Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 55
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jednak najpierw powinno brać się pod uwagę odczyt rzeczywisty.
To znaczy, że mam odtąd widząc np. taki obrazek:


za szybą
huk pękającej butelki -
skurczone z zimna dziecko


myśleć sobie:
Oho, mróz rozsadził butelkę z wodą, ale dzieciaka to zamienił w kurę!
Cip cip cip... maleńki.

Pozdrawiam ;)



kurczyć się
1. «zmniejszać swoją objętość, swoje rozmiary»
2. «zmniejszać się pod względem liczebności, znaczenia itp.»

h ttp://sjp.pwn.pl/lista.php?co=kurczy
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jednak najpierw powinno brać się pod uwagę odczyt rzeczywisty.
To znaczy, że mam odtąd widząc np. taki obrazek:


za szybą
huk pękającej butelki -
skurczone z zimna dziecko


myśleć sobie:
Oho, mróz rozsadził butelkę z wodą, ale dzieciaka to zamienił w kurę!
Cip cip cip... maleńki.

Pozdrawiam ;)



kurczyć się
1. «zmniejszać swoją objętość, swoje rozmiary»
2. «zmniejszać się pod względem liczebności, znaczenia itp.»

h ttp://sjp.pwn.pl/lista.php?co=kurczy
BK...przeczytaj co napisał Orston, a zrozumiesz:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A Ty, to co ja :) Przyklejona to przede wszystkim wysmarowana klejem, a jeśli
potocznie to na przykład przymarznięta, zastygnięta jak mucha w bursztynie
- utkwiona na zawsze. Może głodny dzieciak umarł patrząc na chleb?
"Cóż za widok!" - krzyczy się w takich wypadkach... trwożliwie.

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A Ty, to co ja :) Przyklejona to przede wszystkim wysmarowana klejem, a jeśli
potocznie to na przykład przymarznięta, zastygnięta jak mucha w bursztynie
- utkwiona na zawsze. Może głodny dzieciak umarł patrząc na chleb?
"Cóż za widok!" - krzyczy się w takich wypadkach... trwożliwie.

Pozdrawiam.
To Twoje zdanie:) Ty zawsze musisz drążyć i doszukiwać się nie wiadomo czego:) Na dodatek robisz z wesołego hai horror:) Ja nie lubię horrorów! Ps. Przeczytaj raz jeszcze post Orstona!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Z wesołego - Twoim zdaniem! Proszę bardzo, wesołe rzekomo haiku mogłoby posłużyć
jako motto np. tego wiersza:

"cóż za widok!
przyklejona do szyby
twarz dziecka"


Zabłąkani

Na mroźnym śniegu w mgle skuleni,
U okna, co się blaskiem mieni,
Jak złoty ślep -
Pięcioro biedot - mali, czarni,
Patrzą, jak piecze się w piekarni
Pszeniczny chleb.

Patrzą, jak mocne białe ramię
Układa bochen w pieca ramie,
W ognistą cieśń,
jako się dobry chleb nagrzewa,
A uśmiechnięty piekarz śpiewa
Swą starą pieśń.

Poprzykucali w krąg bez ruchu
Pod ciepłem, którem tchnie w podmuchu
Piekarny sklep -
A gdy zładzony na wieczerzę
W zarumienione bochny świeże -
Wyjmują chleb,

Kiedy skroś czerni dymnej blachy
Śpiewają grzanki i zapachy,
I blask, i gwar -
Gdy z cieplej szyby bucha życie,
Duszę ogarnia im w zachwycie
Tak wielki czar!

I tyle szczęścia czują w łonie
Maleństwa zmarzłe w mgle i szronie
Spod nędznych szmat -
Że oto wszystkie wraz koleją
Kląkłszy, czerwone noski kleją
Do zimnych krat.

I cicho, niby szept pacierzy,
W ten raj otwarty szept ich bieży,
Gdy tak się gną
Mocno, aż im się drą spodenki
I szmaty białej koszulenki
Na wietrze drżą.

Arthur Rimbaud
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Z wesołego - Twoim zdaniem! Proszę bardzo, wesołe rzekomo haiku mogłoby posłużyć
jako motto np. tego wiersza:

"cóż za widok!
przyklejona do szyby
twarz dziecka"


Zabłąkani

Na mroźnym śniegu w mgle skuleni,
U okna, co się blaskiem mieni,
Jak złoty ślep -
Pięcioro biedot - mali, czarni,
Patrzą, jak piecze się w piekarni
Pszeniczny chleb.

