Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Prywatnie to ja jeszcze raz ostrzegam przed konsekwencjami: kolejny dzień zaczyna pani
od szkalowania mojej Osoby. Internet nie jest anonimowy, jak się wydaje, pani Katarzyno!



rozumiem, że już miałeś ten problem z jakąś Panią Katarzyną...
gratylacje
kiedy się w końcu nauczysz kultury??

ja tylko reaguję na twoje notoryczne ataki, zastanówmy się, może powinieneś na własnej skórze poznać, jak to jest być atakowanym bez końca

któryś z komentatorów sugerował, że autorzy innego języka nie rozumieją, może powinnam zacząć rozmawiać z tobą twoim językiem?? no bo czemu nie, skoro jest ok!!

Tutaj rozmawiamy o wierszach a nie o mnie, czy o kimś Innym.
Pani naruszyła wielokrotnie regulamin, podstawową zasadę działania tego Portalu.
mój "gniot' w stosunku do wiersza jest nieadekwatny do "świni" w stosunku do mnie.
Proszę nie cytować wybranych fragmentów wyrawanych z kontekstu
ustawiając je obok siebie, aby sprawiały wrażenie osobistych uwag.
Tego rodzaju praktyki to manipulacja i cwaniactwo mające na celu szkalowanie mojej Osoby.
Jeszcze raz ostrzegam przed konsekwencjami.
  • Odpowiedzi 204
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




ja dystansu do obrzucania kupami nie mam
życzę dalszych "owocnych" dystansów.


No to nie wytrzymałam, coś we mnie pękło. Weź się kobieto puknij w głowę czymś solidnym. Normalnie, jakbyśmy do ściany wszyscy gadali, zaparłaś się babo jak w osioł w marasie i uważaj, bo z wysiłku sama se kupe zaraz w gacie pykniesz.
USPOKÓJ SIĘ I WRZUĆ NA LUZ. Bo chamstwo tępić chciałaś, a sama już gnębisz i chamstwami obrzucasz, więc chyba sama już nie wiesz, o co muczysz.

Eh...


a nie dało się powiedzieć tego inaczej??
jakaś zaraza.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Bądź Dzielny, Tosterze :)) Ja z takich ataków zawsze wychodzę silniejszy.
Pozdrawiam.


silny chamstwem..
nie pogratuluję, niestety...

Bardzo proszę Uczestników o zgłaszanie naruszenia regulaminu. Może wreszcie Administrator raczy zareagować? Wojewódzki z podobnych powodów zażądał ostatnio ochrony
i zwiększenia gaży w "Mam talent" :) Mam prawo wypowiedzieć się o wierszu i ocenić
tak, jak uważam. Moje pierwsze wypowiedzi są dowodem, że starałem się jak najdelikatniej
wytłumaczyć, że wiersz jest słaby i właściwie to już wszedłem w środek wojny
tej sfrustrowanej pani ze Wszystkimi (już latały "nadęte balony", itp.)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Bądź Dzielny, Tosterze :)) Ja z takich ataków zawsze wychodzę silniejszy.
Pozdrawiam.


A nie szkoda Ci trochę czasu i energii na kłótnię z amebą?
Mam podzielną uwagę: takie rzeczy robię mimochodem
kiedy oponentka napina do granic swoich możliwości muskuł mózgu :)
Poza tym znam już personalia.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Inaczej do Ciebie nie dociera, próbowałam kilka razy! Pokazać gdzie?


nie, z percepcją nie jestem na bakier.. rozumiem i dociera. dlaczego uważasz, że nie dotarło?

możesz mi tak przy okazji pokazać, gdzie obrzuciłam cię błotem, że się tak "dziwacznie" zachowałaś z tym "sraniem" i krową.. przykre. ja raczej grzecznie się do ciebie zwram i oczekuję tego samego. Głucha, to raczej na inny język..

A jeśli to reakcja w obronie BK, to uważaj, kogo i co bronisz, bo zapracował sobie solennie na mój gniew i nie mam zamiaru tego tolerować. płacze, że poruszam ten temat, jakoś nie widziałam litości w jego atakach.. bez końca!!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





rozumiem, że już miałeś ten problem z jakąś Panią Katarzyną...
gratylacje
kiedy się w końcu nauczysz kultury??

ja tylko reaguję na twoje notoryczne ataki, zastanówmy się, może powinieneś na własnej skórze poznać, jak to jest być atakowanym bez końca

któryś z komentatorów sugerował, że autorzy innego języka nie rozumieją, może powinnam zacząć rozmawiać z tobą twoim językiem?? no bo czemu nie, skoro jest ok!!

