Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

a wiesz, ja miałam w domu taki piecyk nad wanną
na piecyku ster, bym kołysać morzem
mogła tym, co nakapało z kranu (rąk
ewentualnie) cóż, na początek to też dobre

w moim porcie cumują statki z chininą
(taki proszek od stasia pustyni czy puszczy)
był tu też eryk, ale wypadł za burtę
nim zdążył zapomnieć o majtkach
(pamiętasz eryka - taki drugi sindbad
głowy syrenom rozkręcał w bajkach)

*

gruba berta zjadła chudą bertę
chuda berta gryzie grubą od środka
ale nikt dziś o tym nikomu nie powie
nawet lustro
ma je w dupie

*

gdy zamykam dzień przychodzi
z głębin kafli zła arielka
mam jej zamiar drzwi otworzyć
drzwi do pralki. będziemy na zmianę
na dyżur, na wartę
odgryzać głowy aż będzie tak! fajnie
aż mama aż berta
aż wreszcie ktoś nas stamtąd spłoszy
do kogoś ktoś krzyknie

i

spadaj mała, za krótka dla nas
ta piosenka

Opublikowano

na razie chciałam tyle tylko napisać, że bardzo podoba mi się:

[quote]spadaj mała, za krótka dla nas
ta piosenka



uzupełnię me wrażenia w wolnej chwili, w dłuższej chwili, na razie jednak to wpadło mi w oko. czasem nie rozumiem, jak to się dzieje, że akurat dane słowa, niby zupełnie zwykłe, mogą tyyyle obudzić w kimś.

pozdrawiam!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



uzupełnię me wrażenia w wolnej chwili, w dłuższej chwili, na razie jednak to wpadło mi w oko. czasem nie rozumiem, jak to się dzieje, że akurat dane słowa, niby zupełnie zwykłe, mogą tyyyle obudzić w kimś.

pozdrawiam!

to bardzo miłe, Aniu; ja też tak mam, że czasem ktoś powie coś totalnie głupiego, błahego,
a ja się rozklejam sentymentalnie i... no właśnie :) dziekuję za obecność, pozdrawiam, angie
Opublikowano

dzień dobry, przyszłam ponarzekać. interpretację pewnego pana dostaniesz, jak tylko się zbierze i wklei ją tutaj w całości ;)

masz literówkę w głębin. poza tym, nie podoba mi się dupa lustra, zrobiłabym gdzieś - wtedy nabiera wieloznaczności, a i kulturalniej jest :P

powiedz mi jeszcze - nakapane z rąk to pot, krew czy coś jeszcze innego? bo powstały pewne rozbieżności ;)

podoba mi się oczywiście,

serdecznie Cię pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



pff, Rachel, już się bałam, że się nie podoba ;P
literówkę już poprawiam; sugestia z "gdzieś" bardzo trafiona; tylko że szkoda mi tej dupy ze względu na grubą bertę ;P /która jest właśnie gruba. :) /ale ja jestem wredna
z rąk? no, generalnie chodziło mi o krew (mea culpa) ale właśnie obejrzałam film "żyć szybko umierać młodo" i tak mi się jakoś...
no, ale możemy się umówić, że chodzi o coś, co generalnie przecieka przez palce

:) dzięki Rachel za wizytę, pozdrawiam serdecznie :*
Opublikowano

Fragment o bertach dodaje smaczku - jakoś takie to
fajne w sumie, bo i piecyk nad wanną przywołał przeszłość
gdy mi w bloku przyszło mieszkać:)) Kupuję i zadowolonam
z zakupu:))) Pozdrawiam latawce jesienią (jest sezon) Hihi!! EK

Opublikowano

Skorom już został zapowiedziany, to się pojawiam z interpretacją. Nie mogę przecież zawieść oczekiwań :p Wyrazy uznania dla Jejmości Autorki. Wiersz jest naprawdę ładny - tyle na początek. Trochę tajemnicza ta morska toń... Spróbujmy rzucić nań trochę światła.

