Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
i twoje wyskoki w błędnik
noc przy małej wódce
wśród małomównych chmur drżą okiennice
i ponad niebem pulsuje neon


Mówiłeś:

jeszcze zdołasz wydobyć z pamięci
zdążysz przed ostatnim kursem!
zarówno ty i śmierć małomówna
wskaże kierunek – do diabła idź
za światłem!

Mówiłaś:

zarówno ty jak i twoje klechdy
o śmierci co rozpoczyna przemarsz
rozpalonym frontem:

stoi przed nami ziemski strój: noce ich cienie -

zarówno ty jak i ja przejdziemy chłodny trawnik
i urwisko – aż zajdzie cień. znajdzie
Opublikowano

trudno wydobyć z siebie jakiś słowa, bo żeby je z siebie wydobyć i nie wyjść przy tym na idiotę, należałoby znaleźć chocby najmniejszy powód dla tej oralnej maieutyki. tu powodu takiego brak nawet w odmianie tyci-tyci

Opublikowano

[i/]i twoje wyskoki w błędnik
noc przy małej wódce
wśród małomównych chmur drżą okiennice
i ponad niebem pulsuje neon....czy między dwoma spójnikami "i" nie ustawić wszystkiego w mianowniku? czyli:
"i twoje wyskoki w błędnik
noc przy małej wódce
wśród małomównych chmur
drżące okiennice
i ponad niebem pulsujący neon"

Mówiłeś:

jeszcze zdołasz wydobyć z pamięci
zdążysz przed ostatnim kursem!
zarówno ty i śmierć małomówna
wskaże kierunek – do diabła idź.....czy ta sylaba "idź" w inwersji dobrze tutaj dźwięczy?
za światłem!

Mówiłaś:

zarówno ty jak i twoje klechdy
o śmierci co rozpoczyna przemarsz
rozpalonym frontem:

stoi przed nami ziemski strój: noce ich cienie -... ja bym napisał : "nocne"

zarówno ty jak i ja przejdziemy chłodny trawnik
i urwisko – aż zajdzie cień. znajdzie

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ad. 1

raczej nie, choć może tak było by poprawnie, ale moje czucie słowa jest inne;)

ad. 2

chyba dobrze, mi psuje jak jest, ale podumam jeszcze.

ad. 3

decydowanie nie


dzięki za wgląd i propozycje:) pozdrawiam
Opublikowano

Jest lot własną konsekwentną bajką, gdzie o stopień wycieniowania nie można mieć pretensji. Bo to już problem czytającego, z jakim wyciszeniem podchodzi do lektury. Trzeba umieć poznać grzbiet smoka po cieniu, rycerza po odblasku zbroi.

Ale są zlepy plastelinowe w składni, szczególnie tu niewdzięczne:

* „zarówno ty i śmierć małomówna” – „zarówno” nie łączy się z samym „i”;

* „stoi przed nami ziemski strój” – lepiej by inaczej jawił się niż stał, bo to trochę śmieszy;

* „noce ich cienie” – interpunkcja ascetyczna, ale skoro jednak jest, to tu aż się prosi dla ukierunkowania;

* „zarówno ty jak i ja przejdziemy chłodny trawnik” – ponownie „zarówno” (tym razem skompletowane), ale nawet nie o to mi chodzi, bo odstęp jakiś jest – tylko o to, że to wprowadzenie subiektywnie tłamsi końcówkę, powoduje efekt uroczystego przemarszu mrówek. Dlaczego nie po prostu „oboje przejdziemy chłodny trawnik” czy coś w podobnym skrócie?

Skoro ma być prawie wszędzie (bo nie do końca) pianissimo, to odbiorca nie może kleić się i potykać.

Komplement dla umiejętnych wygaszeń swoją drogą. Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




tekst jest już stary i mocno pozmieniany, oficjalnej wersji nie ma, ale moje widzi-mi-się takie jest;) faktycznie nie wszystko komponuje się z oficjalną dyrektywą, ale ale, jest moje, co nie znaczy że forma "ludzka" nie istnieje;)
wkrótce wkleję poprawną wersyję. pozdrawiam i dzięki za komentarz:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie ma nocy, abym nie widział skurczonymi źrenicami w łupinie powiek czołgu — co jak skorpion między zabudowaniami rozjeżdża dzikie jabłonie w naszym sadzie o świcie i nawęsza lufą cel.   Wychodzę z ukrycia — oddech i puls, rwane kadry. Podczepiam magnetyczną minę na pancerz silnika.   Wystrzał adrenaliny. Sekunda — może trzy. Na dnie kałuży widzę odstrzeloną wieżę lewitującą bielą płomienia, w rozżarzeniu wypalającego się bezradnie kadłuba.   Noc — i wszystko gaśnie.   Przeznaczenie jest parodią heroizmu.  
    • Niesamowite  te metafory, tak chyba rzeczywiście  wygląda to " siódme niebo" jestem pod wrażeniem:):)
    • To jest po prostu POEZJA:) inni przede mną" rozbierali " wiersz a ja się tylko zachwycam:):)
    • @Berenika97 Dziękuję Bereniko za piękny komentarz:):)
    • Po środku mroku świeca się tli Z tła ku niej lgną kirowe ikary - ćmy W mdłą ciszę wdarł się ledwo słyszalny trzask Życie znów staje się żartem bez puenty A po kruchym ikarze z wolna opada pył   Wspomnienie i dym, a on spełniony Unosi się w górę, jest taki wolny - Już nic nie czuje. Co za ironia Dla obserwatora, tak przykra Może się wydać ta jego dola   Lecz czym jest różny człowiek od ćmy Wciąż szuka czegoś co go wyniszczy - Czegokolwiek, co będzie mu ogniem Jego świadomość jest obserwatorem On pragnie się wyrwać, uwięziony w sobie Biega za szczęściem, jak liść za wiatrem A każde spokojne spełnienie, zamienia w drżenie   Potem zostaję dym, który rozrzedza płynący czas. Ucieka on słowom w pozornie głębokich opisach. Mimo to staramy się mówić o tych niewidocznych nam szczytach gór Gór, he, he - chyba szaleństwa   My od początku do końca tak samo ciekawi Mówimy gładko o tym czego nie znamy A jednak dziwny posmak zostaje w krtani Gorzki posmak wiedzy że nic nie wiemy Przykrywamy typowym ludzkim wybiegiem, ucieczki w poszukiwanie   Jak dla ślepego syzyfa, w naszej otchłani Pozostaje nam tylko zarys kamienia Zesłanie od bogów Lub od siebie samych Szukamy ognia Potykając się znów o własne nogi Z pustką i cieniem za towarzyszy I przytłaczającym ciężarem ciszy   Błogosławieni niech będą szaleńcy Których natura - kpić z własnej natury Bo choć idą tą samą drogą Dla nich zdaje się być jasną i błogą W świetle ucieczki od świadomości Idą spokojnie, spotkać swój koniec Nie szukając w tym najmniejszej stałości W swoim stanie, zrównują się z dymem Przecież ich ruchów też nikt nie pojmie Ich świat jest czymś innym niż zbiorem liter i ciszy   Reszta zaś tych nieszalonych Brodzących w pustej słów brei, Zamknięta w otwartych klatkach, Które z czasem nazywa się 'prawda'   Kurtyna nocy już dawno opadła Mgła, wodą na ziemi osiadła Obserwujący ćmy zasnął A nasza świeca, wreszcie zgasła
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...