Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


trochę się tutaj rozmakabrowało, aż się byłam wzdrygnęłam. wiersz odwołuje się poniekąd do fizjologii, ale ta zajeżdża medycyną. ogólnie połączenia odnośnie wnętrza mogą dotyczyć także sfery duchowej, to porównanie wskazuje na czysto fizyczny ból.
Bo właśnie tak miało być. Ból duchowy, kiedy jest bardzo silny i/lub bardzo długo trwa, budzi również ból fizyczny. Ponadto ustawiczny stres, rozpacz, depresja - powodują rozmaite bolesne choroby, np. wrzody żołądka. Dlatego jest tu mowa równocześnie o bólu duchowym oraz fizycznym. Bardzo dobrze wyczułaś "zalatywanie medycyną".

to natomiast warte jest oprawienia w ramki i powieszenia na honorowym miejscu - tak, żeby widać było zaraz po wejściu do domu :P

podsumowując, nawet podobał mi się ten mały, uczuciowy dekalog. ale w końcu m jak miłość, prawda? ;)

pozdrawiam.
Dziękuję. Dekalog - nawet jeśli mały - to zbyt zaszczytne określenie. "M - jak miłość" to już może być. :-)
  • Odpowiedzi 43
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuję, Egzegeto. Przydługa? Wiesz, ja nie należę do tego nurtu poetów, których zasadą jest "maximum treści w minimum słów". Moje wiersze w założeniu mają docierać do uczuć, budzić je, wzmacniać, poruszać, wywoływać nastrój - a do tego nie nadaje się powyższa zasada. Przeciwnie: pewne nagromadzenie odpowiednio nastrojowych słów i skojarzeń wywołuje określoną aurę emocjonalną. Może się to nie podobać, można to uznawać za nudziarstwo i gadulstwo. W końcu różne rodzaje poezji są dlatego różne, że poeci i odbiorcy są różni. :-)
Dziękuję za pochwałę dla drugiej strofy, bardzo się cieszę.
Nie mogę wyrzucić "jest", choćby z tego względu, że załamałoby to rytm i zniknąłby rym. Ale w moim odczuciu to słowo nie jest całkiem zbędne - jest podkreśleniem, powoduje dobitność zdania. Nie jestem także zwolenniczką samych równoważników w poezji. Lubię pełne zdania, także w liryce.
Ale bardzo dziękuję za wszelkie uwagi. Wymiana zdań na temat poezji, dyskusja - to są rzeczy niezbędne, żeby się rozwijać i wzajemnie stymulować.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ale wtedy zmieniłbyś zasadnicze znaczenie wiersza, jego "chorobliwą" i "fizjologiczną" stronę.
Zawsze pisałeś wiersze łagodne, bardziej liryczne, takie kolorowe. A ja nie zawsze. Czasem "daję żaru", jak to określiła Fanaberka. :-)

Nie tylko. Jest jeszcze rytmiczne, melodyjne, rymowane i z przenośniami.
Wersy nie muszą kończyć się równo ze zdaniami, jedno zdanie może się ciągnąć przez kilka wersów. To nie jest błąd.

Nie widzę powodu dla przerzutni (choć może ktoś inny znajdzie?). Przerzutnia jest wtedy prawdziwą przerzutnią, kiedy jeden wers ma jakiś określony sens, ale ostatnie słowo go nie zamyka, tylko łączy się z następnym wersem w równie spójną frazę, mająca inny sens. W ten sposób jeden wyraz podwaja swój sens, ma jednocześnie dwa znaczenia.
W moim wierszu nie widzę możliwości zastosowania przerzutni, ale - jak napisałam - być może da się ją wymyślić. Bo jest tu podwójne znaczenie: fizyczne i duchowe.
Może coś mi wpadnie do głowy za miesiąc albo za rok?
W każdym razie dziękuję za podpowiedź i na pewno jeszcze nie raz wrócę do przemyśleń Twojej rady.

