Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sny poza wzrokiem


Rekomendowane odpowiedzi

Dedykuję mojej matuli Zofii. (1932 - 2000)


Dom ten był starą strukturą zbudowaną pod koniec dziewiętnastego wieku. Pomalowany w połowie na biało i do połowy brązowy co z daleka przypominało do złudzenia domek dla lalek. Biały komin przyciągał wzrok każdego przechodnia, gdyż nie było w całej pobliskiej okolicy takiego domu, którego komin byłby pomalowany tym kolorem.
Historia, którą chcę ci opowiedzieć nie jest wszakże o tym domu jest to opowieść o starszej kobiecie, która w nim żyła. Miała ponad sześćdziesiąt lat lecz wyglądała o wiele młodziej.
Wszystkie zmarszczki na twarzy oraz nieznaczna siwizna symbolizowały dni nadziei, które nigdy się nie ziściły w jej życiu i to zostało wyrzeźbione na tej zmęczonej lecz pełnej uśmiechów twarzy: taki mały pomnik wiary i szczęśliwych dni przyszłości.
Czasami machnęła swoim ramieniem zamaszyście okazując tym łagodny, jednakże mocny protest z niewidomym losem, który przypadł jej w udziale zaraz po tym jak kilkanaście lat wstecz los obdarzył ją rakiem piersi. Pomimo wszystko nigdy nie straciła nadziei na uzdrowienie. Nagle stare pytania jak świat odżyły w jej umyśle: Dlaczego ja? Skąd to się wzięło? Przecież w naszej rodzinie nigdy nie było przypadku ślepoty.

Coś głośno w jej umyśle wołało: 'Boże, co ja złego zrobiłam?' To była dla niej naprawdę szokująca i bolesna rzeczywistość, kobiety która ciężko pracowała od dzieciństwa, która przeżyła tyle trudów i bóli. Pamiętała drugą wojnę światową oczami małej dziewczynki. Nigdy nie zapomniała tych strasznych chwil podczas nalotu hitlerowskich samolotów na ludność cywilną i okropność wojny, którą przeżyła dzięki opatrzności bożej.
Wiedziała jak życie jest ciężkie, ale pomimo tego nigdy nie straciła radości z niego. Niespodziewane jednak przyszło! Nigdy nie pomyślała, że to mogło się jej przydarzyć. Zaskoczenie było zupełne! Niespodzianka jest bez wątpienia nieodłączną częścią życia i rozumiała to doskonale; każdy lubi miłe niespodzianki i to jest niezaprzeczalny fakt lecz to co się jej przydarzyło niewątpliwie nie należało do kategorii przyjemnych i zmieniło jej życie na zawsze.
Wiedziała, że nie ma żadnej mniej ważnej części w ciele ludzkim; każda część odgrywa ważną rolę i bez jednej części osoba jest automatycznie niepełnosprawna. Rozumiała także i to, że w życiu nic nie dzieje się bez przyczyny. Niemniej jednak w tym momencie jej rozumienia nie mogła dojrzeć powodu swoich chorób .
Nie mogła tego długo zaakceptować, ale przykre pytanie "dlaczego?" zaczęło się stopniowo uciszać.
Jej bogate życie duchowe uczyniło ją jeszcze silniejszą podczas tych trudnych chwil. Walczyła dzielnie do końca pełna wiary, że poza tym życiem jest coś więcej niż ból i tragedie.
Ostatecznie została niewidoma. Wolność się skończyła. Poleganie na innych było jedną z niewielu rzeczy których zawsze się obawiała.
Dzień albo noc, noc albo dzień! Nie było prawie żadnej różnicy dla niej. Przechadzając się od jednej ściany do drugiej jak ślepy tygrys w klatce, oczekiwała cudu uzdrowienia. Chodziła wcześniej spać, gdy nie było z kim porozmawiać i tylko wierny pies towarzyszył jej przez cały czas. Podczas dnia zapadała często w drzemkę i wówczas miewała dziwne sny:

