Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

patrzę na ułomną twarz, lód oślepia podbiegunowy maraton,
myśli. pośród świateł i cieni karłowate łodygi; głód, bezradność.

chwilowy ból głowy w tutejszym klimacie zmienia się w roztwór.
bo jak nie pić? gdy szmer wychodzący z zatoki oznajmia przypływ
i twoje powroty: wiszące na włosku godziny -

naprężone mięśnie, najważniejszy skok, odliczanie?
w normalność czy złudzenie, jak drobiny łuszczącej się skóry -

ciało i tak pokonane. wieko dachu ukruszy się po latach
wszystko odejdzie białą doliną. zagrają trąbki wiatru
bez polotu, bez nagłych pauz.

Opublikowano

Jasiu, nieźle operujesz sŁowem i to w miejscach
bez pauz :P. jeśli chodzi o tekst - nie mam większych
zastrzeżeń, podoba się klimat, choć formę bym
trochę zmieniŁa.

patrzę na ułomną twarz, lód oślepia
podbiegunowy maraton, myśli. pośród świateł
i cieni karłowate łodygi; głód, bezradność.

chwilowy ból głowy w tutejszym klimacie zmienia się
w roztwór. szmer wychodzący z zatoki oznajmia przypływ
i twoje powroty: wiszące na włosku godziny -

naprężone mięśnie, najważniejszy skok, odliczanie?
ciało i tak pokonane. wieko dachu ukruszy się po latach
wszystko odejdzie białą doliną. zagrają trąbki wiatru

bez polotu, bez nagłych pauz.


sorki, tak jest jeszcze lepiej. wycięŁam te najlepsze
momenty, podoba mi się bardzo puenta, taka różyckowa :P.
ogólnie, na +, jesteś w formie :)

pozdrawiam Karolcia :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...