Tutaj rozmawiamy o wierszach a nie o mnie, czy o kimś Innym.
Pani naruszyła wielokrotnie regulamin, podstawową zasadę działania tego Portalu.
mój "gniot' w stosunku do wiersza jest nieadekwatny do "świni" w stosunku do mnie.
Proszę nie cytować wybranych fragmentów wyrawanych z kontekstu
ustawiając je obok siebie, aby sprawiały wrażenie osobistych uwag.
Tego rodzaju praktyki to manipulacja i cwaniactwo mające na celu szkalowanie mojej Osoby.
Jeszcze raz ostrzegam przed konsekwencjami.


cwaniakowaty, to jest ten pożałowania godny komentarz.
manipulacja służąca odwróceniu kota ogonem.
trochę godności, kurczę !!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Inaczej do Ciebie nie dociera, próbowałam kilka razy! Pokazać gdzie?


nie, z percepcją nie jestem na bakier.. rozumiem i dociera. dlaczego uważasz, że nie dotarło?

możesz mi tak przy okazji pokazać, gdzie obrzuciłam cię błotem, że się tak "dziwacznie" zachowałaś z tym "sraniem" i krową.. przykre. ja raczej grzecznie się do ciebie zwram i oczekuję tego samego. Głucha, to raczej na inny język..

A jeśli to reakcja w obronie BK, to uważaj, kogo i co bronisz, bo zapracował sobie solennie na mój gniew i nie mam zamiaru tego tolerować. płacze, że poruszam ten temat, jakoś nie widziałam litości w jego atakach.. bez końca!!


Jaką krową znów? Kobieto... :/
A nie bronie nikogo a do BK nie mam nic, wręcz przeciwnie.
:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




silny chamstwem..
nie pogratuluję, niestety...

Bardzo proszę Uczestników o zgłaszanie naruszenia regulaminu. Może wreszcie Administrator raczy zareagować? Wojewódzki z podobnych powodów zażądał ostatnio ochrony
i zwiększenia gaży w "Mam talent" :) Mam prawo wypowiedzieć się o wierszu i ocenić
tak, jak uważam. Moje pierwsze wypowiedzi są dowodem, że starałem się jak najdelikatniej
wytłumaczyć, że wiersz jest słaby i właściwie to już wszedłem w środek wojny
tej sfrustrowanej pani ze Wszystkimi (już latały "nadęte balony", itp.)



nadęte balony kontra "gówna", "tyłki" i inne otwory...
chyba spalę sie ze wstydu..
inni chlapnęli, co chcieli i tyle.. nawet, jeśli było to chamskie i nic nie wnoszące, to przeszli do dalszych tematów..

a ty?
czego żeś się przypiął??
czemu służyło to nękanie ??

jak sę komus notorycznie macha chamstwem przed oczami, to nie dziw się reakcji..
wiesz, jak ze szkoły: akcja budzi reakcję...
następnym razem, jak się przypniesz do kogoś, to może wspomnisz moją reakcję.

faktycznie może inaczej powinnam zacząć rozmawiać, bo zdajesz się niczego nie rozumieć
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




nie, z percepcją nie jestem na bakier.. rozumiem i dociera. dlaczego uważasz, że nie dotarło?

możesz mi tak przy okazji pokazać, gdzie obrzuciłam cię błotem, że się tak "dziwacznie" zachowałaś z tym "sraniem" i krową.. przykre. ja raczej grzecznie się do ciebie zwram i oczekuję tego samego. Głucha, to raczej na inny język..

A jeśli to reakcja w obronie BK, to uważaj, kogo i co bronisz, bo zapracował sobie solennie na mój gniew i nie mam zamiaru tego tolerować. płacze, że poruszam ten temat, jakoś nie widziałam litości w jego atakach.. bez końca!!


Jaką krową znów? Kobieto... :/
A nie bronie nikogo a do BK nie mam nic, wręcz przeciwnie.
:)
Tosterku... bo sama w końcu zostaniesz obrzucona tymi wszystkim epitetami.
Ja też zacząłem od obrony Pancolka, którego bardzo Szanuję właśnie za delikatność
i nie mogłem już patrzyć, jak panienka się rozkręca :)
Nie pod tym nickiem oberwiesz, to spod innego. Ta damulka jest zawzięta
i chora z zazdrości i nigdzie nie potrafi przyjąć godnie krytyki.
Tu, na Nieszufladzie, czy na haiku.

