Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Są na tej ziemi
cuda stworzone
co w zachwyt wprawiają
niejeden wzrok
lecz prawda jak medal
ma drugą stronę
choć niestworzoną
bliską o krok

"I wzrokiem patrzeć będziecie
a nie ujrzycie"

Są rzeczy, które
się filozofom nie śniły
są domy nie ludzką
ręką zbudowane
zmysłom niedostępne
choćby się siliły
na wielki wysiłek
nie będzie im dane

"bogosławieni, którzy nie widzieli
a uwierzyli"

Jest jednak na to
sposobów wiele
by przejść gdzie nawet
nie przejdzie mysz
kluczem w najbliższym
starym kościele
jest dziwną niechęć
budzący krzyż

"kto by stracił życie swe
dla mnie ocali je"

wisi na krzyżu
człowiecze ja
co całe życie
chciało mieć górę
lecz w głębi duszy
śpiewa i gra
ukryta prawda
niebiańskim chórem

"I było wejrzenie jego jako
błyskawica a szata jego
jako śnieg"

choć ego chwyta się
sześciu sług
umiera człowiek
rodzi się bóg
[sub]Tekst był edytowany przez Marek Paprocki dnia 26-06-2004 21:09.[/sub]
[sub]Tekst był edytowany przez Marek Paprocki dnia 27-06-2004 15:15.[/sub]
[sub]Tekst był edytowany przez Marek Paprocki dnia 27-06-2004 16:16.[/sub]

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Autor przypuszczalnie chciał napisać "zmysłom niedostępne"
również "choć nie stworzoną" - niestworzoną,

a także brakuje cytatów w wersach:

"I wzrokiem potrzeć będziecie
a nie ujrzycie" - patrzeć (literówka)- Ewangelia wg św. Mateusza

"I było wejrzenie jego jako
błyskawica a szata jego
jako śnieg " - Ewangelia wg św. Mateusza 28, 1 - 10.

"bogosławieni, którzy nie widzieli
a uwierzyli" - Ewangelia wg św. Jana

"kto by stracił życie swe
dla mnie ocali je" - Ewangelia św. Łukasza

Pozdrawiam
Zofia






Opublikowano

Dziękuję wszystkim za uwagi i za to, że nie złamali regulaminu. Temat wiersza ciężki to i emocje wielkie.Co do błędów ortograficznych to chyba jestem dysortografikiem.Zofii gratuluję dobrej znajomości pisma świętego.Zapraszam do dalszej dyskusji bo chyba jeszcze nie wszystko zostało powiedziane.Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Marku, z przykrością Cię zawiadamiam, że jeszcze nie wszystkie błędy
poprawiłeś:
"potrzeć" na patrzeć,
"nie stworzoną" i "nie dostępne" ja napisałabym razem.

Pisma świętego nie znam, ale miałam niedawno egzamin z filozofii :-)