*******


SEN PIERWSZY

"A więc nieprawdopodobne zdarzyło się! Ziemia była zaatakowana przez niewidocznego, szybkiego i niezwykle agresywnego wroga. Chaos tej szalonej wojny zaczął się rozszerzać po całym globie bez jakiejkolwiek szansy na ratunek. Życia zostały zniszczone, rodziny rozbite i straszna śmierć pustoszyła ludzkość w każdej możliwej formie jaką można było tylko sobie wyobrazić.
Napastnicy byli bezlitośni lecz najgorsze było to, że nikt nie wiedział kim naprawdę byli i skąd pochodzili. Cel napastników był oczywisty: wyeliminowanie rasy ludzkiej.
Cała ziemia - wszystkie narody ziemi, jak nigdy przedtem w historii ludzkości - zjednoczyła się aby walczyć razem przeciwko niewidocznemu i śmiertelnemu wrogowi.
'Oczy' naszego całego świata widziały wyraźnie to śmiertelne zagrożenie: ona także mogła to zobaczyć".
Obudziła się cała mokra od własnego potu. Sen był przerażającym koszmarem.


SEN DRUGI

"Siedziała na plaży. Piasek wyglądał jak rozproszone złoto. Gorący i prowokacyjnie piękny automatycznie przyciągnął jej uwagę. Chodziła wolno po plaży rozkoszując się gorącem drażniącym jej stopy. Jej oczy wręcz nie mogły nasycić się urokiem tego miejsca.
Podczas gdy obserwowała plażę i otaczające ją środowisko coś nieoczekiwanie pięknego wydarzyło się.
Nagle promienie słoneczne zostały przemienione w piasek. Niezliczone małe żółte ziarenka stworzyły niezapomniane widowisko dla jej oczu. 'Widziała' dokładnie piękno tego niesamowitego spektaklu natury”.
Tym razem nie chciała się obudzić. Sen był jak prezent od Boga.


SEN TRZECI


"To było zawsze jej cichym marzeniem aby móc podróżować w czasie. Przekroczyć bariery niemożliwego i odkryć nieznane możliwości ukryte wciąż przed ludzkością. Podróże w przeszłość czy też w przyszłość, marzenie prawie każdego człowieka.
Jednakże, nie była nigdy za bardzo chętna do odwiedzenia przyszłości: kto wie co czeka za rogiem czasu przyszłego.
Miejsce było tak bardzo znajome jej oczom. Gotycki kościół z jego wysokimi wieżami, który był zbudowany na początku dwudziestu wieku, wciąż górował nad tą małą miejscowością.
Twarze wielu ludzi również wyglądały znajomo. Wyglądało to tak jakby nic się tam nie zmieniło od lat. Całe miasto z jego budynkami, kościół, ludzie, i nawet bezdomne psy były te same wyjąc do księżyca w pełni ponad nimi.
Jej dzieciństwo zostało odtworzone w ciągu kilku sekund. Obraz za obrazem przemykał się przez jej umysł jak film z przeszłości. Wszystko wydawało się takie rzeczywiste!”
Nie, tym razem nie chciała się obudzić. Szept jak modlitwa dotknął jej podświadomości pokorną prośbą:
'Boże! Proszę, pozwól mi tutaj pozostać! Nie chcę wracać! Chcę znowu widzieć.... '

*******

'Czy utrata wzroku może przenieść nas do innego wymiaru? Czy ma taką możliwość aby zabrać nas w podróż w nieznane? Czy może otworzyć przed nami drzwi w nowe, a jednocześnie bolesne doświadczenia, do zaawansowanego duchowego wymiaru i nowego światopoglądu na życie?'-
takie myśli i im podobne szpikowały jej umysł nieustającymi uderzeniami cierpień.

"Czy odzyskam ponownie mój wzrok?" - wszakże to jedno pytanie powracało do niej boleśnie jak cierń w umyśle.

