Jarek Marek Jan Opublikowano 22 Września 2008 Autor Zgłoś Opublikowano 22 Września 2008 stoję w bieli okrywam zimnem swoje ciało to mój śnieżny płaszcz chłodne znieczulenie chroni mnie przed męką moich własnych uczuć stajesz obok mnie Twoje powieki kryją wiosnę serce tętni ciepłem usta tchną nadzieją płaszcz mój topnieje ocieka wodą skóra budzą się do życia zdrętwiałe myśli wzbierają żyły życiodajnym sokiem palce poruszają się szukając dotyku? Nie! odpychają Cię... nie chcę znów uwierzyć w jedyny, święty cud lepiej odejdź teraz, już niech nie wstaje z martwych to co umrzeć musi znów zaczyna padać śnieg wiruje wokół mnie białych płatków rój okrywa mnie z powrotem cichym oślepieniem już znów bezpiecznie mogę trwać zapamiętam jednak nikły zapach kwiatów ------------ ...debiut, litości :)
Bea.2u Opublikowano 22 Września 2008 Zgłoś Opublikowano 22 Września 2008 Uwodzisz słowem. I to bez litości... ;) Tylko dwa ostanie wersy bym doszlifowała. Ale co ja tam wiem.. dyletant jestem.. Witam i Podzrawiam :)
kokopustelnik18 Opublikowano 22 Września 2008 Zgłoś Opublikowano 22 Września 2008 kazdy krytyk jest dobry:)ciesz sie ze mnie kiedys nie znalas/les:)
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się