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Inaczej do Ciebie nie dociera, próbowałam kilka razy! Pokazać gdzie?


nie, z percepcją nie jestem na bakier.. rozumiem i dociera. dlaczego uważasz, że nie dotarło?

możesz mi tak przy okazji pokazać, gdzie obrzuciłam cię błotem, że się tak "dziwacznie" zachowałaś z tym "sraniem" i krową.. przykre. ja raczej grzecznie się do ciebie zwram i oczekuję tego samego. Głucha, to raczej na inny język..

A jeśli to reakcja w obronie BK, to uważaj, kogo i co bronisz, bo zapracował sobie solennie na mój gniew i nie mam zamiaru tego tolerować. płacze, że poruszam ten temat, jakoś nie widziałam litości w jego atakach.. bez końca!!


Jaką krową znów? Kobieto... :/
A nie bronie nikogo a do BK nie mam nic, wręcz przeciwnie.
:)


a no taką, co muczy... nie kontrolujesz swoich słów??
to przypomnę, i to o amebie też było do mnie??





ja dystansu do obrzucania kupami nie mam
życzę dalszych "owocnych" dystansów.


No to nie wytrzymałam, coś we mnie pękło. Weź się kobieto puknij w głowę czymś solidnym. Normalnie, jakbyśmy do ściany wszyscy gadali, zaparłaś się babo jak w osioł w marasie i uważaj, bo z wysiłku sama se kupe zaraz w gacie pykniesz.
USPOKÓJ SIĘ I WRZUĆ NA LUZ. Bo chamstwo tępić chciałaś, a sama już gnębisz i chamstwami obrzucasz, więc chyba sama już nie wiesz, o co muczysz.

Eh...

bez komentarza.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Jaką krową znów? Kobieto... :/
A nie bronie nikogo a do BK nie mam nic, wręcz przeciwnie.
:)
Tosterku... bo sama w końcu zostaniesz obrzucona tymi wszystkim epitetami.
Ja też zacząłem od obrony Pancolka, którego bardzo Szanuję właśnie za delikatność
i nie mogłem już patrzyć, jak panienka się rozkręca :)
Nie pod tym nickiem oberwiesz, to spod innego. Ta damulka jest zawzięta
i chora z zazdrości i nigdzie nie potrafi przyjąć godnie krytyki.
Tu, na Nieszufladzie, czy na haiku.

Pozdrawiam.



bezczelne kłamstwo !
będziesz mnie teraz dookola oczerniał ?
to powiem po raz drugi świnia!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Mów sobie co chcesz (vide przypowieść o Sokratesie i ośle). skoro Angelo nie reaguje
to znaczy, że wolno i to już byle komu wystarcza. Ja, jako poeta, żeby nie tracić
cennego czasu, jak to zasugerował Mały Dzielny Toster, odpowiem wierszem:


Weźmy wiedzę o świniach...

wiedza o świniach
ogranicza się do pamiętania smaku szynki, baleronu, golonki,
nieraz na deser pikantna opowieść o świni w alkowie
(koniecznie przywołać znak krzyża!), o pożartym
przez świnie niemowlaku lub sucha wzmianka o
najgrubszej, ważącej ponad tysiąc kilogramów.

Wiedza o świniach jest wiedzą konsumpcyjną,
taką samą jak wiedza kochanków o sobie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




zastanów się co mówisz.
nic nie daje prawa do chamstwa.
i nie przywyknę, jak wielu innych ani się stąd nie wyniosę pod presją, jak to też zrobili inni przede mną.
a po to jest forum dotyczące orga, by poruszać drażniące tematy.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Idziemy już stąd, Tosterze, bo dostaniesz bana. Może ta prowokacja sięga dalej, skoro
tak długo przymyka się na nią oczy? Widziałaś te jej wierszyki? Tak samo niedorozwinięte
emocjonalnie, więc czy można spodziewać się, że komentarze odautorskie
będą dojrzałe? Idziemy do Ciebie!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



tym razem ja zapytam:
o czym Ty mówisz, Kobieto?

dokładnie cytowałam Twoje wypowiedzi.
więc o jakim wkładaniu w usta mówisz o jakich dowodach? na co? i jakich insynuacjach.
wiórami też mnie nie strasz, jak widzisz, strachliwa nie jestem.
może nie dawaj się ponosić emocjom, tylko bardziej zważaj na słowa, a nie będziesz musiała się ich wypierać.
z resztą, nie mam nic do twoich wypowiedzi. temat widzę wzbudził emocje.
nie taki był mój zamysł.

myślę, że czas skończyć temat, bo nic dobrego z niego nie wynika.
donkichot idzie spać.
walka z wiatrakami.. :)

szkoda gadać.