Patrzą, jak mocne białe ramię
Układa bochen w pieca ramie,
W ognistą cieśń,
jako się dobry chleb nagrzewa,
A uśmiechnięty piekarz śpiewa
Swą starą pieśń.

Poprzykucali w krąg bez ruchu
Pod ciepłem, którem tchnie w podmuchu
Piekarny sklep -
A gdy zładzony na wieczerzę
W zarumienione bochny świeże -
Wyjmują chleb,

Kiedy skroś czerni dymnej blachy
Śpiewają grzanki i zapachy,
I blask, i gwar -
Gdy z cieplej szyby bucha życie,
Duszę ogarnia im w zachwycie
Tak wielki czar!

I tyle szczęścia czują w łonie
Maleństwa zmarzłe w mgle i szronie
Spod nędznych szmat -
Że oto wszystkie wraz koleją
Kląkłszy, czerwone noski kleją
Do zimnych krat.

I cicho, niby szept pacierzy,
W ten raj otwarty szept ich bieży,
Gdy tak się gną
Mocno, aż im się drą spodenki
I szmaty białej koszulenki
Na wietrze drżą.

Arthur Rimbaud
BK...To jest haiku, więc nikt nie szuka odpowiedników, podobieńst itp. w wierszach:) No proszę cię:)! To jest haiku!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dlatego czytam przykleojny jako nieszczęśliwy wypadek, w każdym razie
coś o pejoratywnym znaczeniu.
Przyklejony - czy naprawdę nie "słyszysz" tego słowa? Pewnie dlatego porzuciłaś poezję ;)
Przyklejony sugeruje coś trwałego, co nie pozwala oderwać się, albo trzeba do tego użyć siły.
Może chciałaś napisać o twarzy dziecka: przywarła do szyby, rozpłaszczona, coś w tym rodzaju.
Przyklejona sugeruje niestety, że trwale, na dłużej.
Dla mnie to metafor i koniec, kropka:


świtanie -
złodziejowi
kleją się oczy


Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dlatego czytam przykleojny jako nieszczęśliwy wypadek, w każdym razie
coś o pejoratywnym znaczeniu.
Przyklejony - czy naprawdę nie "słyszysz" tego słowa? Pewnie dlatego porzuciłaś poezję ;)
Przyklejony sugeruje coś trwałego, co nie pozwala oderwać się, albo trzeba do tego użyć siły.
Może chciałaś napisać o twarzy dziecka: przywarła do szyby, rozpłaszczona, coś w tym rodzaju.
Przyklejona sugeruje niestety, że trwale, na dłużej.
Dla mnie to metafor i koniec, kropka:


świtanie -
złodziejowi
kleją się oczy


Pozdrawiam.
Czyli, jakbym użyła "przywarła" nie miałbyś skojarzenia z wypadkiem? Jak dla mnie skojarzenie byłoby wówczas większe:) Ps. Poezji nie porzuciłam:) Przecież piszę i czytam i kocham to robić:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


To sugestia, ale przywrzeć znaczy przede wszystkim przycisnąć, więc może po prostu: przyciśnięta twarz.
Wydaje mi się, że wina leży w L1 i okrzyku, jakby coś się stało.
W każdym razie nie wpieraj, że to jest miły i sielankowy obrazek skoro aż trzeba
szukać potocznego znaczenia, żeby takim się wydał. Obcokrajowiec uczący się dopiero polskiego,
na pewno wziąłby to dosłownie: ktoś przykleił się do szyby.

