Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

mnie widzisz
podobno gdzieś w wyobraźni
kochasz w piątek
od południa do północy

poranki i wieczory zlewają się
nieustannie
ja nie widzę
ja nie mam wyobraźni

nie pójdę spać
i nie wstanę
tik tak tik tak

rozpierdol ten zegar i wyrwij kartki z kalendarza
nazwij styczeń majem
wnętrze uzewnętrznij
wypiątkuj mi przestrzeń

___________________

chyba powstało coś całkiem nowego...
może też gównianego.

ale cóż. :)

Opublikowano

może i buntowniczy ten wiersz, ale powód tego buntu na tyle enigmatyczny i nieokreślony, że nie wiadomo właściwie o co chodzi. Tak jak nie wiadomo o co chodzi przypadkowo spotkanemu na ulicy człowiekowi wykrzykującemu nieprzyzwoite wyrazy. Ten tekst mógłby być równie dobrze pijacką kłótnią o czwartej nad ranem, jak i monologiem schizofrenika. - nic z tego nie wynika.
Za mało cukru w cukrze ;)
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




1. dobrze, że nie wiadomo o co chodzi.
2. dzisiaj to w ogóle i w szczególe nie wiadomo o co chodzi ;)
3. lepiej by brzmiało 'rozbij ten zegar', nie sądzę. nie tutaj.
4. monolog schizofrenika czy też pijacka kłótnia- a jakże ;)
5. za mało? może

