Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Mieszkam w tym grząskim wierszu.
Przez oszklony dach wpuszcza
czerwone deszcze i przygaszone echa
papierowych głosów.

Mógłbym na tym poprzestać,
zostawić łódzki dowód tożsamości
Jarniewiczowi i nie pisać. Albo pisać
o niczym;

obdrapanych twarzach
drzew, bladych łunach lamp,
które opinają samotne łby
kamienic.

Te obrazy są jak klucze
do mieszkania. Łatwo je zgubić
w poskręcanych krzewach
mowy.

Przy artykulacji:

tutaj
mnie nie ma
.

Opublikowano

Adolfie; moja ofiara ;D zgwałciłem peela i ma takie urazy. Dziękuję grabulą


Kasiu; po takim komentarzu to tylko przecinek, wysyłanie kwiatów i czekanie na odzew ;)
Pozdrawiam serdecznie dziękując


Różko; wielkie dzięki. Spróbuję wers 'przy artykulacji' wkomponować lepiej. Pozdrawiam i
buźka :*


Madziu; nie, nie. Po prostu mam sporo czasu do wklejenia, a zetka działa jak lekarz
pierwszego kontaktu ;) Dzięki.


Pancuś

Opublikowano
Mieszkam w tym grząskim wierszu.
Przez oszklony dach wpuszcza
czerwone deszcze i przygaszone echa
papierowych głosów.


Symboliczne mieszkanie...grząskie treści, czerpane z natchnień intensywne (czerwone deszcze) marzenia, ledwie slyszalne echa przezyć, wydarzeń i wymyslonych głosów... indywidulany świat poety...bardzo łatwo zgubić klucze do takiego mieszkanka...
To tylko maleńki koralik moich przemyśleń.
Podobasie :))
Serdeczne pozdrowionka.
Opublikowano

ooo, Paulina dostała fajny go grzebania wierszoł. spójrz, co jej z tego wyszło :P

Mieszkam w tym grząskim wierszu;
na oszklony dach spuszcza
czerwone deszcze i słabe,
papierowe głosy.

Mógłbym zaprzestać,
zostawić łódzki dowód tożsamości
Jarniewiczowi. Albo pisać
o niczym;

obdrapanych fasadach
drzew, anemicznych łunach lamp,
które opinają samotne łby
kamienic.

Te obrazy są jak klucze
do mieszkania. Łatwo je zgubić
w poskręcanych krzewach
(lub 'cierniach', bardziej by mi pasowało)
liter.

Przy artykulacji:

tutaj
mnie nie ma
.

tyle ode mnie. przepraszam, że się wcinam i zmieniam na swoją modłę.

pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Nata_Kruk one takie są- zmuszają do myślenia. dzięki
    • ... różne pustynie. Różne zarówno w znaczeniu precyzyjnego położenia geograficznego. Różne w znaczeniu administracyjnej przynależności do danego państwa względnie państw. Wreszcie w sensie takim, że tylko część z nich jest piaszczysta. Przykładowo, Egipt przedzielony Nilem składa się praktycznie z dwóch pustyń - Arabskiej i Egipskiej właśnie.     Jednak na naszej - załóżmy, że można tak Ją określić - Ziemi istnieją dwie pustynie solne. Jedną jest słynne Salt Lake, leżące w Stanach Zjednoczonych, drugą, większą - Salar de Uyuni. Mające długość stu czterdziestu kilometrów i powierzchnię dwunastu i pół tysiąca tych ostatnich - kwadratowych, rzecz jasna.  Spod miejscami cienkiej warstwy soli wydostaje się woda, widoczna w postaci kałuż bądź możliwa do dotknięcia, znajdując się w przerwach solnej powierzchni. Przestrzeń ta przed długim czasem - naukowe dane są tu aważne - stanowiła część oceanu. Po wypiętrzeniu się Andów i odparowaniu wody została drugą z wymienionych solną pustynią, w odróżnieniu od pierwszej - z wyspą Incahuasi. Jednak łowo "wyspa" stanowi potoczne określenie, bowiem jest to po prostu dawna podmorska - dziś nadsolna - wyższa, skalista część dna. Obecnie w dużej mierze porośnięta kaktusami.     Opowiadam Wam o niej, drodzy WspółForumowicze, głównie z chęci podzielenia się pewnym osobistym doświadczeniem. Zdaję sobie sprawę, że z racji owej osobistości odbiór może być różny. Ale przecież nikt z Was zaprzeczy, że świat, w którym żyjemy - i którego część stanowimy - jest odmienny od przedstawianego nam obrazu.     Magia. To pojęcie doskonale Wam znane kojarzy się rozmaicie, w tym z legendami i bajkami oraz z serią filmów o Harry'm Potter'ze, jego przyjaciołach i o Hogwarcie. Ale też - po prostu - z energetycznym oddziaływaniem. Mówimy także o magicznych miejscach, prawda? Otóż oprócz wymienionych w poprzednim opowiadanianiu Machu Picchu i Saqsaywaman Solnisko de Uyuni jest - od dzisiaj również w moim przekonaniu - jednym z takowych. Komu z Was bowiem zdarzyło się, dwukrotnie  spojrzawszy na zegarek w conajmniej dziesięciominutowym odstępie czasu i zobaczyć tę samą godzinę? W dodatku tak zwaną anielską: osiemnastą osiemnaście?     Byłoby dobrze - i komfortowo, a może tylko wygodnie i prosto? - aby wszystkie podobne sytuacje dało się wytłumaczyć przywidzeniem lub samosugestią. Prawda?     I czy nie jest nią również, że skoro wszystko jest energią,  tym samym wszystko jest magią?       Hotel Pedresal, okolice Salar de Uyuni, 27 Września 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Natuskaa    Na to wygląda, że nie zrozumieliśmy się. Ale przedstawiłaś, o co Ci chodziło, teraz więc wszystko jest wiadomym.     Nie. Nie  miałabyś dopowiadać tekstu - jest on pełnym. Wraz z przestrzenią, oczywiście.     Dzięki Ci za odpowiedź. Pozdrawiam serdecznie i życzę dobrej nocy. *((;
    • O co; pazur, gruz, a po co?  
    • Ale anioł: zło, Ina, Ela.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...