z każdym dniem trochę się zmienia amanito
:)dzięki serdeczne i za sweternie? -sam to uszyłeś?:)(zdolny!)
:)ciepłoniaście

Bezcena była to uszyłem ;)
Moje kurcze są jakieś sztywne pod tym wzgledem, ciężko mi coś zmienić no bo szkoda tak nagle rezygnować z jakiegoś słowa... a czy to jego wina, że je pomyślałem? ;d
Kozusznie ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



mm no trochę tak, z każdym dniem trochę się zmienia amanito
:)dzięki serdeczne i za sweternie? -sam to uszyłeś?:)(zdolny!)
:)ciepłoniaście

Bezcena była to uszyłem ;)
Moje kurcze są jakieś sztywne pod tym wzgledem, ciężko mi coś zmienić no bo szkoda tak nagle rezygnować z jakiegoś słowa... a czy to jego wina, że je pomyślałem? ;d
Kozusznie ;)
nie wiem co pomyślałeś w każdym razie dzięki , jeśli za jutrem- tzn za śmiercią,
oby czytelne(...), dobrego
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Bezcena była to uszyłem ;)
Moje kurcze są jakieś sztywne pod tym wzgledem, ciężko mi coś zmienić no bo szkoda tak nagle rezygnować z jakiegoś słowa... a czy to jego wina, że je pomyślałem? ;d
Kozusznie ;)
nie wiem co pomyślałeś w każdym razie dzięki , jeśli za jutrem- tzn za śmiercią,
oby czytelne(...), dobrego

Jutro wielka niewiadoma, może ktoś odkryje eliksir nieśmiertelności? :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie wiem co pomyślałeś w każdym razie dzięki , jeśli za jutrem- tzn za śmiercią,
oby czytelne(...), dobrego

Jutro wielka niewiadoma, może ktoś odkryje eliksir nieśmiertelności? :)
jest już odkryty poniekąd
napisz o tym

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • BITWA MRÓWEK część druga - ostatnia.

       

      Pierwsze rzędy zatrzymały się w bezpiecznej odległości. Nastała grobowa cisza. Słychać tylko było szelest liści na pobliskich drzewach poruszanych powiewem. Nawet wiatr nie chciał przeszkadzać.
      Po prostu zdębiałem, coś takiego zdarza się tylko w opowieściach fantastycznych. 
      Zdumienie moje było nie do opisania, a moje oczy z niedowierzaniem analizowały ten widok, bo kogo by nie zaskoczyło takie zachowanie małych istot.
      Dwie duże armie mrówek stają na przeciwko sobie gotowe do okrutnej walki, a polana z zielonego koloru zamieniała się w czerwono czarny dywan. 
      Przelotna myśl otarła się o mój umysł: Co było powodem tej konfrontacji?! Z ludzkiego punktu widzenia będą toczyć bój o cały pobliski teren, czyli taki mrówkowy terytorialny spór. 
      Coś zaczęło się dziać i musiałem zaprzestać swoich domysłów o co w tym wszystkim chodzi koncentrując się na działania dwóch armii.
      Pierwsze szeregi ruszyły na siebie i rozpoczęły się bezlitosne i okrutne działania obu stron. Wszystkie mrówcze żeby, a raczej żuwaczki nie pozostawały bierne. Trupy i ranne mrówki gęsto pokrywały drogę swoimi małymi ciałkami.
      Musiałem pozostać cichym świadkiem tej masakry, nie w mojej mocy było zakończenie tego konfliktu. Żałowałem tylko, że nie mam że sobą aparatu fotograficznego, a jeszcze lepiej kamery do filmowania.
      Mrówki bezlitośnie kontynuowały swoje dzieło zniszczenia i trudno było określić na czyją stronę przechyla się szala zwycięstwa.
      Słońce już zaszło, gdy losy bitwy rozstrzygnęły się na korzyść czarnych mrówek. Niedobitki i resztki czerwonych mrówek uciekały w głąb lasu, lecz nie dane im było przeżyć, czarne mrówki zniszczyły wroga doszczętnie. Polanka należała do niech.
      Pamięć o tym wydarzeniu pozostała mi głowie na zawsze. Zmęczony, wróciłem późnym wieczorem do domu. Nie mogłem zasnąć, a mój umysł wciąż analizował to coś co było na pograniczu fantastyki naukowej i rzeczywistości.
      Na drugi dzień poszedłem zobaczyć pobojowisko, a moje zdziwienie znów ogarnęło umysł. Na polance nie było żadnego dowodu stoczonej bitwy. Zauważyłem jednak, że czarne mrówki budują duże mrowisko i zagospodarowują się na zdobytym terenie.
      Pomyślałem wówczas, że ta bitwa tylko mi się przyśniła, lecz ku mojemu zaskoczeniu odkryłem dowód na potwierdzenie całego wczorajszego zajścia, czyli stos zwłok czerwonych mrówek przygotowanych do konsumpcji i ułożonych w grupie małych kopców.
      Zawsze podziwiałem pracowitość i mądrość mrówek, ale po tamtym zdarzeniu pozostał mi niesmak ponieważ mrówki jak ludzie są w stanie eksterminować swój własny gatunek.

