Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

gałązkę jabłoni dedykuję
szkoda pisać gdy wszystko dojrzewa
ptaki wypuszcza dla ciebie

przez podróż i po życie
jedno w ten moment płonie głos
uchowaj serce kłuje(....)

na rynku rozmowy że podatki wysoko

czekanie czekaniem
tykanie odpływaniem,
powoli tęskni za jutrem
bliskością już podróż
wyrywa do biegu się
czuciem tysiące moich
kilometrów kruszeje

w uszach dźwięki przeróżne nam
biada temu co mówi obudź do drzewa
przenika to wszystko tak trzeba?

rozpostarta płatków mgiełka


(....)

*taki zapis narazie jaki
się(nie tylko)tworzy*(...)

Opublikowano

Znam z warsztatu...podoba mi się.
Budzi głębokie zamyslenie nad ulotnością i nad sensem życia.
Ta podroż może wiązać się ze stanem chorobowym, który
daje jasne światło, że granica już coraz bliżej, że trzeba
ją będzie przekroczyć, a jednocześnie wahanie (lęk, wątpliwość?)
"czy tak trzeba"?

A tę strofkę bym tak:

czekanie czekaniem
tykanie powolnym odpływem
tęskni za jutrem bliskością
a już podróż wyrywa się
do biegu czuciem
tysiące kilometrów
kruszeje

Judyt, sorry, że pogrzebałam...
ja tylko tak dla siebie, ale gdyby...
to proszę :)))

Ppozdrawiam ciepło

Opublikowano

drażni mnie momentami :P

1) płonie głos
uchowaj serce kłuje

2) biada temu

nie wiem kurcze, nie, to jednak chyba nie dla mnie, lekko archaiczne jak dla mnie, sama nie wiem;

za to ten fragment bardzo:

szkoda pisać gdy wszystko dojrzewa
ptaki wypuszcza dla ciebie

przez podróż i po życie

pozdrawiam cieplutko
Marta

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tereso dziękuję b. za grzebanie(ile chcesz to se znaczy sobie grzeb;), przyjżę się jeszcze bliżejtemu wierchołowi z pewnością może być
nie gotowy
:)ciepłoniaście!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Marto dziękuję serdecznie za depnięcie swoją obecnością i słowo
przyjżę się bliżej jemu jak mówiłam o ile starczy sił,
bo może drażnić może może.. w warsztacie mało co dziabnięty OJJJJJJ
archaiczny pewnie też bo pismowy(to akurat może być dla wierchołka komplementem;)
:)))ciepłoniaście tysz!
Opublikowano

Judysia, dobry tytuł... bardzo dobry początek. Teresa ładnie opisała to, co wiersz chce przekazać, czuć to w słowach, ale... od momentu... przez podróż i po życie... wiersz sprawia wrażenie niedokończonego, tzn nie do końca "ułożonego" w wersach... choć tytułowe granice mogą to poniekąd..." usprawiedliwiać".
Ja w każdym razie nie będę szperać, zrób to sama, bo potrafisz..;)
Zajrzę za jakiś czas. Serdecznie pozdrawiam... :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


HAh Nateczko to też skrobnęła i zawierzyła
dzięki serdelkowate za depnięcie nóżką
niedokończone to.. to bedzie i co poradzić? łoj
chyba wolę już o św. StanisławieKostce oj..blado blado..
czuciem tysiące moich kilometrów jak dziś mm...
postaram się(?) zrobić coś jeszcze z tym skubaństwem
ładnie ładnie, dzięki mmm...i co ja biedna poczknę tu
ACHA dziękuję za wiarę w moje siła
:)ciepłoniachy po pachy
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