pa
/bea

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • W orzeczeniach, epitetach, spójnikach… mistrzu życia?    
    • Przepięknie piszesz o miłości:):)
    • Zojusia moja kochana, jak ona się za mną oglądała:) poznała mój dom:)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Poniedziałek upłynął dla mnie pod znakiem wcielenia do wojska. Po dotarciu na poligon była komisja lekarska, wydawanie mundurów, przydział do kompanii, plutonów i drużyn. Co się tyczy mundurów, to do łask wróciła znowu rogatywka polowa. Oczywiście w najnowszym wzorze maskującym.   Zbiórkę mojej drużyny prowadził dowodzący ją kapral, na oko w wieku około 50 lat. Po zbiórce zwrócił się do mnie: Szeregowy Marek Milewski, my się chyba już widzieliśmy... „Obawiam się, że nie kojarzę pana kaprala.” „No, w todze prokuratorskiej wyglądam trochę inaczej.” Rzeczywiście, miałem przed sobą prokuratora, który oskarżał Agnieszkę. Nie była to jedyna tego typu niespodzianka mojego pierwszego dnia w wojsku. Był to zresztą ostatni raz, kiedy do przełożonego wojskowego zwróciłem się per „pan”. Forma „obywatel” wracała do łask, a w sytuacjach mniej formalnych to walono per „ty” bez względu na różnicę stopnia.   W trakcie zbiórki drużyny zostaliśmy przydzieleni do dwuosobowych namiotów i ja z moim współlokatorem musieliśmy nasz namiot postawić. Kiedy się do tego zadania zabieraliśmy, usłyszałem od niego: Kolego, my się chyba już widzieliśmy... „A niby gdzie” odrzekłem jeszcze bardziej zdziwiony spotkaniem już drugiego „starego znajomego” zaraz pierwszego dnia mojego wojskowego życia. „W mundurze Służby Więziennej to jednak inaczej wyglądam, niż w mundurze wojskowym.” No rzeczywiście! Kiedy byłem te dwa razy u Agnieszki, to kręcił się tam funkcjonariusz-mężczyzna i jego teraz spotkałem w wojsku. „Jesteśmy w tym samym wieku.” „A skąd ty to wiesz?” „No od twojej żony. Ty jesteś mężem Agnieszki Zawadzkiej-Milewskiej, prawda?” I w ten sposób poznałem ciekawe źródło informacji o tym, co tam się u mojej żony dzieje. Najwyraźniej nie opowiadała mi wszystkiego ani na widzeniach, ani w rozmowach telefonicznych, ani nie pisała wszystkiego w listach. Trudno, żeby tak rozbudzone dziewczę, jak moja żona relacjonowała mi całą swoją aktywność i wszystkie swoje doznania. Tego było na pewno za dużo. „Ta twoja żona to jest nieźle szurnięta” rozpoczął mój namiotowy towarzysz swoją narrację. „Dziewczyn, z którymi wszystko jest w porządku, chyba wam tam nie dostarczają...” odpowiedziałem. „Sęk w tym, że twoja żona, że się delikatnie wyrażę, się poważnie różni od przeciętnej więźniarki. Jest ekscentryczna i czasami bardzo egzaltowana. Przede wszystkim rozgłasza wszem i wobec, że nie zamierza korzystać z przedterminowego zwolnienia i ma zamiar zostać u nas dokładnie sześć miesięcy, na które została skazana. Bo w końcu pan sędzia wiedział, co robi i tyle się natrudził z uzasadnieniem wyroku.” „A to, ja akurat wiem. Moja Agnieszka, ma świadomość, że to było bardzo głupie, żeby w stanie nietrzeźwym prowadzić samochód. A poza tym dla tak wielkiej damy jak ona byłoby dyshonorem przyznać, że w więzieniu jest jej źle i chce się stamtąd jak najszybciej wydostać.” „Ale ona robi wrażenie, że się troszczy o wszystko i wszystkich, a najmniej o siebie samą. Ja, chociaż mam tyle lat, co ty, nie mam ani żony, ani nawet dziewczyny. I to twoją żonę przeraża. A więc próbuje mnie swatać. Sęk w tym, że robi to na rympała. Zagroziła mi, że jak do ostatniego dnia jej kary nie będę miał jeszcze dziewczyny, to ona zleje mnie więziennym drewniakiem. Właściwie to coś takiego można by uznać za groźbę karalną…” „No cóż,...” odpowiedziałem, „po mojej Agnieszce można się takich różnych rzeczy spodziewać. Najwyżej posiedzi trochę dłużej.” „No, co ty” odparł natychmiast mój nowo poznany kolega, „przecież nikt u nas nie będzie czegoś takiego kierował do prokuratury. Agnieszka to, ogólnie rzecz biorąc, bardzo do dobra dziewczyna, tyle, że trochę zwariowana. A że za tę jazdę po pijaku jej się należy kara, to wiadomo...”   