Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Z głową zadartą w kierunku nieba
czesałem warkocz gwiezdnej komecie
a nieznajomy co stanął boku
zaoferował się, że zaplecie

w misterną siatkę każdy z jej włosów
a potem spryska wszystko lakierem
wiec mu odrzekłem – szanowny panie
nie myśl, że jestem takim frajerem

co to postradał trzeźwość umysłu
i ma na bakier z rzeczywistością
gdyż ja go czeszę jedynie wzrokiem
bo to zajęcie jest przyjemnością

a panu powiem, skoro pan nie wiesz
- warkocz jest tylko gazem i pyłem
co rzekłszy grzecznie temu gościowi
do swoich zajęć znów powróciłem.

Opublikowano

Któż z nas jako małe dzieci
nie zadzierał w górę głowy
gdy spaliny cięły niebo
a samolot odrzutowy

błyszczał niby łepek szpilki
przesuwanej po błękicie
ech to były piękne czasy
i beztroskie młode życie.

I po latach się zdarzało
spacerować wśród ciemności
by na niebie wypatrywać
w swej młodzieńczej naiwności

tej jedynej, najważniejszej
co być miała talizmanem
bo podobno od narodzin
gwiazdy są nam przypisane.

Dzisiaj kiedy głowa siwa
też się człowiek gapi w górę
prosząc tego co nad nami
aby jeszcze jedną turę

dał nam przeżyć bowiem właśnie
coś ze zdrowiem się kuleje
a wiadomo, że ci w górze
zawsze dają nam nadzieje.


pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




cięcie nieba przez samoloty - zawsze się tego bałam, myślałam że to Bóg kroi świat na pół,
i nigdy więcej nie będę mogła odwiedzić moich ciotek, sióstr i braci,
którzy mieszkali w innych częściach miasta

gwiazdy dlatego że wydają się być wieczne, niezmienne i stałe dodają nam młodości

pozdrawiam



Gdy dziecięca wyobraźnia
sens zjawiska chce tłumaczyć
to nie dziwmy się za bardzo
bowiem łatwo jest wypaczyć

to co niby takie proste
a zarazem jednoznaczne
dorosłemu bo dla dziecka
jest pokrętne i dziwaczne

ono samo korzystając
z własnych doznań, obserwacji
tworzy wizję swego świata
nawet kiedy nie ma racji.

Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


zaoferował że sam zaplecie - to do czwartego wersu
taka moja propozycja - reszta się sama super wplata:)))
serdecznie pozdrawiam:)) EK


Wpadła do mnie Ewa Kos
lecz nie z nieba a na skos
bo choć to już schyłek lata
tu errata, tam errata,

tu sugestia, tam ocena
i nie spocznie choć jej wena
ciągle jest zapracowana
bo zaczyna wcześnie z rana.



Myślę, ze pierwotna wersja jest lepsza ponieważ ta zaproponowana przez Ciebie Ewuniu sugeruje, że
przynajmniej dwie osoby już to robią lub będą robiły
a on to zrobi solo. Tak ja to widzę.

Dziękuję za radę i odwiedziny.
Serdecznie pozdrawiam.
Opublikowano

Dziękuję, jest mi miło. Pozdrawiam serdecznie


Lecz ja poprzez czwartą zwrotkę
dałem pokaz swej mądrości,
i błysnowszy elokwencją
powróciłem do czynności,

którą mi niespodziewanie
gość nieznany i szurnięty
przerwał więc odpowiedziałem
tak aż mu to poszło w pięty.

Opublikowano

Pomyślę nad tym i nie omieszkam
jeśli podołam poinformować,
że tą ostatnią koślawą zwrotkę
udało mi się przereformować

jeżeli jednak słów nie dobiorę
albo pomysłu na zakończenie
to pozostanie pierwotna wersja
z czerwoną kartką daną mej wenie.


serdecznie pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A więc dobrze, niech tak będzie
ostrzeżenie podziałało
jak bykowi na corridzie
gdy czerwienią mu powiało

z tym, że byczek rozjuszony
parł na czerwień, nieustannie
a ja muszę do tej zwrotki
na spokojnie i starannie

no bo skoro mam coś zmienić
(czytaj zmienić co sknocone)
to uważam, że tym razem
nie powinno być spieprzone

na bok pójdą więc przyprawy
pieprz, sól, ocet oraz chili
lecz czy wtedy myśl jałowa
na cośkolwiek się wysili?