:)))Tomaszu jak miło z depnięcia
również uszanowanie
mm impresjach impresjach mm..........
choć nie wiem czy to dobrze/źle?
wiersz wiersza mi się chciało ale
słabo to wyglądało(...)gdyby umiała
nie wierzy- trudno;
dzięki, ciepłoniaście
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



mm no trochę tak, z każdym dniem trochę się zmienia amanito
:)dzięki serdeczne i za sweternie? -sam to uszyłeś?:)(zdolny!)
:)ciepłoniaście
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



mm no trochę tak, z każdym dniem trochę się zmienia amanito
:)dzięki serdeczne i za sweternie? -sam to uszyłeś?:)(zdolny!)
:)ciepłoniaście

Bezcena była to uszyłem ;)
Moje kurcze są jakieś sztywne pod tym wzgledem, ciężko mi coś zmienić no bo szkoda tak nagle rezygnować z jakiegoś słowa... a czy to jego wina, że je pomyślałem? ;d
Kozusznie ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



mm no trochę tak, z każdym dniem trochę się zmienia amanito
:)dzięki serdeczne i za sweternie? -sam to uszyłeś?:)(zdolny!)
:)ciepłoniaście

Bezcena była to uszyłem ;)
Moje kurcze są jakieś sztywne pod tym wzgledem, ciężko mi coś zmienić no bo szkoda tak nagle rezygnować z jakiegoś słowa... a czy to jego wina, że je pomyślałem? ;d
Kozusznie ;)
nie wiem co pomyślałeś w każdym razie dzięki , jeśli za jutrem- tzn za śmiercią,
oby czytelne(...), dobrego
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Bezcena była to uszyłem ;)
Moje kurcze są jakieś sztywne pod tym wzgledem, ciężko mi coś zmienić no bo szkoda tak nagle rezygnować z jakiegoś słowa... a czy to jego wina, że je pomyślałem? ;d
Kozusznie ;)
nie wiem co pomyślałeś w każdym razie dzięki , jeśli za jutrem- tzn za śmiercią,
oby czytelne(...), dobrego

Jutro wielka niewiadoma, może ktoś odkryje eliksir nieśmiertelności? :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie wiem co pomyślałeś w każdym razie dzięki , jeśli za jutrem- tzn za śmiercią,
oby czytelne(...), dobrego

Jutro wielka niewiadoma, może ktoś odkryje eliksir nieśmiertelności? :)
jest już odkryty poniekąd
napisz o tym