       

      Styczeń 1977 roku.

       

      KONIEC

       

       

       

       

      ******************************************************

      Edytowane przez Wiechu J. K. (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • BITWA MRÓWEK część druga - ostatnia.   Pierwsze rzędy zatrzymały się w bezpiecznej odległości. Nastała grobowa cisza. Słychać tylko było szelest liści na pobliskich drzewach poruszanych powiewem. Nawet wiatr nie chciał przeszkadzać. Po prostu zdębiałem, coś takiego zdarza się tylko w opowieściach fantastycznych.  Zdumienie moje było nie do opisania, a moje oczy z niedowierzaniem analizowały ten widok, bo kogo by nie zaskoczyło takie zachowanie małych istot. Dwie duże armie mrówek stają na przeciwko sobie gotowe do okrutnej walki, a polana z zielonego koloru zamieniała się w czerwono czarny dywan.  Przelotna myśl otarła się o mój umysł: Co było powodem tej konfrontacji?! Z ludzkiego punktu widzenia będą toczyć bój o cały pobliski teren, czyli taki mrówkowy terytorialny spór.  Coś zaczęło się dziać i musiałem zaprzestać swoich domysłów o co w tym wszystkim chodzi koncentrując się na działania dwóch armii. Pierwsze szeregi ruszyły na siebie i rozpoczęły się bezlitosne i okrutne działania obu stron. Wszystkie mrówcze żeby, a raczej żuwaczki nie pozostawały bierne. Trupy i ranne mrówki gęsto pokrywały drogę swoimi małymi ciałkami. Musiałem pozostać cichym świadkiem tej masakry, nie w mojej mocy było zakończenie tego konfliktu. Żałowałem tylko, że nie mam że sobą aparatu fotograficznego, a jeszcze lepiej kamery do filmowania. Mrówki bezlitośnie kontynuowały swoje dzieło zniszczenia i trudno było określić na czyją stronę przechyla się szala zwycięstwa. Słońce już zaszło, gdy losy bitwy rozstrzygnęły się na korzyść czarnych mrówek. Niedobitki i resztki czerwonych mrówek uciekały w głąb lasu, lecz nie dane im było przeżyć, czarne mrówki zniszczyły wroga doszczętnie. Polanka należała do niech. Pamięć o tym wydarzeniu pozostała mi głowie na zawsze. Zmęczony, wróciłem późnym wieczorem do domu. Nie mogłem zasnąć, a mój umysł wciąż analizował to coś co było na pograniczu fantastyki naukowej i rzeczywistości. Na drugi dzień poszedłem zobaczyć pobojowisko, a moje zdziwienie znów ogarnęło umysł. Na polance nie było żadnego dowodu stoczonej bitwy. Zauważyłem jednak, że czarne mrówki budują duże mrowisko i zagospodarowują się na zdobytym terenie. Pomyślałem wówczas, że ta bitwa tylko mi się przyśniła, lecz ku mojemu zaskoczeniu odkryłem dowód na potwierdzenie całego wczorajszego zajścia, czyli stos zwłok czerwonych mrówek przygotowanych do konsumpcji i ułożonych w grupie małych kopców. Zawsze podziwiałem pracowitość i mądrość mrówek, ale po tamtym zdarzeniu pozostał mi niesmak ponieważ mrówki jak ludzie są w stanie eksterminować swój własny gatunek.   Styczeń 1977 roku.   KONIEC         ******************************************************
    • @infelia Coś trzeba liniom pokazać, skoro tęsknią za sprawiedliwością.
    • @truesirex   dziękuję truesirex :) a Perfect Blue …uwielbiam :) 
    • @huzarc Zapachniało Norymbergą.
    • @Radosław Krótka forma, ogrom treści.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...