Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Zdrowy niezdrowy rozsądek ?


Rekomendowane odpowiedzi

Dzikością grasz gdzieś
w chmurach błądzisz
tuż nad ziemią siejesz
zapachy kawy i herbaty
ślesz na manowce

myśli chwiejąc łanami traw
lot motyla ważysz
zespalasz wszelki ruch
zmysłów nastrojem
chwili dnia i nocy

gdziekolwiek zapatrzony
układasz nie poukładane
w wartość bez miary
sens całości
zawsze ten sam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbyszku, chyba zasłużę sobie na "łapki", ale trudno /
nie mogę się powstrzymać, żeby trochę nie pomieszać /
nie bierz tego sobie do serca / tak mi się lepiej czyta

rozgrywasz dzikością
błądzisz w chmurach
tuż nad ziemią siejesz
zapachy kaw i herbat
ślesz na manowce
myśli

rozchwiane łanami traw
ważysz motyla
zespalasz wszelki ruch
nastrojem zmysłów
układasz chwile nocy i dni
nie poukładane
wartość bez miary

sens całości zawsze
ten sam


jeśli zatraciłam zamysł Autora, trudno, lanie mi się należy /
wybacz :)
podoba mi się także tytuł /
zdrowy rozsądek, wbrew pozorom, niekoniecznie musi być zawsze zdrowy /
:)
serdecznie pozdrawiam
-teresa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i Tereska.
Hmm... ładnie mi te "łapki" poukładały wiersz:)
Tys piknie, Tereska. Napewno bardziej warsztatowo.
Cieszy mnie, że się podoba mój zamysł.
A co myślisz o ilości czynności, bo sam juz nie wiem.
Dziękuje za duużo poświęconego czasu.
Serdecznie pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Myślę, że warto trochę "odczasownikowić".
A może coś w tym stylu?

dzikością w chmurach
tuż nad ziemią siejesz
zapachy kaw i herbat
ważone motyle
rozchwiane myśli
ślesz na manowce

nastroje zmysłów
chwile nocy i dni
nie poukładane wartości
bez miary
zespolony sens całości

zawsze ten sam

Wiem, wiem...lanie mi się należy, ale litości! Nie bij!
Przyznaję się, wyrzuciłam sporo Twoich czasowników i po drodze jeszcze co nieco.
Przepraszam. Już będę grzeczna. Zrobisz jak zechcesz i ani pisnę.
:)
Serdecznie pozdrawia skruszona "słowobójczyni"
-teresa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • W pływaniu synchronicznym np. moim zdaniem oni (one) jednak bardzo się męczą. W takim w pełni synchronicznym ;-)
    • Akurat ja nie lubię kryminałów, ale podoba mi się ewidentnie epicka swoboda przekazu.  (Chyba polubiłam mamę)
    • odziedziczyłem po mamie zamiłowanie do czytania kryminałów. bywają prawdziwie maniakalne tygodnie, gdy pochłaniam jeden dziennie. czasami bawią mnie (łamane na: żenują) grube nici, jakimi w akcję wplątywany jest główny bohater/bohaterka. jak autorzy doszywają tymi dratwami przypadkowych ludzi, żadnych tam detektywów czy policjantów, do zagadki popełnionej zbrodni, a ci, z sobie tylko znanych powodów, postanawiają ją rozwikłać, pomścić kompletnie obcą osobę, ot, tak sobie stać się zamieszanymi w kryminalną aferę. a może... zróbmy tak samo? zabiorę cię w rejony, gdzie nawet sumienie nie dociera. aby badać, czyja była ta amfa, kastet, kto pchnął nożem, zastrzelił, próbował wymusić. będziemy podsłuchiwać konferujących gangusów, śledzić agresywnych karków, nagrywać dilujących gówniarzy. przylepimy się do morderstwa jakiegoś Wasyla czy Jewgienija. aby przegrać. chcę tego. bo jeśli miałbym głupio zatracić się w czymkolwiek (a wbrew temu, co podpowiada hedonizm – każda zatrata jest równie durna) –  to jedynie z tobą. nie pragnę, oczywiście, leżeć razem w dole, zastrzelony i obsypany wapnem, wżerać się trupio głębiej i głębiej w twoje ciało. ale marzą mi się punkty kulminacyjne, te zjazdy na linie. te runięcia w bezkres.
    • Cień gaju soczystych cytrusów Ochładza marmury portyków Twój uśmiech jak miąższ pomarańczy I dłoń - kromka chleba pachnąca I oczy - szmaragdy z dna morza I uścisk w objęciach wieczności Stoimy jak drzewa czereśni Kwitnący wonnymi płatkami W kościele w świątyni w boskości Gdzie Twoje rumieńce są sacrum Tu Nas cierń zła nie ukłuje Ni burza nie strzaska Nas gradem Lecz wkrótce Nam rozstać się przyjdzie Nie tęsknij - lecz tylko pamiętaj Ten kościół w marmurze portyków Ten cień te cytrusy tę chwilę! 
    • Różne te "jesionki" bywają...

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Pozdrawiam.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...