Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ładnie ukryte łzy.

Pozdrawiam,
jasna :-))

P.S.
Dla tak ładnego haiku warto byłoby pokusić się o obraz w pierwszym wersie,
chociaż nie jest to aż tak konieczne.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ładnie ukryte łzy.

Pozdrawiam,
jasna :-))

P.S.
Dla tak ładnego haiku warto byłoby pokusić się o obraz w pierwszym wersie,
chociaż nie jest to aż tak konieczne.
Np. jesienna melancholia, ale rzeczywiście: ukryte łzy świetnie korespondują
z tymi prawdziwymi, uronionym ukradkiem (nie widać ich, ale jednak są).
I pomyśleć, że to zdaje się pierwsze w życiu haiku Autorki?
Trzymam kciuki i już cieszę się na następne :)

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ładnie ukryte łzy.

Pozdrawiam,
jasna :-))

P.S.
Dla tak ładnego haiku warto byłoby pokusić się o obraz w pierwszym wersie,
chociaż nie jest to aż tak konieczne.

Dziękuję. Tym razem mała łezka wzruszenia (też ukryta)...ochłonę i pokuszę się pewnie obraz.
:)
Serdecznie pozdrawiam
-teresa
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ładnie ukryte łzy.

Pozdrawiam,
jasna :-))

P.S.
Dla tak ładnego haiku warto byłoby pokusić się o obraz w pierwszym wersie,
chociaż nie jest to aż tak konieczne.
Np. jesienna melancholia, ale rzeczywiście: ukryte łzy świetnie korespondują
z tymi prawdziwymi, uronionym ukradkiem (nie widać ich, ale jednak są).
I pomyśleć, że to zdaje się pierwsze w życiu haiku Autorki?
Trzymam kciuki i już cieszę się na następne :)

Pozdrawiam.

Tak. Pierwsze w życiu haiku jak skok na głęboką wodę i przedtem ogromna trema.
Z całego serca dziękuję za kciuki i wyprzedzającą radość.
:))
Serdecznie pozdrawiam
-teresa
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Serdecznie gratuluję Ci udanego debiutu. :-))
Życzę powodzenia!

jasna :-))

P.S.
Mimo, że trochę napisałam już haiku, za każdym razem towarzyszy mi trema i za każdym razem coraz większa.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Serdecznie gratuluję Ci udanego debiutu. :-))
Życzę powodzenia!

jasna :-))

P.S.
Mimo, że trochę napisałam już haiku, za każdym razem towarzyszy mi trema i za każdym razem coraz większa.

Tym bardziej mi miło, bo umacniasz mnie.
Dziękuję za gratulacje i życzenie.
: - ))
-teresa
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To też jest ładne, ale zastanawiam się nad tym rebusem?
Wydaje się w kontekście mgły trochę zbyt mechaniczny.
Mgła zaciera kształty, a on tak bardzo z niej wystaje.
A gdyby tak zamienić go na ułudę, nawet oznakę czegoś w rodzaju choroby?
W końcu jesień tak bardzo kojarzy się z symptomami choćby... sklerozy :)
Słońce coraz częściej zapomina wstać rano, liść zielenić się i szumieć, a trawy kołysać:


jesienny objaw -
czy to ta sama droga
którą szłam z domu?


Dlaczego z nami miałoby być inaczej? Skoro jesienią nawet drogi nie poznają siebie,
to czy w ludziach nie mogą się rodzić wtedy pierwsze wątpliwości?
Człowiek młody nie waha się - jest szybki, porywczy, pełen słonecznej energii.
Aż tu... nie stąd, ni zowąd pierwszy symptom (objaw) jesieni.

Żartowałem, ale Twoje haiku daje dosłownie: (jesienne) pole do popisu (wronom)
Pozdrawiam ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To też jest ładne, ale zastanawiam się nad tym rebusem?
Wydaje się w kontekście mgły trochę zbyt mechaniczny.
Mgła zaciera kształty, a on tak bardzo z niej wystaje.
A gdyby tak zamienić go na ułudę, nawet oznakę czegoś w rodzaju choroby?
W końcu jesień tak bardzo kojarzy się z symptomami choćby... sklerozy :)
Słońce coraz częściej zapomina wstać rano, liść zielenić się i szumieć, a trawy kołysać:


jesienny objaw -
czy to ta sama droga
którą szłam z domu?