Ze świeżo poznanym funkcjonariuszem Służby Więziennej, Marcin ma on na imię, jeszcze trochę porozmawiałem, na przykład o więziennictwie dla kobiet i o innych sprawach, potem zajrzałem jeszcze trochę do sąsiednich namiotów. W jednym z nich spotkałem dwóch chłopaków, w wieku 42 i 48 lat, tak, jak ja szeregowcy oraz tak, jak ja, pierwszy raz w wojsku. Po krótkiej rozmowie okazało się, że są to…dwaj wicewojewodowie naszego województwa. Ojej, jak to człowiek ma małe pojęcie o polityce własnego regionu… Przede wszystkim poczułem się jednak w obowiązku, jako polonista, żeby wyjaśnić kolegom, co oznacza nazwa ich urzędu, mianowicie, że słowo „wojewoda” to taki, co „wiedzie wojów” i dlatego życzyłem im szybkiego awansu na stopnie co najmniej podoficerskie. Zresztą, jak się później okazało, chłopaki się tymi wywodami mocno przejęli.   Potem była rozgrzewka polegająca na biegu przez poligon, także po to, żeby go poznać, oraz na różnych ćwiczeniach typu pompki, przysiady itp. , a także „padnij” , „powstań”. Potem zajęcia z musztry, zajęcia o broni, a także wstęp do zasad pełnienia służby wartowniczej. I tak już do wieczora z przerwami na posiłki. Przed capstrzykiem mieliśmy jeszcze trochę czasu wolnego. Ja siedziałem przed moim namiotem i wtedy usiadł obok mnie dowódca mojej drużyny, ten sam, który jako prokurator oskarżał moją żonę. „Ja tam chciałem dać twojej żonie tylko trzy miesiące odsiadki i to w zawiasach, ale sędzia się na nią uwziął. Gościu ma opinię dosyć surowego sędziego, a wręcz surowego człowieka. Ma trzy córki. Dwie studiują prawo, trzecia już skończyła. Niektórzy mówią o nim wręcz, że prędzej by załatwił swoim córkom celę więzienną, niż ułatwił im karierę prawniczą...” „I mając takiego ojca poszły na studia prawnicze...” wyraziłem ostrożnie moje wątpliwości. „A, co myślisz, że poszły na prawo, żeby sobie ułatwić życie??” usłyszałem od mojego dowódcy. „Poszły na prawo, bo są zafascynowane tatusiem. Wiem coś o tym, bo wszystkie trzy uczyłem albo uczę na uniwersytecie. Wszystkie trzy są zafascynowane jego prawością, jego surowością obyczajową… .No, ale wracając do tego twierdzenia, że prędzej by swoim córkom załatwił celę więzienną, niż pomógł w karierze zawodowej, to jest jeden problem. Bo gdyby, jego córki coś przeskrobały, to on nie mógłby ich sądzić. Musiałby się wyłączyć. Mi się wydaje, że twoja żona obudziła w nim w jakiś sposób instynkt ojcowski. Tak, jakby zobaczył w niej swoją własną córkę i zgodnie z zasadą, że kto kocha ten karci1 postanowił ją szczególnie surowo ukarać. No i dał jej sześć miesięcy bez zawiasów, a przecież w takiej sytuacji mógłby jej dać zawiasy. Krótko przed ogłoszeniem wyroku miałem z nim krótką rozmowę i powiedział mi wtedy coś chyba bardzo znamiennego: a mianowicie, że powinien Agnieszkę surowiej ukarać, niż przeciętnego człowieka, bo to jednak dziennikarka, a prasa to czwarta władza.”   Ta rozmowa z moim bezpośrednim wojskowym przełożonym dała mi wiele do myślenia albo wręcz do marzenia. Potwierdziła ona i dopełniła ona niejako moje wyobrażenia o mojej żonie jako o wielkiej pani, dla której pobyt w więzieniu i więzienny strój, strój Kopciuszka są niejako potwierdzeniem jej wysokiej pozycji społecznej. Albo jeszcze inaczej: Trafiła do kryminału, bo sędzia ją potraktował, jak własną córkę. Ale, jak to z marzeniami bywa, trudno je dokładnie wyrazić słowami…Kiedy natomiast zasypiałem, to te marzenia przeistaczały się w sen. Śniło mi się, że moja żona w swoim własnym ubraniu, dżinsach i szarej bluzie od dresu, chodzi