Serdecznie pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Bo i w sobie coś z Satyra
zachowałem na dnie duszy
i dziś niby leśny demon
chętnie włóczę się po głuszy

w szczególności gdy są grzyby
to z radością gnam po lesie
bowiem wtedy tu i ówdzie
jakiś okaz się podniesie.

O płodności też nadmienię
bo w dorobku trzej synowie,
a że nie mam żadnej córki
winne temu chyba zdrowie

bo gdy byłem zdrów jak ryba
i do tego także jurny
kiedy żona zachęcała
odmawiałem – jełop durny.

A wracając do satyra
to wypada też nadmienić,
że nie jestem greckim bogiem
i nie będę się nim mienić

bo do Grecji za daleko,
no i trochę nie po drodze
więc choć sporo mam z Satyra
to po polskiej ziemi chodzę.


Pozdrawiam serdecznie
Opublikowano

Henryku, treść Twoich wierszy powoduje, że uśmiecham się, mimo woli... :)
Niech nie zabraknie nigdzie takich kosmicznych fryzjerów, co to tylko wzrokiem... warkocze plotą.
No i jeszcze pozdrowię, "fryzjerka" Nata... :))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Dobrze jest się czymś wyróżnić
jeszcze lepiej gdy zaletą
lecz niedobrze się tym chwalić
jeszcze gorzej sławić fetą

stąd i miejsce w piaskownicy
czy wiersz dobry, czy ułomny
bo przyświeca mi wciąż motto
- chcesz szczęśliwym być, bądź skromny

i dlatego nie przeciągam
kończąc wiersz na trzeciej strofie
a w nagrodę za powyższe
idę przespać się na sofie.


Pozdrawiam serdecznie
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





Oj nie zabraknie ich, nie zabraknie
bowiem fantazja nieokiełzana
zawsze pozwoli coś tam zaplatać
jeśli fryzjerstwa zna się arkana

a jeśli nawet nie ma się wiedzy
albo ma trochę a dalej luki
to nikt nikomu pleść nie zabrania
choćby trzy po trzy lub banialuki.

Gorzej ze wzrokiem gdy ten wysiada
i obraz staje się mniej widoczny
ale i na to znajdzie się rada
bo już zaprasza mnie mój naoczny

świadek (jehowy) a jest optykiem
i świetnie zna się na swoim fachu
- do okulisty a potem do mnie
po okularki mój zacny brachu.

Wzrok uzbroiwszy w szkła kontaktowe
lub w okulary dopasowane
powrócę do swych fryzjerskich zajęć
by czesać myśli nieuczesane

a przy okazji jeszcze zapytam
Ciebie co zwiesz się fryzjerka Nata …
- czy chcesz w duecie (ze mną) przeczesać
słoneczny promień i zapach lata?


Serdeczne pozdrowienia dla fryzjerki Naty … :))
Opublikowano

Henryku, warto dać choćby kilka słów komentarza pod Twoim wierszem, żeby mieć tak piękną rispostę. Przeczesywanie promieni słońca i zapachu lata w Twoim towarzystwie, na pewno nie byłoby nudne. Pozdrawiam wraz z mazurskim słońcem... :)

Opublikowano

Ja też tak myślę i snuję plany
bo chociaż lato jest na wylocie
możemy przecież do końca września
policzyć wrzosy, a tych jest krocie

wiec zapowiada się długi spacer
przez leśne dukty i uroczyska
a przecież właśnie to o tej porze
jak nigdy wabią nas wrzosowiska

i tylko zabrać trzeba ze sobą
nie żadne mapy ani śpiwory
lecz dobre buty i zwykły grzebień
by móc przeczesać wrzosom kolory

a nawet jeśli przyjdzie pójść solo
i nie spotkamy się na spacerze
pamiętaj o tym, że jednak chciałem
i może kiedyś … bo ja w to wierzę.

