Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jam jest Pan żywota twego


Rekomendowane odpowiedzi

Tytuł niewątpliwie o podtekście religijnym, sugeruje także, iż podmiot liryczny wypowiadać się będzie na tematy oscylujące wokół wiary, Boga, przekonań, poglądów na płaszczyźnie wyznaniowej, egzystencjalnej

Peel przypomina mi bardziej filozofa, aniżeli teologa, chociaż przyjmuje on, że Bóg istnieje /o czym świadczyć może między innymi duża litera w tymże wyrazie/, a w każdym razie - istota odpowiedzialna za stworzenie świata Aczkolwiek z drugiej strony np strofa trzecia wydaje się być o zabarwieniu ironicznym, czyli w takim wypadku nie wierzyłby on w Boga, ani żadną inną substancję Jakkolwiek jest zdecydowanie inteligentny i doświadczony

W strofie pierwszej, moim zdaniem, podmiot liryczny mówi o tym, że hmm jego związek\małżeństwo\poczynania zmierza\ją w odpowiednim kierunku Nie wartościuje poszczególnych sytuacji, nie rozmyśla godzinami nad pojedynczymi, nawiasem mało istotnymi w kontekście całego przedsięwzięcia, zajściami Po prostu idzie swoją drogą Przytakuje Biblii, że zachowania należy nagradzać w zależności od ich skutków Tak czy inaczej, pomimo ogólnej pewności siebie, coś w peelu wygasło albo przycichło, straciło swoją początkową siłę Jest pewien kontrast pomiędzy pointą a pierwsza strofą, co może stanowić swego rodzaju dość specyficzną klamrę kompozycyjną 'Duża wojna' kojarzy mi się nie z wielkim konfliktem na skalę światową /choć i tak może być/, a raczej z poważną kłótnią, sporym nieporozumieniem z drugą osobą Od czasu tego starcia podmiot liryczny ma pewną traumę

Cóż, czy z czymkolwiek trafiłem ? Nieco inaczej napisany w porównaniu z poprzednimi Twoimi wierszami, ale w zasadzie bez różnicy /dla mnie :P/, bo tekst jest dobry i przekonywujący Ode mnie ocena jak najbardziej pozytywna :)

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedyne co mogę wywnioskować tak na szybko z tego wiersza, to to, że podmiot neguje ogólnie pojęte dobro siły wyższej. Widać tu tez jakiś brak wiary w ludzkość, że niby osiągnęliśmy szczyt rozwoju moralnego, a teraz to już tylko stopniowo w dół. Uzasadnieniem tego wszystkiego jest wojna... Trochę mi to 'zagubionym pokoleniem' podchodzi ("pierwsza duża wojna" się z I wojną światową kojarzy bardzo nachalnie), wręcz emanuje - te nerwy tp jak się patrzy shellshock. Powiem tak: to już było -po 'Łejstlandzie' Elliota i 'Słońcu, co też wschodzi" Ernesta to już chyba nie zostało nic do powiedzenia w tej kwestii. Nieco zbyt kompaktowy utwór jak na ten temat, kompaktowość formy nie pozwala na rozwinięcie, dodanie czegoś nowego. Nie powiem, że źle, ale powiem, że mnie się po prostu nie podoba (bo ja to wybredny jestem).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mr.Suicide - jeżeli już musiałbym faktycznie pisać o swoim utworze, to rzeczywiście "wojna" w Twoim ujęciu jest mi bliższa (tzn. mojemu zamysłowi). Co do reszty, zwyczajowo już zostawiam odbiorcy, niech wyciąga, o ile ma ochotę (a Ty zawsze masz, podziwiam :)

Jasiu zły - może to będzie dziwne, ale jak przeczytałem: "Nie powiem, że źle, ale powiem..." to się ucieszyłem - znam wybredność (a ile razy poznałem ją na sobie :) na tyle, że nic więcej nie potrzebuje.

Dziękuje i pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiersz ma zabarwienie filozoficzne fakt...nuta refleksji jest wyrazista , jak i motyw religijny...zadumałam się nad tym wierszem..i to jego najwiekszy plus:)...magia przyciągania uwagi...:)...lubie kiedy wiersze w ten sposób wpłyną na moją refleksyjną naturę:)....
pozdrawiam.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem pełen uznania, bo zawsze podobała mi się dyskretna ironia w poezji, chociaż sam nie bardzo potrafię się nią posługiwać. A ironia w tym utworze jest wyraźna, choć nie narzucająca się. Przekonuje.

