Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

widać przez kolce
wyrosłe na akacji

że strach jest ubogi
podartą ma sutannę

a że po części
guziczków zbrakło

zdradliwy wicher
w rękawach zawodzi

robi przy tym łopot
dmie w podarte żagle

głowa jak na maszcie
a strach nie odpłynął

rozpostarł ramiona
na całą szerokość

i jak to przestoi
to już nie zaginie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie sukmanę, bo strachowe okrycie ma dużo guziczków - teraz to
jest co drugi, ale kiedyś na pewno był jeden przy drugim:))) Bardzo dziękuję
i pozdrawiam bez "stracha";P Ewa
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Samam ździwiona pozostała, że to jednak "una" ta
czarna z guziczkami:))) I chyba nie nadaremno, a Twój
domysł świetny!!! Serdecznie pozdrawiam:)) Ko- sina
Opublikowano

Wiesz, skojarzyło mi się z przyslowiem: "strach ma wielkie oczy", bo co taki strach może? Stoi z rozłożonymi ramionami? Wróble porozpinały guziczki, a on nic...chyba że te kolce, ale po groma mam go dotykać...Fajnie Ewo, bo wieloznacznie :))))

Pozdrawiam :)))
Krysia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie sukmanę, bo strachowe okrycie ma dużo guziczków - teraz to
jest co drugi, ale kiedyś na pewno był jeden przy drugim:))) Bardzo dziękuję
i pozdrawiam bez "stracha";P Ewa
to na pewno był proboszcz z parafii żekoty :P
hihi ale świetny wiersz

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violettaTaka jest jednak rzeczywistość i w tym przypadku wcale nie chodzi o zakochanie. 
    • Na kamieniu, niby od niechcenia, usiadł liść. W oczach, sprytnie chowa przerażenia błysk. Mijają godziny, liść się nie rusza, tylko dyskretnie nastawia ucha. - Słuchaj pomarańczowy stworku, bardzo mi miło na mojej twarzy ciebie gościć, lecz pora tobie w dalszą drogę z wiatrem skoczyć... - - Dziękuję szlachetny kamieniu, lecz skoro wiatr mnie tutaj przywiał, widać jesteś mi przeznaczony, choć przyznam, dalekiś z urodą od wymarzonej żony. - - Chyba pan nie rozumie, zejdź pan w końcu z mojego nosa, bo cierpliwość zgubię. To nie jest twoje miejsce, tylko chwilowe na odpoczynek przejście. - Liść klonu przecząco głową pokiwał i jeszcze mocniej do kamienia przywarł. - Nigdzie się stąd nie ruszę, bo na pewno pod jakimś butem się pokruszę. Kamień już nic nie powiedział, tylko zagwizdał. Przyszedł kolega, ukłuł gościa koło tyłka, przyfrunęła przyjaciółka, połaskotała koło brzuszka. Tego liść się nie spodziewał. - Aj aj aj! - krzyknął na jeżyka. - Hi hi hi - Zachichotał na pszczółki skrzydełka. Łezki ze śmiechu otarł i odpadł. - Żegnam. - Uśmiechnął się kamień. - Zdrajca. -Rozległo się echo z oddali, między ludzkimi nogami. Liść z żalem fikołki zataczał, do czasu kiedy mały chłopiec w ręce go złapał. - Jaki piękny, pomarańczowy, będzie idealny do mojej korony. - Zachwycił się chłopiec wkładając kruszynę do ciepłej kieszeni. Liść jeszcze nie wiedział, że jego los właśnie się odmienił. Nazajutrz, przyjemnie zaskoczony, z dumą jaśniał na czubku szkolnej korony. Czy to przypadek czy przeznaczenie, tego nikt do końca nie wie. Idź swoją drogą i ufaj, a znajdziesz ludzi i miejsce, którym miłym będzie twoje serce.
    • Oddychaliśmy niegdyś ,tym samym powietrzem . Wciąż w te same miejsca, idąc za życiem lepszym. Lekarz i apteka , codzienność twoja babciu. By dostać choć gram ,zdrowia z chorobą w starciu.   Chcieliśmy tylko zdrowia, bo ono najważniejsze. Wciąż bitwę prowadząc, o swe bijące serce. I też walczę o zdrowie, jak niegdyś ty walczyłaś.   Dzisiaj ze łzą w oku, babciu cię wspominam. Teraz ciebie niema, leków brać nie musisz. Przyszła kolej na mnie, by ból w sercu dusić . Wspominam cie babciu, tabletki na stole.  I tę naszą ,tęsknotę za absolutnym zdrowiem.   Nie ważne co się psuje, w organizmie naszym . To straszne przeżycie ,gdy lekarz wciąż straszy.  Pamiętam nie jedno, dziękowałaś zawsze . Mówiłaś przyjedź, Aruś a pomożesz babci .    
    • @violetta Oh tak faktycznie:) Dziękuję za komentarz.
    • @violetta   Violetta.   kobieta z kwiatów utkana :)  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...