Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Modliszka III


Rekomendowane odpowiedzi

Do jej uszu dotarły delikatne dźwięki „Over the rainbow” w wykonaniu nieznanego wokalisty.
Nie jest to najlepsza aranżacja- pomyślała. Wolała inne. Zlokalizowała już źródło dźwięków, ale była za leniwa, żeby wyłączyć radio. Poza tym ten utwór zawsze wprowadzał ją w melancholijny nastrój. Czasem sama miała ochotę sięgnąć tęczy, znaleźć się po drugiej stronie. Chciała przejść w stan niebytu.
Uniosła się. Poczuła niesmak w ustach i tępy ból głowy. No tak, wypiła sporo! Rozejrzała się wokół. Pod lustrem toaletki paliła się mała lampka. Wokół porozrzucane ubrania, a na podłodze butelka z niedopitym szampanem. Do jej świadomości zaczęły dochodzić zdarzenia z ostatniego wieczoru. Była naga, obok niej leżał pochrapując Krzysztof.
- Dochodzi druga. Pożegnam się z państwem, życząc spokojnej nocy…- dotarł do niej znany głos prezentera.
No tak, January ma dzisiaj dyżur, stąd ta muzyka. Wychyliła się w kierunku nocnego stolika i usiłowała znaleźć odpowiednią gałkę, aby wyłączyć radioodbiornik. W końcu ją znalazła. W hotelowym pokoju zapanowała kompletna cisza. Wstała. Zgasiła lampkę i usiadła na łóżku. Coraz więcej z wczorajszych zdarzeń zaczęło docierać do jej świadomości. Ciało pod kołdrą poruszyło się.
- Witaj, ulubienico Marsa!- przyciągnął ją silnym ramieniem w swoim kierunku. Pogładził po udzie.- Boska!
Rzuciła wzrok w kierunku okna. Rozchylona firanka odkrywała czyste gwiaździste niebo. Żadnych oznak deszczu- pomyślała.
- Niebo gwiaździste nade mną…- nie skończyła.
- Błagam, nie filozofuj!- przerwał jej.- Tutaj masz być milusia, nie koniecznie mądra. Na taką rolę zgodziłaś się wychodząc za Janka i dlatego zostałaś sama. Zdominował cię kompletnie.
Miała ochotę krzyknąć, uderzyć go, ale zamarła. Jeszcze bardziej zaczynała nim gardzić.
- Bez urazy, Martyno, ale ty cały czas o nim myślisz! Jesteś wielką kupą nieszczęścia!
- Chcesz powiedzieć, że z litości spotkałeś się ze mną?- zapytała zaczepnie.
- Nie, wciąż jesteś atrakcyjną kobietą. Tylko, cholera, przyznam ci się do czegoś- zawiesił na chwilę głos, jakby zastanawiał się nad doborem słów.
- Przed czterema laty, kiedy płonęłaś szczęściem u boku Janka, marzyłem o tym, żeby zbliżyć się do ciebie. A ty, po moim odejściu od Marii, zaczęłaś traktować mnie z pogardą. Solidarność jajników, cholera jasna! – wyjął papierosa z pudełka leżącego na stoliku nocnym i podpalił.- Też masz ochotę?
Usiadła skulona na łóżku i w milczeniu słuchała jego wywodu. Wyjęła mu z rąk papierosa i zaciągnęła się.
- Gardziłaś mną, a tak naprawdę ja byłem uczciwszy od Janka. W chwili, kiedy zauważyłem, że jej nie kocham, że bardziej interesują mnie inne kobiety, uczciwie przyznałem się do tego i odszedłem.- Wstał i sięgnął po stojącą na podłodze butelkę.
- Wiem, że wtedy byłaś blisko z Marią i solidaryzowałaś się z nią. Napijesz się?- pociągnął sporego łyka i podał jej butelkę.