Zawiera się ona w czwartym i piątym wersie: "...jest jeden..." - mówi podmiot liryczny, a z drugiej strony wymienia trzy osoby Trójcy Św. I podkreśla to jezcze stwierdzeniem: "jak jednaracja" uniwersalna, absolutna (tak jak absolutny i uniwersalny jest Bóg). Trudno powiedzieć, czy PL w Niego wierzy. Wydaje się, że nie, bowiem neguje on wszelkie absoluty.

Na samym początku wiersza odrzuca hierarchię 'racji' ("nie ma nas już powyżej poniżej"). Dla wyjaśnienia obrazu dodaje: "schody". Synonim wyrazu "stopnie", które jednak mają i inne znaczenie: chodzi tu w moim przekonaniu o stopniowanie racji. Dla PLa 'racja' (w sensie światopoglądu, widzenia świata) nie podlega wartościowaniu ze względu na słuszność, 'wyższość racji'.

Ironicznie jednak zgadza się on na pokutę, czy karę za poglądy. Naprawdę neguje jej sensowność; nie dopuszcza karania za myśli, przekonania. Wyśmiewa wszystkich tych, którzy chcą go napiętnować za to, że myśli odmiennie od nich, chociaż ich pogląd jest 'jedynie słuszny'.

Dodaje, również ironicznie, że nie pojmuje idei absolutu ('nie liczę do trzech / nie potrafię'). Nie pojmuje, albo po prostu nie godzi się na nią, uznając każdy pogląd za równy innym. Na koniec wyznaje, że jest porywczy w sporach światopoglądowych. Pierwszy taki spór ("duża wojna") pozostawił w nim traumę; od tamtego czasu jest bardzo drażliwy na punkcie naruszeń wolności sumienia.

Nie znam bliżej Autora, więc dalsza część interpretacji zapewne okaże się nieuzasadniona. Jednak wszystko, o czym dotąd napisałem kojarzy mi się z minionymi (ale nie tak znów odległymi) czasami Polski Ludowej. W owym czasie raz po raz wybuchały w naszym kraju spory światopoglądowe na linii władza - społeczeństwo, które mogą być ową "pierwszą dużą wojną" w życiu PLa. Władza w owym czasie przypisywała sobie właśnie rację absolutną i konsekwentnie starała się tłumić wszelkie przejawy wolnomyślicielstwa.

Wydaje się, że PL odnosi się w utworze do czasów współczesnych, gdzie raz po raz różne grupy przypisują sobie jedynie słuszną rację i szykanują wszystkich inaczej myślących. Podmiot liryczny nie apeluje jednak o tolerancję. Nauczony doświadczeniem nie wierzy w skuteczność takich nawoływań. Dlatego pozwala sobie jedynie na gorzką ironię względem tych, którzy go opluwają i chcą zmusić do pokuty.

Zastrzeżeń technicznych większysch nie mam. Może tylko nieco niejasno brzmi dla mnie drugi wers. Nie jestem przekonany, czy dobrze zrozumiałem owe enigmatyczne "schody". Być może warto by dodać czytelnikowi jakąś wskazuówkę, ustawiając ten wyraz w innej formie gramatycznej, może z przyimkiem lub przymiotnikiem, który wskazywałby na funkcję tego wyrazu w tekście...

Jednakże za cały utwór wielki plus ode mnie. Przekonał mnie i podoba się, zwłaszcza, że jak się rzekło, cenię zręczną ironię w poezji. Zdaje się, że Autor sam wątpi w wartość tego utworu, skoro umieścił go w P. Ja osobiście nie wahałbym się przenieść go wyżej.

Pozdrawiam,
Drax

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bernadetta1 - to ja bardzo dziękuje, o to właśnie chodzi, o zadumę. To duży plus - dla tekstu, rzecz jasna :)

