Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

jakiś czas temu zwiększyła się średnica żył. dlatego coraz więcej
krwi przelewa się w mieście. wieczorami zaczynają stygnąć chodniki,
od dawna nie ma już żadnych zaburzeń. bezpieczne wydaje się życie
przy linijce okien; nawet nie zaszkodzi wychylanie się na centymetr.
nie przyniesie to przecież w ostateczności śmierci. da nam wynik,

co najmniej jeden zero dla nas. w takich warunkach chcemy
wsiąkać w ścianę, od strony sąsiadki. i od razu nasze usta
przyjmują znamienny wyraz, kiedy odgaduje imię kochanki męża
na znalezionym włosie (jego długość wskazała na literę "s").
a nam wsiąkanie zajmuje coraz więcej czasu, podczas gdy

już dawno zmniejszyła się średnica żył. my zaś zajęci
podsłuchiwaniem nie wiemy, że cykliczność rzeczy
jest pewniejsza.

Opublikowano

a już na ns się nie wchodzi ;/// co to za maniery ;))
Moim zdaniem ciekawiej by było np. z tytułem w stylu "Pieśn o mieście"chodzi o to żeby tytuł błyszczał i krzyczał..

pozdr, i

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Co to za zagrywki powitalno - pożegnalnelub na odwrót?

Masz szczęście, gdzie ci będziędzie tak dobrze...

Oczywiście, ze kupuję ten tekst. Prosty,przez duże P jak ten dział, wielowymiarowy, drażniący...

Plus

Pozdrawiam
Opublikowano

Jak można popadać w chęć? To po polsku?


my, zaś zajęci
podsłuchiwaniem nie wiemy, że cykliczność rzeczy
jest pewniejsza
- ten przecinek to nieporozumienie.
Zresztą z interpunkcją w całym tekście nie jest najlepiej.

Opublikowano

z interpunkcją leżę, to fakt.
ale ktoś mi poradził, abym chociaż próbował ją stosować.
a te zdanie może faktycznie.
no i ogólnie dziękuję.
aha a żeby nie było, że jestem zadufany:)
po prostu daje utwory do tego działu, aby dostawać bardziej konstruktywne komentarze.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wracałam kilkakrotnie do tego wiersza bo zastanawia mnie jedna kwestia - na ile ten przekaz jest świadomy, a na ile zbudowany na 'efekciarskich' skojarzeniach. masz już dużą sprawność w tworzeniu obrazów, więc zapewne wiesz o co mi chodzi.
Czy to jest pisanie o czymś czy 'pod coś'?
Na pewno niefortunna jest 'linijka okien' - oczywiście obrazowe, ale niestety już mocno zużyte w usenetowym tyglu. I to też w pewnym sensie Cię zdradza.
Mimo, że podoba mi się ciąg skojarzeń to jednak nie mam zaufania do tego tekstu.
Pozdrawiam
Opublikowano

rozumiem. i powiem, że z efekciarstwem Pani trafiła w samą wadę mojego pisania.
nie chciałbym tak.
żeby Pani wiedziała czytam oprócz tych "modnych", także Tkaczyszyna Dyckiego, czy Różewicza.
a wychodzą mi "napuszone teksty"
chyba eksperymentuje.
może za 10lat będę miał swój styl, umiejąc połączyć efekciarstwo z powściągliwością.

dziękuję i pozdrawiam.

PS; ale wiedziałem też o czym chcę opowiedzieć.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Myślałam że Dycki też jest modny ;-) A Różewicz to mam wrażenie, że ostatnio coś zmarniał (piszę to mając na myśli "zawsze fragmenty * recycling" i nadzieję, że nie dopuszczam się bluźnierstwa ;-))
Efekciarstwa należy pozbyć się całkowicie, bo jest jak inteligentna zabawa z czytelnikiem w 'nabieranie'. Jednak nie o 'nabieranie' tu przecież chodzi. Ale nie będę się wymądrzać - przyjdzie czas to sam Pan to zrozumie. Talent jest namacalny więc potrzeba właśnie tylko czasu wypełnionego czytaniem i pisaniem.
Proszę za jakiś czas sięgnąć po Haeney'a - wtedy kiedy NAPRAWDĘ będzie Pan wiedział o czym chce nam opowiedzieć.



Może Pan wiedział, ale pytanie czy z użyciem takich a nie innych środków się to udało? ;-)
Opublikowano

fabula rasa: a przyznam Pani rację, że Różewicz coś słabiutki teraz, te tomiki, które Pani wymieniła czytałem i również podzielam Pani zdanie, aczkolwiek ostatni "Wyjście" jest częściowo jakby powrotem do formy:) wie Pani ja dopiero tak naprawdę, to zacząłem pisać jako takie wiersze od lutego, wcześniej to grafo było. więc dużo mi brakuje, no ale się uczę. a to co Pani zaproponowała, to sobie zapamiętam. a odpowiadając na pytanie, więc to czy się udało weryfikują komentarze:)

dzie wuszka: a mi ta fraza też się podoba:) chyba autor pisze takie utwory, które intuicyjnie sam chciałby poczytać:)

pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...