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Podoba mi się "przyciśnięta". Kto wie...może zmienię...Aczkolwiek to też może być negatywnie odbierane, np. jako agresja skierowana w stronę dziecka. Nie pomyślałeś?:)

Hm...Po pierwsze - niczego nie wpieram:) Równie dobrze mogę stwierdzić, że Ty to robisz:)
Po drugie - inteligenty odbiorca nie będzie musiał szukać potocznego znaczenia, bo w tym hai jest ono bardzo czytelne:)
Po trzecie - Hai jest napisane w języku polskim. I jeśli ktokolwiek chciałby je tłumaczyć, zrobiłby to tak, aby zachować sens i treść:) Poza tym obcokrajowcowi można w łatwy sposób wytłumaczyć o co chodzi:) Czy haiku w obcych językach są dla Ciebie zawsze takie oczywiste, czy dopiero ich tłumaczenie na język polski pozwala rozumieć treść?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ale potocznie. Trzeba zawsze liczyć się z tym, że potoczne wyrażenie będzie dowolnie czytane,
a czy o to chodzi?
Dlatego dałem przykład ze złodziejem, tam nawet metafora nawiązuje do poprzedniej:
złodziejowi kleiły się ręce, a teraz kleją mu się powieki.
[quote]
I jeśli ktokolwiek chciałby je tłumaczyć, zrobiłby to tak, aby zachować sens i treść:) Poza tym obcokrajowcowi można w łatwy sposób wytłumaczyć o co chodzi:) Czy haiku w obcych językach są dla Ciebie zawsze takie oczywiste, czy dopiero ich tłumaczenie na język polski pozwala rozumieć treść?

Dlatego zazwyczaj jest to już interpretacja tłumacza, często zupełnie wypaczająca zamiar Autora.
Nie istnieje przekładnia 1:1

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ale potocznie. Trzeba zawsze liczyć się z tym, że potoczne wyrażenie będzie dowolnie czytane,
a czy o to chodzi?
Dlatego dałem przykład ze złodziejem, tam nawet metafora nawiązuje do poprzedniej:
złodziejowi kleiły się ręce, a teraz kleją mu się powieki.
[quote]
I jeśli ktokolwiek chciałby je tłumaczyć, zrobiłby to tak, aby zachować sens i treść:) Poza tym obcokrajowcowi można w łatwy sposób wytłumaczyć o co chodzi:) Czy haiku w obcych językach są dla Ciebie zawsze takie oczywiste, czy dopiero ich tłumaczenie na język polski pozwala rozumieć treść?

Dlatego zazwyczaj jest to już interpretacja tłumacza, często zupełnie wypaczająca zamiar Autora.
Nie istnieje przekładnia 1:1

Pozdrawiam.
Wiesz...Przyczepić się można zawsze:) A jeśli tłumacz wypacza treść utworu, to jest kiepskim tłumaczem i nie powinien brać sie za coś, czego robić nie potrafi:) Ps. Jeśli potoczne wyrażenie będzie różnie czytane, to dobrze...Takie powinno być haiku!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jeśli używa się metafor, zawsze odczyt będzie różny. Nie wymyśliłaś koła ;)

Pozdrawiam.
Jak to nie?;))) Wymyśliłam!;)Ps. Przecież to nie jest typowa metafora. A co z plecakiem pełnym wspomnień? Tam się nie przyczepiłeś do, jakby nie było, metafory?:))))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jak kto nie? Powiedziałbym nawet, że to metafora... początkujących poetów :)
wystarczy wklepać w Google i proszę, choćby taki przykład jej użycia (czyli: oczywisty)


Pod parasolem z gwiazd
zapadła cisza nocna.
Do szyby przyklejona twarz
tej nocy nie chce spać.


www.kobieta.pl/wiersze/pokazwiersz.php?wierszid=1754816524
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jak kto nie? Powiedziałbym nawet, że to metafora... początkujących poetów :)
wystarczy wklepać w Google i proszę, choćby taki przykład jej użycia (czyli: oczywisty)


Pod parasolem z gwiazd
zapadła cisza nocna.
Do szyby przyklejona twarz
tej nocy nie chce spać.


www.kobieta.pl/wiersze/pokazwiersz.php?wierszid=1754816524
Wiesz...Ja haiku piszę od (chyba) maja 2007r., więc można powiedzieć, że jestem początkująca;))))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Kasiu :-)
dla mnie to ewidentna metafora.
A dla mnie nie:) Nawet jeśli tak, to dla mnie jest to ten rodzaj metafor, tzw. dozwolonych:) Ps. Czytaj powyżej:) Pozdrawiam ciepło:)

Zazwyczaj staram się odczytywać haiku nie przeglądając komentarzy innych Czytelników i wyjaśnień Autora, które czasem spaczają mój odbiór.
Tak też było i z Twoim haiku Kasiu. Obraz nie wywołał uśmiechu u mnie.
Poza tym myślałam, że to dziecko zachwyca się widokiem za szybą, a jest odwrotnie.
Obserwator jest zachwycony przyklejoną do szyby buźką dziecka.
Poniższe wyjaśnienia nie przekonują mnie, bo przeczą temu, o czym piszesz w haiku.



