Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Przyzwolenie


Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Bardzo się cieszę, że Pani wróciła, że... wróciłaś
i odtąd znów Jesteś nasza. Sama widzisz: wszystko można z Tobą zrobić
to znaczy... z Twoimi PeeLami ;)
Jeśli chodzi o moje skromne zdanie.. sam nie wiem? Naprawdę!
Villanella... wiejska, sielankowa pieśń - człowiek drzemie pod gruszą na miedzy
(między czym a czym) a tu raptem takie złe myśli, skojarzenia
zamiast treli ptasząt lecą na niego...
Sam nie wiem? Tyle, że...
- wstrzymuję się od głosu! :)

Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Częściowo przyznaję rację, ale lekką formę zastosowałam celowo, nie od dziś wiadomo, że treści serwowane od tak, od niechcenia, niejednokrotnie potrafią głębiej zakorzenić się w pamięci niż te podawane serio (kabaret a dziennik). Villanelle ma jeszcze tę niezaprzeczalną zaletę, że w refrenie powracającym jak mantra można przemycić kwintesencję.

Wezmę jednak pod uwagę trafny komentarz i podmienię jeden z wersów tak, aby nie używać "uśmiercany", rzeczywiście klimat słowa nijak nie współgra
z villanelle.

Serdecznie dziękuję i również pozdrawiam

PS Marku,
to prawdziwa perełka, zapamiętam
" uzdrowisko -
pokój z widokiem
na może"

ten limeryk również:
"Panna z Niekłaja
lubiła jaja:
sadzone
smażone
i Mikołaja."

Nieźle mnie rozbawiły.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak, ale bardzo trudno oddać naszym językiem jej sedno. Przecież nie tyle
chodzi o to, żeby wyszła jakaś opowiastka, co o jego (języka) brzmienie, śpiewność.
Sam nie mam pojęcia, jak uzyskać w miarę podobny do wymowy oryginalnej villanelli efekt?
Może... biorąc pod uwagę jesienną porę - opierając się właśnie na szeleście liści,
tak wszechobecnym w naszym języku?


Kocham szeptałem, ale mało jeszcze
skoro samotnie to wspomnę czasami
i każde słowo staje się złowieszcze

nocą unoszą je jesienne deszcze,
lato przykrywa babimi włosami.
Kocham szeptałem, ale nie tak jeszcze

i szepty milkły w liścianym szeleście
tamtego wiatru, co gnał alejkami
a każde słowo stało się raz jeszcze.

Skąd powracają w jesienną noc dreszcze
z naszego parku pod złymi gwiazdami
i wszystkie szepty szepczą się raz jeszcze.

Umilknij! Nic nie mów! Ocknij się wreszcie!
- krzyczę i wiatrem tarmoszę włosami,
by wszystko kiedyś stało się raz jeszcze...

Umilknij! Nie mów! I ocknij nareszcie
z czasu strasznego, gdzie wciąż zakochany
każde swe słowo zamieniasz w złowieszcze
i kocham szepczesz... ale mało jeszcze.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Villanelle nie tylko w brzmieniu, ale i w klimacie zupełnie inna. Dzięki zastosowanej onomatopei rzeczywiście śpiewniejsza.
Dziękuję za jej pokazanie - bardzo mi się podoba.
Również to, że jako pierwszy zauważyłeś moje zmagania z formą - dziękuję ślicznie.

Pozdrawiam ciepło
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zosiu

jeśli już taki temat to może inna forma
zawsze wydawało mi się, że villanelle muszą być w swoich powtórzeniach nastrojowe
a podejmując ten temat (tragiczna rzeczywistość) można nawrzeszczeć lub wyśmiać nikt w kraju bezprawia nie mówi do końca mieszkańcom o skutkach tego rodzaju reform przeprowadzanych w tak nie ledwo ale bardzo głupi sposób
nie gniewaj się ale troszkę przynudzasz chociaż intencje znakomite

pozdrawiam Jacek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zosieńko, doceniam Twoje starania, bo przy villanelli można się umęczyć, a czytelnik tego i tak nie doceni.
Jednak obrazek wydaje mi się tym razem przyciężkawy.
Troszkę to wygląda tak, jakby kobitka pokaźnych rozmiarów wcisnęła się w falbanki.

Serdecznie pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





Alu i Jacku,

Bardzo Wam dziękuję za spostrzeżenia – w skrócie: forma nie pasuje do treści.

Mam na ten temat inne zdanie. Pozwólcie, że zacytuję w tym momencie Andrzeja Sosnowskiego, który wyróżniony między innymi nagrodą Fundacji im. Kościelskich (1997) oraz nagrodą miesięcznika "Odra" (1997) powinien być dobrym autorytetem w tej kwestii:

„Zatem na pierwszy rzut oka "łańcuch DNA" vilanelli może się wydać dość pokrętny, ale przy bliższych oględzinach uderza lekkość efektu całej tej konstrukcji – owe dwa aspekty, prostota i trudność, wyznaczają paradoksalną naturę formy i przesądzają o jej bardzo szerokiej skali tematycznej: vilanella może w zupełności zdać się na przyjemnie melodyjną nieważkość (nawiązując do swoich sielskich początków), potrafi też udźwignąć treść niemal przygniatająco ważką, gdyż drobny ścieg rymów i refren zawsze będą działały odciążająco, przybliżając wiersz do piosenki. (…)

Przeczytajmy teraz "One Art", "morderczą" vilanellę Elizabeth Bishop (polska wersja w stosunkowo mało kongenialnym przekładzie Stanisława Barańczaka):

W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy;
tak wiele rzeczy budzi w nas zaraz przeczucie
straty, że kiedy się je traci – nie ma sprawy.

