Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
imci Adolfowi ku polemice ;p

Litera najbardziej ludzka jest, gdy płonie:
Tak długo coś warta, jak się pamięta o niej.
Jeżeli jest ziemia Boskiego Siewcy rolą,
To jakiż pożytek ma z dymów, co się wznoszą
Kłębami ożywczy blask słońca zasłaniając,
Chociażby i niosły myśl w sobie zapomnianą?
Cóż z dzieła – lub człeka – spalonego za młodu,
Kiedy nie zdążyło obfitego dać plonu?
Jest niczym zasiewy przez Złego wydziobane
Lub ziarna spalone morderczym słońca żarem.

Toteż arcydzieł dusze pozostawmy –
Niech je niebieskie duchy podziwiają.
My zaś, co jeszcze możem, przeczytajmy,
Zanim kolejną Aleksandrię spalą!
Opublikowano

Wielkie dzięki, mości Zbyszku, za wizytę. Cieszę się, że przypadł do gustu.

Bez polotu? No, może zabrakło trochę tzw. weny. Faktycznie nie ma tu nic odkrywczego. Z tym wierszem to było tak, że zapaliłem się pomysłem, a gdzieś w połowie zabrakło natchnienia. Ale jak już wymysliłem, chciałem dokończyć ;)

Pozdrawiam,
Drax

Opublikowano

nie mam pojęcia, co za polemika.
mogę natomiast rzec, że nie zawsze, oj, niezawsze. wiersz nie pozostawia żadnego konkretnego wrażenia. jedynie zakończenie nieźle się prezentuje.
cóż ja będę mówić, skoro imć sam przyznał, że nic odkrywczego tu nie ma? podziwiam za samokrytykę i życzę bardziej udanych, mości Draksie ;))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


W Zetce jest wiersz imci Adolfa pt. Na spalenie Alksandryjskiej Biblioteki. Polecam. Całkiem dobry ;)


Nic takiego nie napisałem. Ani w wierszu, ani pod nim. Ale nie będę się autointerpretować... ;)

Pozdrawiam,
Drax

P.S. Zapomniałbym, wielkie dzięki za wizytę. Miło Waćpanią znów "zobaczyć" ;)
Opublikowano

Dzięki za wizytę. Miło to słyszeć, a ściślej rzecz biorąc, widzieć ;p Tak oto słowa nabierają nowych znaczeń, a język ewoluuje na naszych oczach ;p

Kłaniam się,
Drax

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Oczywiście, że nie musi. W tym przypadku szybko (i nie bez pomocy Forumowiczów) ochłonąłem z "poporodowego" zachwytu własnym "dzieckiem". ;) Dzięki za wizytę, a szczególnie za ślad po niej, bo czymże by ona była bez niego - przynajmniej dla mnie :)

