Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Wieloboista


Rekomendowane odpowiedzi

Płomień świecy dawał żółty promień światła
I otaczał mnie kręgiem w ciemności nocy,
Gdy ukradkiem zszywałem nowe spodnie,
Rozdarte na sękatym kiju do dziadkowej fasoli,
Ćwicząc skok o tyczce w sadzie za stodołą.

Szewc miał grube okulary na szerokim nosie,
Zszywając mozolnie moje nowe, odświętne buty,
Co miały lata mi służyć na szkolnych ścieżkach,
A na szkolnym asfalcie nie wytrzymały kopnięcia
W blaszankę po mielonce, bo brakło na skórzaną…

Mówili, że zasłużone lanie wcale nie boli.
Bolał każdy raz od szerokiego pasa,
Dany za szybę wybitą w oknie sąsiada.
Nikt z kumpli nie liczył na podwórkowy rekord,
A tego dnia rzuciłem palantówką – jak daleko?

Nie było owacji kibiców na trybunach,
Tylko głosy matek wołających na kolację,
Ale, czy mieliśmy przerwać wytrwały bieg,
Choć w mroku zamazywały się kontury domów?
Nikt z nas nie chciał zejść z chodnikowej trasy.

Radował mnie upał letniego popołudnia.
Dawał nadzieję, że kolejnego dnia wakacji
Ubiorę nowe ubranie, schnące na sznurku –
Dowód zwycięstwa w skoku przez rzeczkę:
Dotarłem sam do jej najszerszego strumienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...