- Nawet to rozumiem, ale to były moje sprawy i Marii, a ty ostentacyjnie okazywałaś mi odrazę. Tolerowałaś mnie w waszym domu tylko z uwagi na to, że byłaś głupio posłuszna Jaśkowi. Czy wiesz, że już wtedy on utrzymywał tę kobietę? Regularnie płacił za jej mieszkanie, zachcianki. Kupił jej auto, wprawdzie używanego golfa, ale utrzymywał jego eksploatację. Wiesz, prowadził potrójne życie. Ją też zdradzał. Obie byłyście ślepe, bo tak wam było wygodniej.
Martyna czuła, że coraz bardziej się kurczy. Usłyszała to, czego nigdy nie chciała przyjąć do swojej świadomości. W tej chwili z całych sił nienawidziła Krzysztofa, chociaż była świadoma tego, że on ma rację.
- Właśnie patrząc na was, na ciebie i Janka, teraz z perspektywy czasu, stwierdzam, że małżeństwo, to zalegalizowana forma prostytucji. Wy, żony, milczycie przymykając oczy na niewierność mężów. Nie przyjmujecie tego do swojej świadomości, żeby broń boże nie zawalił się wasz bezpieczny światek. Przecież on niemalże oddychał za ciebie!
- Dlaczego mi o tym mówisz?!- krzyknęła i czuła, że zaraz złość sprawi, że zacznie cała drżeć.- Po co ta farsa? Po co ściągnąłeś mnie tutaj?
- Martyno, wszystko, ale po kolei! – zabrał jej papierosa, podając butelkę- Pij!
- Po co ta farsa? Bo kiedyś gardziłaś mną. A teraz mam ciebie jak na dłoni, skuloną, bezbronną. Dalej piękną, kuszącą, cholera, nawet świetną w łóżku, ale…- oderwał od pudełka z papierosami wieczko i na nim zgasił peta.- Teraz ta zdobycz już nie cieszy. Chciałem zobaczyć, jak to jest, kiedy wreszcie sięgamy tego, co było zawsze dla nas niedostępne.
- I?
- I nic. Żal mi ciebie.
Naciągnęła na siebie kołdrę, nie była w stanie z siebie wydobyć żadnego dźwięku. Czuła złość, żal i upokorzenie.
- Wiesz czemu odszedł od ciebie? – pociągnął ostatniego łyka z butelki.- Bo dusiłaś go. Wy, kobiety jesteście jak modliszki. Zabijacie swoich mężczyzn, tyle, że nie podczas ekstazy miłosnej. Wy zabijacie nijakością. Dusicie swoim uzależnieniem i przewidywalnością. Poddałaś mu się bezwzględnie, przez co zrobiłaś się dla niego nudną partnerką. Co ja mówię, nie partnerką, a podopieczną. Nic sama bez niego nie potrafiłaś zrobić. Nie potrafiłaś podjąć żadnej decyzji. Byłaś przez to nudna, jak przeczytana po raz setny książka.
Cieszyła się, że ciemność zakryła jej twarz. Myśli kłębiły się w jej głowie.
- Myślę, że poszłaś ze mną do łóżka wyłącznie z zemsty. Nawet nie odwzajemniałaś mi swojego zainteresowania. Bardziej fascynowały cię dwie lesbijki, niż ja, skoncentrowany na tobie. Mam rację?
Miał rację, ale nie odpowiedziała mu nic. Milczała. Jego słowa bardzo bolały ją, chociaż zaczynało do niej docierać to, że nadal nic nie zrobiła ze sobą, nie poczyniła żadnych zmian. Przybrała rolę męczennicy, bezradnej męczennicy wywołując we wszystkich mężczyznach poczucie winy. To była jej osobista zemsta- wywołać poczucie winy. Tyle, że ofiarą tej zemsty nadal była ona.
- Krzychu, ja go kochałam!