Takie pytania na pewno są niepodzielnymi częściami ludzkiej jaźni. Być może to jest ten inny wymiar, wymiar nieznany, a może to jest złudzenie i iluzja wizji albo zakazany obszar o ograniczonym dostępie dla ludzkiego zrozumienia, strefa gdzie wszystko wydaje się być tajemnicze, zupełnie inne i niezwykłe.
Czy ta strefa jest przejściem do lepszego czy też gorszego świata? Czy to jest rzeczywiste czy też jest tylko wyobraźnią? Może jest to przerażający koszmar, a może nie!
Każdy powinien znaleźć odpowiedzi na te pytania osobiście podczas podróży przez obecne życie i ona także wiedziała, że musi znaleźć swoje własne odpowiedzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Gdy otworzył czwartą pieczęć, usłyszałem głos czwartej istoty żywej, która powiedziala: "Przyjdź". I oto ujrzałem zielonego konia, a na nim jeźdźca.
Miał na imię ŚMIERĆ i towarzyszyła mu Kraina Umarłych."

Ten cytat z apokalipsy św. Jana wydaje mi sie najbardziej odpowiedni do odzwierciedlenia nastroju w jakim sie teraz znajduje.

Głęboko poruszajaca opowieść.

Pozdrawiam serdecznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

takie moje małe wizje co do zdań:
- "Siwizna na jej głowie była jakby symbolem czasu, który zaznaczył na niej swoje przemijanie.:
- w następnym zdaniu zaraz za tym co u góry zmieniłam, jest dwa razy "nadzieii" , co mi sie nie podoba.
- "jak świat powróciły jak bumerang " ... eeee , nie, zdecydowanie nie
- "Wiedziała jakie życie jest ciężkie, ale pomimo tego nigdy nie straciła radości z życia i każdy dzień witała z radością" - nie za dużo tej radości i życia ?? Za dużo powtórzeń

ZA DUŻO się powtarzasz ! Ile moze być tych "niespodzianek" ..... Na tym poprzestane bo irytuje mnie wzniosły ton i ilośc powtórzeń ..... wybacz, jeśli to zmienisz to może dokończę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Platfus: historia z życia wzięta, dlatego poruszająca, dzięki i pozdrawiam! Przykro mi tylko, że opowieść ta wprawiła cię w taki apokaliptyczny nastrój :(
Rozbawiłeś mnie tym 'zielonym koniem' :)
Apokalipsa Św. Jana 6:7-8 Biblia Tysiąclecia

"7 A gdy otworzył pieczęć czwartą, usłyszałem głos czwartego Zwierzęcia mówiącego:
Przyjdź!
8 I ujrzałem: oto koń trupio blady, a imię siedzącego na nim Śmierć, i Otchłań mu towarzyszyła. I dano im władzę nad czwartą częścią ziemi,
by zabijali mieczem i głodem, i morem, i przez dzikie zwierzęta".
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




