Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zwracam się z ogromną prośbą do Was wszystkich i każdego z osobna.
Biorę udział w tegorocznym kuratoryjnym konkursie języka polskiego. I brakuje mi wierszy potrzebnych do napisania następnego etapu. Jeżeli Ktoś znałby stronę, gdzie zamieszczone są te wiersze lub byłby łaskaw wysłać mi je mailem lub tu zamieścić- będę bardzo wdzięczna. 6 godzin spędzonych w poszukiwaniu tych otworów nic nie dały, tak samo jak i zawiodła miejska biblioteka. Tomiki, w których wiersze są zamieszczone zostały wycofane, bo nikt ich nie kupował. Oto tytuły:

Bogdan Ostromęcki:'Hiob'
'Kain'
'Cena krwi'


Zamieszczona są w 'Twój głos na każdej drodze' lub 'Dom odnaleziony'.
Stokroć dziękuję z góry i pozdrawiam.

Katarzyna W.

Opublikowano

Ja tam nie będę recytować. Dostanę z tego pytania, tylko ciekawe, jak na nie odpowiem, skoro tekstów nie będę znać. Ale recytować mogę, tylko, że nie bardzo jest gdzie. Sprawdzałam na allegro, ta książka jest już sprzedana. To jak znasz Ostromęckiego czy Ostromeckiego to możesz masz gdzieś tam pod ręka jego wiersze? Przyczyń się do literackiego rozwoju ludzkości. Ja o tym panu po raz pierwszy w życiu słyszę. Aczkolwiek w pierwszym etapie była 'Książka nad książkami' Kamieńskiej, więc teraz jest jakby kontynuacja tego. Bardzo proszę Wszystkich raz jeszcze o pomoc! Następny etap jest 20 stycznia, przydałoby się je przeanalizować, popracować z nimi, aja chyba tego nie będę mieć w ogóle. Zycie, życie, życie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


albo mi się źle zdaje, albo mówię o jynnym konkursie, (albo po prostu mam rację :P), ale jakoś nie przypominam sobie, żeby lektura wierszy/powieści z wymagań przydała się do pisania - no, może uwentualnie wypracowania.
Opublikowano

Analiza wierszy. środki poetyckie. Znaczenia słów i frazeologizmy, Bóg jeszcze wie co. A jeśli będą połączone wiersze, to stracę więcej punktów, bo co mi da, ten, który przeczytam, skoro Ostromęckiego znać nie będę? Jak mogą być tylko dwa egzemplarze na cały Internet? I to jeszcze wykupione? Bo konkurs jest tak skonstruowany, aby mógł wygrać tylko Kraków. Ale ciii, moralna cenzura. Niech przegrywają inni. Kraków górą!
Zycie, życie, życie.

Opublikowano

Dzięki bardzo. W ogóle nic nie przeczytam i od razu wygram. A tak serio, to nie jestem alfą i omegą i nie wiem wszystkiego, co można z wiersza wyciągnąć, jeśli widzę go pierwszy raz i to w stresie na oczy. Czasem trzeba streścić koniec wiersza, bo oni podają tylko początek...różnie. W każdym razie, nawet nie ma takiej opcji, żebym poszła To pisać, nie widząc wcześniej tych utworów. Ale chyba na to się zapowiada...