Dlaczego z nami miałoby być inaczej? Skoro jesienią nawet drogi nie poznają siebie,
to czy w ludziach nie mogą się rodzić wtedy pierwsze wątpliwości?
Człowiek młody nie waha się - jest szybki, porywczy, pełen słonecznej energii.
Aż tu... nie stąd, ni zowąd pierwszy symptom (objaw) jesieni.

Żartowałem, ale Twoje haiku daje dosłownie: (jesienne) pole do popisu (wronom)
Pozdrawiam ;)

Powiem szczerze, że jeszcze nie bardzo umiem komentować (na razie czytam wypowiedzi innych). Twoje jesienne obrazy są przepiękne i masz rację, że można inaczej. Wiem, nurtuje Cię ten rebus, ale on jest dla mnie symbolem czegoś bardzo ważnego, co nie odpowiada sklerozie, wręcz przeciwnie.
Może spróbuję przedstawić taki obraz: polna jesienna droga prowadzi przez bardzo rozległe pole, gdzieś w oddali (na horyzoncie) majaczy mało widoczna, jakby za mgłą, kępa samotnych drzew, skąd dochodzi krakanie wron. Muszę sama decydować, bo nie ma kogo zapytać, dokąd ta droga prowadz. Podejmuję ryzyko, idę. Nie chcę zawracać, bo cel mnie nęci, bardzo chcę do niego dotrzeć. Próbuję sobie radzić. Wiem, że trudno. Nie wiem, czy idę we właściwym kierunku. Czy trafię? Nie wiem.

Ech, chyba się pogubiłam w tym wszystkim.

Twoje haiku raczej mówi o zaskoczeniu przez jesień...to nie było w moim zamysle, ale jest bardzo ciekawe i zupełnie inne.
Dziękuję za obszerny komentarz i za to, ze mnie uczysz poprzez swoje wypowiedzi.
:)
Pozdrawiam
-teresa
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak, wręcz przeciwnie :) Chodzi o zapominanie szczegółów, zacieranie,
czyli o cechy którymi charakteryzuje się mgła. Jeden z pierwszych objawów jesieni.
[quote]
Może spróbuję przedstawić taki obraz: polna jesienna droga prowadzi przez bardzo rozległe pole, gdzieś w oddali (na horyzoncie) majaczy mało widoczna, jakby za mgłą, kępa samotnych drzew, skąd dochodzi krakanie wron. Muszę sama decydować, bo nie ma kogo zapytać, dokąd ta droga prowadzi. Podejmuję ryzyko, idę. Nie chcę zawracać, bo cel mnie nęci, bardzo chcę do niego dotrzeć. Próbuję sobie radzić. Wiem, że trudno. Nie wiem, czy idę we właściwym kierunku. Czy trafię? Nie wiem.
Ja to wszystko wiem, haiku jest przejrzyste :) Chodzi o to, że rebus jest jakiś taki... geometryczny. A geometria jest przeciwieństwem mgły - nie ma mowy o wyraźnych kształtach,
jakichś trójkątach, sześcianach, czy kulach. Bardziej z rebusem kojarzy się zima i mróz na szybach. Tu może być na drogowskazie drogi prowadzącej do domu.
Rebus jest zagadką w formie liter albo rysunków, dlatego jakoś nie pasuje mi
w kontekście mgły, która je właśnie z a c i e r a.
Moje słowa nie są jakieś zobowiązujące. Po prostu podzieliłem się
swoimi wrażeniami notabene mgły i rebusu :)