BlackSoul: Dziękuję za konstruktywną opinię. Oryginalne opowiadanie było po angielsku i napisałem je w 1999 roku w college. Przetłumaczyłem właśnie wczoraj w nocy i byłem pewny, że znajdą się w nim pewne niedociągnięcia. Wniosłem już poprawki do tekstu :)
Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ten "zielony koń" to nie moja pomyłka a już z pewnością nie powód do rozbawienia;
zacytowałem bowiem dokładnie fragment APOKALIPSY z najnowszego wydania Pism Świetych przez wydawnictwo Swietego Pawła - cztery kolory koni symbolizują wszystkie sily działające w życiu człowieka i tak po kolei: koń biały - jeżdźec z łukiem; koń gniady - pokój; koń czarny - waga; koń zielony - śmierć;
jestem prostym kosmologiem a nie badaczem pisma świetego, i nie chcę wchodzić w spory w interpretacji Pisma Świętego - niech kazdy ma to co lubi.
pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie ma sprawy, szczerze mówiąc nie spotkałem się jeszcze z tym nowym wydaniem Pisma Świętego przez wydawnictwo Świętego Pawła stąd moje 'rozbawienie', ponieważ nigdy nie słyszałem o zielonym koniu w Apokalipsie. Dziękuję za tą nowinę.
Zapewniam Cię, że osobiście traktuję Biblię bardzo poważnie, a zwłaszcza Apokalipsę. Sporów
unikam jak ognia. Przepraszam jeśli Cię uraziłem.
Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- "Samotna przez większĄ część dnia..."
- "Piasek wyglądał jak rozproszone złoto" - wystarczy tak.
- "Gorący i prowokacyjnie piękny automatycznie przyciągnął jej uwagę. - tak badziej
- "promieni słoNecznych" - na marginesie , za dużo w śnie drugim słowa "złoto"

Wzniosły ton osobiście mnie drażni, to tak jakbyś w sposób naukowy chciał opisać życie naprawdę ciekawej osoby. Jeżeli chcesz pisac dla ludzi pisz zrozumiale. Po za tym ... tekst nienajlepszy. Zmęczył mnie niemiłosiernie i z trudem doszłam do końca. Nie odkryłeś niczego o czym człowiek by nie wiedział, czy nad czym by się nie zastanawiał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Dziękuję za czas poświęcony na przeczytanie tego 'męczącego' opowiadanka. Wziąłem pod uwagę rady gramatyczno stylistyczne. Na samej górze jest dedykacja, (zauważyłaś?), a więc wzniosły ton jest jak najbardziej na miejscu jeśli ktoś ma szacunek dla swoich rodziców, a zwłaszcza dla matki. Pomyśl o tym!
Zapewniam Cię, moja rodzicielka była bardzo interesującą osobą. Życzę ci, abyś ty taka była :) No cóż, przeczytałaś i zrozumiałaś, a więc jesteś 'ludziem' i to mnie cieszy. Jedna rada: nie krytykuj jeśli nie umiesz tego robić konstruktywnie. Rzucanie błotem na innych bez przyczyny czasami wraca jak 'bumerang.' No, chyba że nie jest przypadkiem twój pseudonim: Czarna dusza! :-)))))
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie obrzuciłam cię błotem (uwierz można o wiele gorzej). Napisałam to , żebyś mógł to napisać lepiej, bo MOŻNA ! Nie potrzebny jest wzniosły ton, żeby okazać szacunek. Ja też szanuję swoja rodzicielke , ale umieszczenie jej w patetyczności zanudziłoby mnie w pisaniu i innych/ją w czytaniu. Tyle mojego :)

