Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Powoli zaczyna mnie drażnić "wojna na komentarze" jaką się prowadzi na tym portalu. Nie wiem co poniektórzy próbują sobie czy innym udowodnić, ale tu chodzi o wiersze, a nie fun cluby i tym podobne głupoty. Czy tak ciężko przezwyciężyć swą zawiść i po prostu stwierdzić, że wiersz jest dobry i pozdrowić? Czy może kulturalnie stwierdzić, że tekst zdaniem danego czytelnika jest nieudany i gruntownie to wyjaśnić, nie wspominając już o radach?
Mi się wiersz podoba i uważam go za tzw. dobry
szczególnie urzekająca jest część o dzieciach z tundrą w oczach
pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Todlamnie na duży plus

powiedziałem już wszystko
sam najlepiej wiesz że nie było
takiej ceny której bym nie zapłacił

i oby nikt mnie nie powstrzymywał
proszę cię zwłaszcza
nie stawiaj na drodze dzieci
o oczach szorstkich jak tundra
boję się bowiem rozcinania łąk

wszystkiemu zawinił ten przeklęty strach
za szybko dojrzały ogrody na cyprze
i usta dziewcząt z madison square garden

ty wiesz powiedziałem wszystko
zacisnąłem krawat
podpaliłem miasto
zabiłem człowieka

nie pytaj nalegam którego ciebie
wyśniłem wczoraj w nocy
Opublikowano

Dziękuję wszystkim. Miło mi, że chce Wam się pochylić nad tym moim pisaniem. Bardzo to doceniam.

Lecterze, ja i trudne tematy, sam nie wiem, może po prostu spotykamy się w środku drogi. A może to tylko złudzenie zrozumienia, na czym polega ta trudność. Uwzględniam Twoje uwagi, też czuję, że przedobrzyłem.

Pchło, dziękuję, pomyślę. Kto wie, czy nie lepiej by było po prostu zmienić w tym feralnym wersie aspekt czasownika - "powstrzymywał" na "powstrzymał". A może "i oby mnie nie powstrzymali"?

Pozdrawiam.

Opublikowano

Pytanie o równość autora i peela ma sens z puntu widzenia psychologii....

Z punktu widzenia noematyki i teorii literatury nie ma sensu... Chyba, że pozostajemy na poziomie szkoły podstawowej, gdzie wszystko "jest" albo go "nie ma"..... (czy "jest" elektron czy kwarki, a może.... superstruny... hi, hi....)

Jak ktoś chce uprawiać psychologię to jego sprawa i domysły i związek pomiędzy dziełem i twórcą dzieła jest. Ale to chyba nie forum psychologiczne.

tego potworka, zwanego "peelem" skonstruowano po to, aby wyjaśnić fenomen, że dzieło może być zrozumiałe bez "znajomości" autora, jako twór dany odbiorcy do zrozumienia w jego konkretnej sytuacji egzystencjalnej, a powstały w sytuacji egzystencjalnej zupełnie innej i nie-w- pełni-komunikowalnej.....

;)


Tak więc "spór" dotyczy inprintowanych wyobrażeń rodem ze szkoły, a sam w sobie jest znaczeniowo pusty....

(sfera to taka kula pusta w środku - jakoś to dzieciom trzeba unaocznić, a matematyk wie, że sera to twór fikcyjny, podany wzorem, lub szczególny wynik odpowiednich przekształceń przestrzeni)

Opublikowano

Panie Jaro sławie, obawiam się, że dokonalibyśmy wtedy niedopuszczalnego uproszczenia.

Spychać spór do dziedziny psychologii (lub co więcej traktować te definicje jako wypracowane na potrzeby nauki szkolnej pseudo-pojęcia) to tak, jakby zamieść pod stół całą niewygodną kwestię. A zwielokrotnienie tożsamości na autorską i literacką jest podstawowym problemem teorii literatury i tego nijak wyprzeć się nie możemy. Zaczęło się w latach 60. od Barthes'owskiej kategorii "śmierci autora" i niewiele zwiastuje, aby polemiki dało się zażegnać. Przynajmniej w ujęciu filozofii tekstu.

Cały problem postkultury zasadza się na tym, jak uśmiercić pisarza, już nawet nie chodzi współczesnym o stawianie znaków równości, ale o wyrugowanie tej "nadrzędnej" obecności w utworze. W Polsce z kolei jeden z najważniejszych nurtów w myśleniu o podmiocie lirycznym wywiodła szkoła strukturalistyczna (Okopień-Sławińska). Zatem nie jest to kwestia tylko dla psychologów, ale palący problem teoretycznoliteracki.

Przepraszam, że nie będę mógł odpowiedzieć. Za chwilę wyjeżdżam na tydzień i najwyraźniej będę musiał obyć się bez internetu. Niestety nie mam na to wpływu. Proszę dyskutować, jeśli mają Państwo taką ochotę.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Szkoda, że nie podyskutujemy...

:(

Ale właśnie prezentuję "kolejne spojrzenie", może to być "szkoła Jarosławowska", traktująca ten problem, jako jeszcze jedną pułapkę, w którą trafili "humaniści" chcący wszędzie znaleźć byty, których nie ma w kategoriach realnych.
Jeśli twierdzę, że ten powołany "byt" uniesprzecznia im to, że dzieło literackie jest treścią podlegającą prawidłom komunikacji i do tego posiadając treść nie posiada samodzielnego istnienia (chyba, że tym istnieniem będzie forma istnienia nośnika, ale wiemy, że literatura to nie to), to możemy tworzyć dowolne byty dialektyczne analogiczne do podobnych bytów powoływanych innych dziedzinach dialektycznych, jak np. matematyka. Nikt nie ogłasza "śmierci trójkąta" poprzez zdefiniowanie kwadratu....