Drax - przeczytałem z uwagą (i trochę z przerażeniem) Twoje (nie wiem, czy przechodziliśmy na Ty, ale to chyba najwyższa pora) celne uwagi. Oczywiście, że temat krąży obok dogmatu, a co za tym idzie, może bardziej w niego uderza, niż w samą postać Boga. Dogmat z racji swego znaczenia (czyli racja, w którą należy wierzyć bez żadnego zastanowienia) jest on pewnym paradoksem, o który zabijano się od wieków. Nie będę już tutaj interpretował samego siebie, ale jeszcze jedna uwaga - ostatni wers jak widzę jest różnie odbierany - a gdyby tak odnieść go tylko do samego podmiotu?
Enigmatyczne schody - można pomyśleć np. o schodzeniu w dół (to poniżej, czyli jakby degradacja, oddalenie,symboliczne też schodzenie do piekła itp...)
Co do autobiografii to jedyną represją ze strony komunizmu było to, że nie obejrzałem bajki 13 grudnia i podobno strasznie beczałem :)
A co do Z to moje, że tak powiem, życzenie się spełniło - zaczynają tam wydawać się Ci, którzy powinni, a Ci, którzy nie powinni zlatują z prędkością światła. Ja już tam swoje namieszałem, teraz sobie spokojnie kibicuje.
Dziękuje za wyczerpujący komentarz i pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Widzę tu obrazki jakby odległe od siebie. Czy tak się pisze poezję? Nie mnie sądzić nad papierem. W pierwszych dwóch wersach można umiejscowić wszystko. Niemniej "nie ma" i "schody" wskazują na problem, na kłopot, na nierówność, na podnoszenie lub upuszczanie egzystencjonalnego ciężaru, który tak samo boli. W drugiej peel ma problem, bo wstawia "i" między trójosobowym Bogiem: "Bóg i Syn i Duch Święty" - błędnie dzieli Go na części. Ostatecznie bredzi, że to jedna racja - przed którą chce zadość uczynić. "Nie liczy do trzech - nie potrafi" - znów wszystko i nic: można bezsilność peela rzecz jasna odnieść do wcześniejszych słów o Bogu, ale można również wyobrazić sobie, że tu ktoś nie potrafi grozić, rozkazywać: "liczę do trzech". Jeden. Dwa. Trzy. Strzelam. Wchodzę. Otwieram. Mówię... "Duża wojna" - jest tak samo wieloznaczna. Reasumując - rozlazły ten twór cholernie. Kiedyś Bogdan Zdanowicz skomentował objaśnienie mojego wiersza - "że podobnie można zinterpretować - z pomocą wyobraźni - instrukcję żelazka". Nie ma wątpliwości Autorze. Czegoś prześwity widać - lecz nie ma jednej myśli, nie ma spójności, myśli odpływają a słowa nie wskazują na coś/kogoś konkretnego, wszak wiemy, że chodzi o Boga i człowieka - ale co konkretnie, każdy sobie może wymyślić osobistą bajkę na osobistym szkielecie autora i każdy będzie szczęśliwy. Czy na tym ma polegać poezja? Mi to nie przeszkadza ale są znawcy, którym niestety.

Kłaniam się
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ot i anka - bo trza by się zabrać do roboty, ale jakiś fatalny dzień dzisiaj...

lubię latawce - oddech jest najważniejszy, zaprawdę :)

Rachel Grass - i nie trzeba nic wymyślać, dzięki za ślad.

Wojtek Bezdomny - "każdy sobie może wymyślić osobistą bajkę na osobistym szkielecie autora i każdy będzie szczęśliwy. Czy na tym ma polegać poezja?"
- odpowiadam - TAK.

"Bóg i Syn i Duch Święty" - błędnie dzieli Go na części.

- odpowiadam: czy krytyk przed tym spostrzeżeniem zapoznał się z "Błogosławieństwem"? Chyba nie, bo takich pierdół, że "podmiot błędnie dzieli" by nie pisał.



Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Błogosławieństwo wyraża Boga trochę w innym kontekście niż peel z wiersza. "W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego - amen", to coś innego niż: "w końcu jest jeden Bóg i Syn i Duch Święty" - to trochę niezręczne spłaszczenie i przerzucenie w potoczny język. Błogosławieństwo pokazuje, że Bóg jest JEDEN samo przez się - "w całości" (w całym błogosławieństwie). W końcu Błogosławieństwo wyraża Całe Imię Boga. Podobnie zresztą mówimy wskazując znak krzyża. W wierszu za sprawą: "jest jeden Bóg" dochodzi do zakłócenia monolitu Boga i można odnieść wrażenie, że jest jeden Bóg i (dopiero potem) Syn i Duch Święty - nie stanowiące z Nim całości.
Bóg i Ojciec - nie mogą być w tym wypadku i nie są w tym wypadku słowami o tym samym znaczeniu - nie są wymienne, bo to Bóg ma wymiar: Ojca i Syna i Ducha Świętego. Wyrażenie z wiersza zgodne byłoby z wiarą chrześcijańską dopiero w takiej postaci: "w końcu jest jeden Bóg: Ojciec i Syn i Duch Święty". Nie mam co do tego wątpliwości - proszę zapytać na parafii.