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Kwiatuszek Czyli się udało. Dziękuję bardzo. Cieszę się.
    • @Jacek_Suchowicz ↔No cóż. Podziękować muszę, za wierszowaną, pozytywną nutę:) Pozdrawiam:)) ***  
    • siedząc w oknie obserwuję nocne niebo gwiazdy, księżyc nad głową, tego tylko mi potrzeba  by ukoić skołataną głowę  księżyca, gwiazd, i nieba    cisza, głucha cisza  nic nie terkocze, nie skrzypi,  nie wali, nie stuka, nikt do mnie nie dzwoni, nie pisze, nie szuka  w tej ciszy nachodzą mnie myśli dość przykre      dzisiaj zabiłem przyjaciela.  okazało się to dużo prostsze niż myślałem zwyczajnie pozbyłem się złudzenia, że niby jest choć od dawna wcale go nie miałem   nie było motywu, nie ma corpus delicti nie ma już nas i tego co mieliśmy i choć czuję już spokój to jednak pewna myśl mnie męczy -  świadomość, że dla niego to ja umarłem pierwszy. 
    • Nigdy mi do głowy nie przyszło, że odwiedziny w tak zwanej „Krainie Bawełny,” wywrócą mój świat do góry nogami, których używam od małego. Poza tym zdziwiło mnie coś jeszcze. W niewielkim przytulnym sklepiku, za bawełnianą ladą stał pan sprzedawca, a nie pani sprzedawczyni, która bardziej by współgrała z rodzajem asortymentu. Chociaż trudno mówić o „jakimkolwiek rodzaju.” I w tym późniejszy problem.    Na dodatek ów wspomniany sklepik, zaistniał na peryferiach miasteczka i właściwie nikt dokładnie nie wiedział, kiedy ujrzał owe cudo po raz pierwszy. Sprzedawano w nim tylko kołdry. Gdy pewnego razu zmarzłem do gołej kości i kupiłem jedną, została na półce druga. Może na zapleczu było więcej.   Uśmiechnięty ekspedient poinformował grzecznie, iż jest to nabytek magiczny.   — Magiczny? –– wolałem dopytać. –– Tak. –– W sensie jakim? –– Nic takiego. Codziennie gdy północ wybije… –– Skąd pan wie, że mam bijący zegar? –– Posiniaczony pan. –– Nie pamiętam, żebym udzielił takowej informacji. –– Ale ja pamiętam. –– No dobra, ciągnij pan dalej. –– … na kołdrze zajaśnieją słowa, wypowiedziane lub pomyślane przez szanownego pana w ciągu dnia, a nawet z poprzedzającej nocy. Z jednej strony te dobre, a z drugiej złe. O ile takowe zaistnieją rzecz jasna. Bez urazy. –– Rozumiem. Dzięki. –– Jest za co –– odpowiedział miło sprzedawca. –– Żeby ino –– poszeptałem sam do siebie.   * To już kolejny wieczór, kiedy krótko przed północą stoję obok łóżka i zerkam na kołdrę, niczym przysłowiowa sroka w gnat. Gdy starodawny zegar bimba dwudziestą czwartą, zaczynają wyskakiwać jak filipy z konopi. To tu, to tam. Zupełnie chaotycznie, niczym myszy z norek. Postanawiam, że nie będę czytać wszystkich, bo tak jakoś głupio podglądać samego siebie. Można wiedzieć za dużo. A zatem czytam jeno pierwsze z brzegu:   ''Proszę mnie złapać pod rękę, przemiła staruszko. Przeprowadzę szanowną panią przez jezdnię. O tam, spójrz prześliczna niewiasto, jest odpowiedni kolor. Idziemy królowo ma, w kierunku zielonego pamperka.''   I nagle coś mi tu nie gra. Czyżbym słowa z poprzednich nocek, czytał bez zrozumienia. Żeby tylko czytać. I to z dwóch stron. Te dobre i te złe. Chociaż muszę przyznać, że jestem nieco osobą rozczepioną emocjonalnie, z uwagi na bogatą wyobraźnię, więc może faktycznie nie zwróciłem uwagi na pewne szczegóły.   Nigdy w życiu bym tak nie zagadał do człowieka, a tym bardziej do staruszki. Aż taki elokwentny to nie jestem. Bez przesady. Żeby tak zagaić. I to na przejściu. Gdzie wszyscy mogą słyszeć i coś sobie pomyśleć. No nie. To nie moje słowa. A gdzie tam.   