;)

Opublikowano

Nie rozumiem tego zamieszania. z caŁym szacunkiem dla niektórych
wypowiadających się powyżej, ale [u]nie zgadzam się[/u]
z tezą, że autor utożsamia się z podmiotem. sama pisaŁam wiersze,
z perspektywy dziewczynki 10. letniej, osoby poważnie chorej itd.
i nikt mi nie zarzucaŁ niewiarygodności czy zakŁamania. kolega
z forum [Pancolek] dosyć dobrze sobie radzi z pisaniem 'jako
kobieta' a jest 100% mężczyzną.

Karolku, co do samego wiersza; mnie przekonuje.
kilka maŁych uwag mam do ostatniej zwrotki

może

nie pytaj nalegam

w takim wypadku jest bardziej wieloznaczna.

i ewentualnie tutaj

i oby nikt mnie nie powstrzymywał
proszę cię nie stawiaj na drodze dzieci
o oczach szorstkich jak tundra
boję się bowiem rozcinania łąk


ale to takie kosmetyki, plus od Karolci :)

pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Noszę w sobie miłość jak galaktykę zamkniętą w dłoni: rozżarzoną, pulsującą, bezkresną, a jednak ukrytą w katedrze mojej duszy. Każde uderzenie serca to eksplozja gwiazdy, której światło nigdy nie wydostaje się na zewnątrz. Czuję metaliczny posmak na języku, gdy duszę krzyk. Pragnę cię jak ziemia pragnie deszczu po tysiącu lat suszy. Moje wnętrze jest dżunglą o wyschniętych liściach, które drżą, czekając na twój dotyk, ale gdy wyciągam rękę, palce cofają się do cienia. Moja miłość jest jak wino w szczelnej amforze: ciemne, ciężkie, soczyste, gotowe, by zalać świat tysiącem smaków, a jednak więzione, sączące się tylko w moje własne gardło. I dławi mnie, i upajam się nią samotnie, aż staję się pijany ciszą, ciszą, która ma zapach starości. Duszę się sobą. Tłumię każdy krzyk, jakby moje gardło było lochami, gdzie wrzeszczą skazańcy – a nikt nie słyszy. Świat widzi pustkę, ty widzisz twarz, lecz nie wnętrze, które pulsuje jak ocean. Bo moje wnętrze to labirynt: pełen zakrętów, pełen ślepych zaułków, pełen kryształów, które świecą tylko dla mnie. Chciałbym rozpaść się w tobie jak burza w niebie, rozlać się deszczem po twojej skórze, stać się płomieniem w twoim oddechu, stać się powietrzem w twoich płucach. Chciałbym krzyczeć miłość w twoje serce, aż ziemia pęknie, aż morza się wzburzą. Ale zostaje tylko szept, który ginie w powietrzu jak pył. Bo każdy mój przymus to ogród nocą: kwiaty drżą, lecz nie otwierają się przed światłem, boją się, że wschód słońca spali ich delikatność. Tak samo ja – boję się, że moja pełnia miłości roztrzaska mnie na kawałki, jeśli spróbuję ją wypowiedzieć. A jednak we mnie rzeka wzbiera – gorąca, soczysta, obłędna, pełna namiętności, pełna światła, która domaga się, by rozlac się w tobie. Lecz jej koryto jest zamknięte, a ja jestem więźniem własnej tamy. Moje serce to meteoryt: pędzi, płonie, ale nigdy nie dotrze do twojej ziemi. Moje serce to śnieg w sierpniu: zbyt kruchy, by przetrwać. Kocham cię całym sobą, choć nikt nie widzi. Kocham cię tak, że mógłbym rozerwać niebo na pół, a ty wciąż widzisz tylko ciszę. Bo jestem introwertykiem: więźniem własnych murów, strażnikiem własnego ognia, ogrodem, którego kwiaty boją się światła, rzeką, która nie może wylać, ogniskiem, które pali, ale nie daje ciepła. A jednak – w tym ogniu, w tej rzece, w tym ogrodzie, w tej ciszy, która krzyczy – drży prawda, której świat nie zna: że introwertyk kocha najsilniej, bo kocha w samotności, bez świadków, bez dowodów. Kocham jak echo w katedrze, którego nikt nie słyszy, ale które wypełnia całą przestrzeń. I choć świat nie usłyszy, choć ty nie zobaczysz, moja miłość błyszczy w mroku – jak brylant ciszy, który istnieje, choć ukryty, i którego blask jest większy niż wszystkie słońca razem wzięte.
    • @Robert Witold Gorzkowski Bardzo ładne i zgrabne podziękowania :) 
    • @Marek.zak1 tak zwłaszcza z Marysią oj my faceci uwielbiamy te słowne zabawy.
    • @Marek.zak1 to prawda zwłaszcza ta ludzka.
    • @Marek.zak1 Marku dwuznacznie; super!!! i też jestem Bykiem czyli wszystko zaczynam a dalej niech ktoś się tym zajmie bo na mnie nowe czekają wyzwania.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...