Moje pozdrowienia są także słoneczne bo już od rana Szczecin jest cały w słońcu.
Dziękuję za miłe komentarze.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Annna2 Aniu. Ty jesteś pięknym  człowiekiem. Mądrą kobietą. Z wdziękiem i elegancją. Nie musimy się we wszystkim zgadzać. Ale możemy dyskutować. Możemy się ze sobą zgodzić alby każdy pozostanie z własnym zdaniem.   Ale bądźmy razem. Jak coś do mnie masz - pisz otwartym tekstem. Nie cierpię kompromisów ale kocham zrozumienie.   Dziękuję za Twoje zrozumienie. To zawsze świadczy pięknie o człowieku.
    • @lena2_ też lubię  i za babie lato też, ładnie
    • @Migrena  acha teraz rozumiem. Twoja odpowiedź dla mnie była co najmniej  dziwna( pomijając wczorajszą) Naprawdę tak myślę, że miłość zwycięża śmierć- kocha się zawsze i pamięta nawet gdy kogoś już nie ma. Ok, ta miłość może być inna, może być bardziej tęsknotą i bólem, ale się kocha i może bardziej, bo ze świadomością straty, że nigdy już się nie powie kocham, nie przytuli.   I być może nie zrozumiałam z tym kadrem, teraz już wiem. Nigdy nie kwestionuję uczuć, nie zmieniam komuś wierszy nie każę poprawiać, zgadzam się to jest chamstwo. Twój wiersz jest osobisty, jeśli się komuś nie podoba to nie musi komentować. Wiem, że wkładasz serce w wiersze i pracę, kwestionowanie tego jest nietaktem- co najmniej(żeby nie powiedzieć ostrzej) Każdy z nas jest inny, inaczej myśli inaczej układa słowa, przelewa na papier, i to jest piękny. Gdyby wszyscy byli tacy sami- świat byłby nudny i ubogi.   Gdyby wszyscy byli tacy sami, świat byłby nudny, a ludzie przestaliby być sobie potrzebni, ponieważ zaniknęłaby różnorodność i indywidualizm, które nadają życiu sens i napędzają rozwój. (ks. Jan Twardowski)      
    • @viola arvensis jaką wielką radość sprawiają  mi Twoje słowa :) teraz kiedy moja dusza.... nie zapomnę !!!! dziękuję:) gdybym mógł to kwiaty pod Twoje stopy......bym rzucał !!!
    • Pociąg, który miał zawieźć nas na wybrzeże, stoi w miejscu. Jakiś nieszczęśnik uznał, że ma dosyć życia, i rzucił się pod koła. Ciało tego człowieka zostało dosłownie rozniesione po torach. Niezbyt smaczny widok, trzeba przyznać. Dookoła zebrała się grupa gapiów, której ja jestem częścią. Za mną stoją trzej moi towarzysze i patrzą tępo przed siebie, zszokowani i niepewni jak zareagować na tą nagłą sytuację. Mój chudy blond aniołek w brązowych sztruksach, kurczowo przyciśnięty do mnie, zanosi się histerycznym szlochem i zasłania pobladłą rączką swoje młode oczy. - Cholera, czy ten facet musiał to zrobić akurat teraz? Gdyby nie to, dotarlibyśmy do Sopotu dziś przed zmierzchem, a tak musimy przełożyć wyjazd.- odzywa się Zbigniew, zdejmując swoją niestosownie kolorową marynarkę. - Tylko to cię martwi? A co z faktem, że kolejny człowiek stracił życie przez chorobę? - odpowiada Andrzej. - Jasne, chorobę… Toż to po prostu tchórz i kretyn. Mógł chociaż pomyśleć o innych. Co za trauma dla maszynisty. A co ze wszystkimi pasażerami, którym zniszczył plany? - stwierdza Marian. A co ja o tym myślę? Sam na takie rozwiązanie nigdy bym się nie zdecydował. Przechodziłem w swoim życiu przez dojmujący ból, zarówno fizyczny, jak i psychiczny. Za każdym razem jednak towarzyszyła mi myśl, że kiedyś się on skończy, i zawsze w rezultacie tak właśnie było. Poza tym od dziecka bałem się śmierci, niebytu. Wola życia jest we mnie ogromna. Najwyraźniej jednak są tacy, dla których cierpienie jest nieznośne do tego stopnia, że tę wolę pokonuje.  