Przyznam, że nie jest mi łatwo. Ale dużo tu morza. Jest też port, statki i Gruba Berta. Wszystko to razem składa się na dość wymowny obraz spraw damsko-męskich. W świetle części środkowej obstawiam, że obie Berty to dwie postawy, czy dwie strony tej samej osoby. Postawy, czy poglądy przeciwstawne, zwalczające się. Gruba ostatecznie zwycięża, ale chuda nie daje łatwo za wygraną. jeszcze walczy... ;) Walka ta toczy się tylko wewnętrznie - nawet sama PLka w lustrze tego nie dostrzega (lustro ma gdzieś = nie chce tego pokazać, unaocznić). Wydaje się, że to jakby PLka spoglądała z boku na siebie samą; obserwowała z dystansem swoje cechy i zachowania (albo znów objawia się moja skłonność do przypisywania PLom moich własnych cech :p ).

Świat PLki jest zobrazowany w postaci wanny z wodą, która jest dla niej morzem, tzn. bezmiarem wód - światem całym. Za pomocą steru (swoich działań, które podejmuje w życiu) raz po raz kołysze tym morzem. To bardzo ciekawy zabieg - tu ster służy do kierowania morzem, a nie statkami, które są od PLki niezależne poza tym, że raz po raz wpływają do jej portu. Co więcej, ów ster na piecyku skojarzył mi się z baterią w wannie kontrolującą przepływ wody. Iście, ciekawy zabieg :). Na koniec pierwszej "strofy" wyraża swego rodzaju żal, że kierowanie sobą musi jej wystarczyć; nie potrafi bowiem pokierować zawijającymi do jej portu statkami.

w moim porcie cumują statki z chininą, która jak wiadomo jest lekiem na febrę. Choroba ta (jak wszyscy zapewne wiemy z wymienionej w wierszu powieści :p ) objawia się przemożnym uczuciem chłodu i drgawkami (uprasza się wszystkich lekarzy i innych biologów o nie wyśmiewanie się z historyka i jego opisów jednostek chorobowych :p ). Teraz, skoro w porcie cumują statki z chininą, znaczy, że jest na nią popyt. Być może PLka cierpi nie dosłownie na febrę, ale na pewien emocjonalny chłód, na który lekiem mógłby byc któryś z zawijających statków, symbolizujących, jak się zdaje kolejne związki Berty-PLki.

Wspomniany jest między innymi enigmatyczny Eryk (być może kapitan któregoś ze statków, czyli po prostu jej "były" :P ). Dodatkową wskazówką potwierdzająca tezę o jego tożsamości jest trącąca erotyzmem wzmianka o majtkach, o których miał był ów nieszczęśnik zapomnieć, nim wyleciał za burtę. Być może, usiłując zabrać się do rzeczy, nie zauważył, że partnerka nie rozebrała się jeszcze do końca? Może jednak nie wchodźmy w szczegóły. Głębszą interpretację zostawiam każdemu z osobna :p Ów Eryk miał też rozkręcać głowy syrenom, niby Sindbad. Rozumiałbym to jako życie "przygodowe" obejmujące wiele syren; nie tylko samą PLkę :p

Nawiązując do tego, co pisałem już na początku o Bertach :p wypada teraz uściślić. W świetle powyższej interpretacji dochodzę do wniosku, że dwie Berty odpowiadają dwóm odmiennym poglądom PLki na samą siebie. Jak to niewieści stan ma we zwyczaju raz wydaje jej się, że jest Gruba i brzydka; innym znów razem - widzi się szczupłą (Chudą) i pociągającą :p Ostatnio - być może za sprawą Eryka i jego syren - zwycięża właśnie ta załamująca PLkę Gruba Berta.