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Błogosławieństwo wyraża Boga trochę w innym kontekście niż peel z wiersza. "W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego - amen", to coś innego niż: "w końcu jest jeden Bóg i Syn i Duch Święty" - to trochę niezręczne spłaszczenie i przerzucenie w potoczny język. Błogosławieństwo pokazuje, że Bóg jest JEDEN samo przez się - "w całości" (w całym błogosławieństwie). W końcu Błogosławieństwo wyraża Całe Imię Boga. Podobnie zresztą mówimy wskazując znak krzyża. W wierszu za sprawą: "jest jeden Bóg" dochodzi do zakłócenia monolitu Boga i można odnieść wrażenie, że jest jeden Bóg i (dopiero potem) Syn i Duch Święty - nie stanowiące z Nim całości.
Bóg i Ojciec - nie mogą być w tym wypadku i nie są w tym wypadku słowami o tym samym znaczeniu - nie są wymienne, bo to Bóg ma wymiar: Ojca i Syna i Ducha Świętego. Wyrażenie z wiersza zgodne byłoby z wiarą chrześcijańską dopiero w takiej postaci: "w końcu jest jeden Bóg: Ojciec i Syn i Duch Święty". Nie mam co do tego wątpliwości - proszę zapytać na parafii.

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Błogosławieństwo wyraża Boga trochę w innym kontekście niż peel z wiersza. "W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego - amen", to coś innego niż: "w końcu jest jeden Bóg i Syn i Duch Święty" - to trochę niezręczne spłaszczenie i przerzucenie w potoczny język. Błogosławieństwo pokazuje, że Bóg jest JEDEN samo przez się - "w całości" (w całym błogosławieństwie). W końcu Błogosławieństwo wyraża Całe Imię Boga. Podobnie zresztą mówimy wskazując znak krzyża. W wierszu za sprawą: "jest jeden Bóg" dochodzi do zakłócenia monolitu Boga i można odnieść wrażenie, że jest jeden Bóg i (dopiero potem) Syn i Duch Święty - nie stanowiące z Nim całości.
Bóg i Ojciec - nie mogą być w tym wypadku i nie są w tym wypadku słowami o tym samym znaczeniu - nie są wymienne, bo to Bóg ma wymiar: Ojca i Syna i Ducha Świętego. Wyrażenie z wiersza zgodne byłoby z wiarą chrześcijańską dopiero w takiej postaci: "w końcu jest jeden Bóg: Ojciec i Syn i Duch Święty". Nie mam co do tego wątpliwości - proszę zapytać na parafii.

Pozdrawiam

Peszy mnie dyskusja z osobami, którzy twierdzą, że wiedzą, kim jest Bóg. Jeżeli piszesz "Całe imię Boga" nie zapominaj o Sidra, Tathmahinta, Adramacie, Dagoul We Adom itd. Oczywiście jeżeli pójdziesz tym torem, zostaniesz człowiekiem pysznym, ponieważ wiesz, że Nadanie Imienia oznacza akt posiadania władzy, a władze ma tylko Bóg. Dalej - zapoznaj się DOKŁADNIE ze znaczeniem słowa "Dabar" (Słowo), to pomoże Ci trochę ogarnąć kontekst tekstu, a i powstrzyma od wypisywania kolejnych głupot.
Jeżeli piszesz: " bo to Bóg ma wymiar: Ojca i Syna i Ducha Świętego" to ja się pytam - co to dokładnie znaczy? Jaki Bóg ma wymiar? Substancji, materii, a może semantyki, o którą właśnie się potykasz. Jedyne, co możesz w tej materii odkryć (określenia kim jest Bóg"), to "Ego sum, qui sum". I wyżej nie podskoczysz. Możesz powtórzyć za Kartezjuszem, że Bóg jest stwórcą istnienia rzeczy i esencji, czyli tzw. "wiecznych prawd", możesz stanąć też po drugiej stronie takiego pojmowania, ale nie wmówisz mi, że TY wiesz kim jest Bóg.
I wreszcie, na koniec, zamiast łażenia na parafię,zagadka - kto to powiedział:
"prędzej ja przeleje może do tego dołka, niż ty zrozumiesz tajemnice Trójcy Świętej.
Dobra, żegnam pana bo może pan matury za kogoś pisze? Niech pan się uczy, dużo uczy, bo licho na razie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spokojnie Panie Krzywak. Nie powiedziałem, że wiem Kim jest Bóg (proszę mi pokazać w którym miejscu) a raczej jak jest postrzegany w katolicyzmie. Konkretnie chodzi tylko o to, iż według prawd wiary kościoła katolickiego postać jednego Boga ma postać trzech osób będących jednością. Powtórzę jeszcze raz: Bóg według katolicyzmu to: Ojciec i Syn i Duch Święty, a nie jak w przypadku peela, który twierdzi, iż "w końcu jest jeden Bóg i Syn i Duch Święty" - gdzie Ojciec? W tym wypadku Ojciec nie jest zamienny z Bogiem, bo to Bóg jest Ojcem, Synem i Duchem Świętym. A zresztą - cała sprawa jest śmieszna, bo ja nie powiedziałem, iż to Pan popełnił błąd a peel. Niestety Pańska reakcja wskazuje, że to niestety Pan. Proszę nie pałać taką agresją w stosunku do mnie, bo moja uwaga jest czyście przypadkowa - nie złośliwa. Jeśli Pan nie chce niech Pan jej nie przyjmuję - po prostu mam poczucie, iż w tym wypadku się nie mogę mylić - i tyle.

