Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Człowiek z Baalbek wstęp


Rekomendowane odpowiedzi

CZŁOWIEK Z BAALBEK


Obudziłem się. Źle...odzyskałem przytomność ? Ale czy na pewno? Nic nie widziałem. Oczy miałem otwarte, ale nic nie widziałem. Ręce, co z moimi rękoma? Chyba są na miejscu, pomyślałem. Nie mogłem się ruszyć. Każde napięcie mięśnia sprawiało potworny ból który odbijał mi się gdzieś głęboko w mózgu. Na gołych plecach czułem dotyk mokrej i zimnej podłogi. Czy to śmierć ? Chyba nie - pomyślałem. Po śmierci się nie myśli... ale czy na pewno ? Przecież nikt tego nie sprawdził. W głowie kotłowały mi się setki myśli, z których wyrwał mnie zgrzyt otwieranych drzwi. Przez wąską szparę wdarło się światło, które poraziło moje oczy nieprawdopodobnym bólem. Zacisnąłem szczęki, ale i tak niemy okrzyk wyrwał mi się z gardła. Drzwi otworzyły się szerzej, a w wejściu pojawił się umundurowany zbir.
- Wstawaj, powiedział po angielsku.
Chciałem mu cos odburknąć, ale nie miałem siły.
-Wstawaj, powtórzył..
- Wal się, pomyślałem i ani drgnąłem.
Kopniak w żebra przypomniał mi, kto tu chwilowo rządzi. Mimo najszczerszych chęci nie byłem w stanie się ruszyć. A nawet gdybym był, to i tak bym im tego nie pokazał.
Facet w mundurze doszedł chyba do tego samego wniosku, bo zawołał drugiego. Wzięli mnie pod pachy i zawlekli do pokoju, który już dobrze poznałem.
Za stołem siedział ten sam co zawsze oficer w mundurze US Army. Kark. Tak go nazwałem z powodu karku jak u rasowego byka.
- To co, zapytał, namyśliłeś się ?
- Nie miałem nad czym myśleć, odpowiedziałem słabo.
- Widzę, że jeszcze nie zrozumiałeś, powiedział Kark podnosząc się z krzesła.
Znałem ten rytuał na pamięć. Zaraz się zacznie, pomyślałem - i nie pomyliłem się. Facet wyrżnął mnie pod żebra prawym hakiem , od którego zabrało mi dech. Poprawił lewym na szczękę, w której coś chrobotało, ale nie wiedziałem, czy mam jeszcze jakieś zęby -
nie byłem w stanie stać o własnych siłach, a w celi i tak nie było lustra.
- Zaczniesz wreszcie mówić, czy mam cię wykończyć ?
- Odpierdol się, szepnąłem po polsku.
Efekt był ten sam co zawsze. Zaliczyłem kolejną serię uderzeń po których na krótko straciłem przytomność. Ocucił mnie strumień zimnej wody wylewanej mi na twarz z brudnego wiadra.
- Obudził się, ruski skurwiel, usłyszałem.
- Panie majorze, po co się cackać, do piachu z nim, powiedział żołnierz.
- Chyba masz rację, Stockwell, zabierz to ścierwo w dolinkę za obozem i załatw. Tylko po cichu , żeby nie było śladów. Z resztą i tak nikt go tu nie będzie szukał. Tylko uważaj, pamiętasz jak załatwił Johnesa i Kirklanda ?
- Tak jest - odpowiedział Stockwell.
Z pomocą drugiego oprawcy wyciągnęli mnie z budynku, okręcili głowę jakąś brudną szmatą, wrzucili na pakę pickupa i wywieźli za teren obozu. Czułem, że to koniec. Że nie wrócę już do domu. Po krótkiej jeździe pickup zatrzymał się. Stockwell z kumplem wywlekli mnie z samochodu i rzucili jak worek na gorący piasek.
- Koniec z tobą. Dostaniesz za Johnesa i Kirka - powiedział drugi Amerykanin i zarepetował pistolet.
W głowie miałem pustkę. Nie było żadnego rozwiązania. Żadnej alternatywy. To już koniec, pomyślałem. Miałem piękne i krótkie życie. Podświadomie drgnąłem, kiedy rozległ się strzał. A w zasadzie dwa szybkie strzały. Dwa - pomyślałem?
Rozwiązaniem zagadki były walące się na ziemię ciała Stockwella i jego pomocnika. Usłyszałem szybkie kroki kilku osób. Jakieś ręce podniosły mnie do pionu. Zanim z głowy zdarto mi brudną szmatę , dotarł do mnie znajomy głos i arabskie słowa, które w moich uszach zabrzmiały jak najlepszy kawałek Cesarii Evory