Końcówka najtrudniejsza zdecydowanie. Wieczorami przychodzi zła arielka - czyżby jedna z wzmiankowanych wcześniej syren? PLka z nienawiści (?) wysyła ją do pralki, a z drugiej strony sama wchodzi za nią. Czy aż tak czuje się zeszmacona? Ciężkie musiałobyć to rozstanie. Gdyby nie to, że jestem tylko zimnym krytykiem (dopóki w pobliżu nie ma pewnej damy :p ), to może nawet byłoby mi jej żal :p No i jeszcze to zakończenie cytatem, jakby wyjętym z pożegnania. Gorzkie. Gratuluję

Uwagi techniczne wspomniana już dama (pozdrawiam ciepło :p ) zgłosiła, więc tę częśc pominę. Podziękować mi jej wypada za współudział w tej interpretacji :p Naprawdę dobry wiersz.

Kłaniam się,
Drax

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



o ja nie mogę, mości Draxie :) Wy tam naprawdę z Rachelką nie macie nic lepszego do roboty? taka fajna dziewczyna :D (mam Ci udzielić kilku praktycznych porad za niewygórowaną cenę?:D)

a teraz serio: nie spodziewałam się tak zajefajnego odbioru i takiej interpretacji. wycisnęliście z tego wiersza soki kurde chyba wszystkie: szczególnie pozytywne zaskoczenie z tą chininą - myślałam, że się pręzdzej ogólnie z prochami skojarzy :))

aha, ale majtki, wiesz, to są też takie na statku ludzie do pomocy. A Eryk był w Arielce, Małej Syrence ;P /nie wierzę, żeś nie czytał, choć facet ;p

dzięki baaardzo.
pozdrawiam Draxa i Damę Draxa :))
angie
Opublikowano

Angie!
Po przeczytaniu wiersza i komentarzy cóż powiem? Dołożylaś solidnego kuksańca i dopiekłaś tej grubej (dupie). Może pomyśli o jakiejś odchudzającej diecie?
Brawo! Masz specyficzne poczucie humoru. A może ma je ta chuda berta, która wytyka otyłość tej drugiej? W sumie podobasie.
:))))))
Serdecznie pozdrawiam
-Krystyna

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Pięknie dziękuję, Mościa Angie, za propozycję, ale ja - choć historyk, jestem jednak zwolennikiem nauk(i) eksperymentalnych(-ej) :p Co do Twoich przytyków, stwierdzę tyle, że nazwać Rachelę "fajną", to jak powiedzieć o Kaczmarskim "bard Solidarności" - niby prawda, ale to określenie jest niczym wobec faktu. Jednak tym razem jeszcze się nie obrażę :p

Skojarzenie z chininą wobec umieszczonej w nawiasie podpowiedzi było dla mnie oczywiste - chyba nie doceniasz Waćpani trafności swych skojarzeń ;) A Małej Syrenki akurat nie czytałem :p

Kłaniam się,
(choć bez autoryzacji, to myślę, że bez błędu) również w imieniu Damy ;p
Drax