kłaniam się

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie przechodziliśmy na "ty". Ja osobiście uważam, że "waszmościowanie" jest zabawniejsze, bo takie niedzisiejsze, ale jeśli Ty uważasz to za stosowne, to dlaczego nie? ;p

A co do uwag - czy faktycznie tak przeraziły? To tylko moja interpretacja. Spodziewałem się, że doszukiwanie się w tym wątku osobistego, odnoszącego się do Twojej biografii będzie błędem, ale napisałem, jak mi się skojarzyło. Tak naprawdę nie jest to zupełnie istotne, bo na właściwą treść wiersza wpływa tylko w minimalnym stopniu.


O Bogu wspomniałem tylko mimochodem, bo i wiersz tak w moim przekonaniu o Nim traktuje. Paradoks Boga Jedynego w Trzech Osobach posłużył tu za podstawę ironicznego odniesienia się podmiotu lirycznego do dogmatu jako takiego.


Wtenczas, jak napisałem, 'duża wojna' jest dla mnie pewnym konfliktem z drugim człowiekiem, czy grupą. Konfliktem oscylującym wokół jakiegoś dogmatu, który PL odrzuca, a w który "tamci" święcie wierzyli. Musiał on być na tyle przykry, że PL od tamtego czasu źle reaguje na wszelką dogmatykę.


Schody dlatego są enigmatyczne, że linijkę wcześniej PL sam zaznacza, że "nie ma nas już powyżej poniżej". Wszystkie poglądy są równowartościowe, a więc na tym samym stopniu. Tylko taka interpretacja przychodzi mi do głowy. Schody -> stopnie -> stopniowanie wartości.

Ew. być może chodzi o przekonanie podmiotu lirycznego, że poleganie na dogmatach to staczanie się na coraz niższe stopnie wartości. Ale to już wydaje mi się trochę naciągane... ;) Dlatego, jak się rzekło, sądzę, że mógłbyś tu, Michale (tak Ci na imię, prawda?), dodać jakiś element, który jaśniej, klarowniej wskazywałby o co chodzi. Tym bardziej, że zdaje się, nikt jeszcze na to nie wpadł ;) Ale to oczywiście tylko moja sugestia. Nie twierdzę, że to jest zbyt mętne, może tylko ja tu czegoś niedowidzę ;)

pozdrawiam,
Drax
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Augustyn któregoś wieczoru zaszedł na brzeg morza. Ujrzał tam dziecko, które nabierało w dłonie morskiej wody i zanosiło ją do wykopanego na plaży dołka. – Co robisz? – zapytał. – Przelewam morze – usłyszał odpowiedź. – Przecież to niemożliwe! – zaśmiał się Augustyn. Chłopczyk spojrzał na niego przenikliwie i powiedział: „Prędzej przeleję morze do tego dołka, niż ty zrozumiesz tajemnicę Trójcy Świętej”. Opowieść powszechnie znana w kręgach chrześcijańskich - nie potrafię ustalić kto jest jej autorem. Oczywistym jest, że w prawdy wiary się wierzy a nie je tłumaczy.

kłaniam się
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Augustyn któregoś wieczoru zaszedł na brzeg morza. Ujrzał tam dziecko, które nabierało w dłonie morskiej wody i zanosiło ją do wykopanego na plaży dołka. – Co robisz? – zapytał. – Przelewam morze – usłyszał odpowiedź. – Przecież to niemożliwe! – zaśmiał się Augustyn. Chłopczyk spojrzał na niego przenikliwie i powiedział: „Prędzej przeleję morze do tego dołka, niż ty zrozumiesz tajemnicę Trójcy Świętej”. Opowieść powszechnie znana w kręgach chrześcijańskich - nie potrafię ustalić kto jest jej autorem. Oczywistym jest, że w prawdy wiary się wierzy a nie je tłumaczy.

kłaniam się

Doskonale!!!
(plus to, co odpisałem na pv ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...