- W to wierzę. Ha! Ty pewnie nadal go kochasz, tyle, że już mniej bezkrytycznie. I właśnie dlatego ci to mówię. Zacznij żyć własnym życiem! A tyłeczek masz niesamowity!
Uderzyła go w twarz. Zaraz po tym skuliła się w kłębek. Zaczęła kwilić jak małe dziecko.
- Ja go nie dusiłam, robił co chciał!- skamlała. Nie ograniczałam go, był wolny!
- Właśnie, i wybrał wolność! Posłuchaj, on był już nawet odpowiedzialny za to, jak oddychasz. Prawdziwego faceta, nie podnieca kobieta, która jest mu uległa, która nie ma własnego zdania, która nie ma odwagi samodzielnie oddychać.
- Umawiając się z tobą, usiłowałem sobie wyobrazić sytuację, kiedy znajdziemy się w hotelu i będę trzymał w ramionach kobietę, która emanuje kobiecością, dumą, niedostępnością. Kobietę, która jest nagrodą. Tymczasem mam kobietę... żałosną!
Zerwała się z łóżka. Zapaliła lampkę i odszukała swoje ubrania. Chwyciła je w garść i pobiegła w kierunku łazienki.
- Gdzie uciekasz, Martyno!- wychylił się z łóżka w jej kierunku.
- Czas chyba na mnie. Wszystko już zostało powiedziane!- wykrzyknęła wchodząc do łazienki.
- Ależ, Martyno, zostań! Jutro, po śniadaniu, jeśli nie zechcesz dłużej zostać, odwiozę cię do domu. Teraz tego nie zrobię, bo za dużo wypiłem.
- Chcesz zatrzymać w łóżku żałosną kobietę?- krzyknęła z łazienki spoglądając w lustro. Faktycznie, wyglądała teraz żałośnie: potargane włosy, rozmazany makijaż.
- Nie jesteś żałosna, ale zachowujesz się tak! Zostań, proszę. Wybacz, jeśli cię uraziłem, ale uznałem, że ktoś musi ci otworzyć oczy.
- Dzięki za szczerość, ale na taką szczerość stać tylko drania!
Zamknęła za sobą kabinę prysznica. Odkręciła strugę zimnej wody, chciała jak najszybciej wytrzeźwieć. Woda była zbyt zimna. Uregulowała temperaturę wody i starała się z siebie zmyć cały brud dzisiejszego spotkania. Zaczęła namydlać się hotelowym żelem. Nagle zmiana decyzji- muszę stad jak najszybciej wyjść! Pośpiesznie spłukała z siebie mydło. Wytarła ręcznikiem ciało, pozostawiając na nim resztki niedomytego makijażu. Ubrała się.
Weszła do pokoju. Krzysztof zasnął. Rozejrzała się. Zobaczyła jego jasne spodnie od letniego garnituru. Szybko chwyciła je. Przejrzała kieszenie. Upewniwszy się, że są puste, zwinęła je w rulon. Włożyła pod pachę. Odnalazła jeszcze swoją bransoletę. Była zbyt cenna dla niej, żeby ją stracić. Już miała wyjść, kiedy jej wzrok padł na stolik nocny po stronie jego części łóżka. Leżała tam podwiędła róża. Na palcach podeszła do stolika i zabrała kwiat. Z drugiego stolika zabrała swoje papierosy.
To już chyba wszystko- pomyślała i bezszelestnie opuściła hotelowy pokój. Przechodząc obok recepcji schyliła głowę. Dziewczyna siedząca za kontuarem podniosła wzrok. Obrzuciła ją badawczym spojrzeniem. Pewnie przyzwyczajona jest do takich obrazków, kiedy w nocy kobiety ukradkiem opuszczają pokoje hotelowych gości- pomyślała, żałując, że nie ma przy sobie ciemnych okularów. Z pewnością było widać, że jest w opłakanym stanie. Opuściła hotel.