całkiem bosymi stopami po więziennych korytarzach. Włosy miała związane w kok i nie były one zakryte chustką. I tak chodziła po tych więziennych korytarzach, aż w końcu doszła do miejsca, gdzie stały jej więzienne drewniaki, białe z czarnymi literami ZK na każdym drewniaku. Wsunęła w nie stopy i chodziła w nich głośno nimi klekocząc. I tak weszła na piętro, weszła przez otwartą kratę na oddział, w końcu doszła do swojej celi, tam usiadła na swoim łóżku, wzięła jakąś książkę i czytając ją robiła jakieś notatki. A ja ciągle myślałem, jak tę głupią kozę pociągnąć za ten kok, ale nie byłem w stanie tego zrobić…   *** Budzę się rano, zamiast białej koszuli nocnej szara, więzienna, pod łóżkiem zamiast miękkich kapci więzienne drewniaki. Podnoszę się, wsuwam stopy do chodaków i rozpoczynam dzień. W drewniakach to każdy krok ma znaczenie, jest odczuwalny. Nie to co w kapciach w domu. Przebieram się w więzienną spódnicę i więzienną bluzę, no i wiążę włosy w kok oraz zakładam chustkę na głowę. Na porannym apelu musimy być w spódnicach, potem do pracy w terenie zakładamy zielone więzienne spodnie. Po porannym apelu śniadanie, a potem ruszamy porządkować różne okoliczne parki, a także łąki i tereny leśne. Na dojście do miejsca, gdzie danego dnia pracujemy, potrzebujemy gdzieś tak od pół godziny do godziny. A na miejscu zbieramy śmieci, grabimy liście, coś sadzimy, też pielimy, tam, gdzie jest coś zasadzone. Czasami kończymy jeszcze przed południem, ale często dopiero na przykład o 14.00. Teraz jesteśmy już po pracy, po obiedzie i po spacerniaku. Cele są otwarte, ja siedzę w mojej celi, razem ze mną jest Kasia, która dzieli ze mną celę. Jest o cztery lata starsza ode mnie. Dostała wyrok za porzucenie małoletniego. A właściwie dwa wyroki, bo pierwszy w zawieszeniu. Jej dwoje synów w wieku 8 i 10 lat kąpało się w morzu, a ona siedziała na brzegu i przeglądała coś w telefonie komórkowym i nie zauważyła, kiedy zaczęli się topić. Pomogli im obcy ludzie. I to wszystko na niestrzeżonej plaży. Sąd skazał ją za to na cztery miesiące w zawiasach. Nie odwołała się od wyroku i...po miesiącu sytuacja się powtórzyła. Teraz dostała osiem miesięcy bez zawiasów i musi jeszcze odbyć karę, którą dostała w zawiasach, czyli razem rok. Wszystkim jest jej żal, łącznie z sędzią, który ją w końcu posłał za kraty, bo właściwie to chce być dobrą matką, ale jej jakoś nie wychodzi. No ale jakoś ją trzeba zdyscyplinować – tak mówi nasza wychowawczyni i taka myśl była podobno też w uzasadnieniu wyroku, na podstawie którego w końcu tutaj trafiła. Tak sobie siedzimy, jakoś nic nam się za bardzo nie chce robić, chociaż można by wiele zrobić. Chociażby nasza biblioteka więzienna daje wiele możliwości. Tak więc siedzimy tylko i gapimy się przed siebie. No i ciągle słychać ten stukot albo trzaskanie więziennych drewniaków. Przez to walenie spowodowane chodzeniem więźniarek w chodakach atmosfera staje się jakaś taka ciężka. To znaczy, że dodaje ono zakładowi karnemu takiej powagi. Ta ciężka i poważna atmosfera jakoś bardzo dobrze pasuje do więzienia. I chyba dobrze, że tak jest. Bo w więzieniu powinna być więzienna atmosfera. Gdyby tu, za kratami, miałaby być jakaś hotelowa atmosfera, to bym się jakoś dziwnie czuła, chyba bym się czuła jakoś zagubiona… Ta ciężka, więzienna atmosfera wcale jednak nie oznacza, że funkcjonariuszki są dla nas nieżyczliwe. Wręcz przeciwnie! Wiedzą one, że skoro zeszłyśmy na złą drogę, to tym bardziej trzeba całościowo zadbać o nasz rozwój duchowy. I temu mają służyć także te stosunkowo surowe warunki odbywania kary. Skoro o funkcjonariuszkach mowa, to trzeba też zaznaczyć, że mamy tu dwóch mężczyzn w Służbie Więziennej. Jeden z nich to Marcin, strażnik dokładnie w wieku mojego Marka, czyli 37 lat. Jest absolwentem