Opublikowano

Jeżeli jest w nim fabuła, to tak. Ach, z resztą, co ja im tam streszczę. Same 'pochlebne' opinie nasuwają mi się na język, co do tego tematu, ale może już nie będę narzekać. Trzeba cieszyć się życiem. Taaaak. Naprawdę nikt tych wierszy nie ma?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Choćby najwyższy sąd tu zadziałał  To familijną będzie tak sprawa Nazwisko nieznane ród rozwiedziony  A co ważniejszym jegomość to sprawia Data nieważna koledzy klapą  Małpą odchaczyć a na przybitkę uderzyć łapą   Wywód bez końca poprowadzony Rodowód zwodu już wywiedziony
    • @infelia dziękuję bardzo jestem marzycielem może ktoś kiedyś?
    • @infelia dziękuję bardzo za miłe słowa pozdrawiam serdecznie 
    • Przygniata mnie ten ciężar nocy. Siedzę przy stole w pustym pokoju. Wokół morze płonących świec. Poustawianych gdziekolwiek, wszędzie. Wiesz jak to wszystko płonie? Jak drży w dalekich echach chłodu, tworząc jakieś wymyślne konstelacje gwiazd?   Nie wiesz. Ponieważ nie wiesz. Nie ma cię tu. A może…   Nie. To plączą się jakieś majaki jak w gorączce, w potwornie zimnym dotyku muskają moje czoło, skronie, policzki, dłonie...   Osaczają mnie skrzydlate cienie szybujących ciem. Albo moli. Wzniecają skrzydłami kurz. Nie wiem. Szare to i ciche. I takie pluszowe mogło by być, gdyby było.   I w tym milczeniu śnię na jawie. I na jawie oswajam twoją nieobecność. Twój niebyt. Ten rozpad straszliwy…   Za oknami wiatr. Drzewa się chwieją. Gałęzie…. Liście szeleszczą tak lekko i lekko. Suche, szeleszczące liście topoli, dębu, kasztanu. I trawy.   Te trawy na polach łąk kwiecistych. I na tych obszarach nietkniętych ludzką stopą. Bo to jest lato, wiesz? Ale takie, co zwiastuje jedynie śmierć.   Idą jakieś dymy. Nad lasem. Chmury pełzną donikąd. I kiedy patrzę na to wszystko. I kiedy widzę…   Wiesz, jestem znowu kamieniem. Wygaszoną w sobie bryłą rozżarzonego niegdyś życia. Rozpadam się. Lecz teraz już nic. Takie wielkie nic chłodne jak zapomnienie. Już nic. Już nic mi nie trzeba, nawet twoich rąk i pocałunku na twarzy. Już nic.   Zaciskam mocno powieki.   Tu było coś kiedyś… Tak, pamiętam. Otwieram powoli. I widzę. Widzę znów.   Kryształowy wazon z nadkruszoną krawędzią. Lśni. Mieni się od wewnątrz tajemnym blaskiem. Pusty.   Na ścianach wisiały kiedyś uśmiechnięte twarze. Filmowe fotosy. Portrety. Pożółkłe.   Został ślad.   Leżą na podłodze. Zwinięte w rulony. Ze starości. Pogniecione. Podarte resztki. Nic…   Wpada przez te okna otwarte na oścież wiatr. I łka. I łasi się do mych stóp jak rozczulony pies. I ten wiatr roznieca gwiezdny pył, co się ziścił. Zawirował i pospadał zewsząd z drewnianych ram, karniszy, abażurów lamp...   I tak oto przelatują przez palce ziarenka czasu. Przelatują wirujące cząsteczki powietrza. Lecz nie można ich poczuć ani dotknąć, albowiem są niedotykalne i nie wchodzą w żadną interakcję.   Jesteś tu we mnie. I wszędzie. Jesteś… Mimo że cię nie ma….   Wiesz, tu kiedyś ktoś chodził po tych schodach korytarza. Ale to nie byłaś ty. Trzaskały drzwi. Było słychać kroki na dębowym parkiecie pokoi ułożonym w jodłę.   I unosił się nikły zapach woskowej pasty. Wtedy. I unosi się wciąż ta cała otchłań opuszczenia, która bezlitośnie trwa i otula ramionami sinej pustki.   I mówię:   „Chodź tutaj. Przysiądź się tobok. Przytul się, bo za dużo tej tkliwości we mnie. I niech to przytulenie będzie jakiekolwiek, nawet takie, którego nie sposób poczuć”.   Wiesz, mówię do ciebie jakoś tak, poruszając milczącymi ustami, które przerasta w swojej potędze szeleszczący wiatr.   Tren wiatr za oknami, którymi kiedyś wyjdę.   Ten wiatr…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-12-10)    
    • Singli za dużo, to 1/3 ludności. Można się cieszy, że tyle jest wolnych. W każdym wieku ludziom kogoś brakuje.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...