Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaczerniałe niebo z gwiazd świetlanym blaskiem
I samotna Wenus gdzieś na mlecznej drodze
Zbudzona jutrzenka pobladła przed brzaskiem
Jak lustrzany pejzaż w lazurowej wodzie

On nie dla was głupcy którzy z niego kpicie
Kolejne poranki wygrywając w kości
Wy którzy nad wszystko blask monety czcicie
Wy których rozpala namiętność zazdrości

Mieć - oto wasz mentor – grabarze świętości
Zaciągacie garścią długi sekund życia
Rozbitkowie wspomnień w otchłani wieczności
Cóż wam pozostało jeszcze do rozbicia?

Poszarpane marzenia nad wierzą ratusza?
Czy ziębiące je nocą waszych myśli lody?
Pozostała wam wszakże nieśmiertelna dusza
Więc zaklinam – nie mąćcie lazurowej wody!

Opublikowano
napuszony tekst i [u]składnia przyprawiająca o zawrót głowy[/u]

Zaczerniałe niebo z gwiazd świetlanym blaskiem
I samotna Wenus gdzieś na mlecznej drodze
Zbudzona jutrzenka pobladła przed brzaskiem
Jak lustrzany pejzaż w lazurowej wodzie


Mieć - oto wasz mentor – grabarze świętości
[u]Zaciągacie garścią długi sekund życia[/u]
Rozbitkowie wspomnień w otchłani wieczności

Poszarpane marzenia nad wierzą ratusza?
[u]Czy ziębiące je nocą waszych myśli lody?[/u]
Pozostała wam wszakże nieśmiertelna dusza
Więc zaklinam – nie mąćcie lazurowej wody!

proszę o szczerą odpowiedź Autora: czy gdybyś dostał do ręki taki tekst - zaciekawiłby Cię?

:-]
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


wreszcie prawdziwy komentarz dziękuję i doceniam:D

choć byłoby ciekawiej gdybyś pokusił/ła się o poprawki, czy sugestie. Suche nie bo nie jest porostu suche.
zgłupiałam...
coś mi nie gra z loginami
a już z tym suchym to pojęcia nie mam co i jak...
poprawek się nie da nanieść, trzeba napisać od nowa

:-|
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


wreszcie prawdziwy komentarz dziękuję i doceniam:D



choć byłoby ciekawiej gdybyś pokusił/ła się o poprawki, czy sugestie. Suche nie bo nie jest porostu suche.
zgłupiałam...
coś mi nie gra z loginami
a już z tym suchym to pojęcia nie mam co i jak...
poprawek się nie da nanieść, trzeba napisać od nowa

:-|

że dziękuję za prawdziwy komentarz? Co ma do tego login? aaaaa że my razem tak? Porostu cenie sobie uzasadnioną krytykę.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


zgłupiałam...
coś mi nie gra z loginami
a już z tym suchym to pojęcia nie mam co i jak...
poprawek się nie da nanieść, trzeba napisać od nowa

:-|

że dziękuję za prawdziwy komentarz? Co ma do tego login? aaaaa że my razem tak? Porostu cenie sobie uzasadnioną krytykę.
tak, że wy razem:D
myślałam, że ktoś tu ma dwa nicki i się zaplątał
to się raczej nie zdarza - dziękować za krytykę pod cudzym wierszem, ale nie narzekam;]
no i wydaje mi się, że czego jak czego, ale szczerości na tym portalu nie brakuje...
:-]
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



że dziękuję za prawdziwy komentarz? Co ma do tego login? aaaaa że my razem tak? Porostu cenie sobie uzasadnioną krytykę.
tak, że wy razem:D
myślałam, że ktoś tu ma dwa nicki i się zaplątał
to się raczej nie zdarza - dziękować za krytykę pod cudzym wierszem, ale nie narzekam;]
no i wydaje mi się, że czego jak czego, ale szczerości na tym portalu nie brakuje...
:-]
mozesz mówić do mnie albert od dziś :D:D:D choć nie wiem co na to albert:D

