Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Stare mury...
Zgniłe mury...
Krew na ścianach
Znikajace kształty

Coraz bardziej odległe
pogrązają się w mroku
w morzu zapomnienia
w otchłani czasu

Ich wyblakłe oblicza
spowija gęsta mgła
Stale sie wydobywa
z murszejącego zamku

I wygląda na to
że nie opadnie nawet
gdy mury się rozpłyną

I kiedy wygasłe kształty
nie przyciagają juz wzroku
to ona oblepia umysł

Jest bardzo dziwna
Ciągle sie porusza

W tej chwili jest dobra
fascynująca i piękna




Art Ankh Hlemin 17 I 2004

Opublikowano

Trochę się zagubiłem w tej opowieści. Początkowo jest mowa o zamku - rozumiem że jest on tylko symbolem, jednak w drugiej połowie temat kieruje się w stronę mgły. Czy przypadkiem ta mgła nie jest tą ciemnością, która towarzyszy Pańskiemu życiu ? Różnie można to rozumieć - podoba mi się i dodaję do ulubionych...

Opublikowano

Jeden z niewielu wierszy ktory bardzo mi sie podoba.

Oddaje moze nie do glebi ale na pewno mocno charakter czlowieka zrodzonego z nocy... :)


[sub]Tekst był edytowany przez AL Wolfheart dnia 18-06-2004 02:45.[/sub]

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tak dawno nie myślałaś - życie dalej leciało. Tak dawno nie słyszałaś, tak wiele się zmieniało. Zmieniłaś nastawienie, postanowiłaś zapomnieć. Nie ma w twym życiu Boga, coś przewróciło się w głowie. *** *** *** *** Wpadłaś w różne nałogi, stale nowe doznania. Sprzedałaś duszę diabłu ; za trochę ćpania. Podpisałaś cyrograf: - tak urodzę twe dziecko. Anion się pojawił; sprowadziłś na świat piekło.
    • Znowu tu jestem,   choć strumień płynie wartko.   Stoję nieruchomo,   pozwalam mu odrywać kawałki siebie:   niepotrzebne tkanki,   okruchy pomyłek,   słowa, które straciły ciężar,   zrogowaciałe płaty tęsknoty.   Tęsknota już nie boli.   Rozlała się i zastygła   w marmurową mozaikę,   odbija głuche echo kroków.   Pamiętam martwą choinkę z dzieciństwa —   jej igły ułożyły się na podłodze   w prostą wróżbę przemijania.   Tańcząca wróżka Miriam   nie potrafiła jej złamać. Mówiła o wielkim bałwanie,   któremu w żalu oddałem   moje małe serce.   Chyba wtedy zamarzłem   na zawsze —   w niezgodzie   na fałszywe słońca.   W szafie powiesiłem kożuch.   Wiem, że tam, gdzie pójdę, będzie zimno.   Odwrócę się plecami   do zielonej łąki.   Zostanę   w lodowym spokoju   i ciszy.   Jest jeszcze Ona.   Mówi do mnie.   Oddycha miarowo w mój niepokój.   Jej dłonie rozchylają moje pięści   na bukiety wysuszonych kwiatów. Dziś mam czterdzieści siedem lat.   Słońce znowu jest w Pannie
    • @JWF Można najeść się strachu, można literki zjadać...
    • prawdziwa uczta językowa :)
    • pomiędzy zgubieniem i znalezieniem jest zwykle... poszukiwanie - czyli trud... i tak ludzie trudzą się całe życie... poszukując czegoś, czego nie mają :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...