- Kifak ? Jak się masz ?
- Nija, dobrze, odpowiedziałem po arabsku, chociaż pytający i ja zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że to wierutne kłamstwo.
W końcu zdarto mi z głowy brudna szmatę i w słońcu ujrzałem uradowaną twarz Salima.
-Witaj wśród żywych, przyjacielu - powiedział po angielsku.
- Dziękuję, Salim, dziękuję Ci....
A wszystko zaczęło się sześć miesięcy wcześniej w Warszawie...
cdn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, widzę, że w końcu zostałeś autorem nie tylko jednego haiku i kilku uszczypliwych komentarzy. Przeczytałam. Nawet z zainteresowaniem- w końcu jesteś moim recenzentem. Ale i treść obiecująca.
Pierwszą część zakończyłeś brawurowo, wprowadzając czytelnika w stan zainteresowania.
A teraz...mam się czepiać?
Nie chcę.
Ale ... Chyba powinieneś nieco popracować nad dialogami i ich formą zapisu. Chodzi mi o to, że w dialogu używasz przecinka zamiast łącznika, umieszczając myśl narratora. Oto moje propozycje zapisu:
- Nie miałem nad czym myśleć- odpowiedziałem słabo.
- Widzę, że jeszcze nie zrozumiałeś- powiedział Kark, podnosząc się z krzesła.
- Odpierdol się- szepnąłem po polsku.
itd. Poźniej stosowałeś łącznik...Moze to nowa forma zapisu, ale należy być konsekwentnym (patrz: Twoje "mnustwo").
I jeszcze jedno:
-Dziękuję, Salim, dziękuję Ci.... - Zaimka "ci" nie pisz wielką literą w dialogu. Formy grzecznościowe obowiązują w listach. Tutaj przytaczasz słowa bohatera, a nie mówimy wielkimi literami :))
Deserek:
"Ocucił mnie strumień zimnej wody wylewanej mi na twarz z brudnego wiadra." - czyżby twarz bohatera była brudnym wiadrem lub z brudnego wiadra?- jak widzisz... to efekt tego, że za szybko umieszczamy swoje teksty na portalu. Trzeba dać im poleżeć, a samemu nabrać dystansu. Na ogół nie zauważamy własnych błędów. To już radziła mi Ania Ostrowska. I miała rację.
Nie traktuj mych uwag jako złośliwości. Ot, kilka myśli. Myśli jeszcze roztrzepanych, luźnych, bez spinacza. Pora wczesna, a czarna bagienna jeszcze nie działa pionizująco na mnie.
Pozdrawiam.
A.
PS
Czekam na ciąg dalszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musisz popracować nad dialogami, szczególnie nad ich formą. Po wypowiedzi bohaterów "myślnik". Sam tekst natomiast jest dobry, spójny i błędów nie zuważyłem. Mam nadzieję, że historię przemyślałeś od początku do końca i nie pogubisz się w przyszłości. Historia jak na razie jest ciekawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

jak dla mnie za dużo słów -wiem że to kwestia gustu ale skoro już przecyztałem, to i skomentuje...
oierwszy akapit to ściana tekstu przez którą już w połowie znudziło mi się przedzieranie:
Nic nie widziałem. Oczy miałem otwarte, ale nic nie widziałem.
Czy to śmierć ? Chyba nie - pomyślałem. Po śmierci się nie myśli... ale czy na pewno ? Przecież nikt tego nie sprawdził. W głowie kotłowały mi się setki myśli, --- 3x powtórzone myśli...
które poraziło moje oczy nieprawdopodobnym bólem - to już przesada - jakby nastolatka swój 1szy raz koleżankom opowiadała :)

jeśli to wstęp to powinien być dynamiczny i działaś jak goła baba na bilbordzie - przykuć uwagę i zachęcić do przeczytania reszty, tymczasem Ty wsadziłeś najgorszy frgm na poczatek - taką niestrawnąścianę liter, zupełnie o niczym, potem już lepiej, ale sam nie wiem kogo bardziej nie lubie amerykanó czy brudasów, więc książki nie przeczytam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...