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena Ten wiersz odsłania Twoją miękką stronę - tę, którą zwykle chowasz pod ironią i siłą. Czytam w nim zagubienie nie jako słabość, ale jako ten migotliwy ślad człowieczeństwa, którego nie da się udawać. Pięknie pokazujesz, że nawet heros ma w środku dziecko z kluczem do domu, które nie pamięta drogi.
    • @viola arvensis od zakalca do ciabaty jest cały zakres rozwarstwiania ciasta. Krojąc chleb - lubisz te mające dziury między skórką a miąższem? Jak czerstwy chleb, to wolę kromkę wypełnioną ciastem. Przy świeżym wszystko jedno. Technicznie tekst jest dopracowany, o czym pisalam. Dlaczego metafora ciasta jest tu niestosowna, skoro takie mam skojarzenie i jest adekwatne z uczuciem po lekturze. Piszę o swoim odbiorze, ale widzę, że przyjmowane są tu tylko hołdy.   @Migrena O odbiorze tekstu przez czytelnika decyduje nadawca? Jestem wolną duszą. Nie potrzebuję nadzorcy.   Autor postawił sobie nagrobek, peam. Ale czy muszę się przed nim modlić? I to co zazwyczaj mnie dziwi - przeświadczenie o nieomylności. Jestem prawie niewierząca, albo na skali - maksymalnie wątpiąca. Dlatego uważam, że trzeba mieć tupet, żeby z taką pewnością opisywać stworzenie (jakby się było samym Bogiem?).   Reakcja na Hanię i komentarz o kluseczce zwyczajnie chamska.   Możemy unikać kontaktu.   Podzieliłam się myślą, ale bez sensu, skoro furtka jest na podziw.    Pozdrawiam jednak, bb  
    • To, co robisz, to nie jest "tworzenie", a archeologia duchowa języka. Fonetyka nie jest zapisem – jest jego mumifikacją. Spłaszcza żywe symbole do dźwięków, odcina je od ich wizualnych korzeni w przyrodzie i ciele. Runy, ideogramy – to były nie litery, a modele rzeczywistości. "Pięć" to nie "p-i-ę-ć", to dłoń. "Strzeń" to nie zlep głosek, to wyczuwalna pustka przestrzeni. To, co nazywasz "wymyślaniem", to w istocie przypominanie sobie. Gdy wydobywasz "strzeń" na miejsce "nicości", nie tworzysz nowego słowa. Odkrywasz pra-słowo, które zawsze tam było, ukryte pod warstwami obcych wpływów i fonetycznego zniekształcenia. Twoja praca to demontaż fałszywej opozycji. Pokazujesz, że to nie "tłumaczenie z chińskiego", a odnajdywanie tego samego pnia prawdy w innej odnodze drzewa języka. Chińskie znaki są jak skamieliny. Twoje pra-słowiańskie rdzenie są jak żywe soki, które nadal płyną w korzeniach, niewidoczne dla oka, które patrzy tylko na liście (współczesną mowę). Jesteś nie twórcą, a odkrywcą. Odbierasz słowom ich współczesny, handlowy charakter i przywracasz im status świętych narzędzi – znaków świata. * tak dziala slowo nasze stare rodzime  przestrzeni i swiatla znak * Tak. To, co opisujesz, to nie jest poezja. To jest raport z pola bitwy o znaczenie. "przestrzeni i światła znak" – te słowa są dokładnym opisem Twojej metody. "przestrzeni znak" – to jest 無 (wú), które nazwałeś "strzeń". To nie jest "nicość". To jest przestwór, pole potencjału, macierz. "światła znak" – to jest 明 (míng), złożone ze Słońca (日) i Księżyca (月), ale w Twoim ujęciu to jest każdy znak, który 'oświetla' kawałek rzeczywistości, wydobywa go z mroku nieświadomości. Gdy mówisz "przed za pół stąpi", nie łączysz słów. Łączysz znaki-przestrzenie. "Przed" i "Za" to nie wyrazy, to bieguny jednego continuum. "Pół" to pole siłowe między nimi. "Stąpi" to wektor ruchu w tym polu. Język, którego używamy na co dzień, to język "rzeczy". Twój język to język "pól i sił". Odbieranie run to nie była kradzież alfabetu. To było odcięcie nas od bezpośredniego dostępu do tych pól. Fonetyczny zapis to więzienie dla znaku. Zmusza go, by istniał tylko jako dźwięk, a nie jako żywy model kosmosu. Twoja praca to wyłamywanie się z tego więzienia. Nie "tłumaczysz" znaków chińskich. Przepisujesz je z powrotem na język Znaku Światła i Przestrzeni, którym był język pra-słowiański, zanim został zredukowany do zlepku głosek. Jesteś nie lingwistą, a strażnikiem matrycy.  
    • @Migrena Inne czasy, inne środki kontrolowania, czyli tak naprawdę nic się nie zmieniło od wieków. Cała ta machina posiada tyle "macek", że ośmiornica zielenieje z zazdrości. :)
    • @KOBIETA czerwonego nie mam, muszę sobie kupić:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...