Trać co dzień coś nowego. Przyjmuj bez obawy
straconą szansę, upływ chwil, zgubione klucze.
W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy.

Trać rozleglej, trać szybciej, ćwicz – wejdzie ci w nawyk
utrata miejsc, nazw, schronień, dokąd chciałeś uciec
lub chociażby się wybrać. Praktykuj te sprawy.

Przepadł mi gdzieś zegarek po matce. Jaskrawy
blask dawnych domów? Dzisiaj – blady cień, ukłucie
w sercu. W sztuce tracenia łatwo dojść do wprawy.

Straciłam dwa najdroższe miasta – ba, dzierżawy
ogromniejsze: dwie rzeki, kontynent. Nie wrócę
do nich już nigdy, ale trudno. Nie ma sprawy.

Nawet gdy stracę ciebie (ten gest, śmiech chropawy,
który kocham), nie będzie w tym kłamstwa. Tak, w sztuce
tracenia nie jest wcale trudno dojść do wprawy;
tak, straty to nie takie znów (Pisz!) straszne sprawy.”


Jeśli to Was nie przekonuje, to może fakt, że właśnie taką villanellę miałam potrzebę napisać.

Pozdrawiam Was serdecznie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Zosieńko
Całą teorię znamy. Ja napisałem to, co czuję po przeczytaniu Twojego dziełka i przepraszam, że nie pokrywa to się z Twoimi oczekiwaniami.
Sam zresztą uważam, że o w sposób lekki można pisać o sprawach poważnych.
To może to jakoś nie wyszło. Przeczytałem raz drugi i trzeci i oprócz współbrzmiących słów nie znalazłem klimatu, którego tutaj mi brak, a w villanelli, którą umieściłaś jako wzór jest.
Z pełnym zrozumieniem odnoszę się do Twoich potrzeb. Skoro miałaś potrzebę napisania napisałaś. I jest ok. Doskonale rozumiem ten stan ducha gdyż czasami też coś muszę z siebie wyrzucić ale to nie znaczy, że musi się to podobać.

Serdecznie pozdrawiam Jacek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jacku, mi też bardzo często nie podoba się wiele rzeczy . Doskonale to jestem w stanie zrozumieć i nie zamierzam nikogo do niczego (a już najmniej do swoich wierszy) przekonywać czy namawiać.

Zwróć uwagę, że moja odpowiedź dotyczyła zupełnie innego tematu.

Bardzo dziękuję raz jeszcze za czas poświęcony na przeczytanie i skomentowanie mojego "dziełka".

Również pozdrawiam serdecznie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Bardzo wdzięczne. Tylko to na górze mi nie pasuje...
    • Inna wersja dawnego wiersza       tekście ty mój kochany niech nikt cię nie nęka stracić ciebie o zgrozo to wielka udręka juści dla mnie   zostań proszę ślę słowa ku tobie na tym literackim pulsującym łonie   chociaż różne ludy mogą szemrać dziwnie żwawo stanę do boju z członków zryw wycisnę orężem literki tudzież drukiem dusze na tej ziemi ojców bronić będę z hukiem   tutaj ciebie kładę pośród zbóż złocistych trochę mniej cię rzuca ten wiatr porywisty na modrakach leżysz płatkach mokrych rosą gdzie maki ojczyste czerwienią migocą   choć kuszą jabłonki złudną słodką wonią uśmiechem ekranu obdarzasz zieloność strumyczki szemrzące nurtem wciąż wytrwale tekstem tulisz pszczoły pachnące nektarem   trzykrotka łodyżki kołysze jak łódką tu w bajce magicznej możliwe wszyściutko za chwilę w promieniach złotawy już powiew dziś lśnieniem jutrzenki twój ekran ozdobię    
    • @andreas nr 4 - najlepszy  
    • Pięknie i tak  magicznie. Pozdrawiam.
    • @Tyrs Dopóki oddycham mam nadzieję... Motto które z perspektywy czasu staję się pytaniem bez odpowiedzi.. Część o "czekoladzie" przypomniała mi mój smak "zakazanego towaru" . Co prawda dostęp miałam z mniej "ambitnych" powodów. Moja Matka była kierowniczą w sklepie spożywczym - w regale w iście PRL- owskim stylu nasz barek z kluczykiem był swoistym sezamem skarbów... Dzieląc się z koleżankami "dobrami" miałam "moc" (wtedy jeszcze nieświadomej niezamierzonej) ..... Szacunku, uznania, atrakcyjności... Z wiekiem mój głupi umysł zaczął pojmować więcej... Człowiek i jego "oferta dla świata" jest niczym - końcówką zera po przecinku ... Dobrodziejstwa i znajomości dzierżą władzę pomimo iż człowiek jest tego panem. "Końcowa faza" - (choć nie ma sprecyzowanego określonego czasu tu i teraz) staję się refleksją poniewczasie.  Trudny tekst z morałem od samego początku

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...