pozdrawiam

P.S nie tędy droga do rozgryzienia mojego pseudonimu ;) dowiesz sie o co chodzi jeśli przeczytasz parę starszych tekstów z prozy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pisząc o 'obrzucaniu błotem' miałem na myśli negatywną formę wypowiedzi jaką wielu 'krytyków' używa. Uważam, że można dać wyraz swoim uczuciom na pewny temat bardziej pobłażliwie, zachęcająco do twórczości, przecież to jest forum dla początkujących. Jak by nie było jeszcze raz dziękuję za uwagę. :))))
Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @egzegetaNie ma sprawy Wiktorze. Wiktorze, czy z tego tomiku wierszy zakosztujemy kunsztu pisarskiego Twoich dzieł? 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Rozdział dziewiąty      Minęły wieki. Grunwaldzkim zwycięstwem i przejęciem ziem, wcześniej odebranych Rzeczypospolitej przez Zakon Krzyżacki, Władysław Jagiełło zapewnił sobie negocjacyjną przewagę w rozmowach ze szlachtą, dążącą - co z drugiej strony zrozumiałe - do uzyskania jak największego, najlepiej maksymalnego - wpływu na króla, a tym samym na podejmowane przez niego decyzje. Zapewnił ową przewagę także swoim potomkom, w wyniku czego pod koniec szesnastego stulecia Rzeczpospolita Siedmiorga Narodów: Polaków, Litwinów, Żmudzinów, Czechów, Słowaków, Węgrów oraz Rusinów sięgała tyleż daleko na południe, ileż na wschód, a swoimi wpływami politycznymi jeszcze dalej, aż ku Adriatykowi. Który to stan rzeczy z jej sąsiadów nie odpowiadał jedynie Germanom od zachodu, zmuszanym do posłuszeństwa przez księcia elektora Jaksę III, zasiadającego na tronie w Kopanicy. Południowym Słowianom sytuacja ta odpowiadała również, polscy bowiem królowie zapewniali im i prowadzonemu przez nich handlowi bezpieczeństwo od Turków. Chociaż konflikt z ostatnio wymienionymi był przewidywany, to jednak obecny sułtan, chociaż bardzo wojowniczy, nie zdobył się - jak dotąd - na naruszenie w jakikolwiek sposób władztwa i interesów Rzeczypospolitej. Co prawda, rzeszowi książęta czynili zakulisowe zabiegi, aby osłabić intrygami spoistość słowiańskiego imperium poprzez próbowanie podkreślania różnic kulturowych i budzenie  narodowych skłonności do samostanowienia, ale namiestnicy poszczególnych krain rozległego państwa nie dawali się zwieść. Przez co od czasu do czasu podnosił się krzyk, gdy po należytym przypieczeniu - lub tylko po odpowiednio długotrwałym poście w mało wygodnych lochach jednego z zamków - ten bądź tamten imć intrygant, spiskowiec albo szpieg dawał gardła pod toporem czy mieczem mistrza katowskiego rzemiosła.     Również początek wieku siedemnastego nie przyniósł jakiekolwiek zmiany na gorsze. Wielonarodowa monarchia oświecona, w której rozwój nauk społecznych służył utrzymywaniu obywatelskiej - nie tylko u braci szlacheckiej, ale także u mieszczan i chłopów - świadomości, kolejne już stulecie okazywała się odporna na zaodrzańskie wysiłki podejmowane w celu zmiany istniejącego porządku. W międzyczasie księcia Jaksę III zastąpił na tronie jego syn, Jaksa IV, pod którego rządami Rzeczpospolita przesunęła swoje wpływy dalej na zachód i na północ, ku Danii i ku Szwecji, zaczynając zamykać Bałtyk w politycznych objęciach, co jeszcze bardziej nie w smak było wspomnianym już książętom.     - Niedługo - sarkali - ten kraj będzie ośmiorga narodów, gdy Jaksa ożeni się z jedną z naszych księżniczek lub gdy nakaże mu to ich królik - umniejszali w zawistnych rozmowach majestat władcy, któremu w gruncie rzeczy podlegali. I którego wolę znosić musieli.     Toteż i znosili. Sarkając do czasu, gdy zniecierpliwiony Jaksa IV wziął przykład - rzecz jasna za cichym królewskim przyzwoleniem - przykład z Vlada Palownika, o którego postępowaniu z wrogami wyczytał niedawno z jednej z historycznych ksiąg... Cdn.      Voorhout, 24. Listopada 2024 
    • @Katie , ciekawie jest poczytać o tego typu uczuciach. A czy myślałaś o tym, żeby zrobić krótsze wersy? A może właśnie takie długie wersy spełniają jakąś funkcję w tym wierszu... .
    • Zostały nam sny Zostały nam łzy   Z poprzednich wcieleń   A prawda okazała się kłamstwem Zapisanym w pamiętniku   Tam głęboko gdzieś na strychu
    • Dziewczynie stojącej w szarych spodniach przy telefonie spadł przy rozmowie ze stopy... więzienny drewniak. Stuk było słychać sto kilometrów dalej.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...