Dziękuję i bardzo, bardzo, bardzo się cieszę. :)))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak właśnie miało być. Jest tu pewna gra słów z określonym sensem:
rozpacz rozpatrzyć gruntownie na wskroś - zamiast tonąć w rozpaczy i doprowadzać się do coraz głębszej depresji, lepiej "rozpatrzyć" na trzeźwo wszystko, co w tej sytuacji złe, ale i co dobre - bo zawsze można wyciągnąć jakieś korzyści, choćby nowe doświadczenia i cenną wiedzę o życiu czy o bliskim człowieku. Trzeba zrobić możliwie trzeźwy rachunek strat i zysków. To nie leczy ran, ale pozwala się pozbierać i wziąć w garść. Dlatego te słowa takie "oficjalne", suche i szorstkie, takie "urzędnicze".

To racja. Pisałam to już w odpowiedzi do Fanaberki. Poprawię, kiedy wiersz we mnie okrzepnie.

No i ma być dziwnie. Czy wszystko musi być w wierszu konwencjonalne i zgodne ze słownikiem? A choćby u Ciebie powyżej: "tak mię tkło", "zalata" - to co to jest, jak nie neologizmy poetyckie? Jak Tobie wolno, to i mnie - a co! ;-)

Dzięki, ale pozostanę przy swojej "rozgadanej" wersji, choć wiem, że teraz góruje moda na oszczędność słowną. Nie jestem jej zwolenniczką - pisałam o tym szerzej do Egzegety.
Zresztą na szczęście widzę, że wraca moda na pełne zdania i rozbudowane frazy w poezji, nawet białej, a także w tzw. poezji prozą. Bardzo mi się te gatunki podobają (te z pełnymi zdaniami i nagromadzeniem słów nastrojowych).

Bardzo dziękuję za uwagi i dyskusję. Jak już pisałam, dzielenie się swoimi zdaniami i spostrzeżeniami oraz uważne czytanie i słuchanie innych jest niezbędne, żeby się rozwijać i nawzajem inspirować.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




dlaczego?
Bo tak! Się rymuje;)
Ha ha! Dobre!
Chodzi o to, że kiedy miłość zaczyna boleć i chorować, nie można udawać, że jej nie ma (i nigdy nie było). Nie można sobie wmawiać, że nigdy się nie kochało człowieka, który spowodował ból (czy to przez odrzucenie naszych uczuć, czy przez zdradę, czy przez odejście, czy wreszcie przez śmierć). Kiedy człowiek sobie wmawia, że nic nie czuje i że nic się nie stało, to blokuje zdolność odczuwania w ogóle - staje się coraz bardziej cyniczny - natomiast te wyparte ze świadomości uczucia ciągle gdzieś w nim są i sterują jego reakcjami, tylko że dzieje się to już poza świadomością. Jeśli takie zjawisko jest u człowieka permanentne albo jeśli dotyczy bardzo silnego uczucia, to jest ono bardzo groźne i nieraz doprowadza do chorób psychicznych.
Dlatego trzeba być świadomym swoich prawdziwych uczuć i w razie bólu odważnie stawiać mu czoła - czuć go i uświadamiać sobie, dopóki nie wygaśnie. (W wierszu ten ból to chora, bolesna miłość - ale można to inaczej nazywać, oczywiście).

Dziękuję Wam za przeczytanie i zastanowienie nad treścią.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



brrr... cały wiersz, bez tego fragmentu - o, tak to ujmę :)
Ale ten fragment miał być właśnie taki, że aż brrr!... Bo mowa tu o zagrożeniu zdrowia i życia - zarówno w sferze psychicznej, jak i fizycznej - najzupełniej dosłownie.
Dzięki serdeczne za pochwałę. Mistrzowska - o, to za mocno powiedziane, z pewnością, ale mi schlebia. ;-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tu wielu facetów ma ochotę na więcej, ale spoko.