historii, na studiach zajmował się historią więziennictwa i może także dlatego trafił tutaj. Chociaż ma 37 lat, ciągle jeszcze nie ma żony, a nawet dziewczyny. Trochę mnie to martwi...Skoro ma wychowywać więźniarki, to sam powinien mieć żonę, która go będzie wychowywać. Zresztą Marcina nie ma obecnie z nami, bo jest na ćwiczeniach wojskowych z moim Markiem. Drugi z funkcjonariuszy-mężczyzn w tym naszym babskim kryminale to zastępca naczelniczki zakładu karnego. Marcin jest dla nas niejako bratem, natomiast wicenaczelnik więzienia pełni dla więźniarek w pewnym sensie rolę ojca. Ma 55 lat i mimo swojej surowości ma bardzo dobre relacje z więźniarkami, co oznacza między innymi, że umie bardzo dobrze uzasadnić stosunkowo surowe zasady odbywania kary więzienia. „Tu, w zakładzie karnym, musi być ciężko, bo ciężkie warunki kształtują silne charaktery”, „Młode damy, jako obywatelki naszego demokratycznego państwa polskiego macie swój udział we władzy, a więc jesteście władzą. A władza musi podlegać surowej odpowiedzialności” - to tylko niektóre wypowiedzi pana wicenaczelnika więzienia, które kierował do więźniarek. I to mi właśnie imponuje, że wicenaczelnik umie być w taki sposób surowy, że swoją surowością dowartościowuje więźniarki. Oferuje przez to dziewczynom jakąś szerszą perspektywę. Ta szersza perspektywa to coś, czego zabrakło mi w moim rodzinnym domu. Ponieważ jestem jedynaczką, to zawsze byłam dla rodziców, a szczególnie dla mamy, oczkiem w głowie. Jakoś ciągle miałam wrażenie, że wszystko się kręci wokół mnie, wokół ukochanej córuchny mamusi i tatusia. A ponieważ mama się o mnie ciągle bała i taki punkt widzenia narzucała mojemu tacie, to u rodziców zawsze mi było jakoś ciasno w sensie emocjonalnym. Chciałam jakoś uciec z tego przysłowiowego zaduchu. Z tego powodu wybrałam zawód dziennikarki, ale z tego powodu robiłam też różne głupoty. Aż w końcu wylądowałam tutaj…   Kiedy tak siedzę z Kaśką w naszej celi i sobie o tym wszystkim myślę, słychać lekkie stukanie drewniaków i do naszej celi wchodzi Agata. Dziewczyna ma 22 lata, wyrok za to samo,co ja, czyli jazdę w stanie nietrzeźwym, taka sama liczba promili, jak u mnie, tyle, że jazda ta zakończyła się u niej bez stłuczki i chyba była trochę dłuższa od mojej. Wyrok Agaty jest o trzy miesiące dłuższy od mojego i teraz uwaga: Agata jest...córką sędziego. Będąc studentką 3 roku studiów prawniczych uczestniczyła w imprezie u koleżanki ze studiów, wszyscy podchmieleni, jedna z dziewczyn chciała wracać do domu, no i namówili Agatę, żeby ją podwiozła do domu. Trochę im się udało przejechać i zatrzymała ich drogówka. U Agaty stwierdzono stan nietrzeźwości, sprawa trafiła do sądu, a tam ten sam pan sędzia, który mnie sądził, wydał, pomimo że Agata była niekarana, wyrok bez zawieszenia i to zaraz dziewięć miesięcy. Wygląda na to, że chciał na córce swojego kolegi po fachu zademonstrować surowość. Z takim wyrokiem przestraszona, a nawet zapłakana wróciła do domu, a tam jej tata z groźną miną dał do zrozumienia, że u niego także nie ma co liczyć na pobłażanie. A ponieważ głęboko szanuje swojego ojca, postanowiła się nie odwoływać i tak trafiła tutaj.   „Czy można się do was dosiąść” pyta się Agata z lekkim uśmiechem na twarzy. „Usiądź na moim łóżku, będzie ci najwygodniej” odpowiadam. Ja i Kasia dosuwamy nasze krzesła do mojego łóżka i tak siedzimy wszystkie trzy razem. Nie wiemy za bardzo co powiedzieć, więc się tylko uśmiechamy do siebie. Aż wreszcie Kasia odzywa się do Agaty: No i co tam? Udało ci się zrobić coś sensownego dzisiaj? „Trochę czytałam różne książki medyczne, które mi mama dostarczyła i takie, które są tutaj w bibliotece. Chyba nie wrócę na studia prawnicze. Spróbuję się dostać na medycynę albo zostanę pielęgniarką, jak moja