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Kasiu, serdecznie dziękuję za życzliwe przyjęcie tego pierworodnego. Twoja zachęta mobilizuje do powiększenia rodziny...hehe...pewnie będzie wielodzietna i to już wkrótce. W takiej życzliwej atmosferze nie ma się czego obawiać.
Jeszcze raz dzięki.
:):)
Serdecznie pozdrawiam
- Krysia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Kasiu, serdecznie dziękuję za życzliwe przyjęcie tego pierworodnego. Twoja zachęta mobilizuje do powiększenia rodziny...hehe...pewnie będzie wielodzietna i to już wkrótce. W takiej życzliwej atmosferze nie ma się czego obawiać.
Jeszcze raz dzięki.
:):)
Serdecznie pozdrawiam
- Krysia
Krysiu ja jestem zwolenniczką wielodzietnych rodzin, tak więc działaj, działaj!;) Pamiętaj, nawet jeśli pojawi się krytyka, nie należy się zniechęcać. Ona też jest potrzebna! Nawet bardzo! A mądre i życzliwe rady naprawdę pomagają:) Powodzenia!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak, wręcz przeciwnie :) Chodzi o zapominanie szczegółów, zacieranie,
czyli o cechy którymi charakteryzuje się mgła. Jeden z pierwszych objawów jesieni.
[quote]
Może spróbuję przedstawić taki obraz: polna jesienna droga prowadzi przez bardzo rozległe pole, gdzieś w oddali (na horyzoncie) majaczy mało widoczna, jakby za mgłą, kępa samotnych drzew, skąd dochodzi krakanie wron. Muszę sama decydować, bo nie ma kogo zapytać, dokąd ta droga prowadzi. Podejmuję ryzyko, idę. Nie chcę zawracać, bo cel mnie nęci, bardzo chcę do niego dotrzeć. Próbuję sobie radzić. Wiem, że trudno. Nie wiem, czy idę we właściwym kierunku. Czy trafię? Nie wiem.
Ja to wszystko wiem, haiku jest przejrzyste :) Chodzi o to, że rebus jest jakiś taki... geometryczny. A geometria jest przeciwieństwem mgły - nie ma mowy o wyraźnych kształtach,
jakichś trójkątach, sześcianach, czy kulach. Bardziej z rebusem kojarzy się zima i mróz na szybach. Tu może być na drogowskazie drogi prowadzącej do domu.
Rebus jest zagadką w formie liter albo rysunków, dlatego jakoś nie pasuje mi
w kontekście mgły, która je właśnie z a c i e r a.
Moje słowa nie są jakieś zobowiązujące. Po prostu podzieliłem się
swoimi wrażeniami notabene mgły i rebusu :)

Pozdrawiam.
Wiem, że dzielisz się w dobrej intencji. Twoje dzielenie się jest jak przyjazna dłoń...we mgle, hehe...takie światełko w tunelu. A może masz pomysł na wyrzucenie rebusu (teraz i ja nabralam niechęci do geometrii)? Tak, żeby zachować sens bez figur...na razie nic nie przychodzi mi do głowy.
Dziękuję.
:) :)
Serdecznie (bez rebusu!) pozdrawiam
- Krysia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O, na przykład właśnie tak :) Takimi trzema kropkami, jakimi opisałaś figury we mgle:


co za noc...
tylko mgła
jest bezbłędna


Stąd można trafić nawet... do drugiego haiku -
prosto na halę z Twoim bacą :)))

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O, na przykład właśnie tak :) Takimi trzema kropkami, jakimi opisałaś figury we mgle:


co za noc...
tylko mgła
jest bezbłędna


Stąd można trafić nawet... do drugiego haiku -
prosto na halę z Twoim bacą :)))

Pozdrawiam.

Jesteś cudownie niezawodny w prowadzeniu...
Dziękuję.
:))))

Serdecznie pozdrawiam
-Krystyna

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Dekaos Dondi  a potem ktoś głowę kata zetnie  
    • @Nata_Kruk musi być szalony, bo czasem jestem szalona dzięki   @Kwiatuszek dzięki
    • @Natuskaa    "(...) To, co długo dojrzewa, bywa śmieszne i niedocenione (...)".     Rozumiem, że masz na myśli innych ludzi. Bo na podstawie już tylko "Późnego owocu" można wysnuć wniosek, że owoce adojrzałe bynajmniej Cię śmieszą.     Pozdrowienia. ;))*    
    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież, także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Leakey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby.       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...