Joanno - przekaz czytelny. ja akurat myślę podobnie ale każdy ma prawo mieć swoje zdanie.
Natomiast drażni mnie forma, Zwroty typu: miłość wymiłować czy rozpacz rozpatrzyć zawierają w sobie pewien komizm który tu nie pasuje.

ten kawałek biorę:
trzeba miłość dojrzewać po kres
przez kwas cierpki aż po szczęścia świadomość
a gdy nie wiesz, gdzie ten kraniec jest
musisz kochać, kochać w nieskończoność


pozdrawiam Jacek
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jacku, na jakie więcej? Czy sugerujesz, że w jakiejś sferze niewystarczająco zaspokoiłam oczekiwania tutejszych facetów?... ;-/

Oczywiście, że każdy ma prawo mieć własne zdanie. Niemniej drażni mnie, kiedy ktoś mówi, że "miłość nie istnieje" albo "miłość kończy się najdalej po" takim to a takim czasie - szczerze mówiąc, nie mogę tego słuchać.
Natomiast zwroty, które tu cytujesz, w moim odczuciu nie brzmią komicznie.
Cieszę się, że chociaż fragment Ci się podoba - to już coś! :-)
Pozdrawiam.
Opublikowano

Dziękuję za koment, Bestio. Tak, zamierzam poprawić wiersz i wziąć pod uwagę rady Czytelników. Ale nie potrafię tak od razu, muszę to przemyśleć, przetrawić, oswoić się i przymierzyć do tego.
Fajnie, że mimo wszystko się podoba. :-)

Opublikowano

A ja posmakowałam i skonsumowałam całą śmietankę:
wiersz, komentarze, odpowiedzi i tok rozumowania poszczególnych osób,
począwszy od Autora. Bardzo smaczne i pouczające.
Wiersz - ma w sobie tyle pasji, że wracam, do niego i wracam.
Serdecznie pozdrawiam
- baba

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • BITWA MRÓWEK część druga - ostatnia.

       

      Pierwsze rzędy zatrzymały się w bezpiecznej odległości. Nastała grobowa cisza. Słychać tylko było szelest liści na pobliskich drzewach poruszanych powiewem. Nawet wiatr nie chciał przeszkadzać.
      Po prostu zdębiałem, coś takiego zdarza się tylko w opowieściach fantastycznych. 
      Zdumienie moje było nie do opisania, a moje oczy z niedowierzaniem analizowały ten widok, bo kogo by nie zaskoczyło takie zachowanie małych istot.
      Dwie duże armie mrówek stają na przeciwko sobie gotowe do okrutnej walki, a polana z zielonego koloru zamieniała się w czerwono czarny dywan. 
      Przelotna myśl otarła się o mój umysł: Co było powodem tej konfrontacji?! Z ludzkiego punktu widzenia będą toczyć bój o cały pobliski teren, czyli taki mrówkowy terytorialny spór. 
      Coś zaczęło się dziać i musiałem zaprzestać swoich domysłów o co w tym wszystkim chodzi koncentrując się na działania dwóch armii.
      Pierwsze szeregi ruszyły na siebie i rozpoczęły się bezlitosne i okrutne działania obu stron. Wszystkie mrówcze żeby, a raczej żuwaczki nie pozostawały bierne. Trupy i ranne mrówki gęsto pokrywały drogę swoimi małymi ciałkami.
      Musiałem pozostać cichym świadkiem tej masakry, nie w mojej mocy było zakończenie tego konfliktu. Żałowałem tylko, że nie mam że sobą aparatu fotograficznego, a jeszcze lepiej kamery do filmowania.
      Mrówki bezlitośnie kontynuowały swoje dzieło zniszczenia i trudno było określić na czyją stronę przechyla się szala zwycięstwa.
      Słońce już zaszło, gdy losy bitwy rozstrzygnęły się na korzyść czarnych mrówek. Niedobitki i resztki czerwonych mrówek uciekały w głąb lasu, lecz nie dane im było przeżyć, czarne mrówki zniszczyły wroga doszczętnie. Polanka należała do niech.
      Pamięć o tym wydarzeniu pozostała mi głowie na zawsze. Zmęczony, wróciłem późnym wieczorem do domu. Nie mogłem zasnąć, a mój umysł wciąż analizował to coś co było na pograniczu fantastyki naukowej i rzeczywistości.
      Na drugi dzień poszedłem zobaczyć pobojowisko, a moje zdziwienie znów ogarnęło umysł. Na polance nie było żadnego dowodu stoczonej bitwy. Zauważyłem jednak, że czarne mrówki budują duże mrowisko i zagospodarowują się na zdobytym terenie.
      Pomyślałem wówczas, że ta bitwa tylko mi się przyśniła, lecz ku mojemu zaskoczeniu odkryłem dowód na potwierdzenie całego wczorajszego zajścia, czyli stos zwłok czerwonych mrówek przygotowanych do konsumpcji i ułożonych w grupie małych kopców.
      Zawsze podziwiałem pracowitość i mądrość mrówek, ale po tamtym zdarzeniu pozostał mi niesmak ponieważ mrówki jak ludzie są w stanie eksterminować swój własny gatunek.