mama. Ale na razie już jakoś nie mam siły czytać.” I tak siedziałyśmy nie mówiąc nic, patrząc tylko na nasze więzienne spódnice i na więzienne chodaki, aż w końcu Kasia kopnęła Agatę drewniakiem w kostkę i spytała: Boli? „No trochę boli” odpowiedziała Agata z lekkim uśmiechem. Aż wreszcie Agata kopie mnie więziennym chodakiem i pyta się rozpromienioną twarzą: Boli? „Oj coś tam boli” odpowiadam z figlarnym uśmiechem. I tak zaczęłyśmy się wszystkie trzy kopać się więziennymi drewniakami po kostkach i śmiać się przy tym. Po paru chwilach przestałyśmy. Agata skonkludowała z lekkim, ironicznym uśmiechem na twarzy: Ale z nas głupie kozy, że tak się kopiemy drewniakami, zamiast robić coś mądrego, zamiast pracować, albo czytać i się dokształcać. „Gdybyśmy nie były głupimi kozami, to chyba by nas tu nie było” odpowiedziałam ja także z lekką ironią. I wtedy Kasia się zapytała: Dlaczego właściwie musimy nosić te drewniaki? Co by właściwie szkodziło, gdybyśmy mogły tu nosić jakieś miękkie obuwie? „Chodzi o to, żeby się nam za karę ciężko chodziło” odpowiedziała jej Agata z lekko ironicznym uśmiechem na twarzy. „I żebyśmy wyglądały skromnie i siermiężnie jak zakonnice w jakimś bardzo surowym klasztorze” kontynuowała. „Gdyby mój tata tu rządził, to pewno musiałybyśmy chodzić tu w pasiakach albo szarych sukienkach” dodała jeszcze ironicznie. „Na szczęście te nasze więzienne ciuchy są zielone. Zielony to taki pozytywny kolor: kolor roślin, kolor nadziei...” odpowiedziała zamyślona Kasia. „No i ten biały kolor naszych drewniaków też się kojarzy pozytywnie. Na przykład z czystością...” dodałam od siebie.   Tę naszą rozmowę przerwało wejście oddziałowej. Oznajmiła grzecznym, a jednocześnie stanowczym głosem: Za pięć minut zamykamy cele. Agata Leszczyńska, proszę do swojej celi. „Oczywiście, pani oddziałowa” odpowiedziała Agata swoim dziewczęcym, nieśmiałym głosem, wstała i zdecydowanym krokiem opuściła moją i Kasi celę. Ponieważ z całej naszej trójki Agata ma najbardziej delikatną budowę ciała, dlatego więzienne drewniaki na jej drobnych stopach wyglądają bardziej klocowato, niż u mnie i u Kasi.   Tego samego dnia na wieczornym apelu dowiedziałam się od oddziałowej, że na najbliższą niedzielę zapowiedział się mój Marek z dwoma innymi osobami, ale nie umiała mi powiedzieć, kim będą te towarzyszące mu osoby. To oczywiście pobudziło moją ciekawość: z kim przyjedzie Marek i jak będzie się zachowywał? Czy będzie się zachowywał w miarę normalnie, czy może zacznie jeszcze bardziej bzikować, niż poprzednim razem? W nocy po tym dniu miałam sen: Szłam z moim Markiem więziennym korytarzem. Miałam na sobie letnią spódnicę w kwiaty, zieloną bluzkę, a na bosych stopach czarne baleriny, a włosy splecione w kok. Przez okna wpadało letnie słońce. Szliśmy uśmiechnięci, tanecznym krokiem, trzymaliśmy się za ręce, a te splecione ręce czasami podnosiliśmy do góry. Tak zaszliśmy do mojej celi, gdzie czekał wicenaczelnik naszego zakładu karnego. Powiedział do mnie: Młoda damo, zapraszam do celi. W celi czekały już na mnie moje więzienne ubrania i więzienne drewniaki. Ucałowaliśmy się z Markiem. Następnie weszłam do celi, zdjęłam baleriny i wsunęłam stopy do więziennych chodaków. Następnie zrobiłam parę kroków w kierunku wejścia – było słychać lekki stuk drewniaków – i z rozpromienioną twarzą pomachałam Markowi ręką, posłałam mu całusa, a potem zamknęłam drzwi celi za sobą. Potem siadłam na łóżku, wzięłam Biblię, zaczęłam ją czytać i robić notatki. Potem zasnęłam bardzo głębokim snem…         1Księga przysłów 13, 24 za Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Pallottinum, Poznań – Warszawa 1990              
    • W pełni zgadzam się z komentarzem @huzarc. Pozdrawiam. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...