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jesień jest zawsze piękna w barwach ciepłych skąpana wspomina uroki lata pokory ucząc od rana ;)))
    • W podziemnym przejściu handluje głupek. Z roztartym nosem jak majeranek. Wertykalnie przedstawia swoje dzieła. Wystawia arlekiny jak z rękawa. Nostalgia za wódą wyryła mu bruzdy na czole i policzkach. Czarne jak heban usta, przepalone fajkami, wydmuchują już tylko w dal sadze. Przechodząc obok niego, wymamrotał coś pod nosem: — Kup pan książkę. Spojrzałem. Uśmiech u stóp drabiny — Henry Miller. Nowela za uśmiech i pięć fajek. Do dziś nie mogę jej zapomnieć. Wyryła mi na czole takie same bruzdy. Tyle że ja już tyle nie palę. Nieraz, kiedy czuję fajki, wstrzymuję powietrze i nie oddycham. Po drodze tyle syfu w powietrzu. Butadien w aerozolu, brylantyna we włosach. Boję się, że wybuchnę od zapalonego papierosa. Eksploduję jak brudna bomba w Central Parku. Impreza u hermafrodyty. Tam zawsze odchodziły niezłe akcje. Umówiłem się z kumplem. Furmanek jeździł bordowym polonezem. Kurwa, strach było wsiadać — bagażnik pełen dragów. Ale co tam — imprezą pachnie. Pojechaliśmy do „Kulturalnego” na parę piwek. Tam ekipa już czekała. Z głośników zalatywało Riders on the Storm – The Doors. Zapaliłem papierosa, czekając na browara. Dwóch znajomych z roku zaparkowało pod knajpą i wciągali kolejkę „wściekłego”. Wzięło mnie na kazania: — Po pijaku to średnia jazda, chłopaki. — A poza tym, na Karmelickiej macie samochód na chodniku. Pały zholują. Po pół roku na obronie dowiedziałem się, że pały… to oni. Niezły film. A Furmanek częstował ich marychą, nie wiem ile razy. I ten bagażnik z dragami. Wiem co mówię — nie raz w nim jechałem. Siedząc z Dominikiem, oglądaliśmy laski. Pełno ich tam było — w końcu „Kulturalna” i „Rentgen” to knajpy UJ-tu. Dwie miejscówki, gdzie można było naprawdę zabalować. Siedzimy i oglądamy. W drugiej Sali jakiś performance — laski w białych kitlach mieszają koktajle. Wymalowane na kobiety-wampy. Faceci z ogonami, wymachując rękami, oddają się rytmicznym, fallicznym tańcom. A my tak ukradkiem: raz na zgrabne tyłki studentek, raz na performance. Rozmawiamy o filozofii kartezjańskiej i dualizmie. Skąd ten Kartezjusz — sam nie wiem. Ale jak mawiał Dominik: — Świat na trzeźwo jest nie do przyjęcia. — Wiesz, czemu Konfucjusz jeździł tyłem na osiołku? — Bo chciał zobaczyć świat od tyłu. I tak w kółko. Zaczął się temat piękna. — Stary, wiesz czym jest piękno? — Znasz istotę piękna? Zamyśliłem się. — Piękno… rzecz względna — odpowiedziałem. — A czy brzydkie może być piękne? — No wiesz, stary… — Zrób kolejkę, to ci powiem, jak to jest. Podczas rozmowy nie zauważyliśmy, że zrobiło się ciasno przy stoliku. Wzięliśmy jakieś browary. Po chwili wracamy do rozmowy. Dominik uśmiechnięty, ciągnie swój wywód. — Bo widzisz: ona — piękna, zgrabna, rasowa blondyna. A on — niski, cherlawy, syfy na twarzy. I są razem. I się kochają. Albo odwrotnie: ona niska kulka, a on wysoki, postawny facet. Wszyscy razem, wszyscy się kochają. — No tak… w sumie często tak bywa — przytakuję. — Bo oni zanurzeni byli w tej samej boskiej materii. Dotknęli oboje istoty tego samego piękna. — Dobrze mówisz, stary. — Platon był gościem. Dominik nie zwraca na mnie uwagi, nawija dalej. — Widzisz, na rynku, przy Adasiu, jest kałuża. Brudna. Ktoś w nią splunie, ktoś zakiepuje fajkę, ohyda. Każdy ją omija, żeby nawet kaloszy nie zamoczyć. — Ale… przyświeci słońce. Odbije się w niej wieża Kościoła Mariackiego. I ta sama kałuża staje się dziełem sztuki. Możesz kupić akwarelę i będziesz się nią zachwycał całymi dniami. — Piękno, piękno i jeszcze raz piękno. Pojęcie względne. Można by o nim całymi dniami i nocami rozprawiać. Ciężko by było — gdyby się nie przysiadła Siwa. Ładna blondynka z kamienicy przy Alejach. Ojciec jakiś szych, ponoć w policji. Wiecznie go nie było — więc piliśmy i upalaliśmy się u niej w mieszkaniu. Raz o mało nie spadłem z dywanu. Siwa chodziła z Oliwią — przyjeżdżała ze Śląska. Czarnula, włosy na Kleopatrę. Rasowe kobiety, obie. Na roku było ich sporo. Ja, Dominik, Furman i Piotr — byliśmy trzy razy K. Z kilkoma jeszcze facetami byliśmy mniejszością. Rok należał do kobiet. Była drobna Kaśka — dla odmiany, ojca miała z Indii. Ładna ciemna karnacja. Była Magda z Tarnowskich Gór. Wszystkie łączyło jedno — były ładne i mądre. Ale nie o tym mowa. Siedząc z Dominem w knajpie, rozmawiając o filozofii, oglądając panienki, w pewnej chwili postanowiliśmy: — Wyruszamy. Na zachód. Na koncert do Wrocławia. Prawie wakacje, piękne lato. Wyruszamy stopem przed siebie.                                                                                              
    • Śliczny, taki czuły wierszyk.
    • Myśl pozytywna nas uratuje:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...