Nie bacząc co za chwilę ujrzę, odwracam kołdrę na drugą, złą stronę. Słowa przez chwilę falują na powierzchni zupełnie zmieszane, aż w końcu wracają na swoje miejsca i są zupełnie czytelne. Znowu odczytuje pierwsze z brzegu. Tym razem miga przy nich literka: P. Pomyślane.   ''Najchętniej to bym ci głupia babo gardło poderżnął. Tak samo jak tamtemu. Jednak muszę zachować pozory. Niech mnie zapamiętają, jako uczynnego, dobrego człowieka. Chociaż jak na nich patrzę, to same pojebusy wokół. Wszystkich bym chętnie wyrżnął, ale najpierw osrał i obrzygał. Za moją krzywdę. Sam już nie wiem za jaką. Może i dobrze. Bo bym wyrżnął wszystkich.''   Mam widoczne przerażenie w oczach, gdyż naprzeciwko wisi lustro. Niemożliwe. Przecież dzisiaj tak nie myślałem. Owszem. Zatłukłem muchę skórzaną klapką, ale staruszki, to bym w ten sposób nie pacnął. Nikogo bym nie pacnął na śmierć. To nie mogą być moje myśli. Z tym pieprzonym piernatem, jest coś nie tego. Co on mi sprzedał, durny pacan? Świrnięty bet. Przewracam na drugą stronę. Czytam:   ''Widzisz kochana, jak ładnie poszło. A byłaś taka płocha. Jesteś już bezpieczna. Rozumiem. Laską wywijałaś, że trąbią. Wiem. To z nerwów. Że cię rozjadą. Nigdy w życiu bym na to nie pozwolił. Dlaczego tak głośno mówię? Co… żeby wszyscy widzieli moją dobroć? Przysięgam droga pani, że jest to nieprawdą. Jestem śpiewakiem operowym. Ćwiczę głos.''   Taki z niego śpiewak, jak ze mnie królewna śnieżka i kupa krasnoludków, myślę sobie.   Odwracam kołdrę. Ponownie czytam z dodatkiem: P.   ''Wreszcie mam święty spokój, od tej pojebanej, bezzębnej baby. Nigdy mnie nie złapią. Jestem cwany. Wiem, co dalej zrobię. Po prostu zniknę. Niech mi dziękują, że tylko jednego popierdolca zadźgałem. Zresztą i tak nie miał klientów. Tylko taki jeden matoł przylazł, a drugi matoł sprzedał, co do mnie należało. To ja miałem ją kupić. Za swoje roztargnienie, a moją krzywdę, poderżnąłem idiocie gardło, aż czułem wilgotny dźwięk, towarzyszący rozcinaniu miękkiej skórki. Krew ściekała na bawełniany materiał, a on tak fajnie charczał łabędzi śpiew. Aż mu wtórowałem do końca z dłonią na jego szyi, bym czuł strumyczki upływającego życia, między palcami. Niestety nie wiem, jak ten drugi wyglądał. Nie tracę nadziei. Zabrałem do domu, co miało być jego. Może coś odczytam.''    ↔ Od jakiegoś czasu nie mam kołdry. Wyrzuciłem na śmieci, lecz najpierw pociąłem na kawałki. Może źle zrobiłem. Miałbym rozeznanie, co on robi.   Nie mam żadnych obaw. Teraz już nie. Minął jakiś czas i wszystko gra. Dzisiaj rano postanowiłem zobaczyć ów sklepik, pomimo że jestem bardzo zmęczony. A przecież mam pewność, że jak zwykle, całą noc smacznie spałem.   To niemożliwe. Nie ma żadnego sklepiku. Musieli zburzyć po śmierci właściciela. Nawet nie pytam ludzi, bo jeszcze pomyślą źle. A ja lubię gdy myślą o mnie dobrze.   ↔ Dzisiaj miałem zamiar pojechać do innego miasteczka i kupić nową kołdrę. Nie było takiej potrzeby. Przypadkowo znalazłem w szafie. Nie pamiętam, żebym kupował, ale przynajmniej w nocy nie zmarznę. Za chwilę wybije północ. ~̴̶̲͇̼͚̪͌̓͟͞͝~̴̶̲͇̼͚̪͌̓͟͞͝ ̺̻͈͆̋͜͝O̺̻͈͆̋͜͝*̺̻͈͆̋͜͝O̺̻͈͆̋͜͝*̺̻͈͆̋͜͝O̺̻͈͆̋͜͝*̺̻͈͆̋͜͝O̺̻͈͆̋͜͝~̴̶̲͇̼͚̪͌̓͟͞͝~̴̶̲͇̼͚̪͟͞͝     ------------------------             Bonus.   byłeś jakim będziesz szukasz siebie wszędzie   gdy nowe wygasa poprzednie zaczyna   okrągłym kwadratem stajesz się domina
    • @Kwiatuszek Dziękuję, że jesteś, ot taka bzdurka w śmiesznych piórkach mi się napisała. Nocą się przyśniła a rankiem już była   Pozdrawiam :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...