POZDRAWIAM.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zważajcie błagam Was na los tych,  którzy dotknięci ciężką chorobą umysłu  czy po prostu szaleństwem.  Wracają w struktury społeczne  jakby zupełnie odmienieni.   Wraca im chęć do życia  i zdawać by się mogło,  że żyją jak dawniej przed chorobą.  Śmieją się i korzystają z dobroci młodzieńczego wieku.   Lecz kto wie czym żyją  i czym karmią swe umysły  udręczone latami straconymi,  barykadując się po zmierzchu  w swych ciemnych,  trąconych zimną grozą domostwach.   Kto wie czy w korytarzach nie czają się duchy przeszłych, tragicznych zdarzeń,  sącząc im do uszu i serc kłamliwe podszepty.   Bo kto trucizny miłości choć raz zaznał,  ten nie będzie szukał półśrodków  by się ratować  a sięgnie po rozwiązania skuteczne  i nieodwracalne w swoim następstwie.   "Lalka”   Witaj przyjacielu!  Piszę do Ciebie niezwłocznie  po powrocie do domu  i swego owalnego gabinetu,  pachnącego drażniącym nos,  lakierem do drewna,  kwasowością rozlanych chaotyczną wstęgą niczym kontynenty na bezkresie oceanów, plam zapleśniałej, czerniejącej miejscami pęcherzykami zarodników, spękanej latami całemi skruszenia ścianie. Wilgną słodyczą na dębowej mozaice  i wąskim zielonym chodniku. Skołtunionej okrutnie,  zaplątanej w trwałym uścisku, mętlice uchowanego wszędzie wokół kurzu i brudu.     Wedle lekarzy jestem już zdrowy  i dalibóg takim się czuje. Pobyt najpierw w klinice  a później uzdrowisku bardzo mi pomógł. Nieprzejednanie wielkie i skuteczne  są zalecenia w terapii pana profesora J. To Ty sam poleciłeś mi terapię u niego. Leczyłeś się wtedy z traum i bezsenności, które powstały u Ciebie  po pierwszych latach wielkiej wojny.   Ach!  Jakież to są dwie największe niesprawiedliwości tego świata!  Miłość i wojna!  Ach tak!  Jeszcze obłęd  do którego obie ich ścieżki prowadzą. Dasz wiarę że panna D.  jest już szczęśliwą mężatką,  w ramionach naszego wspólnego znajomego, choć dla mnie jest on bardziej  frantem ostatnim i złodziejem. Pana N.   Widziałem ich dziś w kościele,  siedzących na czele rzędów ław,  na wprost samego ołtarza. Jak dwa białe gołąbki, cicho gruchające, zapatrzone w siebie pod wpływem tej trucizny. Żaru uczucia, co pali trzewia, zmysły paraliżuje, cały mózg.  Zabija wolną wolę i prowadzi nagminnie  w standardy i pokłady  służalstwa i utraty męskiej godności.  Ach! Wielki Boże!  Jaki ja jestem szczęśliwy nie czując już nic, ponad wzgardę okrutną  i błysk mam w oczach przy tym  taki nienaturalny nieodgadniony.   Powiesz mi przyjacielu,  że to zazdrości ukłucie w serce kołacze. Być może. Lecz to już nie boli jak dawniej. A bolało tak jakby kto wyrwę  w miejscu serca wywołał,  płożącą się gangrenicznym zakażeniem  na członki i umysł do tej pory lekki i lotny.   Pojedynkowałem się w obronie jej godności i o mało co nie zginąłem.  Kula wymierzona we mnie,  przez jej teraźniejszego męża  strzaskała mi żebra. Lecz to jej wzrok obojętny,  zastygły ledwie przelotnym mgnieniem,  na mym skrwawionym obliczu,  strzaskał mi serce na śmierć. Pamiętasz przecież dobrze.  Biegałem za nią jak wierny i głupi pies. Spełniałem zachcianki.  Obsypywałem srebrem i złotem.  Suknie strojne, zamorskie słałem. Zapraszałem do opery i kina. Mój Boże! Ta zdradziecka zimna Gorgona,  pozbawiła mnie zdrowia i fortuny.  Popadłem tylko w długi i nędzę.   Dlatego dom tak wygląda.  Musiałem odprawić gosposię i sługę.  Teraz posiadłość przypomina bardziej opuszczony nawet przez duchy cmentarz. Ciemno w nim.  Pusto i głucho,  Przywdziałem swój najlepszy surdut  i odpaliłem spokojnie fajkę.   Pulsujący dzwon ciszy,  rozległ się w korytarzach utopionego  w maraźmie domostwa.  Rozszedł się po wszelkich zakamarkach. Znalazł mikroskopijne ujścia przez ściany  i podłogę od strychu po główny hall.  W pokoju byli ze mną moi ostatni przyjaciele oczywiście oprócz Ciebie. Małomówni i nie rzucający się w oczy.  Nie narzucający też swojego towarzystwa, bez zgody gospodarza.  Na stole stał rubinowy,  pełen smaku i dobrego gustu,  zamknięty w grubym butelkowym szkle  John Jameson. A w szufladzie hebanowego biurka,  groźni wybuchowi i nieokiełznani,  naładowani jak ciasto świąteczne bakaliami, ostrą amunicją. Ci którzy pomogą mi  rozwiązać moje problemy.  Panowie Smith i Wesson  
    • @Somalija   Bo to są narodowe kwiaty, a poza tym: miłość nie potrzebuje słów i dlatego nie lubię pisać i czytać i pisać o miłości - to wychodzi jak jęczenie, poniżanie samego siebie i płaszczenie - fałszywość.   Łukasz Jasiński 
    • @Łukasz Wiesław Jasiński Moje też, te czerwone... 
    • @Waldemar_Talar_Talar ... nie jedna droga  do piekła wiedzie  łatwo można się znaleźć   nie tylko w biedzie  ... Pozdrawiam serdecznie  Miłego dnia 
    • @Somalija   Nadal nic pani nie rozumie: nie jestem nastolatkiem, który chodzi po kwiaty i kwiaciarka mu pomaga wybrać jakiś kwiat i liczbę kwiatów i kolor kwiatu, nomen omen: moje ulubione kwiaty to maki polne, a pani?   Łukasz Jasiński 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...