Pozdrawiam,
Drax

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @klaks Mamy już więc dwie sławne pszczółki: Zosia i Maja. :-)))
    • @LeszczymPoezja, Proza i Promocja - wszystkie na jedną literę.  Ja tam myślę, że z którąś wreszcie się dogadasz :) 
    • Zobacz, spójrz… Oto moje usta. Moje dłonie. Zimno mi. Zimno mi w tej wilgoci. W tej dżdżystej aurze jesieni. Dotknij, a poczujesz. I jak? Mówiłem. Zimne to wszystko, prawda? Tak zimne jak bryłki lodu. I te palce zimne, jak palce mojej nieżywej już matki. Tutaj jest wiatr. I szum schodzący z nagich gałęzi drzew. Idący w liście, co u stóp mych się kręcą. W korzenie. Czuję w wilgotnych włosach twoją dłoń. Twoje palce przechodzące na wskroś. I znowu od początku…   Idę przez te obszary ciszy nagle zbudzonej. Przez ten cichy ciąg zdarzeń. Przez te długie bardzo strumienie czasu. Idę długo tymi korytarzami. Idę w daleki ląd zapomnianych twarzy. Które na końcu. Które tam bardzo… Na końcu...   Ty wiesz. I ja wiem. Wiemy wszystko. Wiesz, prawda? Wiesz wszystko, co chcielibyśmy sobie powiedzieć. Ale nie powiemy już nigdy, chyba że we śnie.   Tutaj, gdzieś. Pomiędzy drzewami. We śnie. Szliśmy. Idziemy. I będziemy szli. I jeszcze…   Kolejny krok. Kolejny…   Zderzam się ze ścianą w pokoju ciemnym i pustym. Odwracam się. I widzę. Patrzę. Szukam… Ze ścian wyciągają się ręce. Czyjeś ramiona. Te ręce zimne. Te dłonie. Te palce… Jakby twoje, które wciąż mnie przywałują gestami.   Zapalam świece. Gwiazdy płoną na niebie. Pomiędzy chmurami, w których jaśnieją snopy odchodzącego deszczu. Tutaj i tam. Odsłaniam zasłony. Szeroko. Firanki na moich skroniach w powiewie otwartego okna. Głaszczą. Łaskoczą. Łaszą się. Przymilają z milczącym kwileniem zmiłowania. Tam wysoko. Na niebie. Na suficie płomyki drgają od zimna. Na szafie jakiś zakurzony kufer nie ruszany przez lata. I wszystko majaczy. Rozpływa się i scala. I migocze, i szumi bardziej jeszcze. I jeszcze…   Lekki trzask podłogi przechodzi w tej ciszy i znika. Ktoś tu, widać, był przed chwilą. Lecz cisza. Cisza. Cisza znowu w tobie. I we mnie. I wszędzie. I jeszcze… Odgłosy jakieś przechodzą. Błądzą wewnątrz naszych ciał złączonych pustką.. I drżą w nas jeszcze… Tak bardzo długo… Jeszcze...   Jesteś tu jeszcze?   Wiesz, ja tu byłem. Czekałem. Albowiem istnieję już tylko w czasie przeszłym. W teraźniejszym kurz okrywa portrety pergaminowych twarzy. Wśród pajęczyn. Na ścianach. W półmroku. W piskliwym szumie gorączki. W ciszy absolutnej. W takiej ciszy dookolnej. Wszędzie. I wszędzie. Która się kryje, i która wyłania się zewsząd. Z każdej szczeliny. Pęknięcia. Spod każdej drzazgi, co wbija się pod paznokieć z ostrym ukłuciem, podczas przeciągania w jakimś napadzie wierzchem palców po drzwiach drewnianych. Po podłodze. Po listwach cokołów… Po pólkach pełnych martwych książek. Zaplamionych. Na okładkach czyjeś oczy zeskrobane żyletką. Wszędzie. Wszystkie oczy niewidzące. Ślepe. Wydrapane. Jakby ktoś chciał się pozbyć wszelkiego spojrzenia. W szaleństwie. W nieadekwatnym przeżywaniu rzeczywistości. W przypływie pasji. W schizofrenicznej mozaice szeptów, co wciskały się natrętnie do uszu. Wśród oddechów. Wśród szybkich. Zmęczonych. Kiedyś. Kiedyś… Ale to było kiedyś. Wśród zapomnianych gestów...   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-17)    
    • @Migrena Żal mi ich wszystkich, bo są jak latarnie w złym miejscu, oświetlają cudze zagubienie, a same gasną po kawałku.   A i ci, którzy się zatrzymują, też niosą w sobie ciemność, która czasem ma kształt samotności, a czasem – tylko pustki.   W tym wszystkim najwięcej boli to, że nikt tu nie jest z natury winny, a każdy trochę poraniony.
    • Spale wszystkie  Twoje wiersze miłosne    I odświeżę pamięć    Urodzę się na nowo  Umrze każde słowo    Wraz z tobą   Bo rozpłyniesz się  Jak prostytutka we mgle    Nocą na mieście
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...