Zgadzam się, że są metafory i metafory, które są przemycane w haiku.
I tak, jak wspomnienia w plecaku mogą być do przyjęcia, tak "przyklejona buzia"
no choćbym chciała, nie da rady. :-)). Taki jest po prostu mój odbiór.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @hollow man @hollow man dobrze, przekaze  
    • @Deonix_ Dzięki. Podoba mi sie to co napsiałaś: "wiersz, ukazujący przedświąteczną zawieruchę z innej perspektywy,  bez nadmiernego biadolenia ale i bez lukru i "dobro(ś)ci" :) ". Wiersz był bez tytułu, dodałam potem. Czyli można zmienić, albo wytłuścić. Aktualnie wybieram to ostatnie. Nie chcę nic więcej dodać. Zastanawiałam się, czy nie pwinien się kończyć na przedostatim wersie, czyli na "potulne jak baranki", ale chba też nie. A tak ogólnie to faktycznie pasuje na każde święta oraz inne okazje/wydarzenia życiowe być może. Pozdrawiam 
    • "Jedyną rzeczą, która ma jeszcze moc sprawczą w świecie po sensie, jest obsesja."   Noc przełomu. Ostatnia a zarazem pierwsza. Stary rok odszedł przed dwiema godzinami a nowy narodził się  jak zawsze ślepy i w ułudzie nadziei  na poprawę bytu jednostek doczesnych. Jakaż to okrutna  a zarazem prześmiewcza farsa. Święta i nowy rok. Bajeczki dla małych dzieci  o jedności, pokoju, zgodzie i miłości. O cieple ognia rodzinnego i atmosfery wzajemnej godności i szacunku. Ja nie życzę nikomu dobrze, nie życzę jednakże też źle. Ale cóż mi przyjdzie  z czyjegoś szczęścia i sukcesu  nawet jeśli miałby się on  magicznie zyścić pod wpływem  słów, gestów czy guseł tych przeklętych dni? Nic się nie zmieni.     Sukcesy innych nie motywują one ranią i jątrzą  uczucie wstydu, hańby i zawiści. Ludzkiej, podłej i małostkowej zazdrości. A ja najadłem się w życiu  dość hańby i wstydu. A zazdrość. Czego miałbym im zazdrościć? Uciesznych, grzesznych igier, tańców i hulaszczego pijaństwa do odcięcia się od ludzkiej myśli poznawczej? Grania w karty, kuligów  czy zabaw na świeżym śniegu? Czasami widzę przez okno salonu, jak zdać by się mogło  dorosłe i solidnie wykształcone jednostki zachowują się jak dzieci  i to te rozwrzeszczane  i rozpieszczone do granic.     Patrzę jak bałwany  lepią jeszcze większe bałwany. Swoje autobiograficzne pomniki. Mienią się w słońcu i iskrzą dumnie. Scala je mróz i ulotność. A potem idzie wiosna zielona  a z nią ocieplenie. Patrzę z tego samego okna  jak bałwany z każdą godziną marnieją,  topią się aż wreszcie kruszeją  i rozpadają się na części. A potem widzę ich twórców. Jak wracają z pracy lub uniwersytetu. Marni, w rozsypce,  upadku pod ciężarem jestestwa. Widzę jak czas ich kruszy. Żadne z ich życzeń nigdy się nie spełni. Bo życzenia nie są do spełniania  a do pustego karmienia skrzywdzonego ego.     Błędne koło. Cierpią cały rok  by w święta życzyć sobie oddechu. Choć wiedzą że to tylko słowa nie czyny. Bo codzienność wymusza na nich  czyny podłe i niegodne losu  i struktury człowieka. Walka o byt. Człowiek w centrum wszechświata. Człowiek jest kowalem swojego losu. Brednie humanizmu. Wszechświat kręci człowiekiem. I nijak nie ma na to lekarstwa. Jest tylko przekleństwo klatki codzienności.     