       

      Styczeń 1977 roku.

       

      KONIEC

       

       

       

       

      ******************************************************

      Edytowane przez Wiechu J. K. (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach




  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • BITWA MRÓWEK część druga - ostatnia.   Pierwsze rzędy zatrzymały się w bezpiecznej odległości. Nastała grobowa cisza. Słychać tylko było szelest liści na pobliskich drzewach poruszanych powiewem. Nawet wiatr nie chciał przeszkadzać. Po prostu zdębiałem, coś takiego zdarza się tylko w opowieściach fantastycznych.  Zdumienie moje było nie do opisania, a moje oczy z niedowierzaniem analizowały ten widok, bo kogo by nie zaskoczyło takie zachowanie małych istot. Dwie duże armie mrówek stają na przeciwko sobie gotowe do okrutnej walki, a polana z zielonego koloru zamieniała się w czerwono czarny dywan.  Przelotna myśl otarła się o mój umysł: Co było powodem tej konfrontacji?! Z ludzkiego punktu widzenia będą toczyć bój o cały pobliski teren, czyli taki mrówkowy terytorialny spór.  Coś zaczęło się dziać i musiałem zaprzestać swoich domysłów o co w tym wszystkim chodzi koncentrując się na działania dwóch armii. Pierwsze szeregi ruszyły na siebie i rozpoczęły się bezlitosne i okrutne działania obu stron. Wszystkie mrówcze żeby, a raczej żuwaczki nie pozostawały bierne. Trupy i ranne mrówki gęsto pokrywały drogę swoimi małymi ciałkami. Musiałem pozostać cichym świadkiem tej masakry, nie w mojej mocy było zakończenie tego konfliktu. Żałowałem tylko, że nie mam że sobą aparatu fotograficznego, a jeszcze lepiej kamery do filmowania. Mrówki bezlitośnie kontynuowały swoje dzieło zniszczenia i trudno było określić na czyją stronę przechyla się szala zwycięstwa. Słońce już zaszło, gdy losy bitwy rozstrzygnęły się na korzyść czarnych mrówek. Niedobitki i resztki czerwonych mrówek uciekały w głąb lasu, lecz nie dane im było przeżyć, czarne mrówki zniszczyły wroga doszczętnie. Polanka należała do niech. Pamięć o tym wydarzeniu pozostała mi głowie na zawsze. Zmęczony, wróciłem późnym wieczorem do domu. Nie mogłem zasnąć, a mój umysł wciąż analizował to coś co było na pograniczu fantastyki naukowej i rzeczywistości. Na drugi dzień poszedłem zobaczyć pobojowisko, a moje zdziwienie znów ogarnęło umysł. Na polance nie było żadnego dowodu stoczonej bitwy. Zauważyłem jednak, że czarne mrówki budują duże mrowisko i zagospodarowują się na zdobytym terenie. Pomyślałem wówczas, że ta bitwa tylko mi się przyśniła, lecz ku mojemu zaskoczeniu odkryłem dowód na potwierdzenie całego wczorajszego zajścia, czyli stos zwłok czerwonych mrówek przygotowanych do konsumpcji i ułożonych w grupie małych kopców. Zawsze podziwiałem pracowitość i mądrość mrówek, ale po tamtym zdarzeniu pozostał mi niesmak ponieważ mrówki jak ludzie są w stanie eksterminować swój własny gatunek.   Styczeń 1977 roku.   KONIEC         ******************************************************
    • @infelia Coś trzeba liniom pokazać, skoro tęsknią za sprawiedliwością.
    • @truesirex   dziękuję truesirex :) a Perfect Blue …uwielbiam :) 
    • @huzarc Zapachniało Norymbergą.
    • @Radosław Krótka forma, ogrom treści.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...