Desperacki uścisk ramion drobnego blondyna zaczyna robić się nieprzyjemny. - Stan, get me away from here! - jęczy rozpaczliwie mój mały. - Spokojnie, laleczko moja, to tylko trup. Trup jest przeszłością, nie skrzywdzi cię.- grucham do niego głupkowato, chwilowo zapominając, że przecież nie zrozumie on ani słowa. Kochaś i trup na jednym peronie, Eros i Tanatos. Śniło mi się kiedyś - zwęglone zwłoki, a przy nich piękna, czarnowłosa dziewczyna. Żeby nie było tak strasznie, dziecinka odwracała uwagę od tej spalenizny. Spalenie to jeden z najboleśniejszych sposobów odejścia. Gdybym miał powiedzieć, czego boję się najbardziej, to właśnie tego - bolesnej śmierci. Gdybym miał poświęcić swoje życie w słusznej sprawie, musiałbym zwyczajnie zapomnieć o tym, co mnie czeka. Tak, myślę, że jestem na to gotowy. Gdzieś z naszej prawej strony wąsaty ojciec usiłuje opanować wyrywającego się kilkuletniego synka, przeklinając siarczyście. W końcu dzieciak zostaje spoliczkowany i zastyga w miejscu, płacząc. -I co my powiemy Fabisiewiczowi? - słyszę głos Andrzeja z tyłu. -Nagły wypadek, Andrzej. Właśnie to mu powiemy. Mój kochaś dawno nie obejmował mnie tak długo jak teraz. Przez ostatnie kilka dni tylko opędzał się ode mnie, twierdząc, że przeszkadzam mu w nauce. Jeżeli to prawda, że w sytuacjach stresowych nasi partnerzy wydają się nam bardziej atrakcyjni, to mam przed sobą piękny czas. Nie umniejszając tej tragedii.  Szczerze mówiąc, jestem ateistą. Nigdy nie wierzyłem w rzeczy nadprzyrodzone ani w to, że coś jeszcze istnieje po śmierci, i właśnie dlatego tak się jej obawiałem. A jeżeli jednak jest jakieś „tam”? Niekoniecznie jest to pocieszające, biorąc pod uwagę moje obecne prowadzenie się. Gdyby przyszło mi teraz umrzeć, trafiłbym do piekła (jeżeli to wizja chrześcijańska jest tą właściwą). No, ale obiecałem sobie, że zasmakuję wolnej miłości, a później się z tego wyspowiadam. Zbiegowisko wokół miejsca zdarzenia robi się coraz liczniejsze. Blondynek zaczyna wydawać niepokojące odgłosy. - Rowan, wszystko w porządku? - pytam z troską. On nie odpowiada, zamiast tego zwraca cały obiad (śledź w śmietanie) zjedzony w całkiem dobrym barze mlecznym, obryzgując mi spodnie i buty, po czym szczerzy w sardonicznym uśmiechu krzywe zęby i osuwa się zemdlony do moich stóp. Biorę go na ręce. Ktoś oznajmia, że służby są już w drodze, i każe tłumowi się rozejść. Razem z moim towarzystwem chowam się pod dach. Układam blondynka bokiem na marynarce Zbigniewa i przyglądam mu się. Jest jeszcze bledszy niż wcześniej, przypomina martwego poetę ze swojego ulubionego obrazu. Jego wąskie, bladoróżowe usta są zmysłowo rozchylone, włosy opadają mu na twarz. Wygląda krucho i kusząco. Nagle wzbierają we mnie gorące uczucia. - Rowan, ty żałosna, oj, żałosna istoto! Myślę, że Cię kocham… - szepczę, pochylając się nad nim. Marian patrzy na nas ironicznie, poklepując zamkniętą w futerale gitarę. Po chwili odzywa się do mnie. - A jak ty myślisz, Staszek, czy to co zrobił ten człowiek jest grzechem? - Grzechem jest dla mnie to, co sprawia nieuzasadnione cierpienie innym. Jeżeli miał rodzinę, to możemy powiedzieć, że zgrzeszył. Tylko czy można mówić tu o winie? Sam nie wiem. Choroba to nie wybór. Poza tym nie wiemy, dlaczego naprawdę tak postąpił. - Dla mnie to zdecydowanie nie żaden grzech, ale mniejsza o to. W końcu my żyjemy! Kiedy wrócimy na miasto, kupimy sobie wódki, a gdy już będziemy w Sopocie, napijemy się razem z Fabisiewiczem! - mówi Andrzej. -Jasne, że się napijemy, koledzy! - odpowiadam, i śmiejemy się wszyscy. No, może oprócz Rowana.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...