Pozdrawiam
Zofia

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Dziękuję za komentarz.   Pozdrawiam :) Te światy są obok siebie, a często patrzymy wybiórczo w zależności od potrzeby chwili i wybieramy jeden, a drugiego zdajemy się nie zauważać. Co jest gorsze, a co lepsze? Nie wiem... nie mnie oceniać. Dziękuję za te kilka słów pod tekstem.   Pozdrawiam :)
    • Bardzo dziękuję za empatyczny komentarz Bereniczko.
    • Tyle złamań to rzadkość. Ja po czołowo - bocznym zderzeniu z ciągnikiem miałem tylko 4, a samochód był do kasacji:). Pozdrawiam. 
    • Wieczór kawalerski, czyli jak wędzenie zamieniło się w ortopedię   Nic nie jest trwałe. Na pewno nie żebra, nie obojczyk i - jak pokazuje życie - nie małżeństwo. Moja przyjaciółka Hania może to potwierdzić. Miała męża, Jana. Już go nie ma. Jak śpiewają Rosjanie: „paszoł k drugoj”. Jego strata. Próżnia długo nie trwała - pojawił się Marcin. Gość w porządku, choć formalista.  A jak formalista, to wiadomo - ślub. A jak ślub, to i wieczór kawalerski.  A jak wieczór kawalerski, to... ortopedia. Ten wieczór zapamiętam na długo. I nie tylko dlatego, że karkówka była tak dobra, że można było ją opatentować jako broń masowego rażenia. Ale też dlatego, że od tamtej pory moje żebra grają na zmianę z obojczykiem koncert bólu, który zna tylko ten, kto próbował zasnąć z klatką piersiową w wersji origami. Wieczór był połączony z wędzeniem - taki kulinarny multitasking. Produkty miały trafić na stół weselny. Trafiły. Ja natomiast trafiłem na SOR. Następnego dnia. Złamanych dziewięć żeber i obojczyk. Nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale też nikt nie ostrzegał, że będzie aż tak... dramatycznie. Wszystko zaczęło się klasycznie: chłopaki ze wsi, kilka piw, rozmowy o sporcie, narzekania na politykę, grill, karkówka, steki, kiełbasa z nutą dymu i testosteronu. Po kilku godzinach - piątka na pożegnanie. Do domu miałem niedaleko, z górki. I właśnie ta górka okazała się zdradliwa.  Spadł deszcz, droga śliska, a mój telemark wyglądał bardziej jak taniec godowy pingwina. Padłem. Usłyszałem chrobot żeber. Zakląłem. Nie mogłem wstać - ból jakby Chuck Norris kopnął mnie w klatkę piersiową z orbity. Wstałem, zrobiłem kilka kroków i… znów gleba.  Kolejny chrobot. Tym razem obojczyk. Ale o tym dowiedziałem się dopiero na SOR-ze. Proces wstawania przypominał narodziny żółwia z betonu, ale udało się. Ból nieziemski, ale cóż to dla młodego mężczyzny 60+? Dałem radę. Do domu miałem 300 metrów. Zakomunikowałem żonie, że wszystko wyjaśnię rano, umyłem zęby i poszedłem spać. Rano - konsternacja.  Nie mogę wstać z łóżka.  Po kilku godzinach prób, okraszonych przekleństwami i jękami godnymi opery, zrezygnowałem. Rodzina wezwała posiłki - czyli karetkę. Ratownicy po wstępnych oględzinach uznali, że kręgosłup jest cały, i pomogli mi usiąść, używając siły, której nie powstydziłby Hulk. Nie było to przyjemne, ale przetrwałem i nawet nie zawyłem z bólu. Jak już usiadłem, okazało się, że mogę też chodzić - czyli do karetki doszedłem sam, jak bohater filmu akcji klasy B. Kilka godzin oczekiwania na swoją kolej. Indywidualny spacer do RTG, zdjęcie i potem zdziwienie personelu: siedem żeber z prawej, dwa z lewej, obojczyk z przemieszczeniem. Dostałem zakaz chodzenia, więc dalsze procedury już na wózku, pchanym przez pielęgniarza, który wyglądał jakby właśnie wrócił z maratonu. W końcu wylądowałem na sali, gdzie leżało dziesięciu takich połamańców jak ja, czekających na decyzję, co dalej. Obok mnie turysta z Tajlandii z pęknięciem czaszki -pobity przez turystów z Chin. W pierwszym odruchu przeprosiłem go za Polaków, bo myślałem, że to nasi pokazali „gościnność”. Tak zaczęła się moja rehabilitacyjna przygoda.  A wieczór kawalerski?  Cóż... niech będzie przestrogą dla wszystkich, którzy myślą, że po piwie z górki to tylko zjazd do domu.  Czasem to zjazd do ortopedy.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      On jest nie tylko tutaj. On jest w wielu miejscach. Zapytaj go, czy ma tego świadomość...  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...