cdn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i wyjaśniła się nareszcie – jakże przewrotnie – nazwa „Modliszka”

Sama prawda bije z ust Krzysztofa – tak samo bezwolnie zakochany facet jak i bezwolnie zakochana kobieta są - NUUUUUDNI, i nie do wytrzymania!

Oczywiście to urąga wszelkim „romansidłom” – gdzie miłość po grób jest Imperatywem Absolutnym ... dla kucharek.

Czekam niecierpliwie, jak dalej potocza sie losy bohaterki i ...nie jej! _ spodni.

Pa!

M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj było znacznie lepiej, chociaż finansowo gorzej. Kupę kasy zgarnął mechanik( 400zł) a to jeszcze nie jestr koniec, bo w innym warsztacie robię jutro tłumik.
Drugi dzień negocjacji z projektantem zakończony pozytywnie i nawet ze zniżką ceny za moją kuchnię (oczywiście zgarnął zaliczkę), poza tym zostałam szczęśliwą posiadaczką czegoś o nazwie zlewozmywak ale za to z kompletem noży w promocji(też diabelnie drogo- 4 klamki do citroena za to można), syfon i jakieś inne rurki. A pod wieczór miłe babskie spotkanko na Starówce i dwa piwa ścięły mnie kompletnie z nóg.
Podlic zyłam budżet i stwierdzam, że mam wszystkiego dosyć i chyba śmignę z dzieckiem nad jakieś morze. Choćby na jeden dzien, ale muszę zmienic klimat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko, jeszcze stać mnie na spontaniczność. A co do kasy...za wszystko płaci karta Master card- aczkolwiek też ma ograniczone możliwości kredytowe, a ja nie cierpię kredytów. Wolę płacić za remonty z bieżących pieniędzy(czytaj uciułanych).A pieniądz rzecz nabyta. Zacznie się sezon, zwłaszcza październik , znowu będę miała kupę zamówień. Już powinnam przysiąść.
Na igrzyska dmucham. Śledzę jedynie w prasie, gdzie nasi zd..pili, a gdzie jest medal.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i mamy pierwsze medale!
Wybacz, że teraz rzadziej piszę - ale remontuję z kolegami - oni pomagają mi za to w RRRRemoncie - taki stary samochód - klasyk.
Dla faceta to jednak fajny odpoczynek.
Potem mamy jeszcze cos do łyknięcia - dom i IGRZYSKA
Marnie za to z CHLEBEM - trochę schudłem, bo pojadam tylko tu i tam.
Nie licz więc na razie na jakieś nowe utwory - chyba że mnie "najdzie":))

Cześć - o pogodę nie pytam - bo wszędzie nieciekawie - możesz za to kontynuować Modliszkę.

Czekam więc na rozwiązanie sprawy spodni, itd - Pa!

Marek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Motto:
"Spodnie są ważniejsze od żony. Istnieje wiele miejsc, do których
można iść bez żony i niewiele, dokąd można iść bez spodni... "

Hej!
To Motto - dla Krzysia z Twojej "Modliszki":))

A u mnie - pytasz dlaczego nie pojechałem do Czech - Po pierwsze popatrz za okno - u mnie jest tak samo, a w górach jeszcze gorzej. Ale głównym powodem jest to, ze zachorował 6-cio letni Kacperek tych znajomych, do których domku mieliśmy jechać. Chcieli mi dać klucze - ale tu przeważyła własnie pogoda.

A remontujemy piękny (będzie, będzie!) busik VW z 1966 roku. Ten ulubiony pojazd hipisów. Toteż mamy zamiar pomalować go w kwiatki:))
Ale w środku jest duzo pracy np. tapicerskiej. Poza tym chcemy włożyć do niego silnik z motocykla - żeby miał kopyto!

No właśnie - takie nudne, zabawy chłopców. Moi koledzy maja gadatliwe żony - toteż sie im nie dziwię (patrz mój Poradnik), a ja może robię to z ... braku literackiej weny?

A tak przy okazji, to owe "gadatliwe zony", same o tym nie wiedząc - walnie przyczyniają sie do rozwoju wędkarstwa.. Bo juz lepiej uciec o 4 rano nad wode, niz spedzić cały dzię wysłuchujac tej (niegdyś) ukochanej szczebiotki!
Polski Zwiazek Wędkarski powinien ufundować tym żonom jakiś medal ... Milczącej Ryby:))

Muszę kończyć, Pa! - Marek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej!
Co do vw rocznik 66, to uważam, że nie ma lepszego rocznika:). W końcu jestem dokładnie spod tej samej daty co Wasz busik. Zatem rocznik idealny.
Co do gadatliwych żon...hm. Sama jestem gadułą, tyle, że nie z każdym i nie zawsze. Czasem wolę dialog na zasadzie: jedno milczy, drugie słucha. A wędkowanie akurat uważam za rewelację i super okazję to dialogu z samym sobą lub z ewentualną rybką. Sama parę razy wędkowałam i nie uważam tego za nuudę, chociaż głównie mam same brania. Za to oko cieszą foty, ktore mi kumpel, zapalony wędkarz, podsyła z Kanady, gdzie mieszka. Tam to jest ryba! Jedną rybką 10 osób nakarmisz!
Motto przecudnej urody i niezwykle trafne ułożyłeś. Dokładnie o to właśnie chodzi!:))
Szkoda, że nie wypalił Ci urlop. Mnie też wena jakby opuściła. Jedynie kilka nędzniutkich limeryczków na RE umieszczonych. A poza tym toczę dialog (milczący) z samą sobą. Sporo mam do rozważenia, przemyślenia i ... Chwilowo udało mji sie tylko porozwalać i też mało umiejętnie. Pogoda nie nastraja zbyt optymistycznie. Dobrze, że chociaż wypad nad morze nam się udał i że pogoda dopisała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Motto:
"Nie jestem leniwy. Mam zawyżone wymagania motywacyjne."

