Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Zmierzch


adolf

Rekomendowane odpowiedzi

Zmierzch

Kiedy listków było na laurowym drzewie
Mało, bo w oczy, zieloność zbyt żywa
Kłuła – więc zrywali - któż był ten kto zrywał? –
Powiem: człowiekiem. Wiem, że to nie wiele.


I

W ten dzień się nigdy nic nie miało zdarzyć
Kwiaty kielichy zacisnęły w pięści
Z tysiącem liści - Boskich tatuaży
Miały odepchnąć, niebios brzuch tak ciężki.

Który daremnie ludzkość przez lat wiele
trzymała w rękach, w górę podniesionych
jakby wierzyła, że w tym pustym ciele
ciągle się kryją zestalone modły.

I na czas końca, sznur jak u szubienic
Nawlekli sobie na gardła, jak igły
Sznur był kamienny, spleciony z kamienic
W który wklejone ich uczucia były.

II

Gotowi prze-kląć, wy-kląć nie umieli
Siebie spod siebie i wydobyć serc
Zrzuciwszy Słońce, nowe skleić chcieli
Z oczu spękanych skrą żelaznych świec.

Tak więc zamknęli dzień w kagańcu nocy
I w kaftan czarny błękit przy-odziali
Skryły się szczątki w klatkach chłodnej rosy
tej nie-bies-kości, co ją cieniem starli.

I nie wiedziały zastygłe gór k-arki
Czy już wynieśli, czy będą je nieść
Choć na ołtarzu, ogień już się palił
Nie były pewne, czy stos, czy też chrzest?

Czy może właśnie, w tej chwili, co znika
Gdy dzień się wita na swoim pogrzebie
I światło z oczu niczym łza odpływa
Zabłyśnie milion planet w tej planecie?

A może właśnie w pewności zastygli
Jednego pojąć, nie mogli, nie chcieli –
Że mając niebo, trzymaniem go żyli
a ciała klatka... to tylko jest... relikt?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...