Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Słońca w górze


Rekomendowane odpowiedzi

żeby nie zaspać na wschód

i nie oglądać zbyt wcześnie
zachodu



I.

wschodzi leniwie
z filiżanki kawy w rosie
parą pokryło doliny
krople drżąc lgnął
i znikają

lgnął i znikają
w początku
jaśniejszych barw
dotrwały w nadziei
na koniec

w trąbach, kotłach
górskich otchłani
harmonijnie ścierających
skał słońc słońc skał

***

topi się! zaraz utonie!
wrzeszczące przed
nieznanym
- pokazuje nieznane
w krawędziach strumieni
przeszywających bok chmur

uwijają zwijają uwijają
prędzej w targowym dołku życia
rozdzierając prześcieradła
strzępy rozdzierając na strzępy
wcierając w siebie woń zysku
na szczurzych łapkach dreptają
do domostw by nie patrzeć
nie! nie! nie!
nie wolno patrzeć
na koniec!

nie patrzeć na koniec
bez nadziei przyjąć wschód za pewnik
i trwać w ciągle zaczynającym się
wciskając w siebie ułudę wieczności
początku bez końca

szczury o sztywnych kręgosłupach
też pewnego dnia nie przyjdą
do domów – tylko one
nie dowiedzą się
dlaczego


II.

jednak jest
będzie przez chwilę
w podniesieniu horyzontu
wiecznej adoracji dnia
egipskie słońce
o promieniach Babilonu
trwać nad górami
trwa…

w-reszcie rozlewa swe
odnogi systematycznego
Nilu – panujące łagodnie
dorzecze Wisły

***

skaliste aż do jądra zbocza gór
gęsto porasta dzikie zboże
objęte w snopki czerwieniejącym
nurtem żniwiarza schodzącego
z nieubłagalną klepsydrą
- mierzy się piasek Sahary

trafia w żyzne doliny
puste, równe
nie skalane pracą
w pocie czoła sierpami
tną powietrze zaciskając
kurczowo ręce
mięśnie wytężone w grymas
zmęczenia - plonów nie ma

…nigdy nie było ziarna




III.

wypełnia kielich ponad
brzegi – przesyca
zapasową nadzieją

klosz się zamyka
opadają przemoknięte
lasy – łuki i wiatr
triumfalnie pod nimi
poprzez zmiętą wilgotność
odciął górę od reszty
kłębiącą widocznością

czy ktoś w dole jeszcze jest?
mgliste poranki ściskają
skronie utwierdzając
o wyspie

***

horyzont sączy resztki
z kielicha
wychyla krzyki azteckich
ofiar
upaja się widokiem
monumentalnych
obozów pracy
pływających po
egipskim piachu

wyspa znów wróciła
do lądu
ostatnia nadzieja
wypatrzyła
chłopa z motyką
który kopie
tylko ziemię

tylko
ziemię

Zejście

żarząca się po stokach
lawa dnia zastygła
w gorejące punktami
miasto
- nie zasypane Pompeje
- Rzym w ogniu
ciągle podsycany
halnym
w kotlinie
migające obrazy
wcześniejszych dni

już bardzo ciemno
rękami targam kępy
traw
kurczowo trzymam się
wszystkich szczytów

zejście!!!
zejście!
zejście

zejście jest najtrudniejsze…

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie dałoby się wykroić z tego niezły tekst, na razie jednak - to przeładowana, literacka walizka, którą starasz się domknąć kolanem na siłę.

zejście!!!
zejście!
zejście

zejście jest najtrudniejsze…

To nie zejście jest najtrudniejsze ale pozbycie się całej masy poetyckich bibelotów - czego serdecznie życzę... : )
Niestety - minus.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...