Witaj.
To i poprzednie Motto dostałem od kogoś w necie - taki mądrala to już nie jestem.
A to dzisiejsze pasuje chyba ... nam obojgu :))
Ale zwalmy to wszystko na pogodę!

Wszyscy z rocznika 66 - mają u nas ( in spe) darmowe przejazdy, muszą tylko umieć grać w "66".

A co do dialogów rodzinnych - to taki, że jeden mówi a drugi słucha ... pachnie mi pruskim drylem. Ja wiem, Wy tam na północy ... ale mam nadzieję, że dziecko juz Ci sę odszczekuje. Bo co to będzie za mąż, który od czasu do czasu nie walnie pięścią w stół i ... wyjdzie z psem na spacer?

Z tymi życiowymi rozważaniem i przemyśleniami, to kobiety są w tym dobre - i nie mówię tu (złośliwie) o zakupach!
Niestety rezultaty sa zwykle żałosno-nijakie. Tak sie kiedys zastanawiałem, dlaczego?
Mam w pracy wiekszość kobiet mniej lub bardziej nieszczęsliwych, które wciąż konsultują wszystkie aspekty swojego życia z koleżankami - i nic... pustka. Żadnej odważniejszej decyzji.
Doszedłem do wniosku, ze to jednak wina mężczyzn - są zwykle beznadziejnie impregnowani na ich potrzeby., wiec one w długich rozmowach same tworzą kolejne, nakładajace sie iluzje na temat wspólnych związków.
Potem to wszystko pryska - i ... ale przynudzam. Boję sie jednak, ze ta pogoda i Ciebie pogrąży w Czarnej Melancholiji .
Na szczęscie osoby z ADHD - szybko znajduja sobie coś "zamiast"
A wiesz, "Zamiast" - to moja ulubiona piosenka Edyty Geppert, choć taka dołująca.
Kończę, bo zamiast coś napisać - to bawię sie w pedagoga - a to Twoja działka:))

No to Dobranoc Agutko - poczytaj przed snem coś wesołego - (Boya?) - Pa!

Marek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ostatniej chwili coś mnie tknęło, żeby najpierw tu zajrzeć, zobaczyć co napisaleś. I dobrze sie stało, bo "Twoje" motto o spodniach chcialam umieścić przed ostatnią częścią Modliszki i podpisać Twoim pseudo :))
A jeśli chodzi o Twoje dzisiejsze wywody, to kompletnie jestem gruboskórna. Nic dzisiaj do mnie nie trafia, i nawet moje ADHD nie zachęca mnie do walki na ringu. A jeśli codzi o babskie zwierzenia i kącik porad- to akurat beze mnie. Wolę pogawędkę face to face z facetami- tu zdecydowanie cenię zupelnie inny punkt widzenia. Jesteście bardziej rzeczowi. A dołek mam nadal ale ten portal to chyba nie jest odpowiednie miejsce na ten temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja czekam z wypiekami na twarzy na Twoj komentarz. A na poprawę nastroju pożarłam całą tabliczkę czekolady. Oj, zebym jutro nie umierała!
A pruskiego drylu nie uznaję. Chyba rozpuszczam swoją latorośl, jestem też niekonsekwentna i zbyt liberalna. Kiepska ze mnie matka. Ale najważniejsze dla mnie jest to, że mój dzieciak jest wrażliwym facetem i potrafi odróżnić dobro od zła. A że pyskacz...heh- wcale nie byłam lepsza. Trzeba przeczekać i tyle!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...