Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

dzisiaj się bawisz ze mną w podteksty
nie skub bo dotkniesz
lepiej nie ciągnąć
jak się zaplączesz we własny język
nikt nie rozsupła
sama niezgodność

tak pasujemy jak się różnimy
zwłaszcza stosunkiem
słownych zarzutów
to że w sylwestra ze mną nie tańczysz
zawsze jest winą
pijących butów

nie wiem dlaczego twierdzisz że moich
dobrze że nogi
wciąż takie same
w głowach się wszystko poprzestawiało
przed końcem roku
czas na remanent

Opublikowano

he he przeczytałem z 20 razy Twój wiersz. Mozna to, tylko nazwać kasyką poezji. Przeczytam jeszcze może kilka razy, gdyż nie chcę być gołosłowny, ale biorąc wszystko pod uwagę jest super- odnośnie wszystkiego----(rymy, rytm itd) Jednak najważniejszą rzeczą jest to, że wiadomo co chcesz przesłac czytaczowi, to nie jest groch z kapustą, czy metafora i metafora
pozdrawiam------ zachwycasz mnie, a ja zawsze jestem szczery aż do bólu, wiec wracam do jego lektury , gdyż mogłem coś przeoczyć, jak to człowiek.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Pewnie jakieś karzełki się zmówiły,
a ładnie od Ciebie jest zawsze. Wtedy kiedy
wytykasz - również.
A remanent? Peelka mówi, że to tylko spis z natury,
ale może być również zdawczo - odbiorczy.
Może się jakaś skusi? Jemu raczej jest dobrze, tak jak jest.
Ściskam i potrząsam łapką,
to złamane, co z furkotem
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




I ja drę bez pamięci - pozdrówki z jemiołą :)
kasia
"Drę" - to rozumiem (he he he), jemioła się bardzo przyda
dziękuję, cały rok można - nie grzesząc,
ściskam bardzo mocno,
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wino jest, zapić można, polować i na tury i na raty, przecież nasi przodkowie byli wielkimi łowcami. A tak, mi się nasunęło: fajnie jest, idą święta i nowy 2009!
Dziękuję, pozdrawiam
- baba
Opublikowano

Krystynko!
Byłoby możliwe, ale trudne. Peelka powinna najpierw wyrzucić wszystko,
co należy do dobrodziejstwa domowego inwentarza, potem zaś,
je (butki) przeprosić za pomówienie, poniewa one nigdy nie piły,
nawet w sylwestra, a wygodnych - naprawdę szkoda tak smyrgnąć byle gdzie!
Cieszy mnie, że się podoba, ściskam
- baba

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wtedy weszła pani Irena z dwiema filiżankami herbaty i ciastkami. W ręku miała foliową torbę wypełnioną słodyczami, mydełkami, kawą. Poczęstowała rozmówców, a torbę ze „skarbami” wręczyła Karolinie jako prezent. Studentka podziękowała, a pastorowa wróciła do swoich zajęć. - Mam dla pani propozycję - powiedział duchowny, popijając herbatę - mój syn napisał doktorat na temat wydawania „Głosu Ewangelii” czyli właściwie na taki sam temat, z którym chce się pani zmierzyć. Pożyczę pani egzemplarz maszynopisu jego pracy i egzemplarze pisma. Będzie pani mogła spokojnie pracować. Oczywiście mam nadzieję, że później je odzyskam. - Oczywiście - zdążyła powiedzieć zaskoczona Karolina. Dalszą rozmowę przerwała pastorowa, gwałtownie otwierając drzwi do biblioteki. Wprowadziła młodą kobietę i dwoje małych dzieci. Cała trójka płakała. - No chcieli je prawie zlinczować! – pastorowa mówiła podniesionym głosem, gestykulując przy tym. - Edwardzie, trzeba coś z tym zrobić, tak nie może być! - dodała - idź i przemów im do rozumu! Po tych słowach pastor podniósł się i wyszedł przed budynek, pani Irena pobiegła za nim. Karolina zaczęła przyglądać się zaniedbanej kobiecie oraz dwóm dziewczynkom w wieku około dwóch i czterech lat. O ile matka już się uspokoiła, to dzieci ciągle chlipały. Dziewczyna zajrzała do torby z prezentami, wyciągnęła cukierki i wręczyła je maluchom. Ujrzała w ich oczach błysk radości, ale najważniejsze było to, że się uspokoiły. - Mnie w Polecku nienawidzą. To mój mąż zabił syna pastora Kockiego - wyszeptała kobieta - mąż jest w więzieniu, ja nie pracuję bo mam małe dzieci. Skończyło się mleko w proszku, chciałam tylko mleko. A oni napadli na mnie, tak jakbym to ja zabiła i wyrzucili z kolejki.
    • @Jacek_SuchowiczBardzo dziękuję! Świetny wiersz napisałeś! :)))
    • Łukasz Jasiński 
    • ślicznie   gdy wersom sensy gdzieś odlatują myśli pochłania senna niemoc milknie sumienie nic nie sumując Morfeusz dzierży granat cieni   ... :))) narozrabiałaś - zainspirowałaś
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...