Część spotkań towarzyskich jeszcze trwała, inne dogasały powoli  a goście na nie sproszeni,  przenieśli się w dużej mierze na zewnątrz. Jedni by zaczerpnąć tchu i odsapnąć, inni by zapalić w spokoju  a jeszcze inni  by dać upust erotycznemu napięciu. Za oknem posłyszałem ściszone głosy  grupki młodych osób najpewniej studentów  lub uczniów gimnazjum. Weszli widać do przedsionka bramy mojej kamienicy a potem do dolnego hallu. Ciężkie dębowe drzwi stuknęły z impetem  a głos kroków  objął stukotem marmurowe schody. Słyszałem przytłumione, lekko podpite głosy. Żegnali się najpewniej,  życząc sobie ostatni raz wszelkiego dobra. Jeszcze tylko odgłos kluczy w zamku drzwi, znów kroki, teraz mniej liczne.  I znów błoga cisza. Koniec tych bachanaliów. Teraz tylko cierpienie i udręka.     A dla mnie czas na zbawczy sen. Na stoliczku leżał kłębek czarnej wełny. Rzuciłem go mojego kotu  by i on miał trochę radości i zabawy tej nocy. Oczywiście momentalnie  wyskoczył spod stołu i rzucił się na ofiarę. Maltretując ją  niemiłosiernie pazurami i zębami. Kominek dogasał z wolna. Sięgnąłem po lampę, podkręciłem płomyk  i ruszyłem do sypialni. Będąc obok drzwi wejściowych dosłyszałem nieopodal odgłos lekkich, kobiecych kroków. Zdziwiłem się bo ostatnie piętro kamienicy, zajmowali raczej samotni i posunięci już znacznie w latach mężczyźni jak ja. Zanim to do mnie otwarcie dotarło,  kroki znalazły się pod moimi drzwiami  a kołatka zasygnalizowała nieśmiałe pukanie. Mam nadzieję, że to nie gość w dom  o tak nie towarzyskiej porze  a to że jakaś pijana latorośl  zmyliła drogę do domu lub piętro. Rad nie rad  zrobiłem kilka kroków i otworzyłem…   Mówią że marzyć to nie grzech. U mnie to proste  bo nie wierzę w marzenia ani grzech. Ale tej nocy nowego roku  odwiedził mnie gość  o którego postaci marzyłem  i życzyłem sobie jego powrotu. A więc czyżby  marzenie może się urzeczywistnić? Dostałem na to namacalny i najlepszy dowód. Choćby przerażający w swej istocie  i metafizycznej głębi.   Otworzyłem drzwi  a w progu zastałem jej postać. Taką o jakiej dziś marzyłem, jakiej pragnąłem. Jaką kochałem i wspominałem co dzień  od dnia jej rychłego zgonu. Była wręcz zwiewna i blada. Ledwie zaróżowione policzki  wygięty się pod wpływem  szerokiego uśmiechu. Jej kasztanowe, ułożone w dorodne fale włosy spływały jak wodospad  na alabastrowe ramiona i piersi. Ubrana była w ukochaną,  malachitową suknię wieczorową. Kolczyki i kolia z pereł oraz makijaż  uczyniły z niej bezsprzeczne  artemidowskie bóstwo pożądania. Zielone oczęta tak niewinne,   miały w sobie niezgłębione pokłady miłości.     Długo syciliśmy się nawzajem tą chwilą. Nie mogąc wydusić słów ani poruszyć zastygłych w nagłym szoku ciał. Wreszcie przemogła się  i mogłem usłyszeć jej głos. Za nim było mi tęskno najbardziej. Polały się łzy. Chciałam przyjść osobiście i życzyć Ci szczęśliwego nowego roku i zapytać czy wszystko u Ciebie w porządku?  To było Twoje życzenie. Czy chciałbyś nadal abym mogła spędzić z Tobą resztę tej nocy Simon? Rzuciłem się na nią  i tuliłem jak największy skarb.  Płakałem jak dziecko i nie mogłem przestać. Wreszcie osunąłem się na kolana przed nią i tuląc się do idealnej talii  wyskomlałem wręcz Tak! Z Tobą chcę być już na wieczność. Och Natalie…   Poddźwignęła mnie z kolan  i ucałowała gorąco. A ja postanowiłem śnić i marzyć  jedynie o niej już do końca swoich dni.  
    • @bazyl_prost No tak - i poeta. Ale masz jakiś konkretny obraz na myśli?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...